Ten rozdział dedykuję Martynga Moon Ratliff ♥ oraz Kasi Kukułce , a także Wiktorii, która cztery dni temu miała urodziny :)
*Dwa dni później - niedziela*
*Laura*
Weekend się powoli kończy... W piątek skończyliśmy naszą małą bitwę w kręgle. Kto wygrał? Maia i Rocky. Nie wiem jak oni to zrobili, ale udało im się. Jednak muszę przyznać, że nie jestem jakaś dobra w tę grę. Tak jak myślałam, nic się nie zadziało między naszymi szalonymi przyjaciółmi. Są zbyt pochłonięci wspólną zabawą i szczerą znajomością, która ich łączy. Mimo wszystko, muszę przyznać, że cieszyłabym się, gdyby zaczęli ze sobą chodzić. Miałabym pewność, że chcą dla drugiej osoby szczęścia i, że ich uczucia są w stu procentach szczere. Czyż to nie piękne móc powiedzieć coś takiego i być tego pewnym?
W sobotę nie widziałam się z przyjaciółmi, ponieważ każdy spędzał czas w domu. Przyjemności i przebywanie ze sobą jest ważne, ale tak samo istotne są obowiązki oraz spędzanie czasu z rodziną. Jak wstałam, zaczęłam sprzątać dom wraz ze wszystkimi domownikami. Potem zrobiliśmy i zjedliśmy wczesny obiad, a następnie uczyłam się trochę tekstu, ale nie za dużo. Po południu wraz z Vanessą wybrałam się na wycieczkę rowerową. Chciałam spędzić z nią odrobinę czasu, ponieważ od bardzo dawna tego nie robiłyśmy. Brakowało mi tego.
Jechałyśmy po jakich spokojnych uliczkach albo bogatych sąsiedztwach - tak jak nasze.
-Ścigamy się do tamtej budki z lodami? - spytała moja siostra, a w jej oku zobaczyłam ten charakterystyczny wojowniczy błysk. Ooo widać, że brakowało jej wyścigów na rowerach. Ale ja już chyba wspominałam, że Jonah mnie odrobinę wytrenował w jeździe na rowerze, prawda?
-Jasne - wzruszyłam ramionami jak gdyby nic, jednak gdzieś w środku uśmiechałam się chytrze licząc na wygraną.
-Trzy...
-Dwa...
-Jeden...
-Start!
No i się zaczęło.
Szybkość. Wiatr we włosach. Zaciętość. Cel. Chęć wygranej. To wszystko towarzyszyło nam przy jeździe. To było tylko dwieście metrów. Kto wygra? Kto wygra? Kto? Kto? Kto!
-Aaa! Wygrałam! - krzyknęła uradowana Vanessa zatrzymując rower przy budce z lodami.
Stanęłam obok niej.
-Ale musisz przyznać, że prawie cię wyprzedziłam.
-Prawie robi wielką różnicę, siostrzyczko - powiedziała, a ja prychnęłam schodząc z roweru.
-Dobrze, w takim razie ty płacisz za deser - oznajmiłam i poszłam usiąść przy jednym stoliku. Zaskoczona Vanessa zmrużyła oczy i podeszła do budki, aby kupić lody.
Po trzech minutach zjawiła się z deserami w ręku.
-Proszę - powiedziała podając mi rożek z trzema gałkami.
-Dzięki - oznajmiłam i zaczęłam jeść - Wiedz, że następnym razem cię pokonam.
-Chciałabyś - prychnęła i uśmiechnęła się lekko - Wiesz... Rozmawiałam wczoraj z mamą i Jonah.
-I jak tam u nich? Ostatnio dzwoniłam do nich cztery dni temu... - powiedziałam już ciszej. Trochę dawno temu się z nimi kontaktowałam.
-Dobrze. Mama powiedziała, że będzie musiała wyjechać gdzieś służbowo, bo ją szef z pracy wysyła.
-I? - spytałam, gdy Van na chwilę zamilkła. Siostra wzruszyła tylko ramionami.
-I przyjeżdża tutaj do nas z Jonah w przyszłym tygodniu - oznajmiła, a ja prawie zakrztusiłam się lodami.
-Co? - spytałam z uśmiechem na twarzy.
-Wysyłają mamę do L.A. i ona stwierdziła, że w takim razie weźmie ze sobą Jonah, abyśmy spędziły z nim trochę czasu, bo dawno się nie widziałyśmy - odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
-To wspaniale! - powiedziałam podekscytowana.
-Prawda? - spytała tak samo ucieszona Van - Chyba z rok ich nie widziałam...
-I jak się spotkamy to zobaczysz, że wraz z Jonah damy ci wycisk na rowerach - zaśmiałam się szczerze, a siostra pokręciła głową i walnęła mnie swoimi lodami w twarz.
-Twoje niedoczekanie - powiedziała i zaśmiała się głośno. Otworzyłam szeroko buzię ze zdziwienia i sama walnęłam siostrę swoim deserem.
-Obyś się nie zdziwiła - oznajmiłam i obydwie się szczerze zaśmiałyśmy.
I tak wyglądał nasz wczorajszy dzień.
Siedziałam teraz przed telewizorem i wpatrywałam się w jakiś program kulinarny. Patrzyłam się na kucharza, który robił świetny sernik na zimno, pożerając przy tym winogrona bezpestkowe, które miałam obok siebie w miseczce.
Spokojny niedzielny poranek.
-Siemka - usłyszałam głos Rossa, który wszedł do salonu przez taras. Zerknęłam na niego. Stał i patrzył się na mnie. I jeszcze bezczelnie wszedł tutaj bez koszulki.
-Siemka - powiedziałam powracając do oglądania programu i jedzenia winogron.
-Co tam robisz? - spytał podchodząc do mnie.
-Oglądam - oznajmiłam nie odwracając wzroku od ekranu.
-Wyczerpująca odpowiedź. Podziel się - powiedział i chwycił ode mnie garść winogron siadając obok mnie na kanapie.
-Nie dotykaj! Masz brudne ręce - powiedziałam i lekko walnęłam go po jego dłoniach.
-Oj daj spokój... - odpowiedział pożerając moje owoce.
-Po prostu się nie dotykaj, dopóki nie umyjesz swoich brudnych łapsk - oznajmiłam i wróciłam do oglądania.
Siedzieliśmy w ciszy jedząc winogrona. Odetchnęłam z ulgą, że chłopak się mnie posłuchał, ale zrobiłam to za szybko. Po chwili znowu po nie sięgnął.
-Nie ma mowy! - powiedziałam stanowczo oddalając od niego miskę.
-No weź! Nie bądź taka!
-Mówiłam ci, idź umyć ręce! - rozkazałam, a blondyn rzucił się delikatnie na mnie chcąc dosięgnąć owoców. Wciągnęłam nos - I siebie przy okazji też mógłbyś umyć.
-Sugerujesz, że śmierdzę? - spytał się mnie patrząc mi w oczy.
-Koleś, ty cuchniesz - odpowiedziałam, a on zmrużył oczy i ponownie zaczął wyciągać ręce po winogrona. Ross już prawie leżał na moich kolanach próbując odebrać mi jedzenie - Weź sobie swoje albo umyj dłonie - zaśmiałam się szczerze. Blondyn nie dawał za wygraną - Ty, bo cię zrzucę z tej kanapy.
-Spróbowałabyś - powiedział nie przerywając ataku na owoce. Chcesz? To masz. I po sekundzie zepchnęłam chłopaka z sofy - Ej! - krzyknął z podłogi.
-Ostrzegałam - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem. I nagle poczułam jak coś mnie ciągnie za nogę. Albo ktoś.
-Aaa! - wymsknęło mi się, gdy poczułam, że spadam na podłogę - No co ty wyprawiasz?! - spytałam i walnęłam go lekko w ramię, gdyż praktycznie leżałam na nim.
Ross spojrzał się na mnie i powiedział z poważną miną:
-Ja wiem, że mój widok cię przyciąga, ale aż tak?
Popatrzyłam na niego i nie wytrzymałam. Parsknęłam głośno śmiechem, a blondyn do mnie dołączył. Śmialiśmy się jak głupki leżąc w niewygodnej pozycji - brzuchem leżałam na klacie chłopaka, a tak to reszta naszych ciał się nie stykała. Popatrzyłam na prawo i spojrzałam na Rossa, który także na mnie zerknął.
-Ale ta moja klata jest tak pociągająca, że aż nie możesz się od nie odkleić, co? - spytał robiąc brewki. Kiwnęłam głową.
-Tak, ale jest to raczej spowodowane potem - oznajmiłam, uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam wstawać na równe nogi. Kątem oka widziałam, że blondyn nie był zadowolony moją uwagą, a to spowodowało u mnie jeszcze większą satysfakcję. Ross tak samo wstał i sięgnął po winogrona z miski - Ej! - skarciłam go i walnęłam jego dłoń - Już ci coś mówiłam. Idź umyć ręce!
-Nie chce mi się - powiedział uśmiechając się triumfalnie. Przygryzłam lekko usta i zaczęłam pchać Rossa w stronę kuchni - Co ty wyrabiasz?
-Choćby nie wiem co, ale umyjesz te brudne od ziemi dłonie! - oznajmiłam i zaprowadziłam go do zlewu - Masz, myj - rozkazałam, a chłopak spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
-Skoro ci tak na tym zależy to umyję - powiedział i zaczął szorować brudne ręce. Stałam obok z uśmiechem na twarzy będąc zadowolona, że to ja miałam w tym momencie nad nim władzę. Miłe uczucie.
-Co się tak szczerzysz? - spytał i nagle ochlapał mnie wodą. Otworzyłam lekko usta ze zdziwienia. Czy on to na serio zrobił?
-Czy ty przed chwilą oblałeś mnie...
-Wodą? - przerwał mi i uśmiechnął chytrze - Tak.
I ponownie mnie ochlapał. Spojrzałam się na niego i oddałam mu. On także to zrobił. I ja. No i zaczęliśmy wodną bitwę. Śmialiśmy się jak idioci. Ojej, chyba staję się powoli podobna do blondyna. Ups.
-Ogarnij się! - krzyknęłam śmiejąc się głośno, ale nadal chlapałam go tą wodą. I nie zamierzałam pierwsza przestać.
-Nie. Wydaje mi się, że ci się to nawet podoba!
-Pfff. Nie!
-Tak.
-Nie - odpowiedziałam pewnie i spojrzałam się na niego kładąc dłonie na biodrach.
-Tak - powiedział i uniósł jedną brew do góry.
-Nie.
-Tak - przybliżył się do mnie o krok mrużąc przy tym oczy.
-Nie - ja także podeszłam do niego bliżej.
-Tak - powiedział ciszej, a jego oddech czułam na swojej szyi.
-Nie - odpowiedziałam patrząc na niego.
Spoglądaliśmy na siebie bez słowa. Teraz nawiązała się nagła bitwa na spojrzenia. Nie wiem czy to widać, ale my chyba nigdy nie przestaniemy walczyć, jak nie na słowa to na wodę czy spojrzenia. Ciekawą mamy relację, nie powiem.
Pewnie byśmy się jeszcze tak droczyli przez pewien czas, gdyby telefon Rossa nagle nie zabrzęczał. Blondyn wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran. Chwilę się w niego wpatrywał, a przy tym szeroko się uśmiechnął. Wystukał coś na klawiaturze i schował komórkę z powrotem do kieszeni spodni.
-Co jest? - spytałam widząc jego zagadkową minę.
-Masz wolne popołudnie?
-Eee... Chyba tak, a co?
Ross wzruszył ramionami uśmiechnięty.
-Sav wróciła do miasta i chcemy się spotkać, ale ze wszystkimi - odpowiedział, a ja kiwnęłam głową ze zrozumieniem.
-To świetnie.
-Zgarniesz Spencer, Maię i Raini? Ja ogarnę resztę, dobra? O 17 na plaży.
-Dobrze.
-Dzięki - powiedział blondyn i uśmiechnął się do mnie - To... Mogę się u was umyć?
-Jasne, myślę, że Savannah wolałaby nie widzieć ciebie w takim stanie - oznajmiłam, a on tylko napiął mięśnie uwidaczniając je bardzo.
-Myślisz, że nie? - spytał i zrobił brewki. Przekręciłam teatralnie oczami rozbawiona i pchnęłam go w stronę łazienki.
-Idź już.
-Pamiętaj o dziewczynach! - zawołał odchodząc.
-Pamiętam! - powiedziałam i ponownie zaczęłam jeść moje winogrona.
*Dwa dni później - niedziela*
*Laura*
Weekend się powoli kończy... W piątek skończyliśmy naszą małą bitwę w kręgle. Kto wygrał? Maia i Rocky. Nie wiem jak oni to zrobili, ale udało im się. Jednak muszę przyznać, że nie jestem jakaś dobra w tę grę. Tak jak myślałam, nic się nie zadziało między naszymi szalonymi przyjaciółmi. Są zbyt pochłonięci wspólną zabawą i szczerą znajomością, która ich łączy. Mimo wszystko, muszę przyznać, że cieszyłabym się, gdyby zaczęli ze sobą chodzić. Miałabym pewność, że chcą dla drugiej osoby szczęścia i, że ich uczucia są w stu procentach szczere. Czyż to nie piękne móc powiedzieć coś takiego i być tego pewnym?
W sobotę nie widziałam się z przyjaciółmi, ponieważ każdy spędzał czas w domu. Przyjemności i przebywanie ze sobą jest ważne, ale tak samo istotne są obowiązki oraz spędzanie czasu z rodziną. Jak wstałam, zaczęłam sprzątać dom wraz ze wszystkimi domownikami. Potem zrobiliśmy i zjedliśmy wczesny obiad, a następnie uczyłam się trochę tekstu, ale nie za dużo. Po południu wraz z Vanessą wybrałam się na wycieczkę rowerową. Chciałam spędzić z nią odrobinę czasu, ponieważ od bardzo dawna tego nie robiłyśmy. Brakowało mi tego.
Jechałyśmy po jakich spokojnych uliczkach albo bogatych sąsiedztwach - tak jak nasze.
-Ścigamy się do tamtej budki z lodami? - spytała moja siostra, a w jej oku zobaczyłam ten charakterystyczny wojowniczy błysk. Ooo widać, że brakowało jej wyścigów na rowerach. Ale ja już chyba wspominałam, że Jonah mnie odrobinę wytrenował w jeździe na rowerze, prawda?
-Jasne - wzruszyłam ramionami jak gdyby nic, jednak gdzieś w środku uśmiechałam się chytrze licząc na wygraną.
-Trzy...
-Dwa...
-Jeden...
-Start!
No i się zaczęło.
Szybkość. Wiatr we włosach. Zaciętość. Cel. Chęć wygranej. To wszystko towarzyszyło nam przy jeździe. To było tylko dwieście metrów. Kto wygra? Kto wygra? Kto? Kto? Kto!
-Aaa! Wygrałam! - krzyknęła uradowana Vanessa zatrzymując rower przy budce z lodami.
Stanęłam obok niej.
-Ale musisz przyznać, że prawie cię wyprzedziłam.
-Prawie robi wielką różnicę, siostrzyczko - powiedziała, a ja prychnęłam schodząc z roweru.
-Dobrze, w takim razie ty płacisz za deser - oznajmiłam i poszłam usiąść przy jednym stoliku. Zaskoczona Vanessa zmrużyła oczy i podeszła do budki, aby kupić lody.
Po trzech minutach zjawiła się z deserami w ręku.
-Proszę - powiedziała podając mi rożek z trzema gałkami.
-Dzięki - oznajmiłam i zaczęłam jeść - Wiedz, że następnym razem cię pokonam.
-Chciałabyś - prychnęła i uśmiechnęła się lekko - Wiesz... Rozmawiałam wczoraj z mamą i Jonah.
-I jak tam u nich? Ostatnio dzwoniłam do nich cztery dni temu... - powiedziałam już ciszej. Trochę dawno temu się z nimi kontaktowałam.
-Dobrze. Mama powiedziała, że będzie musiała wyjechać gdzieś służbowo, bo ją szef z pracy wysyła.
-I? - spytałam, gdy Van na chwilę zamilkła. Siostra wzruszyła tylko ramionami.
-I przyjeżdża tutaj do nas z Jonah w przyszłym tygodniu - oznajmiła, a ja prawie zakrztusiłam się lodami.
-Co? - spytałam z uśmiechem na twarzy.
-Wysyłają mamę do L.A. i ona stwierdziła, że w takim razie weźmie ze sobą Jonah, abyśmy spędziły z nim trochę czasu, bo dawno się nie widziałyśmy - odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
-To wspaniale! - powiedziałam podekscytowana.
-Prawda? - spytała tak samo ucieszona Van - Chyba z rok ich nie widziałam...
-I jak się spotkamy to zobaczysz, że wraz z Jonah damy ci wycisk na rowerach - zaśmiałam się szczerze, a siostra pokręciła głową i walnęła mnie swoimi lodami w twarz.
-Twoje niedoczekanie - powiedziała i zaśmiała się głośno. Otworzyłam szeroko buzię ze zdziwienia i sama walnęłam siostrę swoim deserem.
-Obyś się nie zdziwiła - oznajmiłam i obydwie się szczerze zaśmiałyśmy.
I tak wyglądał nasz wczorajszy dzień.
Siedziałam teraz przed telewizorem i wpatrywałam się w jakiś program kulinarny. Patrzyłam się na kucharza, który robił świetny sernik na zimno, pożerając przy tym winogrona bezpestkowe, które miałam obok siebie w miseczce.
Spokojny niedzielny poranek.
-Siemka - usłyszałam głos Rossa, który wszedł do salonu przez taras. Zerknęłam na niego. Stał i patrzył się na mnie. I jeszcze bezczelnie wszedł tutaj bez koszulki.
-Siemka - powiedziałam powracając do oglądania programu i jedzenia winogron.
-Co tam robisz? - spytał podchodząc do mnie.
-Oglądam - oznajmiłam nie odwracając wzroku od ekranu.
-Wyczerpująca odpowiedź. Podziel się - powiedział i chwycił ode mnie garść winogron siadając obok mnie na kanapie.
-Nie dotykaj! Masz brudne ręce - powiedziałam i lekko walnęłam go po jego dłoniach.
-Oj daj spokój... - odpowiedział pożerając moje owoce.
-Po prostu się nie dotykaj, dopóki nie umyjesz swoich brudnych łapsk - oznajmiłam i wróciłam do oglądania.
Siedzieliśmy w ciszy jedząc winogrona. Odetchnęłam z ulgą, że chłopak się mnie posłuchał, ale zrobiłam to za szybko. Po chwili znowu po nie sięgnął.
-Nie ma mowy! - powiedziałam stanowczo oddalając od niego miskę.
-No weź! Nie bądź taka!
-Mówiłam ci, idź umyć ręce! - rozkazałam, a blondyn rzucił się delikatnie na mnie chcąc dosięgnąć owoców. Wciągnęłam nos - I siebie przy okazji też mógłbyś umyć.
-Sugerujesz, że śmierdzę? - spytał się mnie patrząc mi w oczy.
-Koleś, ty cuchniesz - odpowiedziałam, a on zmrużył oczy i ponownie zaczął wyciągać ręce po winogrona. Ross już prawie leżał na moich kolanach próbując odebrać mi jedzenie - Weź sobie swoje albo umyj dłonie - zaśmiałam się szczerze. Blondyn nie dawał za wygraną - Ty, bo cię zrzucę z tej kanapy.
-Spróbowałabyś - powiedział nie przerywając ataku na owoce. Chcesz? To masz. I po sekundzie zepchnęłam chłopaka z sofy - Ej! - krzyknął z podłogi.
-Ostrzegałam - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem. I nagle poczułam jak coś mnie ciągnie za nogę. Albo ktoś.
-Aaa! - wymsknęło mi się, gdy poczułam, że spadam na podłogę - No co ty wyprawiasz?! - spytałam i walnęłam go lekko w ramię, gdyż praktycznie leżałam na nim.
Ross spojrzał się na mnie i powiedział z poważną miną:
-Ja wiem, że mój widok cię przyciąga, ale aż tak?
Popatrzyłam na niego i nie wytrzymałam. Parsknęłam głośno śmiechem, a blondyn do mnie dołączył. Śmialiśmy się jak głupki leżąc w niewygodnej pozycji - brzuchem leżałam na klacie chłopaka, a tak to reszta naszych ciał się nie stykała. Popatrzyłam na prawo i spojrzałam na Rossa, który także na mnie zerknął.
-Ale ta moja klata jest tak pociągająca, że aż nie możesz się od nie odkleić, co? - spytał robiąc brewki. Kiwnęłam głową.
-Tak, ale jest to raczej spowodowane potem - oznajmiłam, uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam wstawać na równe nogi. Kątem oka widziałam, że blondyn nie był zadowolony moją uwagą, a to spowodowało u mnie jeszcze większą satysfakcję. Ross tak samo wstał i sięgnął po winogrona z miski - Ej! - skarciłam go i walnęłam jego dłoń - Już ci coś mówiłam. Idź umyć ręce!
-Nie chce mi się - powiedział uśmiechając się triumfalnie. Przygryzłam lekko usta i zaczęłam pchać Rossa w stronę kuchni - Co ty wyrabiasz?
-Choćby nie wiem co, ale umyjesz te brudne od ziemi dłonie! - oznajmiłam i zaprowadziłam go do zlewu - Masz, myj - rozkazałam, a chłopak spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
-Skoro ci tak na tym zależy to umyję - powiedział i zaczął szorować brudne ręce. Stałam obok z uśmiechem na twarzy będąc zadowolona, że to ja miałam w tym momencie nad nim władzę. Miłe uczucie.
-Co się tak szczerzysz? - spytał i nagle ochlapał mnie wodą. Otworzyłam lekko usta ze zdziwienia. Czy on to na serio zrobił?
-Czy ty przed chwilą oblałeś mnie...
-Wodą? - przerwał mi i uśmiechnął chytrze - Tak.
I ponownie mnie ochlapał. Spojrzałam się na niego i oddałam mu. On także to zrobił. I ja. No i zaczęliśmy wodną bitwę. Śmialiśmy się jak idioci. Ojej, chyba staję się powoli podobna do blondyna. Ups.
-Ogarnij się! - krzyknęłam śmiejąc się głośno, ale nadal chlapałam go tą wodą. I nie zamierzałam pierwsza przestać.
-Nie. Wydaje mi się, że ci się to nawet podoba!
-Pfff. Nie!
-Tak.
-Nie - odpowiedziałam pewnie i spojrzałam się na niego kładąc dłonie na biodrach.
-Tak - powiedział i uniósł jedną brew do góry.
-Nie.
-Tak - przybliżył się do mnie o krok mrużąc przy tym oczy.
-Nie - ja także podeszłam do niego bliżej.
-Tak - powiedział ciszej, a jego oddech czułam na swojej szyi.
-Nie - odpowiedziałam patrząc na niego.
Spoglądaliśmy na siebie bez słowa. Teraz nawiązała się nagła bitwa na spojrzenia. Nie wiem czy to widać, ale my chyba nigdy nie przestaniemy walczyć, jak nie na słowa to na wodę czy spojrzenia. Ciekawą mamy relację, nie powiem.
Pewnie byśmy się jeszcze tak droczyli przez pewien czas, gdyby telefon Rossa nagle nie zabrzęczał. Blondyn wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran. Chwilę się w niego wpatrywał, a przy tym szeroko się uśmiechnął. Wystukał coś na klawiaturze i schował komórkę z powrotem do kieszeni spodni.
-Co jest? - spytałam widząc jego zagadkową minę.
-Masz wolne popołudnie?
-Eee... Chyba tak, a co?
Ross wzruszył ramionami uśmiechnięty.
-Sav wróciła do miasta i chcemy się spotkać, ale ze wszystkimi - odpowiedział, a ja kiwnęłam głową ze zrozumieniem.
-To świetnie.
-Zgarniesz Spencer, Maię i Raini? Ja ogarnę resztę, dobra? O 17 na plaży.
-Dobrze.
-Dzięki - powiedział blondyn i uśmiechnął się do mnie - To... Mogę się u was umyć?
-Jasne, myślę, że Savannah wolałaby nie widzieć ciebie w takim stanie - oznajmiłam, a on tylko napiął mięśnie uwidaczniając je bardzo.
-Myślisz, że nie? - spytał i zrobił brewki. Przekręciłam teatralnie oczami rozbawiona i pchnęłam go w stronę łazienki.
-Idź już.
-Pamiętaj o dziewczynach! - zawołał odchodząc.
-Pamiętam! - powiedziałam i ponownie zaczęłam jeść moje winogrona.
* * * * *
*Narrator*
-Plaża, ocean, fale... Cudny dzień! - krzyknął podekscytowany Ellington.
Wszyscy przyjaciele wraz z Savannah stali na piasku w Sance Monice. Byli przygotowani do surfowania - dłoniach trzymali deski, a na twarzach gościł szeroki uśmiech. Tak, zdecydowanie byli gotowi.
-To jak? Zaczynamy zabawę? - spytał rozpromieniony Riker patrząc po twarzach wszystkich zgromadzonych.
Ross zabrał tutaj swoich przyjaciół, rodzeństwo i Sav, aby spędzić wspólnie dzień na zabawie.
-No jasne! - krzyknęła podekscytowana Maia i wraz z Spencer, Raini i chłopakami, oprócz Rossa, pobiegli do wody. Przy brzegu została tylko Laura, Rydel, blondyn i Savannah, która jak na razie oswajała się z wybuchowymi temperamentami jej towarzyszy.
-Gotowa? - Rydel spytała z uśmiechem blondynkę.
-Tak - odpowiedziała odwzajemniając jej gest.
-Nie będzie źle, przyzwyczaisz się do tych okrzyków radości z naszej strony - oznajmiła Laura i cicho się zaśmiała.
-Właśnie, ale dobrze, że umiesz już surfować, bo inaczej mogłabyś się utopić - dopowiedziała Rydel.
-Czemu? - spytała lekko zdziwiona.
-Bo chłopcy podobno kiepsko uczą surfować - oznajmiła Lau.
-Ej, nie prawda - zaprzeczył od razu Ross.
-Ciebie próbowali nauczyć? - spytała Sav.
-Co? Nie. Pochodzę z Miami. Surfing mam we krwi - odpowiedziała dumnie brunetka.
-A kto cię tego nauczył? - spytała Rydel, a Laurze uśmiech zszedł z twarzy.
-Mój tata - odpowiedziała szybko i odwróciła wzrok od dziewczyn. Spojrzeniem spotkała się z Rossem, który uśmiechnął się do niej lekko.
-Dobra dziewczyny, płyniemy! - zarządził chłopak odwracając uwagę od Laury, której zrzedła mina. Dwie blondynki poszły pierwsze do wody, a za nimi szedł Ross z brunetką - wszystko w porządku? - spytał, a Marano kiwnęła głową.
-Tak.
-Na pewno?
-Ross, naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku - odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
-Dobra, ale jakby coś to możesz ze mną pogadać. Wiedz o tym - powiedział i objął ją jednym ramieniem.
-Dzięki - powiedziała i razem weszli do oceanu, aby złapać fale.
-Plaża, ocean, fale... Cudny dzień! - krzyknął podekscytowany Ellington.
Wszyscy przyjaciele wraz z Savannah stali na piasku w Sance Monice. Byli przygotowani do surfowania - dłoniach trzymali deski, a na twarzach gościł szeroki uśmiech. Tak, zdecydowanie byli gotowi.
-To jak? Zaczynamy zabawę? - spytał rozpromieniony Riker patrząc po twarzach wszystkich zgromadzonych.
Ross zabrał tutaj swoich przyjaciół, rodzeństwo i Sav, aby spędzić wspólnie dzień na zabawie.
-No jasne! - krzyknęła podekscytowana Maia i wraz z Spencer, Raini i chłopakami, oprócz Rossa, pobiegli do wody. Przy brzegu została tylko Laura, Rydel, blondyn i Savannah, która jak na razie oswajała się z wybuchowymi temperamentami jej towarzyszy.
-Gotowa? - Rydel spytała z uśmiechem blondynkę.
-Tak - odpowiedziała odwzajemniając jej gest.
-Nie będzie źle, przyzwyczaisz się do tych okrzyków radości z naszej strony - oznajmiła Laura i cicho się zaśmiała.
-Właśnie, ale dobrze, że umiesz już surfować, bo inaczej mogłabyś się utopić - dopowiedziała Rydel.
-Czemu? - spytała lekko zdziwiona.
-Bo chłopcy podobno kiepsko uczą surfować - oznajmiła Lau.
-Ej, nie prawda - zaprzeczył od razu Ross.
-Ciebie próbowali nauczyć? - spytała Sav.
-Co? Nie. Pochodzę z Miami. Surfing mam we krwi - odpowiedziała dumnie brunetka.
-A kto cię tego nauczył? - spytała Rydel, a Laurze uśmiech zszedł z twarzy.
-Mój tata - odpowiedziała szybko i odwróciła wzrok od dziewczyn. Spojrzeniem spotkała się z Rossem, który uśmiechnął się do niej lekko.
-Dobra dziewczyny, płyniemy! - zarządził chłopak odwracając uwagę od Laury, której zrzedła mina. Dwie blondynki poszły pierwsze do wody, a za nimi szedł Ross z brunetką - wszystko w porządku? - spytał, a Marano kiwnęła głową.
-Tak.
-Na pewno?
-Ross, naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku - odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
-Dobra, ale jakby coś to możesz ze mną pogadać. Wiedz o tym - powiedział i objął ją jednym ramieniem.
-Dzięki - powiedziała i razem weszli do oceanu, aby złapać fale.
* * * * *
Wszyscy surfowali w świetle zachodzącego słońca. Dochodziła
godzina 20 i słońce powoli chowało się za horyzontem. Nie można było powiedzieć
kto z kim dokładnie spędzał ten czas, ponieważ wszyscy trzymali się razem i
wspólnie wygłupiali. Jak to Rocky i Ell mają w zwyczaju, robili jakieś głupoty
- wyławianie jakiś morskich alg i rzucanie się z nim na swoich przyjaciół.
Taaa... Ross ostrzegał Savanah, że z jego znajomymi dziwne atrakcje
gwarantowane.
Z wody wyszli wreszcie Sav, Rydel i Ross. Siostra blondyna ułożyła się na kocu i zaczęła jeść jakąś babeczkę, a pozostała dwójka rozmawiała stojąc obok niej.
-Musisz już iść, tak? - Lynch spytał blondynkę.
-Tak, mówiłam ci, że mogę tylko do 20. Muszę spotkać się jeszcze z siostrą - Sav odpowiedziała z uśmiechem wycierając swoje ciało ręcznikiem i zakładając na siebie zwiewną sukienkę.
-To może chociaż cię odprowadzę? - zaproponował uśmiechając się do niej szeroko.
-Dziękuję, ale umówiłam się niedaleko stąd, więc nie będzie takiej potrzeby - odpowiedziała i chwyciła swoją torebkę w dłoń - Cieszę się, że zaprosiłeś mnie na to spotkanie. Naprawdę świetnie się bawiłam - oznajmiła, a Ross wyszczerzył się zadowolony.
-To cieszę się, że ci się podobało.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia - odpowiedział, a blondynka pocałowała go delikatnie w policzek, pomachała na pożegnanie Rydel i ruszyła przed siebie.
Ross odprowadził dziewczynę wzrokiem, a potem położył się obok swojej siostry na kocu.
-Daj gryza - powiedział wyciągając rękę po babeczkę, którą jadła blondynka.
-Weź sobie swoją - odpowiedziała i schowała jedzenie przed bratem. Chłopak tylko prychnął obrażony i sięgnął po ciastko z torby na jedzenie. Położył się tak jak siostra, czyli na plecach opierając się łokciami i wpatrując się przy tym w przyjaciół, którzy nadal wygłupiali się w wodzie - Miła jest ta Savannah - powiedziała nagle Rydel. Ross spojrzał się na nią i kiwnął głową.
-To prawda.
-Podoba ci się? - spytała na poważnie, a chłopak wzruszył ramionami.
-Z wyglądu tak, ale nie znam jej jeszcze dostatecznie, aby ocenić ją z charakteru. A co?
-Po prostu się pytam - uśmiechnęła się lekko nie odrywając wzroku od przyjaciół - Ale wiesz, że tak łatwo jej nie zdobędziesz? - spytała. Rossa tak to stwierdzenie zdziwiło, że spojrzał się na siostrę zszokowany.
-Co? Co masz na myśli?
-Widać, że dziewczyna nie jest taka prosta w obsłudze, jak to mówi Riker. Twój brat gustuje w laskach, które szybko można zdobyć. Poflirtuje z nimi raz czy dwa i już chcą z nim chodzić. Niby fajnie, ale tylko dla kogoś kto nie chce się wiązać. A ty... Widać, że do takich cię nie ciągnie. Savannah jest typem dziewczyny, którą się adoruje. Zaprasza na randki, wysłuchuje i poznaje. Nie trzeba od razu się z nią wiązać, wystarczy jak się ją pozna i da jej się poczuć wyjątkowo. Dopiero wtedy taka dziewczyna stwierdza czy warto takiemu chłopakowi poświęcać swój czas. Ona pragnie uczucia, a nie jakiejś zabawy - oznajmiła i wgryzła się w babeczkę. Blondyn patrzył na siostrę zastanawiając się nad jej słowami - Popatrz na dziewczyny - powiedziała i skinieniem głowy wskazała na przyjaciół szalejących w wodzie - Maia, Raini, Spencer i Laura są takie same jak Savannah. Wszystkie pragną uczucia. Pomyśl... Jeśli chciałbyś chodzić z Sav to wiedz, że ona tak łatwo się nie da. Najpierw będzie chciała cię poznać. W tym jest podobna do Laury. Zobacz ile czasu wam zajęło dogadanie się. Myślę, że tak samo byłoby gdybyś ją podrywał, mogłoby ci długo zająć zdobycie jej serca. Ale kto wie? Może się mylę? Ale wiem jedno: Będziesz się musiał trochę postarać, aby zdobyć Savannah. Powodzenia - powiedziała i uśmiechnęła się do brata, który odwzajemnił jej gest.
-Dzięki - odpowiedział i spojrzał się na ocean.
Jego przyjaciele bawili się w najlepsze. Wzrokiem odszukał Laurę, która wraz z Joshem siedzieli na jednej desce i rozmawiali. Przypatrywał im się uważnie. Im uśmiechom, minom i spojrzeniom. Savannah jest podobna do Laury? To możliwe. Ale czy Ross mógłby chcieć podrywać młodą Marano? Raczej nie. Blondyn nie wyobrażał sobie tego, w szczególności, gdy patrzył na brunetkę spędzającej czas z jego przyjacielem. Już chyba prędzej Josh chciałby ją poderwać... Prawda?
Z wody wyszli wreszcie Sav, Rydel i Ross. Siostra blondyna ułożyła się na kocu i zaczęła jeść jakąś babeczkę, a pozostała dwójka rozmawiała stojąc obok niej.
-Musisz już iść, tak? - Lynch spytał blondynkę.
-Tak, mówiłam ci, że mogę tylko do 20. Muszę spotkać się jeszcze z siostrą - Sav odpowiedziała z uśmiechem wycierając swoje ciało ręcznikiem i zakładając na siebie zwiewną sukienkę.
-To może chociaż cię odprowadzę? - zaproponował uśmiechając się do niej szeroko.
-Dziękuję, ale umówiłam się niedaleko stąd, więc nie będzie takiej potrzeby - odpowiedziała i chwyciła swoją torebkę w dłoń - Cieszę się, że zaprosiłeś mnie na to spotkanie. Naprawdę świetnie się bawiłam - oznajmiła, a Ross wyszczerzył się zadowolony.
-To cieszę się, że ci się podobało.
-To do zobaczenia.
-Do zobaczenia - odpowiedział, a blondynka pocałowała go delikatnie w policzek, pomachała na pożegnanie Rydel i ruszyła przed siebie.
Ross odprowadził dziewczynę wzrokiem, a potem położył się obok swojej siostry na kocu.
-Daj gryza - powiedział wyciągając rękę po babeczkę, którą jadła blondynka.
-Weź sobie swoją - odpowiedziała i schowała jedzenie przed bratem. Chłopak tylko prychnął obrażony i sięgnął po ciastko z torby na jedzenie. Położył się tak jak siostra, czyli na plecach opierając się łokciami i wpatrując się przy tym w przyjaciół, którzy nadal wygłupiali się w wodzie - Miła jest ta Savannah - powiedziała nagle Rydel. Ross spojrzał się na nią i kiwnął głową.
-To prawda.
-Podoba ci się? - spytała na poważnie, a chłopak wzruszył ramionami.
-Z wyglądu tak, ale nie znam jej jeszcze dostatecznie, aby ocenić ją z charakteru. A co?
-Po prostu się pytam - uśmiechnęła się lekko nie odrywając wzroku od przyjaciół - Ale wiesz, że tak łatwo jej nie zdobędziesz? - spytała. Rossa tak to stwierdzenie zdziwiło, że spojrzał się na siostrę zszokowany.
-Co? Co masz na myśli?
-Widać, że dziewczyna nie jest taka prosta w obsłudze, jak to mówi Riker. Twój brat gustuje w laskach, które szybko można zdobyć. Poflirtuje z nimi raz czy dwa i już chcą z nim chodzić. Niby fajnie, ale tylko dla kogoś kto nie chce się wiązać. A ty... Widać, że do takich cię nie ciągnie. Savannah jest typem dziewczyny, którą się adoruje. Zaprasza na randki, wysłuchuje i poznaje. Nie trzeba od razu się z nią wiązać, wystarczy jak się ją pozna i da jej się poczuć wyjątkowo. Dopiero wtedy taka dziewczyna stwierdza czy warto takiemu chłopakowi poświęcać swój czas. Ona pragnie uczucia, a nie jakiejś zabawy - oznajmiła i wgryzła się w babeczkę. Blondyn patrzył na siostrę zastanawiając się nad jej słowami - Popatrz na dziewczyny - powiedziała i skinieniem głowy wskazała na przyjaciół szalejących w wodzie - Maia, Raini, Spencer i Laura są takie same jak Savannah. Wszystkie pragną uczucia. Pomyśl... Jeśli chciałbyś chodzić z Sav to wiedz, że ona tak łatwo się nie da. Najpierw będzie chciała cię poznać. W tym jest podobna do Laury. Zobacz ile czasu wam zajęło dogadanie się. Myślę, że tak samo byłoby gdybyś ją podrywał, mogłoby ci długo zająć zdobycie jej serca. Ale kto wie? Może się mylę? Ale wiem jedno: Będziesz się musiał trochę postarać, aby zdobyć Savannah. Powodzenia - powiedziała i uśmiechnęła się do brata, który odwzajemnił jej gest.
-Dzięki - odpowiedział i spojrzał się na ocean.
Jego przyjaciele bawili się w najlepsze. Wzrokiem odszukał Laurę, która wraz z Joshem siedzieli na jednej desce i rozmawiali. Przypatrywał im się uważnie. Im uśmiechom, minom i spojrzeniom. Savannah jest podobna do Laury? To możliwe. Ale czy Ross mógłby chcieć podrywać młodą Marano? Raczej nie. Blondyn nie wyobrażał sobie tego, w szczególności, gdy patrzył na brunetkę spędzającej czas z jego przyjacielem. Już chyba prędzej Josh chciałby ją poderwać... Prawda?
----------------
Siemka :D
Długo nie pisałam, ale święta były, więc świętowałam na całego! Tak, tak. Gotowanie, pieczenie, sprzątanie, jedzenie przygotowanych pyszności oraz spędzanie czasu z rodzinką. Cudowne wolne chwile. Musiałam zrobić sobie przerwę w pisaniu - chyba mnie rozumiecie :3
Macie za to tutaj długi rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Moim zdaniem jest nudny, ale cóż... Wam zostawiam ocenianie tego rozdziału xd
W najbliższych rozdziałach będzie się więcej działo tylko najpierw muszę się rozkręcić xd
Jak wam minęły święta? :)
KOMENTUJCIE <3
Całuję was kochani! :*
Wchodźcie tutaj!
http://magic-story-raura.blogspot.com/
Siemka :D
Długo nie pisałam, ale święta były, więc świętowałam na całego! Tak, tak. Gotowanie, pieczenie, sprzątanie, jedzenie przygotowanych pyszności oraz spędzanie czasu z rodzinką. Cudowne wolne chwile. Musiałam zrobić sobie przerwę w pisaniu - chyba mnie rozumiecie :3
Macie za to tutaj długi rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Moim zdaniem jest nudny, ale cóż... Wam zostawiam ocenianie tego rozdziału xd
W najbliższych rozdziałach będzie się więcej działo tylko najpierw muszę się rozkręcić xd
Jak wam minęły święta? :)
KOMENTUJCIE <3
Całuję was kochani! :*
Wchodźcie tutaj!
http://magic-story-raura.blogspot.com/
Pozdrowienia z Białego Domu :)
WOOT! WOOT! PIERWSZA! OŁ YEA! CO DO ROZDZIAŁU JEST BOOOOOMBA! NAJ, NAJ! JESTEM TWOJĄ FANKĄ! CZEKAM NA NASTĘPNY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ! <3. POZDRAWIAM ;3.
OdpowiedzUsuńJa już chcę nexta. Rozdział zajebisty. :***
OdpowiedzUsuńa co będzie się działo ?! nie jest nudny , bo była Raura , która była sam na sam , Ross bez koszulki mmm..... O.o , zazdrość takiego widoku ! czyżby coś było pomiędzy Joshem a Laurą i czy Ross będzie zazdrosny i zacznie ja podrywać ? odpowiedz na wszystkie pytania !
OdpowiedzUsuńi jeszcze ostatnie pytanie : kiedy następny rozdział ?
UsuńNie wiem kiedy następny rozdział, będę mieć ciężki tydzień. Zobaczymy jak to będzie :)
UsuńA co do Rossa, Josha i Laury... odpowiedź będzie na to w następnych rozdziałach xd
to się dowiedziałam ;)( . nie no spoko , rozumiem . będę czekać ;!
Usuńaaaaaa świetny :D nie moge sie doczekac next'a :D pisz go szybko :) PS wpadaj na mojego http://historia-o-raurze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńNo przecież to wiadome, że Ross mógłby chcieć podrywać Lau :3 Ja już to baardzo dobrze wiem :3 >_<
OdpowiedzUsuńA rozdział wspaniały i żaden nudny *-*
Czekam na kolejnyy :)
Rozdział jak zawsze boski, kocham twojego bloga<3
OdpowiedzUsuńRozdział jest super!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next i czekam na rozwinięcie akcji!
Aaaa kiedyś napisałaś, że poleciłaś mojego bloga i spytałaś czy jestem zła. Od razu mówię, że nie jestem! Bardzo mnie to ucieszyło :)
Usuńodpowiedz.na pytania wyżej ?
UsuńŚwietny rozdział ;d
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
Zajeczepisty! Dawaj szybko next, bo przywalę patelnią xd
OdpowiedzUsuńZapraszam do konkursu na one-shot'a który jest na blogu: szczescie-marano-lynch-r5.blogspot.com
Cudowny rozdział jak to zawsze :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :*
awwww :3 Ty nie piszesz nudnych rozdziałów, no co ty znowu xd Każdy jest OMFG zajebisty♥ Kocham Twojego bloga! kiedy next? mam nadzieję, że szybko, bo nie wytrzymam! sorki, ale mam chwilową głupawkę xD Strasznie uwielbiam Twój blog ;** =3 Nananana czekam nanana następny ;3
OdpowiedzUsuńrozdział wgl nie był nudny !! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam momenty kiedy Ross ii Laura się nie kłóca, kiedy zachowują się jak starzy przyjaciele :D
jejku ciekawi mnie czy cos będzie między Rossem i Savanna . może jak będzie chciał być z Savanna i wgl to zrozumie ze tak naprawdę podoba mu się Laura . Ciekawe czy miedzy Laura a Joshem coś będzie . hahha jejku nie mogę się już doczekać następnych rozdziałów :D
Anetka xoxo
czy w następnym rozdziale będzie Raura ?
Usuń:*
W następnym raczej nie xd
UsuńCudownie rozpisałaś wypowiedz Rydel!! Sama rozkosz gdy się czyta. Weny życzę w następnym!! =D
OdpowiedzUsuńcudo...
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
Rozdział boski ^^ Oczywiscie czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział :* czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńA będzie Raura? Plz:)
OdpowiedzUsuńBędzie będzie, bez obaw xd
Usuńa możesz już powiedzieć , w którym dokładnie czy jeszcze nie wiesz co Ci wpadnie do głowy ? ( mam na myśli pomysł xd )
UsuńNie umiem powiedzieć kiedy dokładnie. Muszę napisać dwie ważne sprawy, a później powoli powoli się będzie działo xd :P
Usuńuuuuu.... ciekawość mnie zżera ! KIEDY NEXT !??
UsuńUuuu nie wiem. Na pewno nie do piątku. Może w sobotę wstawię? Ale to jak się mega postaram i jak będziecoe chcieli oczywiście xd
Usuńnaturalnie, że będziemy chcieli xd :3
Usuńchcemy !
UsuńBardzo pozytywny i miły rozdział.
OdpowiedzUsuńMuszę pochwalić Cię za to, że nie tak jak n innych blogach 2, 3 rozdziały i już jest Raura :))
To. Jest. SUPER! Bardzo dobrze, że akcja nie toczy się tak szybko, bo jest fajne napięcie ;) Czekam na next!
OdpowiedzUsuńfalling4youbabe.blogspot.com
Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
OdpowiedzUsuń| On powiedział "nie".
| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
| Znowu powiedział "nie".
| Zapytała wiec jeszcze raz: | " Jestem w twoim sercu?"
| Powiedział "nie".
| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
| Smutne - pomyślała i odeszła.
| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
| tylko umarłbym z tęsknoty."
| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
| Cię kocha.
| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
| życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
| telefonie albo w szkole.
| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
| Jutro rano ktoś Cię pokocha.
| Stanie się to równo o 12.00.
| Będzie to ktoś
znajomy.
| Wyzna Ci miłość o 16.00 |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam@! @!@!@!@]
czyli next w sobotę ?
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZY INTERNETOWY PREZENT:) DZIĘKUJĘ BARDZO ZA TEN ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ HAHA:*
OdpowiedzUsuńWiktoria:)