niedziela, 19 października 2014

Rozdział 53 'We are the champions, Setting it off again, Oh we on fire, We on fire'

Na początku chciałam Was przeprosić, że tak Was zaniedbałam. Nie wchodziłąm na bloggera przez ten cały czas i nie miałam prawie wgl z tym styczności. Wybaczcie, ale mam taki nawał pracy... Biedne Ann i Niewi wiedzą o co chodzi, bo nie raz już im jęczyłam jak wiele mam do zrobienia, a jak mało czasu. Pisałam to przez ponad miesiąc. Długo, ale inaczej się nie dało. Przepraszam :(
Po 2. Pragnę Wam podziękować za życzenia urodzinowe! Wiem, że wcześniej powinnam to zrobić, ale nie miałam czasu pisać dziękczynnego posta. Kochani... wzruszyłam się, aż uroniłam łezkę :') KOCHAM WAS! :*
Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni rozdziałem, bo trochę się nad nim napracowałam. Jest długi, bo długo mnie nie było :P
Miłego czytania! 
No i oczywiście dedykacja dla moich kochanych Niewi i Ann ♥ Dziękuję, że ze mną tera wytrzymujecie! 

~ ♥~ ♥~

*Narrator*

Był już wieczór i Laura wraz ze Spencer szykowały się do wyjścia. Z przyjaciółmi umówiły się tak, by oni mieli podjechać do nich i podjechać do baru, który był stosunkowo blisko domu Marano, więc będzie możliwe, by wrócić w nocy na pieszo.
Brunetka będąc opatulona w szlafrok i mając zawinięty ręcznik na głowie, śpiewała pod nosem jakieś piosenki, które leciały w radio, gdy do domu wpadli rozbawieni Tom i Vanessa. Małżeństwo chichrało się i wpatrywało się w siebie, nie mogąc oderwać od siebie wzroku, od samego rana. Laura słysząc ich śmiechy, uśmiechnęła się lekko pod nosem.
-Hej! - zawołała czarnowłosa radośnie - Co robisz?
-Kanapki, bo wraz ze Spence zgłodniałyśmy - wyznała i spojrzała na rodzinę -  A wy co tak od samego rana jesteście w dobrych humorach?
Van i Tom uśmiechnęli się lekko i zaśmiali cicho.
-My po prostu mamy dobry dzień. A ty gdzieś idziesz? - mężczyzna odpowiedział wymijająco i zmienił temat.
-Tak. Idziemy świętować mały sukces Mai.
-To świetnie - powiedziała czarnowłosa.
-Wy też jesteście zaproszeni, więc się szykujcie.
-Ooo dziękujemy za zaproszenie - siostra spojrzała na swojego męża - Ale zostaniemy w domu.
-Czemu?
-Jesteśmy zmęczeni wczorajszym spotkaniem u przyjaciół, a poza tym dla nas nadal jest środek tygodnia i musimy się wyspać, bo jutro musimy iść do pracy - wyjaśniła starsza Marano.
Laura patrzyła na nich chwilę jakby się zastanawiała czy może im wierzyć. W końcu wzruszyła obojętnie ramionami.
-Jak wolicie, ale bądźcie grzeczni - brunetka rozkazała grożąc im palcem z lekkim uśmiechem na twarzy i szybko pobiegła do siebie na górę, by wrócić do szykowania się, jednak zanim weszła do swojego pokoju, przystanęła na chwilę przed drzwiami i spojrzała w kierunku sypialni Spencer. Brunetka zastanawiała się czy pójść do przyjaciółki, ale nie trwało to długo, ponieważ już po sekundzie przeszła korytarz i weszła do pokoju rudowłosej - Przeszkadzam? - spytała przekraczając próg drzwi.
-Nie, wchodź - Spencer uśmiechnęła się szeroko do niej. Siedziała w samej bieliźnie na łóżku i robiła coś na laptopie, a krople wody z jej mokrych włosów opadały na pościel.
-Co robisz?
-Poprawiam zdjęcia.
-Znowu? - zaśmiała się cicho.
-Wiesz, że to mnie uspokaja - uśmiechnęła się lekko.
-Coś się stało?
Spencer jakby zastygła słysząc to pytanie. Spojrzała na brunetkę, przymknęła laptopa i zaprzeczyła ruchem głowy.
-Nie.
-Spencer Dowell, nie oszuka mnie pani. Za dobrze się znamy! - powiedziała i czym prędzej podeszła do przyjaciółki siadając obok niej na łóżku - Co jest?
Rudowłosa spuściła z niej wzrok i westchnęła zrezygnowana.
-Nie wiem... Ech... Pogubiłam się.
-W czym? - spytała zaskoczona.
-W sobie. Wiem, to brzmi bezsensownie.
-Znaczy... Zależy o co chodzi.
-Nie umiem ci tego powiedzieć, Laura - powiedziała spoglądając na nią - Bo sama nie wiem co się dzieje. Czasem psuje mi się humor i napada mnie takie uczucie... pustki? Nie mam pojęcia. Chyba za bardzo się boję wyników rekrutacji na studia.
Marano uśmiechnęła się lekko i uścisnęła dłoń przyjaciółki.
-Nie musisz się tym martwić, dostaniesz się i razem będziemy podbijać rodzinne Miami! - powiedziała podekscytowana czym rozbawiła rudowłosą, jednak brunetka po chwili spoważniała - Mogę cię o coś spytać?
-Jasne.
Laura przełknęła ślinę i wzięła głęboki wdech.
-Czy tobie... Umm...
-Nooo?
-Podoba ci się Ross? - spytała szybko wypowiadając słowa.
Spencer otworzyła szeroko oczy.
-CO?! Czemu o to pytasz?
-Zrozum, jeszcze niedawno bardzo zabiegałaś o jego względy - tłumaczyła, a przyjaciółka uniosła wysoko jedną brew - Nie pamiętasz? 'Ross zrób sobie ze mną zdjęcie'...
Widać, że Laura była zestresowana i, że ta sytuacja trochę ją krępowała. Bo jak to będzie, jeśli okaże się, że najbliższej przyjaciółce podoba się jej chłopak? To będzie najgorsza z możliwych najgorszych sytuacji.
Rudowłosa patrzyła chwilę na brunetkę, poczym wybuchła głośnym śmiechem.
-Hahaha Lau... To nic. Założyłam się z Rikerem, że wpadnę Rossowi w objęcia i tyle. Naprawdę nie masz o co się martwić - zapewniła.
Marano natychmiast ulżyło, a na jej buzię wkradł lekki uśmieszek.
-Z Rikerem, tak?
Spence zmarszczyła brwi.
-No co? - spytała rozbawiona brunetka.
-O co ci chodzi?
-O nic.
-Jaaasne.
-Ty się doszukujesz jakiś podtekstów.
-Po prostu widzę to po tobie.
-Ale to, że ostatnio często razem spędzacie czas? Że mówicie dużo o sobie i, że dobrze się dogadujecie?
Rudowłosa westchnęła głośno.
-Błagam nie twórz jakiś historii, które nie miały nawet miejsca...
-Ale fajny jest, co nie? - Laura zrobiła brewki.
-Jako przyjaciel tak.
-A chłopak? - Marano drążyła temat, a przyjaciółka parsknęła śmiechem.
-Chłopak? W życiu bym nie pomyślała, że on się do tego nadaje. Pasuje do tego jak kwiatek do kożucha - prychnęła, a brunetka uniosła ręce wysoko ku górze w geście samoobrony.
-Okay, już nic nie mówię. Idę się szykować, tobie też radzę. Zostaw ten komputer i ubieraj się na bóstwo! - Laura rozkazała podekscytowana i wyszła z sypialni rudowłosej, która tylko pokiwała głową z lekkim rozbawieniem, zamknęła laptopa i zaczęła szykować się do wyjścia.
W tym samym czasie młodsza Marano wróciła do swojego pokoju i wróciła do swoich przygotowań. Przemierzała pomieszczenie swoimi malutkimi kroczkami w poszukiwaniu dogodnego stroju i dodatków do wyjścia. Gdy tak chodziła w kółko, uderzyła stopą o coś co było pod łóżkiem. Dziewczyna momentalnie syknęła z bólu i usiadła na podłodze łapiąc się za obolałe palce. Trzymała je przez chwilę czekając, aż nieprzyjemny ból minie i spojrzała pod łóżko. Ujrzała tam znany beżowy karton. Patrzyła na nie przez chwilę z wahaniem, jakby samo to, że spoglądała na nie, mogła ją zranić.
Westchnęła i wyciągnęła do przodu dłoń dotykając krańcami opuszków palców pudła. Przygryzła dolną wargę i szybkim ruchem przyciągnęła do siebie karton wiedząc, że jeśli nie zrobi tego teraz, to już nigdy nie zdobędzie się na odwagę.
Spojrzała z powątpieniem na pudło, z którego wysypywały się listy. Zdjęła z głowy ręcznik pozwalając swoim jeszcze mokrym włosom opaść na ramiona. Przełknęła ślinę i po raz pierwszy dobrowolnie chwyciła list chcąc zrozumieć i poznać stronę ojca, którego wypierała się od lat. Ale była już tym tak zmęczona, że nie miała sił na dalszą wewnętrzną walkę. Uznała, że może czas zebrać się w sobie i zmierzyć się ze swoim bólem, aby go przezwyciężyć i móc się od niego uwolnić.
* * * * *
-Dziewczyny! Chodźcie już! - krzyknął Riker wciskając po raz kolejny klakson.
Z domu wybiegła Spencer ubrana, jak zawsze, w swoje mocne, a zarazem kobiece ubrania. Zgrabnie podbiegła do samochodu na swoich czarnych butach na wysokim obcasie i weszła do środka.
-Cześć - przywitała się z uśmiechem na twarzy kierując słowa do Rikera, Rydel i Rossa.
-Hej - wyszczerzyła się blondynka - Ale ślicznie wyglądasz!
-Dziękuję.
-Co wy tak długo? Trudno było znaleźć odpowiednie dodatki? - najstarszy spytał sarkastycznie patrząc na rudowłosą w lusterku.
-Riker, daj spokój, obowiązuje je kwadrans akademicki. Laura już idzie? - spytał Ross odwracając się do przyjaciółki.
Spence uśmiechnęła się do niego będąc wdzięczna, że wyręczył ją w odpowiadaniu jego bratu i kiwnęła twierdząco głową.
-Tak - odpowiedziała, ale sama nie wiedziała co brunetka robiła przez ostatnią godzinę, podczas której na spokojnie by się przygotowała. Blondyn kiwnął głową - A gdzie reszta?
-Ell pojechał z chłopakami po Maię i Josha, ale chcieliśmy być wcześniej na miejscu, żeby Mitchell na nas nie czekała. Nie dzisiaj - Delly mrugnęła do przyjaciółki, która wiedziała, że coś się święci.
-Jaki jest plan? - spytała prosto z mostu.
-Bawić się jak nigdy i sprawić, by Maia czuła się dzisiaj wyjątkowa i pełna sił do walki o rolę - odpowiedział Riker. Spencer spotkała się z jego spojrzeniem, które odbijało się w lusterku. W jego głosie nie słychać było pogardy czy sarkazmu, mówił szczerze, naprawdę chciał, aby tak było. Rudowłosa patrzyła chwilę na chłopaka poczym kiwnęła twierdząco głową i odwróciła wzrok w stronę domu.
-O, idzie nasza zguba - zauważyła.
Przekraczając próg drzwi Laura poprawiła swoją spódnicę i szybkim krokiem podbiegła do auta.
-Przepraszam was mocno! - powiedziała wsiadając.
-Nic nie szkodzi - odpowiedział Ross i uśmiechnął się do niej. Brunetka odwzajemniła gest i usiadła wygodniej zapinając pasy.
-No to w drogę, kochani! - najstarszy ruszył z podjazdu pełnym gazem.
* * * * *
Ell zaparkował auto przed jakimś barem, gdzie byli umówieni z przyjaciółmi. Piątka towarzyszy wysiadła z pojazdu i skierowała się w stronę drzwi do budynku. Rocky wyciągnął do Mai rękę, a ona z uśmiechem chwyciła go pod ramię. Wszyscy weszli do pomieszczenia, gdzie było dużo ludzi, ale nie na tyle by czuć się przytłoczonym. Było w sam raz. Trochę na parkiecie, przy barze i wszędzie dookoła. Przeszli parę kroków po pomieszczeniu, gdy obok nich pojawili się ich przyjaciele. Mitchell mimowolnie się uśmiechnęła, bo wiedziała, że wszyscy przyszli tutaj dla niej. Tylko dla niej.
-Witamy! - zaszczebiotała Rydel, która miała niesamowicie dobry humor.
-W dniu...
-Które...
-Trzeba...
-Świętować!...
-Bo nasza...
-Kochana...
-Utalentowana...
-Maia...
-Mitchell!...
-Zagra...
-W serialu...
-YUHU!!! - krzyknęli wszyscy po wypowiedzeniu swojego złożonego spontanicznie zaplanowanego zdania.
Wspomniana brunetka uśmiechnęła się szeroko z nieukrywanych zachwytem.
-Jesteście niemożliwi - zaśmiała się i ucałowała każdego po kolei.
-Dobrze, to teraz... opowiadaj jak było na spotkaniu - zaproponował Riker serdecznie uśmiechając się do dziewczyny.
Rocky momentalnie spojrzał na swoją przyjaciółkę, której mina od razu zamieniła się w zatroskaną. Wiedział, że będą o to wszyscy pytać i zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwy temat dla Mai.
-Nooo... Mam konkurencję - powiedziała prosto z mostu.
-Jak to? - spytał Josh.
-Będę rywalizować z jakąś Brytyjką o rolę. Będziemy mieć przesłuchanie na planie w piątek - wyznała i usiadła przy stoliku. Przyjaciele spojrzeli po sobie zmartwieni zachowaniem i humorem brunetki - Mam mało czasu by się przygotować i wyćwiczyć amerykański akcent.
Spencer westchnęła i podeszła do dziewczyny.
-Kochana, czas przestać się mazać. Jesteś już do tego przygotowana, gdybyś nie była to by cię w ogóle nie wybrali...
-A akcent?
-Z nim ci pomożemy, chociaż nie wiem po co, bo i tak mówisz jak rasowa amerykanka - powiedziała, a Maia uśmiechnęła się lekko - Ale się nie zamartwiaj, bo jestem pewna, że pokonasz tamtą laskę.
-Dokładnie, a teraz masz, pij - Riker nagle postawił przed Mitchell kieliszek z wódką - Do dna.
Brunetka spojrzała na alkohol, a potem na przyjaciół.
-Śmiało - dodał Ell.
Wzięła do ręki kieliszek.
-Za Maię i jej talent, którym pokona jakąś słabą konkurencję! - Josh wzniósł toast i wszyscy, jak jeden mąż, wypili do dna.


*2 godziny później*
Bar zaczął wypełniać się ludźmi, podczas gdy przyjaciele świetnie bawili się w swoim towarzystwie. Ciągłe tańce i hulańce przyprawiały ich o niejeden zawrót głowy. I... może alkohol też był tego przyczyną.
Ell siedział wraz z jakimiś nowopoznanymi dziewczynami z każdą minutą tracąc na zakładach większą sumę pieniędzy, którą przeznaczał na kolejne dla nich drinki. Josh wraz z Rockym i Rikerem dyskutowali o czymś bardzo żywiołowo. Ryland został zaciągnięty w babskie rozmowy Spencer, Mai i Rydel. Natomiast Laura wraz z Rossem siedzieli obok siebie przytuleni i delektowali się swoją obecnością.
Brunetka wtulała się w swojego chłopaka w ciszy. Po prostu chciała nacieszyć się jego obecnością i ciepłem ciała. Miała zamknięte oczy, podczas gdy blondyn głaskał ją po włosach wpatrując się w nią. Jej porcelanowa cera wyglądała tak delikatnie, że chłopak miał wrażenie, jakby mogła sie rozpaść przy najmniejszym dotyku. Ross przytulił dziewczynę mocniej do siebie i pocałował ją w czubek głowy, a ona otworzyła oczy spoglądając na niego.
-Przeczytałam - szepnęła, a jej twarz nie okazywała żadnych emocji.
Blondyn nie rozumiał o co chodzi.
-Ale co?
-Listy. Od ojca - powiedziała i wyswobodziła się uścisku. Oparła się łoćkmi o kolana i dłońmi zakryła swoją twarz.
Chłopak nie wiedział co zrobić. Odpowiedź zbiła go z tropu. Siedział i czekał, aż Laura sama mu opowie, a czuł, że stanie się to zaraz.
-Nie wiem już co myśleć. Przez te lata byłam pewna, że ojciec po prostu nas porzucił i swoimi listami chciał nas tylko udobruchać. Jonah cierpiał, ale wybaczył i to szybko. Van ostatnio się z tym zmagała, ale widzę po niej, że próbuje mu wybaczyć. Mama o tym wszystkim nigdy nie wspominała, bo nie chciała mówić żadnych złych rzeczy na ojca. A ja? Zawsze z nim walczyłam i opierałam się mu. Od czasu, gdy wyjechał. A teraz? Czytam większość listów, z których wynika, że mu przykro, ale się nie tłumaczy. Przyznaje się do winy. Bierze odpowiedzialność za swoje czyny. I co ja mam myśleć? Przy opisach jego życia codziennego, tego, że chciałby się ze mną spotkać i o tym jak marzy bym mu odpisała... Mam mętlik w głowie. Teraz nie jestem niczego pewna... - wyznała na jednym tchu i westchnęła ciężko zrzucając z siebie cały ciężar.
Rossa zatkało, nie spodziewał się takiego obrotu spraw i uczuć dziewczyny. Jeszcze niedawno wrzeszczałaby i krzyczała, a teraz? Jest rozdarta i zagubiona. Listy musiały nią wstrząsnąć. Blondyn uśmiechnął się do niej lekko i mocno ją objął.
-Coś wymyślimy - szepnął i pocałował ją w głowę. Dziewczyna wypuściła powoli powietrze z ust i spojrzała na chłopaka.
-Zatańczysz? - zadała pytanie, którym zdziwiła Lyncha. Wstała i wystawiła do niego rękę - No nie daj się prosić - uśmiechnęła się lekko i oboje poszli na parkiet.
W tle leciała szybka muzyka, lecz Laura zawiesiła swoje ręce na szyi blondyna chcąc tańczyć z nim powoli. Chłopak objął ją w pasie i, będąc przytuleni do siebie, ruszali się w rytm swojej melodii. Brunetka przymknęła oczy i bardziej wtuliła się w oplatające ją ramiona. Ross uśmiechnął się lekko czując jej bliskość. Blondyn po chwili zaczął tulić się do policzka Lau. Nosem oraz ustami muskał jej delikatną skórę. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, a on to od razu wykorzystał i ją pocałował. Delikatnie i powoli, ponieważ nigdzie nie musieli się spieszyć. Zanurzył dłoń w jej włosach, a ona uśmiechnęła się szeroko i oparła swoje czoło o jego.
-Ross...?
-Tak? - szepnął ujmując jej twarz w swoją dłoń czym spowodował, że przez ciało dziewczyny przebiegł przyjemny dreszcz.
-Jesteś wspaniały. Dziękuję bardzo za wszystko - powiedziała i spojrzała na niego swoimi dużymi czekoladowymi oczami, które spowodowały, że chłopakowi zmiękły nogi.
W odpowiedzi ją pocałował, ale teraz namiętnie chcąc po prostu jej podziękować i pokazać swoje uczucia, które daży wobec niej. Laura wspięła się na palcach obejmując szyję blondyna i zatapiając swoje dłonie w jego włosach. Natomiast chłopak mocniej objął ją w pasie przybliżając do siebie jak tylko było to możliwe. Stali tak chwilę pogrążeni w czułości, gdy ludzie wokół nich tańczyli jak szaleni.
* * * * *
-Dzięki stary za pomoc.
-Spoko, ale i tak oddasz mi kasę - powiedział Rocky, a Ell zmarszczył brwi.
-No weeeź...
-Ej, nie trzeba było ciągle grać z tamtymi laskami.
-Myślałem, że w końcu je ogram...
-Ell, zapamiętaj sobie, że słaby jesteś w hazardzie.
-Prawda! Często z nami przegrywasz - dodał Riker.
-A najczęściej, gdy się czegoś napijesz i... - zaczął Ryland, ale przerwał, gdy poczuł na sobie pytające spojrzenie swojej siostry - Znaczy... Eee...
-Tak? - dopytywała blondynka.
-Słyszeliście, że o tej porze roku w krajach Skandynawskich białe noce już się kończą? - rzucił Rocky, a wszyscy spojrzeli na niego i się zaśmiali.
-Delikatna zmiana tematu - Josh przyznał przyjacielowi i poklepał go po ramieniu.
Było już po godzinie 23, a młodzi nadal świetnie się bawili. Teraz wszyscy siedzieli przy trzech połączonych stolikach i po prostu rozmawiali co chwila głośno się śmiejąc.
-Aaa.
-Nie 'Aaa' tylko 'Aaa'.
-Aaa.
-Beee ceee deee - zaśmiał się Ell, gdy zobaczył, że Rocky uczy Maię amerykańskiego akcentu.
-Weź się odczep - syknął brunet.
-A czemu właściwie teraz to robicie? - spytał zdziwiony Ryland.
-Bo teraz Maia ma luźny język - powiedział Rocky mając na myśli to, że dziewczyna wypiła już trochę alkoholu.
-Jak luźny to do ćwiczeń, ale nie akcentu - zaśmiał się Riker szepcząc do Rossa, Josha i Rylanda, którzy cicho zawtórowali blondynowi.
-Co? - spytał brunet nie słysząc żartu brata.
-Nic, nic - odpowiedział Ross i machnął ręką.
-Czyli co robię źle? - spytała Maia kompletnie nie zwracając uwagi na komentarze chłopaków.
-No ciągle źle wymawiasz literę 'A'.
-To znaczy?
-No nie wiem... Z tą swoją australijską manierą!
Maia uniosła jedną brew, a brunet uśmiechnął się do niej szeroko i przysunął do niej bliżej.
-Powtarzaj za mną... Aaa.
-Aaa.
-Nie. Aaa.
-Aaa.
-Aaa.
-Aaa.
-Nie! - zdesperowany Rocky ujął twarz brunetki w swoje dłonie i dotknął jej policzków - Jeszcze raz - poprosił, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-Aaa.
Chłopak otworzył szeroko oczy.
-Tak, tak! Idealnie! - powiedział uradowany. Wstał i tak objął dziewczynę, że uniósł ją w powietrze. Zaczął się z nią kręcić w kółko, a reszta tylko patrzyła na nich z pobłażliwością.
-Trzy, dwa, jeden...
Rocky wraz z Maią upadli na podłogę.
-Wiedziałem - Josh wzruszył ramionami.
Gdy przyjaciele leżeli na ziemi i rechotali się jak głupi, reszta towarzystwa zajęła się sobą i nawet nie zwracali na nich uwagi. Brunetka leżała na chłopaku i po prostu się śmiała, nie mogła wydusić z siebie słowa.
-Nieźle, co? - spytał rozbawiony, a dziewczyna mu przytaknęła i uśmiechnęła się szeroko.
Brunet patrzył przez chwilę na nią, aż w końcu ujął jej twarz w dłoń delikatnie gładząc przy tym jej policzek. Maia przymknęła oczy zadowolona, ale po chwili je otworzyła i spojrzała głęboko w jego oczy. Po dwóch sekundach zbliżyła się do niego i pocałowała go znacząco w policzek. Jednak przy tym odrobinę musnęła jego usta. Odsunęła się od niego i patrzyła. Ale po chwili oboje usłyszeli śmiech przyjaciół i to sprowadziło ich na ziemię. Szybko wstali z podłogi i wrócili na swoje miejsca.
-Jeszcze po jednym? - spytała Rydel.
Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni.
-Namawiasz nas do picia? - spytał Ryland upewniając się.
-Nie. Tylko do dotrzymania mi towarzystwa - odparła i wypiła kieliszek wódki.
Przyjaciele popatrzyli po sobie.
-Wszystko w porządku? - spytała Laura.
-Oczywiście. Czemu miałoby nie być?
-Bo nigdy tak nie pijasz dużo... - stwierdził Rocky.
-Nie dużo - powiedziała i chwyciła następny kieliszek.
-Ryd... - zaczął powoli Ell.
-Co? - spytała ostro.
-Nie pij przez tego palanta - odpowiedziała Maia.
-Nie warto - dodał Ryland.
-A co wy wiecie? Wam to się zawsze układa!
-Z wyjątkiem Rikera - przypomniała Spencer popijając swojego drinka. Blondyn spojrzał na nią spod przymrużonych oczu.
-On to już sam sobie wybiera takie znajomości. Mniejsza z tym - blondynka machnęła dłonią - Popatrzcie na Rossa i Laurę. Wam to się fajnie układa.
Wspomniani podnieśli głowy zaskoczeni.
-Ale przecież od niedawna jesteśmy ze sobą - zauważyła brunetka.
-Racja, ale jesteście cudowni!
-Prawda, tacy uroczyyy! - Ell przytaknął blondynce.
-Nie słodzicie już tak - poprosił Riker.
-A czemu nie? Dobrze mówią - odpowiedziała Spence.
-Bo to robi się powoli nudne.
-Ooo czyżby odzywa się w tobie zazdrość?
-Zazdrość?! - spytał zaskoczony, a rudowłosa kiwnęła głową.
-Tak. Ty nie potrafisz z jedną dziewczyną spędzić więcej niż jeden dzień.
-Ty natomiast nie umiesz nawet jednej doby z kimś spędzić.
-Gdybym chciała to bym mogła.
-Dobra - powiedział Riker, a dziewczyna spojrzała na niego marszcząc brwi.
-Co?
-Udowodnij. Pokaż, że będziesz potrafiła z kimś być przez jakiś czas.
Spencer skrzyżowała ramiona. Od alkoholu powoli kręciło się jej w głowie, ale swoją uwagę w 100% skupiła na blondynie.
-Dobra, ale jeśli ty nie będziesz z żadną laską flirtował, kręcił i się umawiał . Zero stosunków damsko-męskich.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Nie ma problemu.
-Świetnie.
Gdy oni się zakładali, przyjaciele patrzyli po sobie zdezorientowani. Nawet nie zdążyli zauważyć kiedy powstał zakład.
-Ile to będzie trwało? - spytała rudowłosa.
-Dwa tygodnie - odpowiedział pewien siebie, a dziewczyna kiwnęła głową - Ale twojego chłopaka wybierzemy teraz, w barze - oznajmił.
-O nie! Sama wybiorę!
-Nie, taki zakład - powiedział i zaczął rozglądać się po sali. Wiedział, że nie może wybrać jakiegoś przystojniaka ani mniej urodziwego. Musiał celować pomiędzy. Przyglądał się każdemu chłopakowi w barze, gdy zobaczył jakiegoś odwróconego do nich plecami bruneta. Jak dla niego wyglądał na trudnego do zdobycia  - On - wskazał na niego skinieniem głowy. Spencer odwróciła się i spojrzała na niego.
-Umowa stoi - odpowiedziała, a Riker wyciągnął do niej dłoń, którą od razu ujęła - Kto przetnie?
-Może Laura i Ross? Będą się nam przyglądać czy dotrzymujemy zasad zakładu - zaproponował Rik, a rudowłosa kiwnęła głową.
-Dobry pomysł. Możecie? - skierowała się do wywołanej dwójki, która z lekką niepewnością przecięła ich dłonie.
Spencer westchnęła, wstała poprawiła spódnicę i spojrzała na przyjaciół - No to do boju - powiedziała i skierowała się w stronę wybranego dla niej chłopaka.
Szła przed parkiet tańczących ludzi, by dostać się do baru, gdzie siedział odwrócony brunet. Rudowłosa zdała sobie sprawę, że nie ma tam miejsca, dlatego dokonała małej analizy po czym podeszła do jakiegoś mężczyzny siedzącego na prawo stronie od chłopaka.
-Przepraszam bardzo... - zaczęła, a facet spojrzał na nią - Pańska żona mówi, że czeka w samochodzie przed barem. I coś mi mówi, że nie była bardzo zadowolona z tego powodu, że pan tu tak siedzi z drugą kobietą - powiedziała, a mężczyzna od razu się spocił i od razu pobiegł do wyjścia.
Usatysfakcjonowana rudowłosa usiadła przy barze z zadowoleniem stwierdzając, że chłopak patrzy na nią kątem oka. Dziewczyna zamówiła sobie drinka i dyskretnie odwróciła się do przyjaciół, którzy wlepiali w nią swój wzrok i każdy jej ruch. Pokazali kciuki do góry prócz Rikera, który patrzył się w nią z zainteresowaniem krzyżując ramiona.
Spencer zajęła się swoim napojem. Wiedziała, że jeśli teraz jej się nie uda, to przegra zakład. A do tego dojść nie może. Dziewczyna postanowiła działać. Pochyliła się w stronę bruneta sięgając po orzeszki leżące na blacie.
-Przepraszam - powiedziała do niego z uśmiechem.
Chłopak spojrzał na nią i lekko odwzajemnił jej gest.
-Nic nie szkodzi - odpowiedział popijając piwo.
Rudowłosa założyła nogę na nogę.
-Zawsze jest tu tyle ludzi? - spytała.
-Nie wiem, jestem tu po raz pierwszy.
-Tak jak i ja - dodała - Mają tutaj dobre drinki, których nigdy wcześniej nie widziałam. Albo piwa, są też o smaku bananów. Wiedziałeś?
-Nie - odparł zdawkowo, a dziewczyna kiwnęła głową.
-W każdym razie polecam - powiedziała mniej pewnym siebie głosem.
Brunet wydawał się być kompletnie niezainteresowany. Po prostu jadł orzeszki, pił i patrzył na ruchy barmana.
Spencer powoli się denerwowała. Nigdy nie była dobra w podrywach. Jeśli zapoznawała się z jakimś nieznanym chłopakiem to dlatego, że ona wpadła mu w oko. A teraz sytuacja jest odwrotna i nie jest taka prosta dla dziewczyny jak się jej wydawało. A zakładu nie może przegrać, bo na tym etapie byłoby to niczym oddanie zwycięstwa walkowerem.
Nagle ktoś potrącił ramię rudowłosej.
-Przepraszam bardzo - odpowiedział od razu jakiś chłopak, któremu towarzyszyła dziewczyna trzymając aparat cyfrowy. Spencer kiwnęła głową pokazując, że nic się nie stało. Wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się szeroko do chłopaka.
-Czemu tak patrzysz na barmana? - spytała, gdy spostrzegła, że brunet nie odrywa od niego wzroku.
-Muszę coś sprawdzić - odpowiedział chłodno.
-Co?
-Słuchaj... - powiedział odwracając sie do niej - Nie interesuje mnie żaden podryw - powiedział prosto z mostu. Dziewczyna uniosła wysoko jedną brew - Nie przyszedłem tutaj, by kogoś znaleźć. Mam sprawę i pozwól mi się na niej skupić - poinformował patrząc uważnie na rudowłosą. W jej pięknych zielonych oczach odbijały się przeróżne światła igrające w pomieszczeniu. Chłopak spuścił z niej wzrok i chwycił piwo.
Spencer kiwnęła lekko głową i spojrzała na przyjaciół, krórzy unieśli kciuk wysoko do góry. Chcieli dodać jej otuchy, ale niepotrzebnie. Już przegrała zakład.
Poprawiła się na krześle i zaczęła sączyć swój napój. Zaraz odejdzie, ale by zachować godność musi mu pokazać, że to nią nie ruszyło.
-Nie wiem czemu to zdjęcie się nie chce zrobić... - usłyszała po swojej prawej - Ciągle wychodzą poruszone zdjęcia... - mówił jakiś chłopak, który niedawno potrącił ją ramieniem.
-Może coś się zepsuło? - zastanawiała się jego dziewczyna.
-Nie wiem, ale chyba nie zrobimy sobie zdjęcia - odpowiedział zawiedziony, a Spencer spojrzała na ich aparat.
-Źle jest ustawiony - zwróciła się do nich.
-Słucham? - spytała ją jej rówieśniczka.
Rudowłosa poprawiła się na krześle i pokazała na ich mały sprzęt.
-Musicie ustawić inną funkcję, bo jest tu słabe światło. Warto też zrobić zdjęcie pod innym kątem i z inną częstotliwością - zaproponowała, a nieznajomi spojrzeli na nią rozkojarzeni. Brunet, który był jej celem, zerknął na nią kątem oka - Pokażcie - wyciągnęła ręke po aparat, który dostała po chwili zastanowienia - Tutaj należy ustawić to... Potem to... i najlepiej robić to zdjęcie od tej strony - pokazała wszystko i z uśmiechem oddała urządzenie.
-Dziękujemy - odpowiedział chłopak i szybko zrobił im zdjęcie. Spojrzeli na nie i od razu kąciki ich ust uniosły się do góry - Jest idealne. Dziękujemy bardzo.
-Nie ma sprawy - Spence machnęła ręką i odwróciła się by sięgnąć po swojego drinka i odejść.
-Zajmujesz się fotografią? - spytał, gdy rudowłosa już miała zejść z krzesła i pójść do przyjaciół. Spojrzała na niego uważnie.
-Tak - odpowiedziała po chwili.
Brunet kiwnął głową i zmierzwił swoje włosy.
-Przepraszam za mój wcześniejszy ton, mam po prostu wiele spraw na głowie.
Rudowłosa patrzyła na niego z dumnie podniesioną głową. Patrzyła na niego przez parę sekund oceniając szczerość jego słów. Po chwili usadowiła się wygodniej na siedzeniu.
-W porządku.
-Mogę cię o coś spytać?
-Jasne.
-Naprawdę żona czekała na tamtego faceta? - spytał nie ukrywając rozbawienia. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i pokiwała przecząco głową.
-Nie. Po prostu chciałam tu usiąść.
-Ale jak ty to...
-Obrączka na palcu. A każdy żonaty mężczyzna nie spędza wieczorów w barze w środku tygodnia. A tamta laska na pewno nie była jego żoną - wyjaśniła, a kąciki ust bruneta uniosły się do góry.
-Spostrzegawcza jesteś.
-Muszę być - odpowiedziała dumnie.
-Ja też - dodał, a ona zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o co miał na myśli - Też muszę być. Jestem fotografem - wyznał, a Spencer od razu się lekko uśmiechnęła - Dlatego patrzę na tego barmana. Wychwytuję tu niego coś niezwykłego, jego ruchy... Ten uporządkowany chaos.
-Naprawdę?
-Nie - odwrócił się do niej z szerokim uśmiechem - Kumpel wrobił mnie w pracę barmana. Jest chory i mam go zastąpić do czasu, gdy wyzdrowieje.
Dziewczyna się szczerze zaśmiała.
-No to rzeczywiście nieźle. Haha.
-Ale zajmuję się fotografią. Tu nie żartowałem.
-Dobrze, wierzę - odpowiedziała rozbawiona.
-Jacob - wyciągnął rękę w jej stronę.
-Spencer - uścisnęła ją z szerokim uśmiechem.
-Widzisz Riker? - zaczepił go Ross, a przyjaciele spojrzeli na nich - Zakład czas zacząć.
Wszyscy przyglądali się rudowłosej, a najstarszy blondyn kiwnął głową i napił się piwa uważnie obserwując Spence i wybranego przez niego bruneta.

~ ♥~ ♥~


Jacob