wtorek, 15 kwietnia 2014

One Shot - Patka Cher

Wstawiam One Shota Patki Cher :) Co to rozdziału... Nadal pisze i nie jestem pewna czy go dziś wstawię. Może jutro? Wybaczcie, ale jest duuużo roboty, nauki i zaległości przez moją chorobę :( Także mam nadzieję, że rozumiecie :)
Wywiady z MTV Mocie Awards 2014 z Laurą i Vanessą Marano na dole - dla tych, którzy chcą zobaczyć ;)


Laura właśnie szła na spotkanie ze swoją przyjaciółką Raini. Była za pięć ósma, kiedy Laura usiadła przy stoliku restauracji. Wybrała stolik na świeżym powietrzu, bo było widać zaczynający się śliczny zachód słońca. Gdy kelner podszedł do brunetki, odmówiła zamówienia mówiąc, że czeka na koleżankę. Żeby zapełnić czekanie na Raini, wyciągnęła z torebki zeszyt z piosenkami i kończyła drugą zwrotkę piosenki. Myślała nad kolejnym wersem, kiedy mimowolnie wyjrzała zza zeszytu, sama nie wiedziała dlaczego. Kiedy spoglądała na stolik, naprzeciwko zobaczyła chłopaka i dziewczynę, w środku zrobiło się jej gorąco. Skupiała się na chłopaku, który rozmawiał z jakąś szatynką. Na oko był wysokim chłopakiem w jej wieku, czyli dwadzieścia lat. Ale nie to przyciągnęło jej uwagę, też nie to, że był naprawdę przystojny. Zwróciła uwagę na jego twarz i charakterystyczne blond włosy. Do złudzenia przypominał jej Rossa Lyncha, jej przyjaciela, który trzy lata temu wyjechał z miasta. I nagle wszystko wróciło, ból, smutek pożegnania, a dlatego tylko, że jakiś chłopak przypominał jej dawnego przyjaciela. Znowu wszystko sobie przypomniała, jego słowa... Lau, muszę wyjechać z rodzicami... Nigdy nie zapomni tych słów, bo tak strasznie zabolały. A wrażenie, które mówiło, że to może on, pogłębiło się, kiedy oczy chłopaka przypadkowo spotkały się z jej wzrokiem. Te same duże brązowe oczy, albo przynajmniej podobne. Ich wpatrywanie się w siebie nie trwało dłużej, niż pięć sekund, bo wzrok chłopaka z powrotem powędrował na dziewczynę ze stolika, a Laurę z rozmyśleń wyrwał głos wołający jej imię.
- Co tam? Jak tam?- zapytała wesoło Raini siadając naprzeciwko Laury.
- Aaaa dobrze- uśmiechnęła się- śliczny widok.- dodała i złożyła zamówienie.
- Śliczne widoki są jak pójdziesz do skate parku.- zachichotała a Laura przewróciła ciemne oczy z rozbawieniem. Ponownie wzrok zawiesiła na chłopaku, który siedział za plecami Raini. Wpatrywała się w niego z dyskrecją, ale z ciekawością. Chciała go dobrze zapamiętać, żeby później mogła go sobie odtworzyć w pamięci. Nadal twierdziła, że był wysoki i przystojny. Co jakiś czas przeczesywał swoje włosy pozostawiając je w totalnym nieładzie. Kiedy kończył burzyć fryzurę, jego ręce wędrowały na nadgarstek, gdzie bawił się bransoletkami. Niestety nic z tych rzeczy, które uchwyciła, jej przyjaciel nie robił. Może był podobny do tego chłopaka, ale to nie był on. Jej rozmyślenia ponownie przerwała Raini. Tym razem bez wpatrywania się w blondyna, skupiła się na swojej przyjaciółce.
***
Następnego dnia Laura spotkała się z Raini na mieście. Włóczyły się po mieście bez żadnego celu. W końcu stanęły przy budce z napojami, Laura poszła po soczek, a Raini stała oparta o barierki i patrzyła w wodę. Po chwili wdała się w rozmowę z rudowłosym chłopakiem, jak się później okazało, Calumem Worthym. Kiedy szatynka ucinała sobie pogawędkę, Laura podeszła do lady i poprosiła o kubek soku pomarańczowego. Zapłaciła i stanęła przy budce rozprawiając się ze słomką. Zobaczyła, że Raini rozmawia z jakimś chłopakiem, więc się nie spieszyła. Kiedy mocowała się z otwarciem słomki, kątem oka zobaczyła, że ktoś podchodzi do budki z napojami. Wreszcie włożyła słomkę do kubka, z oporem, ale włożyła. Ale co z tego, jak po chwili upuściła kubek na ziemię, oblewając przy tym sukienkę. A to wszystko dlatego, że usłyszała tak strasznie znajomy głos. Na dźwięk tego głosu, upuściła kubek i patrzyła zszokowana na plamę na sukience. Tą wpadką zwróciła na siebie uwagę, nie tylko sprzedawcy, ale też chłopaka, który kupował picie.
- Chusteczkę...?- zauważyła, że ktoś podsuwa jej pod nos chusteczkę. I znowu serce zaczęło jej bić szybciej. Pomimo tylu lat, tego głosu nie zapomni nigdy. Cała dygocząc zabrała chusteczkę i próbując nie patrzeć w górę, zaczęła powoli wycierać sukienkę. Sekundy mijały, a Laura miała wrażenie, jakby to wszystko ciągnęło się godzinami. W końcu nie wytrzymała, musiała podnieść wzrok. Podniosła go i tak jak przypuszczała, to był on. Stał przed nią w całej okazałości. Rozpoznała go, Rossa Lyncha. Natychmiast oblała się rumieńcem i starała się nie patrzeć mu w oczy. Przed nią stał sam Ross. Wysoki blondyn, te same duże, brązowe oczy, tylko wyprzystojniał i zmienił styl ubierania się. Dopiero teraz doszło do Laury, że ten chłopak, którego wczoraj obserwowała to był Ross. Nie wytrzymała i spojrzała na niego. Zobaczyła w jego oczach te same iskierki co trzy lata temu. Te same dołeczki w policzkach, nawet nie musiał sie uśmiechać. Włosy... włosy były w takim samym nieładzie, jak wczoraj, tak jakby wcale ich nie czesał, a tak nie było, bo właśnie w tej chwili wplatała ręce we włosy równocześnie marszcząc nosek. "Z tym się nie zmienił"- pomyślała, kiedy spoglądała na jego nosek.
Z transu, jakim było spotkanie Rossa, wyrwał ją właśnie jego charakterystyczny głos.
- Laura...?- zapytał niepewnie z dużym znakiem zapytanie. Brunetka nie mogła uwierzyć, że on też ją rozpoznał po tak długim czasie. Mimo wszystko zaprzeczyła.
- Musiałeś mnie z kimś pomylić.- odezwała się wyrzucając do kosza mokrą chusteczkę. Starała się przybrać zupełnie inny ton głosu. Chyba się udało, bo blondyn uwierzył.
- Przepraszam- sięgnął po dwa kubki stojące na ladzie- musiałem cię z kimś pomylić. Strasznie mi kogoś przypominasz.- dodał zerkając na nią. Laura nie patrząc na chłopaka, próbowała panować nad swoimi nawykami, żeby czasem jej nie rozpoznał przez to. Musiała zapanować nad nie obgryzaniem warg, co zawsze robiła, kiedy się denerwowała. Pamiętała, że Ross o tym doskonale wie. Wiedziała, że musi powstrzymać się od zwijania końcówek włosów. Właśnie nad tym wszystkim musiała panować. I wszystko miała pod kontrolą, oprócz jednego - rumieńców. Za każdym razem, kiedy poczuła na sobie jego wzrok, albo kiedy to ona na niego zerkała, na jej policzkach zakwitały dwie róże. A przy jej bladej karnacji, było to aż zanadto widoczne. W tej chwili chciała być już gdzieś daleko, ulotnić się jak najszybciej, mieć to wszystko za sobą. Chociaż chłopak jej tego nie ułatwiał, a przecież nic takiego nie robił, tylko stał. Właśnie to utrudniało wszystko, stał, nie chciał iść, stał. A ona miała taką ochotę jeszcze raz na niego zerknąć, jeszcze raz... Ale nie mogła, nie mogła się zdradzić. Jednak kiedy jej wzrok utkwił w jakimś nieistotnym punkcie, odtwarzała sobie go w myślach. Nie mogła uwierzyć, że on aż tak się zmienił, tak wyładniał. I to przez trzy lata. Chociaż nie można powiedzieć, że ona się nie zmieniła. Zmieniła i to bardzo. Może to dlatego, rozpoznanie jej, sprawia Rossowi taką trudność. Właśnie na jej wyglądzie skupiał się Ross. Po chwili ocknął się i prawie niewidocznie pokręcił głową dając tym sobie do zrozumienia, że jednak to nie ona. To nie Laura. Natomiast Laura maziała palcami po sukience, żeby jakoś znieść obecność blondyna. Widząc, że chłopak bierze z powrotem napoje do ręki, powoli nabiera pewności i też postanawia odejść, jednak uprzedziła ją Raini który skończyła rozmawiać z chłopakiem i podchodziła do niej.
- Lauraaaa choć!- wołała w kierunku brunetki. Ross natychmiast obrócił się z powrotem patrząc na nią z ożywieniem.
- Lau to ty...- odezwał się. W jego głosie było słychać radość przeplataną zaskoczeniem. Laura nie zdążyła odpowiedzieć, bo podeszła do nich szatynka, a za nim rudowłosy chłopak. I znowu serce zaczęło jej przyśpieszać, a to dlatego, że w chłopaku rozpoznała Caluma, przyjaciela z którym zna się od bobasa, tak jak z Rossem. Też wyjechał z blondynem, bo mieszkali razem.
- Laura, co tak długo ten sok pijesz?- zapytała z uśmiechem podchodząc bliżej do brunetki. Po chwili i Calum się ożywił. Stał przy Rossie z wytrzeszczem, tak jak jego przyjaciel.
- Mańka?!?!- bardziej krzyknął niż zapytał. Laura nie mogła zahamować uśmiechu i na dźwięk jego głos zaczęła sama z siebie cieszyć puchę.
- Cal!- uśmiechnęła się szeroko. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, Calum podszedł do niej i przytulił mocno obracając nią dokoła.
- Boooże Mańka, jak ja się za tobą stęskniłem!- zawołał wesoło kiwając sie z nią na boki.
- Nawet nie wiesz, jak ja bardzooo.- odpowiedziała stłumionym głosem wtulając się w Cala. Oderwał się od niej, zmierzył okiem faceta i gwizdnął głośno szczerząc sie przy tym.
- Wow, kobieto, jak ty się zmieniłaś, co nie Rossy?- zwrócił się do blondyna nie odrywając wzroku od Laury. - Wierz mi, albo nie, ale cię nie poznałem! Wyglądasz inaczej...- znowu przejechał po niej wzrokiem.- Ładniej.- zaśmiali się oboje i Calum ostatni raz ją wyściskał. Raini spoglądał to na chłopaków, to na Laurę. W końcu jej wzrok zatrzymał się na Laurze.
- Coś mnie ominęło?- zapytała z uśmiechem. Laura zerknęła na chłopaków i odezwała się.
- To jest Calum Worty, ale zauważyłam, że się znacie- uśmiechnęła się do Raini. Ross uniósł kącik ust, kiedy rozpoznał ten sam uśmiech. Teraz jej wzrok powędrował na Rossa. Nie skupiając się na jego oczach, przedstawiła go.- To jest Ross Lynch.
- Raini Rodriquez- przedstawił się podając chłopakowi rękę- jesteście...?- podsunęła brunetce.
- Jesteśmy dawnymi znajomymi.- odpowiedziała patrząc na chłopaków.
- Znajomymi- podchwyciła- Ross i Calum... nigdy nie mówiłaś mi o nich.
- Jakoś tak wyszło.- odpowiedziała.- Znamy się od małego, tyle, że chłopaki wyjechali trzy lata temu do Argnetyny.- wytłumaczyła i mimowolnie spojrzała na blondyna, który nie spuszczał z niej wzroku. I wtedy wszystko wróciło, wszystko.
- Może wymienimy się numerami, spotkamy się, gdzieś na mieście, co wy na to?- dopiero głos Caluma ocknął Laurę.
- Jasne.- przytaknęły i wymienili się numerami.
Chłopaki zostali przy budce odprowadzając wzrokiem Laurę i Raini. Ross miał nadzieję, że może Laura odwróci się i nie mylił się, bo kiedy dziewczyny były na moście, Laura odwróciła głowę i spojrzała na chłopaków. Ross nie odrywając wzroku od dziewczyny zrobił smutną minę, co nie uszło uwadze Caluma. Wyrzucił pusty kubek do kosza i odezwał się.
- Szukałeś i znalazłeś, hę?- Ross doskonale wiedział o co mu chodzi- tylko, że ona nie skacze z radości na twój widok, bardziej na mój.
- Wiem, to było widać.- odpowiedział bawiąc się kubkiem.
- Co chcesz zrobić? Z tym fantem.- dodał, kiedy Ross zerknął na niego.
- Nie stracę jej po raz drugi- spojrzał na numer telefonu od Laury- nieee.
- Mam nadzieję, że znowu będziecie przyjaciółmi.- powiedział wpatrując się w przyjaciela. Pokręcił głową patrząc na jego wyraz twarzy i cmoknął pod nosem.- Ale powiedz- odezwał się nagle wesoło i szturchnął go z rozbawieniem- nie zła z niej laska, cooo??? Wyrobiła się, nie ma co.- Ross uśmiechnął się do niego słysząc jego komentarz i przytaknął.
- Jest jeszcze śliczniejsza, niż kiedy widziałem ją ostatni raz.
- Ale i tak była, jest i będzie moją małą mańką!- uśmiechnął się do Rossa.
***
Jeszcze tego samego dnia Laura leżała na łóżku i nie mogła przestać myśleć o dzisiejszym dniu. Nawet wygadanie się Vanessie nie dało upragnionego efektu, dalej czuła ciężar na sercu. Obracała telefonem w ręce zastanawiając się nad tym, czy nie napisać do Rossa... Ale po co? Żeby znowu wszystko wróciło do normy? Czy może chodziło o zupełnie co innego? W momencie, kiedy Laura szukała jego numeru, przyszedł jej sms. Sięgnęła po telefon i maznęła po ekranie. Ku jej zdziwieniu, wyświetlił się jej Ross. Znowu serce zaczęło jej przyśpieszać.- Czego on może chcieć?- pytała siebie, kiedy odczytywała smsa. - Spotkajmy się. Ross.- Spiszemy się z Raini i Calumem.- odpisała.- Chce spotkać się z tylko z tobą, chce porozmawiać w cztery oczy.- Laurę zaskoczył ten sms, ale nie zdążyła odpisać, bo przyszedł kolejny.- Spotkajmy się dzisiaj, proszę.- Dzisiaj jest już za późno, kiedy indziej.- Jeśli nie dzisiaj, możemy spotkać się jutro.- Jutro nie dam rady, pracuję, a popołudnie mam zajęte. Jak cos sie zmieni to dam ci znać. - Ross nie odpuszczał, bo po minucie przyszedł kolejny sms.- Jeśli nie chcesz, przyjdę do ciebie do pracy. Napisz tylko gdzie pracujesz. Proszę, muszę się z tobą spotkać. - Laura po tym sms'ie dała za wygraną. Musiała się zgodzić, bo nie dałby jej spokoju.- Okej, przyjdź po mnie do Melody, kończę pracę o piątej.-Szybko dostała wiadomość, że będzie punktualnie. Laura rzuciła telefon na łóżko i układała sobie w głowie, co ma mu jutro powiedzieć i jak to spotkanie będzie wyglądało. Tym bardziej, że tylko we dwójkę. Ale kiedyś musiało to się stać, jeśli mieszkają w jednym mieście.
***
Spotkanie Ross i Laury przebiegło, jak oboje się tego spodziewali. Wymienili się informacjami na swój temat... Jak zmieniło się ich życie w ciągu tej trzy letniej rozłąki.
Laura dowiedziała się wielu rzeczy o Rossie. Wydaje się w wytwórni w Kalifornii, w tej samej, dla której Laura pisze piosenki. Razem z rodzicami i Calumem przeprowadzili się z powrotem do Kalifornii. Ze względu na wytwórnię Rossa. Chociaż blondyn nie dodał, że to on sprowadził tutaj rodzinę, tylko dlatego, żeby być bliżej Laury. Nie powiedział tego, bo myślał, że brunetka po tym wszystkim mu nie uwierzy... I pewnie miał rację. Dlatego, że pomimo wszystkiego, Laura nadal próbowała trzymać Rossa na dystans. Nawet sama przed sobą nie chciała przyznać się dlaczego.
Para po rozmowie wróciła do siebie. Mimo, że wszystko sobie wytłumaczyli, Ross czuł, że już nie jest tak blisko z Laurą, jak był przed wyjazdem. Czuł także, że nadal mu tego nie wybaczyła. Nie wybaczyła, że wyjechał bez słowa wyjaśnienia. Dlatego właśnie Ross nie poddawał się i dalej próbował odzyskać swoją Lau.
Było grubo po dziewiątej, kiedy Ross postanowił napisać sms'a do Laury.- Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła?- jednak takiej odpowiedzi się nie spodziewał ze strony brunetki.- Odczep się ode mnie, to ci wybaczę.- chłopak się nie zraził i odpisać szybko.- Lau, zależy mi na tobie i to się nie zmieniło. Wiem, że z twojej strony też nic się nie zmieniło.- Od trzech lat mam nowe życie i ciebie w nim nie ma.- odpisała.- Też mam nowe życie od trzech lat, ale ty cały czas w nim jesteś najważniejsza.- na tą wiadomość musiał poczekać.- Ty też kiedyś byłeś, ale nie teraz. A tobie, gdyby zależało na mnie, napisałbyś jednego sms'a na rok. Trzy sms'y, tylko tyle potrzebowałam. - Dlatego, kiedy wróciłem, nie mam zamiaru stracić cię po raz kolejny Lau. I nie odczepię się od ciebie dopóki? - Masz to swoje idealne życie, które chciałeś to po co mnie w to mieszasz? - Bo do tego "idealnego" życia brakuje mi ciebie Lau.- wystukał na klawiaturze, ale nie dostał odpowiedzi. Zamiast przestać, Ross nie dawał za wygraną.
***
Kiedy Laura wyszła z łazienki zaczęła piszczeć. Przed nią stał Ross.
- Ross! Jak ty tu...! O mój boże!!!... Aaaa...!- krzyczała zasłaniając się czym popadnie, bo miała na sobie tylko ręcznik. Z prędkością błyskawicy wróciła do łazienki i przebrała się w szorty i bokserkę. Zanim zamknęła drzwi do swojego pokoju, Van krzyknęła.
- Co tak pysk drzesz!
- Pająka mam w pokoju!- odkrzyknęła chwytając drzwi. Ross uśmiechnął się pod nosem, kiedy Laura nazwała go pająkiem.
- Aaahaa...! Myślałam, że uprawiasz seks! Haha...!
- Dziewczyny spokój!- odezwała się z oddali Ellen.
- Sama chłopaka nie ma to się na mnie wyżywa!- odkrzyknęła Laura i zamknęła drzwi. Oparła się o nie i jej wzrok powędrował na Rossa, który stał naprzeciwko niej. Spojżała za jego plecy i doszła do wniosku, jak wszedł. Przez otwarte okno.
- Widzimy się zaledwie dwa razy, a ty zdążyłeś mnie w ręczniku widzieć.- odezwała się czekając, aż skończą się jej palpitacje serca.
- To było niezamierzone- odpowiedział- słuchaj Lau, dlaczego nie możemy wszystkiego naprawić? Dlaczego, powiedz.- Laura wzięła głęboki wdech, znowu musiała się powtarzać.
- Cały czas wmawiasz mi, jaka to ja jestem dla ciebie ważna ble ble ble. Ale kiedy wyjechałeś, kiedy obiecałeś, że się odezwiesz, nie zrobiłeś tego.- mówiła twardym głosem patrząc na blondyna.-Zapomniałeś o mnie, bo miałeś inne, lepsze życie. Nie kręć głową, bo tak było...!
- Wcale nie- uniósł się- myślałem, że nie będę musiał, ale...- podszedł do niej i rzucił na łóżko stos kopert. Laura spojrzała na to, a później uniosła pytający wzrok na Rossa.
- Co to?
- To typ powinnaś wiedzieć- chwycił jedną i machał nią przed Laurą- tyle ich napisałem do ciebie. Kilkadziesiąt cholernych listów, na które nie dostałem odpowiedzi, ba! Nawet ich nie raczyłaś przeczytać, tylko odesłałaś je z powrotem!- Laura dalej wpatrywała się w niego zaskoczona. Nie wiedziała, o co mu chodzi.
- Jakie listy?- uniosła brew- nie dostałam o ciebie ani jednego listu.- Ross poruszył się nerwowo i prychnął cicho.
- Nie wcale, to co? Może je sam napisałem dziesięć minut przed przyjściem do ciebie?- w jego głosie słychać było ironię.- Te wszystkie listy napisałem w przeciągu pierwszego roku, ale zamiast odpowiedzi, odsyłałaś mi je z powrotem, to bolało.- spojrzał na nią zły.- Więc mi nie wmawiaj, że to ja się nie odzywałem.- wziął plik listów i podszedł do drzwi.
- Nic o tym nie wiedziałam.- zatrzymała go. Jej głos brzmiał spokojnie. Spojrzeli na siebie, a Laura mówiła dalej.- Nigdy nie dostałam żadnego z tych listów- wskazała palcem na to, co blondyn trzymał w rękach- gdybym je dostała, możesz mi wierzyć, że bym odpisała. Sam dobrze wiesz, że po jakiego klocka lego miałabym cię ochrzaniać wiedząc, że pisałeś do mnie.- Ross spojrzał na listy i podszedł do Laury.
- Jak mogłaś ich nie dostawać, jak przychodziły z powrotem. Smerfy je odsyłały?
- Nie wiem, czy smerfy, czy gumisie, ale ja ich na oczy nie widziałam. Przysięgam.
- Jeśli nie ty, to kto?- Laura uniosła wzrok na jego wysokość i spotkała się z jego oczami.
- Nie wiedziałam...- szepnęła i zmieszana spuściła wzrok. Po chwili poczuła ciepły dotyk. Ross odgarnął jej włosy z czoła i przytulił. Laura wcale nie miała zamiaru protestować. Wręcz przeciwnie, brakowało jej tego. Jego ciepła, jego zapachu, jego obecności... Jego. Wtuliła się w niego jak w pluszaka. Oboje chcieli nadrobić te trzy lata jednym gestem. W tej chwili nie liczyło się nic poza nimi. Nie interesowało ich nic oprócz siebie. Tulili się tak do siebie przez dłuższy czas, żadne z nich nie chciało tego kończyć. Tulili się do coraz czulej z zamkniętymi oczami, wsłuchując się jedynie w szybkie bicie serca swojego "misia". W końcu się od siebie oderwali, oboje nie byli chętni do kończenia tego, ale kiedyś będzie trzeba. Jeszcze nie teraz. O tym zadecydował Ross, kiedy z powrotem przyciągnął do siebie Laurę i przyłożył swoje czoło do jej. Laurze nie pozostało nic innego, jak zamknąć oczy i nie przerywać tej ciszy.
- Jest dobrze...?- nagle poczuła oddech na twarzy.
- Dobrze.- odszepnęła.
- To dobrzeee.- tym razem oddech poczuła w okolicy ust. Ten intymny moment przerwał dźwięk telefonu, jak się okazało, Rossa. Odsunął się od dziewczyny i odczytał wiadomość.
- Muszę iść- odezwał się po schowaniu telefonu do kieszeni- rodzice nie mogą się mnie już doczekać. Riker na policję chce dzwonić...
- Lauraaa!- do pokoju wtargnęło tornado pod postacią Vanessy- gdzieee dooo gooomisiaaaa sssą mooo...jeee...?- stanęła w drzwiach i gapiła się, jakby ducha widziała.- Rooosss?
- Ja też się cieszę, że cię widzę Nessie.- uśmiechnął się do szatynk. Vanessa wyciągnęła szczoteczkę z ust i przytuliła się z blondynem.
- Fajnie cię znowu widzieć.- wyszczerzyła się.
- I nawzajem.
- Czego ja powiedzieć nie mogę.- odezwała się zaczepnie Laura. Van pokazała jej język i zwróciła się do Rossa.
- To z tobą Laurunia seks uprawiała... Aaałaaa...!- krzyknęła kiedy dostała w kostkę od Laury.
- Jak ja się za waszą dwójką stęskniłem- zaśmiał się blondyn- z charakterku przypominasz mi Rikera, mojego braciszka.- Vanessa spojrzała na chłopaka wzrokiem badacza.
- Vaneesa chce wiedzieć ile lat ma Riker, czy ma dziewczynę, czy jest przystojny, tak jak tyyy...- nagle oblała się rumieńcem, a Ross się uśmiechnął.
- Cha-Cha-Cha! Sama siebie wkopała.- Van wybuchła śmiechem. Ross nie przestając się uśmiechać, odpowiedział na pytania.
- Jak dla mnie to jest ruda wiewiórka, ale nie ma dziewczyny, jest w twoim wieku i jest w miarę przystojny- spojrzał na zmieszaną Laurę- o ile ja jestem. No, ale dowiecie się jutro, jak przyjdziecie do nas na kolację.
- Nieee Ross to nie jest...
- Jutro o siódmej- przerwał brunetce- jeszcze się spiszemy.- pożegnał się i wyszedł w cywilizowany sposób, czyli przez drzwi.
- Przystojny...mmm, haha...!- Vanessa dostała poduszką po głowie i wyszła oburzona.
- Szczoteczka baranie czarny!- krzyknęła. Kiedy Van zamknęła drzwi.

Kiedy po kolacji wszyscy poszli do pokoju Rossa I Caluma, zaczął się podryw Rikera na Vanessie. A to dlatego, że przy kolacji łasił się do Laury. Tak dla odmiany po kolacji przerzucił się na starszą Marano. Kiedy Vanessa odczepiła od siebie blondyna, zapytała wesoło Laury.
- Jak jesteśmy tutaj wszyscy to powiedz nam, co za list masz dla Rosska???- wyszczerzyła się do brunetki.
- Jaki list?- zaciekawił się Ross.
- Nie wiem o czym mówisz Vaaan.- spojrzała znacząco na beztroską siostrzyczkę. Ale ona nic sobie z tego nie robiła i ciągnęła dalej z rozbawieniem.
- Przecież pamiętam, jak wchodziłam do twojego pokoju to trzymałaś kopertę adresowaną do naszego Rossa...- Laura zmieszała się, ale nic nie odpowiedziała.
- Masz do mnie list? Dlaczego mi go nie wysłałaś?
- Och... Napisałam go w dzień twojego wyjazdu do Argentyny, miałam ci go dać w ten dzień. Wiesz, takie pożegnanie, ale po co?- mówiła szybko i nerwowo. Ross to wyczuł i dlatego jej nie uwierzył, ale tak tylko udawał, udawał, że odpuścił. Tymczasem szepnął na ucho siedzącej obok niego Vanessie.
- Wiesz co tam było?
- No przecież ci powiedziała...- odszepnęła.
- Nieee, znam Lau i wiem, że ściemnia. Chce wiedzieć co w nim jest.
- Aha...- załapała- a ja mam ci w tym pomóc, jako mieszkanka, tak?
- Ehe, dokładnie. Wykradniesz go, tylko ma się nie skapnąć.
- Ma się rozumieć, aleee- urwała- co ja z tego będę mieć?- zatrzebiotała rzęsami.
- Kobiety i ich bezinteresowność- zachichotał- a co chcesz?
- Chce randki z Rikerem!
- Wow- gwizdnął pod nosem- ostro, okej. Deal?- wyciągnął do niej rękę.
- Deal!- potrząsnęła jego ręką.- A jeśli polegnę na tej wojnie- zachichotała- zadbam o to, żeby Laura zapisała ci ten list w testamencie.
- Haha...! Trzymam cię za słowo.
- Wiecie co!- oburzył się Riker siadając na łóżku- jak ja się do Laury kleje to jest be, a jak ona tuli się do Cala to jest good! Buu!
- Ale Calum to co innego.- zaśmiała się wtulając się w chłopaka.- Calum jest moim gorącym kochankiem, o!
- Jak to... Aha! No przecież, że tak!- zaśmiał się.- Pamiętasz tą upojną sobotnią noc???
- Jasne!
- Szybki jesteś- zaśmiał się Ross- jak ty potrafisz z Argentyny przyjechać do Kalifornii i uwinąć się w jedną noc, wow!- Laura spojrzała na chłopaka i uśmiech zeszedł jej z twarzy. Przed oczami miała jego list i ten adresowany do niego. Ogarnęło ją dziwne uczucie, takie, jakieś znajome. Nagle poczuła obecność Rossa. Blondyn usiadł obok niej nie wiedząc, co to przestrzeń osobista.
- O kim myślisz? Mam nadzieję, że o mnie.- uśmiechnął się rozbrajająco. Laura zmrużyła oczy i odpowiedziała.
- Myślę o tych listach.- oderwała wzrok od szklanki i dodała.- Ja naprawdę ich na oczy nie widziałam... odpisałabym...- skierowała wzrok na Rossa, był tak blisko, że ich twarze dzielił centymetr, może kilka milimetrów. Wpatrywali się w siebie bez słowa. Laura w nosek, który poruszał się co sekundę, zwężał się i rozszerzał, wyglądało to naprawdę słodko. Natomiast Ross przypatrywał się jej wargom, które jak zapamiętał, były poszarpane od ząbków. Nie spuszczał wzroku z jej ust, które przypominały mu różową malinę. Uniósł kącik ust, kiedy jego wzrok powędrowała troszkę do góry i w bok. Prostując, na policzki. To właśnie na nich czaił się zdradziecki rumieniec, który mówił za Laurę. Calum jako jedyny zauważył zwis przyjaciół. Pokręcił głową i zawołał wesoło.
- Co wy na to, żeby zagrać w karty???- Ross i Laura byli zmuszeni odsunąć się od siebie. Wszyscy się zgodzili, a Riker zaproponował na rozbieranie się. Oburzenie dziewczyn było tak duże, że skapitulował i grali tylko na pytania.
***
Vanessa od samego południa czaiła się, żeby wykraść list dla Rossa. Ale nic z tego. Laura od samego rana nie wychodziła z pokoju na dłużej. Dopiero, kiedy wyszła o czwartej, szatynka wparowała do jej pokoju i skierowała się do biurka.
- Psia kość!- tupnęła nogą, kiedy półka była zamknięta na klucz.- To będzie trudniejsze, niż mi się wydawało... No cóż...- wyciągnęła komórkę i wystukała na klawiaturze wiadomość do Rossa. - Sherlock Holmes niestety poległ:) Ta łajza jest chytrzejsza niż myślałam, ma biurko zamknięte na cztery spusty. Szybko dostała odpowiedz od blondyna. - To będzie trzeba wytoczyć cięższe działa:) Pierwszy punkt naszego planu brzmi: Znaleźć klucz do biurka Laury.- To może być łatwe, ale gorzej z jego wykradnięciem:\- Pierwsze zajmijmy się jego wyczajeniem, dopiero potem punktem drugim będzie jego zdobycie;)- Vanessa zaśmiała się pod nosem i odpisała. - Ty zajmij się punktem pierwszym, ja drugim:)- Okej! Się robi szefie!
***
- Jeden film i znikam???- zapytał Ross, kiedy wparował do brunetki bez zapowiedzi. Laura przewróciła oczami i odsunęła kołdrę. Ross to wykorzystał i wbił do brunetki. Oboje myśleli o tym samym. Myśleli o tym, czy to wszystko nie zmieniło się w przeciągu tych lat. Czy wszystko jest tak jak było wcześniej. Laura wynurzyła rękę spod kołdry i włączyła pilotem film. Na początku oglądali skupiając się na nim, ale z czasem Rossa przestał obchodzić film. Zaczął rozglądać się po pokoju szukając jakiegoś znaku, coś w tym stylu. Chciał się upewnić, że Laura na pewno o nim myślała, tak jako on o niej. Długo nie musiał szukać tych oznak. Na ścianie dalej wisiały zdjęcia ich trójki. Trzy zdjęcia. Pierwsze zrobione było kiedy mieli po pięć lat, drugie zdjęcie, tak jak wcześniejsze, oprawione w ramkę przedstawiało tą samą trójkę przyjaciół tyle, że o pięć lat starszych. Na trzecim zdjęciu byli w wieku piętnastu lat.
- Lau.- odezwał się.
- Hm?- oderwała się od ekranu i spojrzała na blondyna.
- Musimy zrobić czwarte zdjęcie. Pamiętasz? Co pięć lat.- wzrok Laury powędrował na ścianę. Uśmiechnęła się do siebie i pokiwała głową.
- Musimy.- Ross spojrzał na Laurę, która męczyła w rękach brązowego, strasznie puchatego niedźwiadka. Dostała go właśnie od niego na szesnaste urodziny.- Franio codziennie ze mną śpi.- wytłumaczyła, bo wpatrywał się w niego.- Naprawdę myślałeś, że zapomniałam o tobie?- Ross spojrzał czule na przyjaciółkę i położył rękę na jej rączce.
- Obiecaj mi, że już nigdy, nic nas nie rozdzieli. Obiecaj Lau.
- Obiecuję.- powiedziała wpatrując się w blondyna.- Ty też obiecaj Ross.
- Obiecuję
- Pamiętasz, jak też leżeliśmy u mnie i jak przegrałam zakład i musiałam ci zaśpiewać?- zapytała nagle Laura.
- Pewnie, że pamiętam- uśmiechnął się na samo wspomnienie- wtedy coś mi uświadomiłaś.
- Ja? Co?- Ross uśmiechnął się krótko i zmienił temat.
- Pamiętasz tą piosenkę, którą mi zaśpiewałaś.
- Jasne, że tak, ona jest jedną z moich pierwszych piosenek.- Ross zawahał się chwilę, bo wiedział, że będzie tego gorzko żałował, ale zapytał.
- Zaśpiewasz mi ją? Dawno nie słyszałem twojego głosu.- Laura zgodziła się z ochotą i zaczęła śpiewać. Laura śpiewała czystym, wysokim głosem, tak jak Ross zapamiętał.

Rzuciłam moje życzenie do studni. Nie pytaj mnie, nigdy nie powiem. Spojrzałam na ciebie, kiedy moneta wpadała, a teraz jesteś na mojej drodze. Sprzedam swoją duszę za życzenie. Grosze i dziesięciocentówki za pocałunek. Nie oczekiwałam tego, ale teraz jesteś na mojej drodze. Błagam, pożyczym i kradnę, żeby tylko cię poczuć. Uchwyciłam twoje spojrzenie... Nigdy go nie wypuszczę. Nie. Zanim pojawiłeś się w moim życiu, bardzo mi ciebie brakowało... Bardzo mi ciebie brakowało. Tak bardzo mi ciebie brakowało. Zanim pojawiłeś sie w moim życiu, bardzo mi ciebie brakowało. I powinieneś o tym wiedzieć, że tak bardzo mi ciebie brakowało.

Ciszę, która zapanowała po skończeniu piosenki przerwała Laura radosnym głosem.
- Napisałam ją gdy skończyłam szesnaście lat, to była moja pierwsza piosenka. Jestem z niej strasznie dumna.
- Zaśpiewałaś mi ją dwa tygodnie po napisaniu.
- Skąd wiesz?- spojrzała na blondyna.
- Wiem.
- A pamiętasz- ciągnęła wesoło- jak razem...
- Pamiętam- przerwał jej wpatrując się w brunetkę- pamiętam wszystko. Wszystko Lau.- po jego twarzy przemknął cień uśmiechu. Laura założyła ręce na klatkę i zapytała z sarkazmem.
- Wszystko?
- Wszystko.- uśmiechnął się nieśmiale i odgarnął jej włosy z czoła. Zrobił to, bo wiedział, że za każdym razem kiedy to robił, na policzkach Laury pojawiał się rumieniec. I tym razem się pojawił. Nawet sam przed sobą nie chciał się przyznać, jak bardzo w niej to lubił. Lubił patrzeć, jak się rumieni zawsze kiedy dotknął jej skóry. Po chwili ciszy wrócili do oglądania. Po skończonym filmie Ross obiecywał, że za minutę się zmywa, ale powtarzał to co dwie minuty, aż w końcu odleciał.
***
Następnego dnia, do Ross zadzwonił detektyw.
Rano, przed zejściem na śniadanie, do Rossa zadzwoniła podniecona Vanessa.
V: Ross! Mam!
R: Co masz Van?
V: Jak to co! Twój list!
R: Jaki mój list?
V: A co mi kazałeś zrobić???
R: Aha! Jakim cudem???
V: Wytrychem... Haha...!
R: O matko, aż tak?
V: Dałam słowo, a ja słowa dotrzymuję.
R: Ja tam myślę, że chodzi o randkę z Rikerem...- zaśmiał się do telefonu. Usłyszał głośne prychnięcie i głos Vanessy.
V: Tiaaa... Tooo mam ci go przynieść, czy co?
R: Nieee, sam po niego przyjadę.
V: Spoko, pa.
R: Hej.
Kiedy załatwił swoje sprawy, pojechał prosto do Vanessy. Laura była w Melody, więc nie musieli czatować. Usiadł na łóżku szatynki i wpatrywał się w Van, dumną, jak paw. Z bananem na twarzy podała mu błękitną kopertę. Blondyn spojrzał na nią obracając nią w rękach i przeczytał, co na niej pisało: Dla Rossa. Oderwał wzrok od koperty i spojrzał na Vanessę.
- Dzięki- uśmiechnął się do niej i wstał- jesteś mega.
- Polecam się na przyszłość!- wykonała teatralny ukłon nie przestając się uśmiechać.
- Piątek, dwudziesta, kino- zaczął z zadziornym uśmieszkiem- zrób się naaa bóstwo.- Vanessa zaśmiała się krótko i otworzyła mu drzwi.- Van pamiętaj- wyszczerzył się- kiedy JA coś komuś obiecuję, to zawsze, ale to zawsze słowa dotrzymuję.
- Zapamiętam- zaśmiała się- tak na przyszłość.- Ross z uśmiechem na twarzy wyszedł z domu Marano. Nie mógł się doczekać, aż wróci do domu, siądzie na fotelu i przeczyta list, który napisała do niego Laura trzy lata temu. Tyle, że biedaczek nie wiedział, że ten list zmieni jego dotychczasowe myślenie.
Ross nie przejmując się obecnością Caluma, który czytał coś na łóżku, usiadł na fotelu i otworzył list. Z każdą następną przeczytaną linijką listu, jego oczy rozszerzały się, a usta rozchylały. Przy końcu czytania wydał z siebie cichy okrzyk, co nie umknęło uwadze rudowłosego. Wysunął głowę z nad książki i zapytał, co jest. Ross wpatrywał się w niebieską kartkę i wplątał ręce we włosy.
- O booożeee.- tylko to blondyn zdołał wydusić z siebie. Calum przechylił głowę na bok nic nie ogarniając. Ross usiadł z powrotem na fotelu i odezwał się.
- Napisała ten list trzy lata temu...- spojrzał na przyjaciela i podał mu list. Calum usiadł na łóżku i zaczął czytać.

Ross...
Hm... zacznę od tego, że... Okłamałam Cię. Pewnie już tego nie pamiętasz, ale jak przegrałam zakład i musiałam Ci zaśpiewać swoją piosenkę... I Wish nie była moją pierwszą piosenką. Moją pierwszą piosenkę napisałam wiele tygodni wcześniej.

Choć ta piosenka nie pokazuje wszystkiego, ukryłam w niej wszystko... Wszystko czego brakuje mi do szczęścia. Teraz kiedy wyjeżdżasz... Pomyślałam, że przecież nie mam nic do stracenia, bo to już straciłam... Albo stracę, kiedy wyjedziesz. Przez ten cały czas byłam... no i jestem tchórzem, bo dopiero w liście przyznaję się do wszystkiego tego, czego nie mogłam powiedzieć patrząc Ci w oczy. Pewnie teraz siedzisz w samolocie i czytasz moje, hm... wypociny. Ale wolę, żebyś czytał je w powietrzu, niż zerkając na mnie, kiedy ja mówiąc Ci to, będę się jąkać. Chociaż w liście tego nie widać, pisząc to wszystko, cała dygoczę. Nie tylko dlatego, ale temu, że poraz pierwszy czuje to coś... Mówię to, bo nie wiem, jak mam określić swoje słowa. Pewnie nawet połowy nie rozumiesz z tego co piszę. Ale to nic, ja tylko tak dla siebie, na rozgrzewkę. Bo mogę napisać to wszystko, na co zabrakłoby mi czasu patrząc na Ciebie. Możesz mi wierzyć lub nie, ale sama sobie z tego nie zdawałam sprawy. Z tego, że z każdym następnym dniem, tygodniem, miesiącem... stawałeś się kimś więcej niż tylko przyjacielem... Moim blondaskiem:) Widziałam w Tobie mężczyznę w którym mogłabym się zakochać... i chcąc... nie chcąc... Zakochałam się. To tak samo wyszło. Nie miałam na to żadnego wpływu. Oglądałam filmy, w których dziewczyny zakochiwały się po pocałunku, czy po wspólnej nocy, ale to, czym cię darzę, to co innego... Coś wyjątkowego. Ja tego wszystkiego nie potrzebowałam, bo przecież nic między nami nigdy nie zaszło. A mi wystarczył twój widok, a gdy mnie przytuliłeś, czy twoja ręka przypadkowo dotknęła mojej, to było coś niesamowitego. Ale wracam do rzeczywistości. A ta rzeczywistość jest zupełnym przeciwieństwem moich wyobrażeń. Za każdym razem, kiedy na Ciebie spojrzałam, miałam ochotę wykrzyczeć prawdę, ale zamiast tego, ja to w sobie tłumiłam i robiłabym to zapewne do końca życia, gdy nie zmusił mnie do tego twój wyjazd. Nie będę opisywać jaką już czuję po Tobie pustkę w sercu... W sercu, które było głupsze od rozumu... Od rozumu, który cieszył się jak głupi, że wyjeżdżasz. W dniu, w którym powiedziałeś mi o wyjeździe, powiedziałam sobie, że pewnego dnia spotkam chłopaka, który pokocha mnie z wzajemnością, bo kiedyś to się stanie. Tylko żałuję, że nim nie będziesz Ty... Chociaż... Zazdroszczę dziewczynie, którą pokochasz...
W piosence Pink śpiewała... Od początku byłeś złodziejem. Skradłeś mi serce. - Ja do tego dodaje coś od siebie. - Chce je z powrotem.- I pewnie je kiedyś odzyskam, kiedy ktoś mnie pokocha, a ja oddam mu moje serce. Ale jeszcze nie teraz, jeszcze mam nadzieję. Nadzieję nie na to, że też mnie pokochasz... Nadzieję na to, że mimo tej męki, będę mogła widywać Cię codziennie.
Kończąc ten nużący list. Napiszę ostatnie słowa, które wylądują w koszu razem z tym listem...
Kocham Cię Ross...

Laura. Twoja Lau.

Pierwsze słowa, jakie wypowiedział Calum po przeczytaniu to: "O fuck!". Spojrzał na załamanego Rossa i oddał mu list. Blondyn zanim się odezwał, przeczytał list jeszcze cztery razy. Schował go z powrotem do koperty i patrzył na niego.
- Dlaczego mi go nie dałaś...- mówił prawie szeptem.
- Co teraz zrobisz...?- zapytał po chwili ciszy. Ross podniósł na niego wzrok.
- Gdyby dałaby mi go przed wyjazdem... gdybym przeczytałbym go w samolocie... uwierz, że wyskoczyłbym z niego... Bożeee...- Calum podszedł do chłopaka i poklepał go po ramieniu. Ross ukrył twarz w rękach, ale tylko na chwilę, bo po chwili poderwał się na równe nogi i wystrzelił z pokoju, jak z procy.
***
Laura siedziała na ladzie razem z Raini, prawie skończyły obsługiwać klienta. Rozmawiały o babskim wieczorze, kiedy do sklepu wszedł Ross. Laura przywitała go uśmiechem kołysząc się na boki. Ross podszedł do dziewczyn i wyciągnął kopertę machając nią przed Laurą. Brunetce gdy tylko to zobaczyła, uśmiech momentalnie zeszedł z twarzy. Zszokowana zeskoczyła z lady z wytrzeszczem oczu. Wyciągnęła rękę po kopertę i odezwała się drżącym głosem.
- Ooo boooże... Skąd to masz...???- słowa skierowała do Rossa, ale patrzyła się na kopertę którą trzymała w rękach.
- Oddaj to. Ten list jest mój.- powiedział zabierając Laurze list. Raini wykrzywiła twarz w grymasie nie wiedząc o co chodzi.
- Skąd to masz Ross.- powtórzyła tym samym głosem. Ross zamiast odpowiedzieć, pociągnął Laurę za nadgarstek w stronę pokoju ćwiczeń. Kiedy znaleźli sie sami, Ross złapał brunetkę za ramiona i zapytał.
- Dlaczego mi go nie dałaś trzy lata temu?- zapytał pewnym głosem równocześnie ciężko oddychając. W podobnym stanie była Laura, oddychanie sprawiało jej trudność, a serce odliczało do wybuchu. Laura zmieszana patrzyła na Rossa i z lekkim rumieńcem na twarzy.
W tej chwili chciała zapaść się pod ziemię, przestać istnieć.
- Dlaczego nie powiedziałaś co do mnie czułaś?- zapytał- dlaczego nie powiedziałaś, że mnie kochasz? Laura...!
- Bożeee... Po prostu nie chciałam zniszczyć tym naszej przyjaźni... Tego co mieliśmy. A jak miałeś wyjechać... to... to pomyślałam, że nie mam nic do stracenia. Raz się żyje... Ale ja... jak zawsze stchórzyłam.- odpowiedziała na jednym tchu łamiącym się głosem.- Dlaczego go nie spaliłam...- mówiła do siebie- dlaczego... O booożeee... Teraz nie byłoby mi tak wstyd...!
- Wstyd?- powtórzył- masz się tego wstydzić, że zakochałaś się we mnie...?- Laura podniosła smutny wzrok i spojrzała na Ross oblewając się jeszcze większym rumieńcem.
- Taaak... Minęły trzy lata... Jak to wygląda...?- znowu spuściła wzrok i nastała cisza. Ross patrzył na Laurę, a ona w podłogę.
- Okej- odezwała się żywszym głosem- nie ma co rozdrapywać starych ran. To było kiedyś. Co było, a nie jest, nie piszę się w rejestr.- popatrzyła na Rossa i dodała.- Trzeba żyć przyszłością, a nie karmić się przeszłością.- znowu spojrzała na niego smutnymi ogromnymi oczami.- Tylko jak ja będę patrzeć ci w oczy, kiedy... Och...- odwróciła delikatnie wzrok i obróciła się. Ross szybko złapał ją za rękę, ale Laura wyrwała mu sie zamaszyście.
- Zostaw mnie- powiedziała prawie płaczem- i tak jest mi wstyd spojrzeć ci w oczy...
- Lauraaa...- brunetka odwróciła się gwałtownie i spojrzała na blondyna.
- A ty Ross?- powiedziała oschłym tonem- jakbyś się czuł, gdyby po trzech latach twoja przyjaciółka dowiedziałaby się, że ją kochałeś... Jakbyś się czuł, co? Bo ja mam cholerną ochotę zapaść się pod ziemię. Ale to chyba wiesz, bo widzisz jaka jestem czerwona.
- Nie masz żadnego powodu...
- Mam Ross- przerwała mu szybko- i sam dobrze o tym wiesz.- wzięła głęboki wdech.- Nie spotykajmy się przez jakiś czas. Tak będzie najlepiej.- nie patrząc na Rossa, wyszła z pokoju.

Podczas obiadu, Ross był kompletnie nieobecny. W ogóle nie kontaktował. Tylko Calum wiedział, co dzieje się z chłopakiem. Stormie i Mark wymienili się znaczącymi spojrzeniami i Stormie skinęła głową na blondyna. Mark przewrócił oczami i zaczął rozmowę.
- Co taki przygaszony, hm?- zwrócił się do Rossa. Blondyn dopiero po kilku sekundach ocknął się i spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem.
- Co...?- przestał grzebać w talerzu i spojrzał na tatę.- Mówiłeś coś...?
- Tak, pytałem, coś taki przybity, jak gwóźdź do trumny?- Ross nie odpowiedział na pytanie, tylko zadał swoje.
- Tato... Jak się ma, hm... coś do załatwienia- zaczął patrząc w talerz- to lepiej załatwić to teraz, czy... w ogóle...?- Mark zrobił wielkie oczy w stronę żony.
- Masz szansę na wykazanie się tatusiu- szepnęła Stormie- twój syn potrzebuje rady.- Mark wyprostowała się i zwrócił się do Rossa.
- No wiesz Ross... Lepiej załatwić to teraz, bo później może być za późno.- Ross oderwał wzrok od ściany i spojrzał na swojego tatę.
- Taaak... Masz rację.- wstał od stołu i skierował się do wyjścia.
- Do boju Ross- zawołał wesoło- tylko tego nie schrzań!- Cała trójka spojrzała zaskoczona na Caluma. On tylko wzruszył ramionami i zabrał się za zupę.
- A Rossowi, to co?- Riker skierował pytanie do Caluma. Rudowłosy spojrzał na chłopaka i odpowiedział na zupełnym luzie.
- Aaaa... Bo mańka trzy lata temu go kochała.- Mark, który przełykał właśnie zupę, zakrztusił się, a Stormie z otworzoną buzią klepała go po plecach. Natomiast Riker wypluł wszystko, co miał w buzi.- Ja tak nie zareagowałem.- skomentował ich zachowanie.- Bardziej... O fuck!
***
Laura nie zdążyła się ukryć przed Rossem i musiała spojrzeć mu w oczy... Co nie było łatwe.
Ross natomiast nie przedłużając wszystkiego, przykucnął przy niej i powiedział.
- Zakochiwałem się w każdym twoim spojrzeniu... uśmiechu. Nawet w tym, jak skubałaś wargi- uśmiechnął się do siebie- albo w twoich rumieńcach. Rumieniłaś się z każdym razem kiedy cię przytuliłem... we wszystkim.- Laura nie wiedziała, jak ma się zachować, po prostu siedziała i wpatrywała się ślepo w Rossa.
- Nieprawda...- szepnęła w końcu.
- Laura...- szeptał- kochałem cię... i...
- Tchórz- przerwała mu zła- pieprzony tchórz!- wstała i stanęła w kącie jak najdalej od niego.
- Laura ja...
- Wszystko zrozumiem- wtrąciła zdenerwowana- ale nie mogę pojąć tego, dlaczego nic nie zrobiłeś...!- Ross spuścił wzrok i odpowiedział cicho.
- Nie wiem... nie wiem...
- To ja ci powiem- spojrzała na niego wyzywająco- bo kłamiesz! Kłamiesz!- wykrzyczała mu to łamiącym głosem.- Jak możesz mówić to z litości!- oburzyła się. Blondyn patrzył na nią zaskoczony. Poruszył się nerwowo i zanim Laura zdążyła znowu krzyknąć. Ross przestał panować nad sobą i chwycił ją mocno za ramiona. Popchnął Laurę na ścianę i przygwoździł ją swoimi ustami. Zebrał w sobie wszystkie siły i pocałował ją. Pocałunek nie należał do delikatnych. Był głęboki i agresywny. Tym bardziej, kiedy Ross przyparł ją swoim ciałem i przedłużał pocałunek. Oderwał się od niej gwałtownie i spojrzał zdenerwowany na zszokowaną Laurę. Nie przestając przyciskać ją swoim ciałem, odezwał się.
- Jeśli jeszcze raz powiesz, że kłamałem, to cię rozszarpię. Rozumiesz?!- Laura zamiast coś odpowiedzieć, rozpłakała się.- Lau, dlaczego płaczesz...?- zapytał zmieniając ton głosy- nie płacz...- Laura położyła ręce na jego klatce i odezwała się pociągając nosem.
- Dla-dlaczego nie-ee zrobiłeś tego trzy laa-ata temu...?
- Bo byłem frajerem...- brunetka spojrzała na niego jak przez mgłę.
- I dalej jesteś.- odepchneła go i dodała.- Jesteś frajerem, bo wolałeś uciec od tego, a nie stawić temu czoło.- popatrzyła na niego przecierając oczy.- Ja bałam się wyznać ci prawdę, ale nigdy nie pomyślałam o tym, żeby uciec... Nigdy...!- krzyknęła, a Ross odsunął się do tyłu. Jednak nie po to tutaj przyszedł, żeby i tym razem uciec. Wziął głęboki wdech i podszedł do zdenerwowanej brunetki.
- Kiedy wyjechałem, chciałem o tobie zapomnieć, zapomnieć o tym bólu, który czułem, bo byłem świadomy tego, że nie możesz być moja. Przez te cholerne cztery lata cały czas cię kochałem.- przysnął rękę Laury do swojej klatki i szepnął.- Ono jest twoje...- trzymał tak przy swoim sercu rękę Laury, która cała dygotała. Ross naprowadził dłonie brunetki do swoich ust i pocałował je czule. Jedną ręką trzymał jej ręce, a drugą chwycił brodę Laury i skierował twarz na swoją.- Kocham cię...- wyszeptał patrząc jej w oczy.- Kochałem cię i kocham dalej...- znowu przysunął jej dłonie do swoich ust.- Powiedz, że też mnie kochasz, a będę najszczęśliwszym facetem na świecie... Błagam...- spojrzał tym samym smutnym wzrokiem na Laurę. Odsunął jej ręce od siebie i wyprostował się.- Na co ja liczyłem?- powiedział na głos, ale do siebie- że po tylu latach dalej będziesz mnie kochać...?- Ross nie patrząc już na Laurę, poszedł w stronę drzwi. Brunetka w końcu się opamiętała i zanim Ross zdążył wyjść, złapała go za rękę.
- Nigdy nie przestałam cię kochać.- powiedziała patrząc mu w oczy, a na jej policzkach zakwitł rumieniec. Jeszcze nigdy nie powiedziała tak szczerych słów. Kosztowało ją to dużo odwagi. Po chwili je twarz znalazła się w rękach uśmiechniętego blondyna. Wyglądał na szczęśliwego, bo wiedział, że Laura nie kłamie.
- Kocham cię.- powtórzyła już ciszej i uśmiechnęła się do chłopaka. Ross nie tracąc czasu, chwycił ją za brodę i pocałował czulę, a kiedy Laura odwzajemniła pocałunek, robił to coraz namiętniej. 
***
Mimo, że para straciła trzy lata, teraz jest jeszcze szczęśliwsza, niż kiedykolwiek.
Nie tylko Ross ma słabość do Marano, Riker, który był przeciwieństwem swojego brata, też zagustował w siostrze Marano... Tyle, że w starszej.

Happy End

23 komentarze:

  1. Taki piękny. Moje serce dygocze ze szczęścia. Patka Cher ma talent i to mega. Boki One Shot. A ja nadal przeżywam tą piękną historię :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. swietne :D wpadaj :) http://historia-o-raurze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. awwww, jaki śliczny one-shot *-* Prawie się popłakałam ♥ Piękna historia ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!
    Ten one-shot jest piękny!
    Ta dziewczyna ma talent!
    P.S. Jakby komuś się spodobała ta historia to obejrzyjcie taki film pt. "pamiętnik"
    Bo te opowiadanie jest trochę podobne do tego filmu:) Ale sama fabuła nie wystarczy trzeba mieć talent, żeby to opisać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Link do tego filmu:
      http://www.cda.pl/video/807201d/Pamietnik-online-Caly-Film-2004-Lektor-PL

      Usuń
    2. Lepiej przeczytać książkę nawet :D Cudna historia! A film też ją pięknie przedstawił :3

      Usuń
  5. Jejuu! Płaczem :') takie to piękne :3 też chcę tak pisać jak ty! Ja toczytam i czytam...inie moge sie naczytac!:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że bardzo wam się podoba :)
    To może ja wstawię swojego one shota niedługo? Skoro taki pozytywny odzew widzę na te one shoty xd

    OdpowiedzUsuń
  7. wow pi prostu amazing♥♥♥ zakochałam się w tej historii =3
    iiii czekam na next :*
    ~Rosserka♥

    OdpowiedzUsuń
  8. http://stories-from-lifee.blogspot.com/?m=1
    Zapraszam na blga z one shotami

    OdpowiedzUsuń
  9. Popłakałam się ..... Serio moja siostra się na mnie dziwnie patrzyła jak łzy mi leciały ...... Rycze dalej , bo oglądam ,, Nigdy więcej ''

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie !! Normalnie przecudne ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. a kiedy będzie nowy rozdział ? :D bo już nie mogę się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajefajny one shot
    Bardzo mi się podoba.
    Ciekawy...
    P.S. Kiedy next?
    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę jeszcze :P Jak skończę to wstawie, ale to bardziej wieczorem

      Usuń
    2. Ok . Ja czekam ~ Julia2~

      Usuń
  13. Normalnie boski. Dziewczyna ma WIELKI TALENT!!!! No słów mi brak. <3333 !!! Szkoda, że nie ma własnego bloga. JAK MNIE SŁYSZYSZ/WIDZISZ? PATKA CHER... MÓWIĘ CI, ŻE MASZ TALENT!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam bloga:) Zapraszam: http://naughtyboyandcutegirl-raura.blogspot.com/ :)

      Usuń