czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 10 'People help the people, nothing will drag you down'

*Laura*
Weszłam po cichu do domu późnym wieczorem. Było koło 22, więc nie zdziwiłabym się, gdyby moja siostra zaczęłaby pytać się mnie czemu tak późno wracam. Zdjęłam buty i po cichu wysunęłam głowę zza ściany patrząc na salon i mając nadzieję, że nikogo tam nie ma. Jednak się myliłam. Siedział tam Tom wraz Van i grali w karty.
-Aaa! Znowu wygrałam! - krzyknęła triumfalnie brunetka. Spojrzałam na nią lekko zdziwiona jej reakcją. Van wstała i zaczęła tańczyć swój 'Happy Dance'. Kręciła tyłkiem i szczerzyła się głupio do swojego męża. Żadne z nich mnie nie zauważyło.
-No uważaj, bo następną partie ze mną przegrasz - zepewnił mężczyzna z uśmiechem na twarzy wciąż siedząc na kanapie. Van spojrzała na niego i ponętnie zaczęła się do niego zbliżać. Swoją dłonią poczęła muskać twarz Toma.
-Naprawdę? Jesteś tego pewien? - spytała słodkim głosem i zarzuciła swoje długie włosy na ramię. Brunet uśmiechnął się zawiadacko.
-Jestem, jestem - powiedział drocząc się z nią i złapał ją za biodra przyciągając ją do siebie.
-Mogę ci udowodnić, że się mylisz  - zapewniła moja siostra siadając na kolanach mężczyzny.
-Naprawdę? - spytał ponętnym głosem. Van kiwnęła twierdząco głową i złożyła na jego ustach czuły pocałunek, który od razu został odwzajemniony.
Małżeństwo powoli zaczęło się zatracać w swoich pocałunkach i uczuciach. Patrzyłam na to z ukrycia. Ten widok spowodował na mojej twarzy delikatny uśmiech, a zarazem ukłucie zazdrości w sercu. Nie dlatego, że zazdrościłam Van, iż jest z Tomem, ale tego, że tak dobrze trafiła. Ich związek jest prawie idealny. Obydwoje starają się, aby wszystko się układało, dbają o siebie oraz swoje uczucia, słuchają się siebie nawzajem i starają zrozumieć. Ich obupulne starania powodują, że ich życie jest trochę łatwiejsze - nie ma częstych kłótni i zażaleń -, a przy okzaji ich uczucie wzrasta i staje się mocniejsze.
Tylko pozazdrościć.
Gdy zdałam sobie sprawę, że ciągle na nich patrzę jak oni się obściskują, postanowiłam się ogarnąć i bez żadnych skrupułów weszłam do salonu.
-Siemka - powiedziałam głośno i ruszyłam do kuchni. Wiedziałam, że zaskoczę całującą się parę, ale nie na tyle, żeby spadli z kanapy! - Spokojnie... Nie przeszkadzam wam, zaraz idę na górę - zapewniłam ich, a Van nagle wstała. Poprawiła odrobinę włosy i bluzkę.
-Gdzie byłaś? - spytała patrząc na mnie uważnie.
-Na mieście z Rydel, poszłyśmy na kawę, a później na spacer. Pisałam ci, że wrócę późno - odpowiedziałam biorąc z lodówki sok.
-Tak? - spojrzała zdziwiona i rozejrzała się po salonie - Hmm... Telefon chyba musiałam zostawić na górze... - powiedziała myśląc na głos.
-No rozumiem, że miałaś inne rzeczy na głowie - zauważyłam, a Van spaliła buraka. Wyglądała tak uroczo.
-A powiesz mi co to dzisiaj miało być? - spytał mnie Tom wstając z kanapy i podchodząc do mnie. Spojrzałam na niego, ale po chwili spuściłam wzrok.
-Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam wymijająco.
-Nie udawaj. Przecież mówiłaś, że nie chcesz iść na casting - przypomniał mi Tom, a ja spojrzałam na niego niechętnie.
-Musimy rozmawiać o tym, że śpiewałam?
-Ty... co zrobiłaś? - spytała zdziwiona Van i podeszła do mnie bliżej.
-Poszła na casting, zagrała rolę i zaśpiewała piosenkę - wytłumaczył jej. Najwidoczniej jej wcześniej o tym nie powiadomił.
-Oj weźcie przestańcie - prosiłam.
-Lau, ale jak to się stało? - spytała naprawdę zdziwiona. Moja siostra i Tom jako jedni z niewielu znali konkretną przyczynę mojej niechęci do muzyki. Wiedzą jak potrafię upierać się w tej kwesti, a tu co? Dobrowolnie się jej oddałam. W sumie nie dziwi mnie reakcja mojej siostry.
-Chciałam mu pokazać, że nie boję się wejść na scenę i podjąć ryzyka - powiedzałam i wzięłam łyka soku.
-Czekaj czekaj, komu? - spytała zdezorientowana.
-Rossowi! Ten koleś tak bardzo działa mi na nerwy, że mam wrażenie, że zaraz eksploduje! - wyznałam i odłożyłam napój na blat. Czułam na sobie ich wzrok.
-Ale wyszłaś i zaśpiewałaś? - spytała ponownie Van. Kiwnęłam głową.
-Była świetna, każdy się nią zachwycał - powiedział z delikatnym uśmiechem.
-Przesadzasz.
-Chciałabym to zobaczyć... - powiedziała cicho Van i nagle posmutniała.
-Mamy to nagrane, mogę jutro ci to przynieść i zobaczysz - zaproponował Tom.
-Dziękuję, jednak to nie to samo co na żywo... - zauważyła, a ja zrozumiałam, dlaczego tak się zasmuciła.
Odkąd pamiętam Van namawiała mnie, abym nie przestawała grać na pianinie ani śpiewać. Jednak nic nie wskurała i ja zrobiłam po swojemu. Mimo to ona ciągle mnie namawiała, abym wróciła do rzeczy, które uwielbiałam robić. Bez żadnych efektów. A dziś? Dziś zrobiłam coś czego dawno nie robiłam - podeszłam do pianina - a co więcej, zaśpiewałam piosenkę przed publicznością, a nie, jak to zwykle bywa, pod prysznicem.
Nie dziwię się, że Van żałuje, że tego nie widziała, bo to właśnie jej najbardziej zależało na moim pokonaniu gniewu wobec muzyki.
-Ale zastanawia mnie to, że jemu to dałaś się jakoś przekonać, a mnie nie... - powiedziała powoli Van patrząc na mnie uważnie. Już otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, jednak ktoś mnie wyprzedził.
-Pewnie jej się podoba i nie chciała dać mu za wygraną - usłyszałam czyjś głos za mną.
-O nie! Wypraszam sobie! On mi się nie pod... - odwróciłam się w stronę schodów i nagle przerwałam. Moje oczy się rozszerzyły, a usta otworzyły z zaskoczenia. Czy ona naprawdę tu jest? - Spencer? - spytałam upewniając się czy, aby nie mam jakiś zwidów.
-Siema laska - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odwzajemniłam jej gest i szybko podeszłam do niej mocno ją przytulając.
-Co ty tu robisz? - spytałam odrywając się od niej lekko.
-Przyjechałam do pracy - powiedziała i spojrzała przy tym na Toma. Odwróciłam się w stronę mężczyny i uniosłam pytająco brwi.
-W wakacje zawsze brakuje dodatkowej pary rąk - powiedział wzruszając ramionami.
-Poza tym pokój gościnny nie mógł przez cały czas świecić pustkami - powiedziała Van.
-Czyja to sprawka? - spytałam patrząc po wszystkich twarzach. Tom i Spence kiwnęli głową na moją siostrę. Spojrzałam na brunetkę, która się do mnie lekko uśmiechnęła. Odwzjemniłam gest, podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
-Dziękuję.
-Chciałam, abyś czuła się jak w domu i, abyś nie czuła się tu samotna - szepnęła mi do ucha. Mocniej ją ścisnęłam.
-Z tobą nigdy nie czuję się samotna - wyszeptałam szczerze. Trwałyśmy chwilę w tym uścisku, jednak po chwili oderwałyśmy się od siebie.
-Udała się niespodzianka? - spytał mnie Tom ze szczerym uśmiechem na twarzy.
-Tak, i to bardzo - przyznałam i uścisnęłam dłoń mojej najlepszej przyjaciółki ze szczęścia. Bardzo się cieszyłam, że ona jest tu ze mną - To my idziemy na górę obgadać pare ważnych spraw - powiedziałam, a Spence kiwnęła głową.
-Ważne spawy... czytaj: Ross - dziewczyna mrugnęła porozumiewawczo do małżeństwa, na co oni zaśmiali się cicho. Posłałam im wszystkim wściekłe spojrzenia
-Mogę cię zapewnić, że ten temat ominiemy szerokim łukiem - powiedziałam, chwyciłam sok i paczkę ciastek w dłonie - Idziemy? - spytałam przyjaciółkę, na co ona kiwnęła głową i obydwie ruszyłyśmy po schodach na górę.
Po chwili byłyśmy już w moim pokoju i rozmawiałyśmy o wszystkim. Oczywiście o wszystkim prócz Rossa Lyncha.

*Vanessa*
-Udała ci się niespodzianka. Jesteś wspaniałą siostrą - powiedział mój mąż i uścisnął mnie mocno. Nadal staliśmy w kuchni i po prostu rozmawialiśmy. Odwzajemniłam jego gest.
-Bardzo się cieszę, że Lau jest szczęśliwa. Ona potrzebuje tutaj Spencer. Są jak siostry. Zresztą ja podobnie traktuję Spence - wyznałam i odsunęłam się lekko od Toma spoglądając mu w oczy - Była z nią, gdy wyjechaliśmy. Dzięki niej nie czuła się samotna ani opuszczona. Pomogła Lau przejść jej jedne z najtrudniejszych chwil w życiu za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Więc, gdy dowiedziałam się, że Spence szuka pracy to nie mogłam tego tak zostawić - powiedziałam rzeczowo, a Tom uśmiechnął się do mnie.
-Jesteś wspaniałą kobietą, nie musisz mi tego tłumaczyć. Ja to już wszystko wiem - wyszeptał i pocałował w policzek, czym spowodował na mojej twarzy lekki uśmiech, który szybko zniknął.
-Ale trochę mi przykro, że nie widziałam tego jak śpiewa - wyznałam smutno.
-Pokaże ci ten występ. A tak poza tym chyba będę potrzebował twojej pomocy... - powiedział zagadkowo.
-W czym?
-W przekonaniu Lau... Wydaje mi się, że możemy mieć z tym problem.
-Ale czekaj... do czego chcesz ją przekonać? - spytałam lekko zdezorientowana. Patrzyłam na niego, a on po prostu wzruszył ramionami.
-Wygląda na to, że Laura dostanie rolę w serialu Austin&Ally.

*Narrator*
-Kto dziś robi kolacje? - spytał Rocky, gdy poraz kolejny poczuł w swoim brzuchu ogromne burczenie.
-A może ty w końcu byś się ruszył? - spytał Riker unosząc brwi do góry. Brat nie skomentował tej uwagi i tylko spojrzał na niego z miną 'Bitch, please'.
-Ja zrobię - powiedział ponurym głosem Ross schodząc po schodach do salonu. Ich zdziwienie było niedoopisania.
-TY? - spytał Rocky mocno podkreślając słowo.
-Chcesz to jedzenie czy nie? - spytał najmłodszy będąc już lekko rozdrażniony.
-Tak, ale nie bij - brunet podniósł ręcę w geście obrony.
-I nie przeszkadzajcie mi w kuchni, bo inaczej was uduszę - widocznie zdenerwowany blondyn ostrzegł braci i poszedł do kuchni.
Rocky i Riker spojrzeli na siebie.
-Wiesz co go ugryzło? - spytał brunet marszcząc lekko brwi. Najstarszy pokiwał przecząco głową.
-Nie, ale jeżeli z własnej woli poszedł zrobić nam wszystkim posiłek to musi być naprawdę źle - stwierdził, a brat mu przyznał rację przytakując.
-Widocznie coś go wkurzyło - zauważył.
-Co macie takie skupione miny? - spytała zdziwiona Rydel wchodząc do pomieszczenia, gdzie chłopcy przebywali - Ktoś umarł?
-Ha ha bardzo śmieszne - zaśmiał się sztucznie Rocky.
-Co ciebie ugryzło? - spytała bruneta.
-Mnie nic, lepiej spytaj tamtego blondaska - powiedział pokazując na drzwi od kuchni. Blondynka spojrzała na nie i uniosła brwi pytająco.
-Ross jest jakiś rozdrażniony - powiadomił siostre Rik.
-Dziś był ten casting, na którym wybierali jakąś dziewczynę na miejsce Mai... - przypomniała sobie dziewczyna.
-Poszedł nam zrobić kolację. Z WŁASNEJ NIEPRZYMUSZONEJ WOLI - powiedział Rocky mocno podkreślając ostatnie zdanie.
-Uuu... to musi być źle - zuważyła blondynka. Poprawiła włosy i zakasała rękawy - Pójdę do niego i pogadam z nim.
-Tylko uważaj, miał minę jakby chciał zabić nas wzrokiem - poinformował ją Rik z lekkim uśmiechem.
Rydel i Riker jako najstarszy brat i siotra byli bardzo opiekuńczy oraz odpowiedzialni. Każdy na swój pokręcony i indywidualny sposób, jednak dla reszty rodzeństwa byli  podporą i oni zawsze mogli na nich liczyć.
Blondynka odwzajemniła gest brata i poszła o kuchni, gdzie znajdował się Ross. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, od razu poczuła na sobie wzrok blondyna. Nie był on agresywny ani radosny, raczej ostrzegawczy.
-Jak tam? - spytała i chwyciła jabłko w obie dłonie.
-Dobrze - odparł lekko zirytowany. Jak gdyby nic zaczęła obracać owoc i przyglądać się mu.
-A jak było na castingu? - spytała niby z nudów. Ross, który kroił zielone ogórki, położył nagle nóż na desce i spojrzał na siostre.
-O co ci chodzi? - spytał widocznie zdenerwowany. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
-Co?
-Co się tak pytasz o wszystko? - pytał lekko podnosząc już głos. Rydel spojrzała na niego zdziwiona.
-To już nie mogę się spytać jak się miewa mój młodszy brat?! - spytała oburzona także delikatnie podnosząc głos. Blondyn patrzył w oczy siostry przez pare sekund, później spuścił głowę i westchnął.
-Przepraszam, mam zły dzień... - powiedział, a dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko.
-Nic nie szkodzi, ale opowiedz mi co się stało - zachęcała go, a on spojrzał na nią niepewnie - Ross, GADAJ - powiedziała pewniej i troche groźniej. Blondyn zmarszczył brwi i westchnął.
-Po prostu jest taka jedna osoba, która działa mi na nerwy...
-Kto? - spytała prosto z mostu.
-Taka dziewczyna...
-Podoba ci się? - przerwała mu, a on spojrzał na nią z obrzydzeniem.
-Zwariowałaś? To wariatka. WARIATKA. Inaczej nie da się jej opisać - powiedział stanowczo.
-Czemu tak o niej mówisz? Może nie jest taka zła jak myślisz...
-Jest! - przerwał jej brat - Gdzie ją nie spotkam to są jakieś kłopoty. Oblanie ciuchów kawą, stłuczka auta Rikera, a teraz? Nawet nie daje mi w spokoju przetrwać castingu! - żalił się chłopak. Rydel zmarszczyła brwi.
-Czekaj czekaj... O kim ty mówisz? - spytała.
-O Laurze Marano. Pracuje w studiu, może ją znasz? - spytał, a siostra udawała, że myśli i szuka nazwiska w pamięci.
-Nieee, chyba w życiu nie słyszałam o niej... - powiedziała. Ross kiwnął głową, a blondynka zaśmiała się w duchu.
-To się ciesz.
-Co ona ci takiego zrobiła, co? - spytała siadając na blacie tuż obok jej brata.
-Wywołuje u mnie najgorsze emocje. Gdy tylko ją widzę to ogarnia mną złość. Poza tym jak ja powiem jedno to ona usłyszy i zrobi drugie! To tak jakbym powiedział: "Ładnie wyglądasz w tej czerwonej sukience, ale wolę cię w niebieskiej, bo podkreśla twój kolor oczu". A ona wtedy reaguje typu: "Mówisz, że źle w niej wyglądam? Myślisz, że wyglądam paskudnie?". I od razu widać ten szał w oczach. Delly... to jest nienormalne. Ona jest niezrównoważona. Wybucha tak nagle jak wulkan i nie wiesz jakie zniszczenia ze sobą przyniesie - powiedział patrząc w ogórki.
Rydel siedziała chwilę w ciszy i rozmyślała. Próbowała dokonać pewnej analizy. Obydwoje mówią podobne rzeczy i identycznie na nie reagują. Blondynka uśmiechnęła się lekko pod nosem, gdy zrozumiała, że ma nad tą dwójką nie lada przewagę.
-Może lepiej nie zwracaj na nią większej uwagi. Pamiętaj, widujecie się rzadko, bo przecież studio jest wielkie. Ciesz się, że nie musisz z nią pracować - zauważyła blondynka i spojrzała na brata - Nie przejmuj się - powiedziała i lekko go przytuliła.
-Dzięki.
-No, a teraz dokończ robić nam kolację - powiedziała rozbawiona, ucałowała brata w policzek i wróciła do salonu, gdzie jej bracia leżeli na kanapie.
Rydel usiadła na fotelu i zaczęła oglądać telewizję. Jednak nie mogła skupić się na programie, bo zaczęła rozmyślać na temat jej brata i Laury. Obydwoje nie wiedzą, że blondynkę łączy coś z tą drugą osobą i, że ta osoba coś jej mówi. Delly uśmiechnęła się szerzej.
O tak, będzie zabawnie.

---------------
Siemanko! :D
No i jak tam mija wasz dzień? Ja mam dziś trochę luzu, pomimo dwóch jutrzejszych kartkówek ;)
Jak się podoba rozdział? Praktycznie nic się nie dzieje, wiem WIEM. Ale niedługo będzie więcej akcji. Obiecuję :3
Co do Laury. Hmm... Nie będę wam mówić, że chiałam was zaskoczyć tym, że dziewczyna może wygrać casting. No bo co jak co, ale ja próbuję pisać chociaż troche zgodnie z prawdą. A kto gra w A&A? No właśnie... ;)
Miłego dnia wam życzę!
Całuję! :*

http://youtube.com/watch?v=OmLNs6zQIHo

16 komentarzy:

  1. Boski ! Dawaj nexta szybko.*-*
    lifebynelly1.blogspot.com
    rossilaura1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, czy twoje rozdziały zawsze muszą być tak wspaniałe? ;) One są uzależniające.
    Z niecierpliwością czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jupi! Jestem trzecia! Rozdział fajny, codziennie sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału;). Czekam na next.

    Jula♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu ^^ Delly się będzie bawić w swatkę? ;3
    To będzie zaabawne ;3 nie mogę się doczekać :3
    no więc, z wieeeelką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że to dopiero początek opowieści ale chciałabym zobaczyć to kiedyś w formie filmu... hahah ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do Liebster Awards. Szczegóły tutaj http://raura-unlikely-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. pomysł zelkowej jest niezły!!! xD ja tez chce film! Ps: cudny rozdział ,zresztą ..jak zawsze. :P czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super . Mam nadzieje ze Laura zgodzi się zagrać w serialu ;) Jejku ten blog jest zajebisty !!!! <3 dodaj szybko nowy rozdział . !!!!!
    A tak wgl to kiedy właśnie planujesz go dodać ?? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: Szczerze, nie wiem. Jeśli jutro uda mi się go napisać to jutro, ale jeśli ie to raczej w poniedziałek. Będę was informować ;)

      Usuń
  9. piszesz tak zajebiście, że brak mi słów. Kocham to jak piszesz. Z wielką niecierpliwością zawsze czekam na next gdy tylko tu wchodzę i widzę, że nie ma rozdziału, dostaję jakiś nerwów, ale to tylko tak chwilowo bo potem mam wielki uśmiech bo przez moją głowę przelatują myśli "spokojnie to tylko kwesta dni" masakra jak się niekiedy męczę, ale wart. czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha dziękuje xd ale co takiego jest w tym co pisze? Przecież tu nie ma niczego niezwykłego xd

      Usuń
    2. Tak ci sie wydaje! Masz niesamowicid lekkie piore,dlugie i czeste rozdzialy,fajne pomysly i fabula... Masz wszystko co potrzebne zeby ludzie kochali twoje opowiadanie. I tak wlasnie jest. Z niecierpliwoscia czekam na nexta <3

      Usuń
  10. Nominowałam Cię do Liebster Awards. Szczegóły u mnie: http://my-diary-rllm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajefajnie piszesz !! Bardzo fajnie czyta sie to opowiadanie :) Codziennie sprawdzam czy nie dodałaś nexta :) Podoba mi sie że nie zrobiłaś z tego jakiejś super romantycznej opowieści tylko trzymasz nas w niepewności :) Dawaj szybciutko next bo nie moge sie doczekać :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja sama nie lubię takich romantycznych opowiadań, gdzie przy trzecim rozdziale jest BUM i zakochani. Próbuję pisać to bardziej w realistyczny sposób. wiadomo, że zdarza się, że ludzie się zakochują w sobie w bardzo krótkim czasie. Jednak częściej bywa pod górkę. W czasie, w którym ludzie się poznają zdarza się wiele rzeczy, które mogą mieć jakiś wpływ na jakąś osobę. A podczas relacji między dwoma osobami pojawiają aię różne emocje, coś się układa, a coś psuje. Tak po proatu jest...

      Usuń
  12. Ten blog został nominowany do Libster Blog Award. Szczegóły tutaj: http://austin-and-ally-impossible-love.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń