*Laura*
Podczas naszego marszu dużo rozmawialiśmy i mogłam już stwierdzić, że brunet jest naprawdę miłym chłopakiem. Po dziesięciu minutach spaceru doszliśmy pod dom Rydel.
-Uprzedzam, że może być tam lekki bałagan - powiedziała blondynka otwierając nam drzwi kluczem. Dziewczyna zaprosiła nas ruchem ręki do środka. Po sekundzie przekroczyłyśmy próg domu i naszym oczom ukazało się coś niezwykłego.
-Rydel, bałagan to chyba za mało powiedziane - zauważyła Maia. Taka prawda. Miałam wrażenie, że dom przeszło tornado, a żaden z domowników nic sobie z tego nie robił. Uniosłam wysoko brwi ze zdziwienia. Co jak co, ale w takim bałaganie ja nie mogłabym żyć. Spojrzałam na blondynkę, która powoli zaczęła robić się czerwona ze złości. Zerknęłam na Ella, który niezauważalnie zatkał uszy, tylko po co?
-Riker! Rocky! Ryland! DO MNIE! - nagle wrzasnęła wściekła dziewczyna. Jej wysokość głosu spowodowała u mnie ból głowy. Taaa już wiem po co brunet zatkał uszy.
Po chwili usłyszeliśmy odgłos tupotania stóp po schodach. Nie minęło pięć sekund, a jakiś trzech chłopaków zeszło do salonu.
-No co tam? - spytał spokojnie jakiś blondyn, a Rydel zaczęła się trząść ze złości.
-A jak myślisz geniuszu? - spytała zdenerwowana. Chłopak spojrzał na braci, którzy od razu spuścili swój wzrok. Żaden z nich nic nie mówił, po prostu zamilkli - NO?! - ponaglała ich zirytowana.
-Chodzi ci o ten brak porządku? - zaryzykował chyba najmłodszy.
-Brak porządku? Tu jest chlew! Albo nawet gorzej!
-Siostra, uspokój się - zaczął mówić spokojnie blondyn.
-Riker, nie uspokoje się! Tak to jest jak zostawia się was na połowę dnia!
-Co tu się stało? - spytała Spencer. Trzej chłopcy spojrzeli na nią uważnie.
-A ty to kto? - spytał zimno blondyn. Przyjaciółka spojrzała na mnie zdezorientowana.
-To są moje koleżanki, moi goście, którzy teraz oglądają to pobojowisko - blondynka powiedziała bezradnie.
-Delly, nie martw się. Zaraz tu posprzątamy, prawda? - Ell spojrzał znacząco na chłopaków, którzy kiwnęli twierdząco głowami.
-Dobrze. Dziewczyny chodźcie ze mną do kuchni - powiedziała i ruszyła do wspomnianego pomieszczenia. Podążyłyśmy za nią. Po drodze Maia uśmiechnęła się do chłopaków na przywitanie, a oni to odwzajemnili.
Po chwili już stałyśmy w kuchni, a chłopcy ogarniali salon.
-To na co macie ochote? - blondynka spytała nas normalnym już głosem.
-Na coś zminego - powiedziałam. Na dworze jak i tutaj było bardzo gorąco.
-Jestem za - poparła mnie Spencer siadając na wysokim krześle przy wyspie.
-To może lody i ta herbata mrożona? - zaproponowała nam Delly, a my kiwnęłyśmy ochoczo głową.
-Pomożemy ci - powiedziałam.
-Dzięki - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
-To ja pójdę do chłopaków i pomogę im posprzątać, bo bez nadzoru zajmie im to wieki - poinformowała nas Maia i wróciła do kolegów.
-No dobra to zaczynamy - zadecydowała Spence i wzięłyśmy się do roboty.
*Narrator*
Po niecałych trzydziestu minutach Rydel, Laura i Spencer przygotowały mrożoną herbatę dla wszystkich. W tym samym czasie Riker, Rocky, Ryland, Ell i Maia ogarnęli ogromny salon.
-Co tu się w ogóle stało? - spytała brunetka chłopców. Oni spojrzeli się po sobie.
-Bitwa na pianki, żelki, ciuchy oraz 'wszystko co jest pod ręką' - powiedział Ryland z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna zmrużyła oczy.
-A nie przyszło wam kiedyś do głowy, żeby zrobić bitwę na inteligencję? - zproponowała.
-Co? - spytał zdezorientowany Rocky. Maia walnęła się dłonią w czoło.
-Nic. Nieważne...
-Ktoś chce herbatę? - spytała Rydel wchodząc do salonu i niosąc dzbanek z napojem, szklanki oraz lody.
-Ja! - krzyknęli jednocześnie wszyscy chłopcy i podeszli do siostry.
-Widzę, że udało się doprowadzić pokój do porządku - powiedziała z uśmiechem.
-To dzięki Mai - poinformował Ryland, a brunetka uśmiechnęła się lekko.
-Dzięki RyRy.
-Chłopcy, nie poznaliście jeszcze moich dwóch koleżanek. To jest Spencer i Laura - Rydel przedstawiła dziewczyny. Trzech braci uśmiechnęło się do nich lekko i przedstawiło.
-Riker - powiedział ponuro blondyn.
-Rocky - brunet mrugnął do dziewczyn.
-Ryland - przedstawił się najmłodszy. Wszyscy podali sobie ręcę i wpatrywali się na siebie wyczekująco.
-Czy nie uważacie, że do tych lodów przydałoby się jakieś ciasto? - spytał Ell nakładając do miseczki jedną gałkę.
-To nie byłby głupi pomysł - przyznał mu rację najmłodszy.
-Może niech Spencer zrobi. Ona robi najlepszą szarlotkę w Miami - zapewniła Laura, a rudowłosa spiorunowała ją od razu wzrokiem.
-W Miami? - spytał Rocky.
-Tak, tam skąd jesteśmy - poinformowała kolegów brunetka.
-Najlepszą szarlotke to może robi w Miami, ale nie w Los Angeles - powiedział Riker. Nie wiadomo dlaczego, ale od samego początku, gdy przyszli goście, blondyn jest jakiś nie w sosie.
-Tak? - spytała Spence zakładając dłonie na biodra.
-Tak - powiedział, a Laura uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała bowiem, że chłopak podjudził jej przyjaciółkę, która teraz nie da za wygraną.
-Dobrze, to zaraz się przekonasz, że racji nie masz - zapewniła go rudowłosa i zwróciła się do Rydel - Czy macie wszystkie składniki w kuchni na ciasto?
-Na pewno. Tam znajdziesz wszystko - poinformowała ją blondynka. Spence kiwnęła głową i ruszyła w kierunku kuchni.
-No to za jakieś 30 minut zjemy przepyszne ciasto - Laura zapewniła towarzystwo. Po chwili usłyszeli jakiś odgłos spadającego garnka na podłogę. Po prostu ogromny huk.
-Riker, idź tam do niej i jej pomóż - powiedział Rocky patrząc na brata.
-Niby czemu ja? - spytał zirytowany.
-Bo ja i twój brat cię o to prosimy - powiedziała Rydel, a blondyn przewrócił oczami zdenerwowany.
-Dobra - mruknął i poszedł do kuchni.
Spencer i Riker powoli zaczęli robić ciasto, a reszta już poczęła zajadać się lodami rozmawiając przy tym. Natomiast w kuchni trwała grobowa cisza, gołym okiem dało się dostrzec tam pewnego rodzaju napięcie między tą dwójką. Odzywali się do siebie tylko wtedy, gdy było to potrzebne. Po piętnastu minutach dziewczyna włożyła gotową masę do piekarnika i wraz z chłopakiem wrócili w milczeniu do pozostałych, którzy w tym momencie nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Zapewne chłopcy coś głupiego zrobili albo opowiadali o tym co ostatnio głupiego zrobili. W sumie nieważne, bo zawsze można się z nich pośmiać.
-No co tam? - spytała z uśmiechem Spencer podchodząc do reszty kolegów siedzących na kanapie.
-Ciężko to opisać. Przed chwilą obejrzałyśmy występ z Rockym, Rylandem oraz Ellem w roli głównej - powiedziała przez śmiech Maia.
-Nigdy mi więcej tutaj nie twerkujcie! - zaśmiała się szczerze Rydel.
-No co? Ale byliśmy ponętni, co nie? - spytal Ell robiąc tzw. brewki.
-Czyli lepiej nie pytać co tu się działo... - stwierdził Riker i usiadł zrezygnowany na kanapie.
-A tobie co jest? - spytała Maia patrząc na blondyna, który milczał. Raczej nie miał ochoty odpowiadać na to pytanie.
-Jakaś dziewczyna go olała - poinformował bez wzruszenia Ryland.
-Młody, weź bądź cicho - powiedział zirytowany najstarszy brat.
-Ta Katie? - spytała Rydel, a wszyscy chłopcy, oprócz Rikera, wybuchnęli ogromnym śmiechem.
-Katie była tydzień temu - przypomniał Ellington.
-Teraz chodziło mu o jakąś Marie - poinformował resztę Rocky.
-Ubiegał się za nią od czterech dni - wyznał Ryland.
-Jednak ona stwierdziła, że mogliby być tylko i wyłącznie przyjaciółmi -powiedział Ratliff i zrobił minę smutnego psiaka. Wszyscy popatrzyli na blondyna. Dziewczyny wpatrywały się w niego zdezorientowane. Czy to oznacza, że chłopak ubiega się za każdą dziewczyną? Najpierw Katie, teraz Marie, a kto będzie jutro?
-No co się tak gapicie? - spytał najstarszy, jednak nikt nic nie mówił - Wole jak się ze mnie śmiejecie niż tak zjeżdzacie wzrokiem.
-Dobra, nieważne... Może obejrzymy po prostu jakiś film? Od razu się rozweselisz - powiedziała Delly kierując ostatnie słowa do brata, który lekko się do niej uśmiechnął.
-Jeszcze jakaś cię zechce - pocieszyła go Maia i cicho się zaśmiała.
-Może kiedyś... - Ell parsknął śmiechem, a blondyn walnął go w ramię.
-Dzięki na was zawsze mogę liczyć - powiedział uśmiechając się sztucznie.
-Idę sprawdzić to ciasto i oglądamy, tak? - spytała Spencer, a Rydel kiwnęła głową.
-Jeszcze przynieś lody z zamrażrki! Bo się już skończyły - zawołała za nią blondynka.
Po chwili rudowłosa wróciła z talerzykami, blachą ciasta oraz lodami. Praktycznie od razu wszyscy rzucili się na jedzenie i zaczęli oglądać film.
* * * * *
Nastolatkowie obejrzeli film "Wilk z Wall Street", który bardzo się spodobał towarzystwu.
-Ale tu parno! Przydałoby się jakoś schłodzić... - zaczeła narzekać Maia, gdy film się już skończył. W tym momencie Rik postanowił objąć koleżankę ramieniem.
-Ja cię ochłodzę - powiedział i mrugnął do chłopaków, którzy od razu zrozumieli co on ma na myśli. Dziewczyny siedziały nadal niewzruszone i niczego nieświadome.
-Riker, jak mnie tak obejmujesz to jest mi jeszcze bardziej gorąco.
-To dlatego, że to ja jestem taki gorący - powiedział i zrobił tzw. 'brewki'. Co jak co, ale humor już mu się poprawił.
-No jasne, to dlatego... - powiedziała ironicznie Spencer, a blondyn spojrzał na nią uniosząc do góry brwi.
-Kwestionujesz to czy jestem gorący? - spytał rzucając przy tym jej wyzwanie.
-Tak - powiedziała wzruszając ramionami i w ogóle nie zwracając uwagi na chłopaka. Blondyn wstał z kanapy i podszedł do siedzącej na fotelu rudowłosej.
-To źle, że tak myślisz - powiedział i natychmiast podniósł Spence zarzucając ją sobie na ramię.
-Rik! Weź mnie zostaw! - krzyczała, a reszta dziewczyn zaczęła się z niej śmiać, jednak nie potrwało to długo, ponieważ po chwili pozostali chłopcy je chwycili.
-Ryland postaw mnie! - krzyknęła Laura.
-Ell, pożałujesz! - zagroziła Rydel.
-Rocky, wolałabym oglądać inne widoki... - poinformowała Maia. Jej twarz była na wysokości tyłka jej przyjaciela.
-No to teraz spełnimy waszą prośbę - powiedział uradowany Ratliff.
-Co? Niby jaką?! - zapytała wystraszona Laura. Przez to, że każda z dziewczyn wisiała do góry nogami na ramieniu innego chłopaka to krew do głowy zaczęła napływać.
-Troszeczkę was schłodzimy - powiedział szyderczo Riker i ruszył w stronę ogrodu. Dziewczyny zaczęły domyślać się co chłopcy zamierzają zrobić, dlatego zaczęły krzyczeć w niebo głosy. Po chwili wszyscy byli już w ogrodzie.
-Miłej kąpieli - powiedział Rocky
-Ani mi się waż! - zagroziła mu Maia i w tym samym momencie chłopcy wrzucili dziewczyny do ogromnego basenu. Gdy wynurzyły się spod tafli wody, od razu spojrzały groźnie na stojących nad nimi śmiejących się idiotów.
-Widzę, że ci humor wrócił - zauważyła rudowłosa patrząc się na niego wrogo.
-No jakoś tak wyszło - powiedział Riker z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
-Zadowoleni? - spytała satkastycznie Laura.
-Bardzo - odpowiedział Ell szczerząc te swoje białe ząbki.
-Pożałujecie - zagroziła Rydel. Powiedziała to takim mrocznym głosem, że każdy się na nią spojrzał. Nie minęła sekunda jak blondynka opuściła zwinnie basen i zaczęła gonić uciekających chłopaków. Reszta dziewczyn poszła w ślady Delly. Po chwili cała ósemka ganiała się po pięknie zaprojektowanym i zadbanym ogrodzie. Nie obyło się bez głośnych wrzasków i śmiechów. Jednak w końcu, po paru próbach, udało się dziewczynom wrzucić chłopaków do basenu. Niestety każy pociągnął za sobą osobę, która wpychała go do tego zbiornika, więc wyszło tak, że cała gromadka pływała w ciuchach w basenie.
-Oberwiesz za to, że musiałam dotykać twarzą twojego tyłka! - krzyknęła przez śmiech Maia w stronę Rocky'ego.
-Ciesz się, że nie puściłem bąka! - odkrzyknął, a dziewczyna rzuciła się na chłopaka. Wszyscy oblewali się wodą, podtapiali i po prostu świetnie się bawili. Nikt wcześniej nie powiedziałby, że tak szybko można znaleźć wspólny język i miło spędzić czas. Laura i Spencer były najbardziej zachwycone tym, że nowo poznani chłopcy mogą być tak otwarci na nowe znajomości. Nastolatkowie bawili się nie zwracając uwagi na to, co się wokoło nich dzieje.
-To jakaś nowa moda, że w basenie kąpie się w ubraniach? - usłyszeli czyjś głos nad sobą. Wszyscy jak oparzeni spojrzeli do góry. Ujrzeli tam dwójkę dorosłych.
-Mama? Tata? - spytała zaskoczona Rydel - A co wy robicie tutaj tak wcześnie?
-Też cię miło widzieć kochanie - powiedział Mark trzymając w dłoniach ogromną liczbę toreb z zakupami.
-Spotkanie skończyło się wcześniej - wyjaśniła kobieta i spojrzała na dwie nieznane jej dziewczyny - Widzę, że mamy gości - powiedziała i uśmiechnęła się do nich lekko. W tym czasie wszyscy wygramolili się z basenu, a brunetka i rudowłosa podeszły do rodziców rodzeństwa.
-Dzień dobry. Nazywam się Laura.
-A ja Spencer - przedstawiły się podając przy tym dłonie kobiecie oraz mężczyźnie.
-Stormie - powiedziała matka rodzeństwa.
-Mark - przywitał się ich ojciec.
-Może macie ochotę coś zjeść? Zaraz zrobię obiad - poinformowała je kobieta z uśmiechem.
-My chyba będziemy musiały już iść - oznajmiła Laura z lekkim uśmiechem. Dziewczyna starała się wyglądać na najmilszą osobę na świecie, ponieważ chciała poprawić swój wizerunek. Pamiętajmy, że stoi teraz cała mokra przed dojrzałą kobietą.
-Tak, to prawda - przytaknęła jej grzecznie Spencer.
-A ty Maia? - Mark zapytał brunetkę.
-Ja także powinnam się już zbierać - powiedziała, a Stormie kiwnęła głową.
-No trudno, jednak pamiętajcie, że zawsze możecie wpaść do nas kiedy tylko chcecie - zapewniła je Stomie z szerokim uśmiechem - Riker odwiezie was do domu. To, mam nadzieję, do zobaczenia - powiedziała.
-Do zobaczenia - odpowiedziały chórem trzy dziewczyny, a kobieta wraz ze swoim mężem poszli do domu szykować obiad. Nastolatkowie zostali sami.
-No to co? Jedziemy? - spytał blondyn wyciskając wodę ze swojej koszulki.
-Na to wygląda - powiedziała Maia.
Po pięciu minutach wszyscy się ze sobą pożegnali i obiecali sobie, że jeszcze kiedyś się zobaczą. Laura, Spencer oraz Maia wsiadły razem z Rikerem do samochodu jego rodziców.
-Najpierw odwieziemy ciebie, Maia. Dobra? Mieszkasz trochę bliżej niż dziewczyny - oznajmił blondyn.
-Jasne - powiedziała z uśmiechem.
-Miło, że nas odwozisz - zauważyła Spence.
-Nie wiem czy zauważyłaś, ale mi kazano - przypomniał jej chłopak. Jednak nie było to zgryźliwe, raczej delikatne droczenie się.
-No taaak, bo z własnej woli byś tego nie zrobił - oznajmiła rudowłosa.
-Nie chciałoby mu się tyłka ruszyć - zauważyła Maia i uśmiechnęła się do niego.
-Nie pozwalaj sobie, może moi bracia pozwalają się tak traktować, ale ja się nie dam! - zapewnił ją blondyn.
-To nie dostaniesz musu czekoladowego, którego przyniosę do was następnym razem - powiedziała udawając smutną.
-Dobra, dobra. Żartowałem - powiedział i uśmiechnął się szeroko do brunetki.
-Ciesz się, że mam dobre serce to cię poczęstuje - oznajmiła.
-Dzięki - powiedział.
-Zawsze jesteście tak otwarci na nowych ludzi? - spytała nagle Laura, a blondyn spojrzał się na nią, lecz nadal ostrożnie i uważnie prowadził auto.
-W sumie to chyba tak. Może nie od razu wrzucamy ich do basenu, ale na pewno staramy się z nimi jakoś zakolegować.
-A dzisiaj dlaczego nas wrzuciliście? - spytała zaintrygowana Spencer.
-Impuls - odpowiedział - No i fakt, że jesteście dziewczynami - dopowiedział i puścił do nich oczko.
-Jak ja pierwszy raz ich odwiedziłam to urządzili bitwę na poduszki, więc u nich to razczej normalne - stwierdziła Maia, a chłopak się zaśmiał.
-No chyba tak, ale my jesteśmy z tego dumni.
-Z waszej głupoty? - spytała Laura z uśmiechem.
-Ma to swoje plusy i minusy - Riker odwzajemnił gest koleżanki.
-Doprawdy? - spytała sarkastycznie rudowłosa, jednak na jej twarzy także zagościł delikatny uśmiech.
Rezsztę czasu nastolatkowie spędzili na rozmowach, żartach oraz śmiechach. Po drodze Riker wysadził Maię pod samym domem, a później skierował się w stronę domu siostry Laury.
-No i jesteśmy - powiedział zatrzymując samochód pod domem, w którym mieszkały dziewczyny.
-Dzięki za podwózkę - powiedziała brunetka.
-Nie ma sprawy. Wpadajcie do nas częściej. A jak nie do nas to chociaż do Rydel -zaproponował blondyn.
-Na to samo wyjdzie - zauważyła rudowłosa mrużąc oczy.
-No właśnie - powiedział z uśmiechem, a dziewczyny odwzajemniły gest.
-Dobrze, będziemy wpadać - zapewniła go Laura. Pożegnały się i wysiadły z auta ich nowego kolegi. Chłopak odjechał, a dziewczyny weszły do swojego domu.
-Dobrze, że już jesteście, bo obiad zaraz wystygnieee... Jeju! Co wam się stało? - spytał zszokowany Tom na widok mokrych od stóp do głów nastolatek. One uśmiechnęły się do niego uroczo.
-Długo by opowiadać - odpowiedziała Spencer.
-A ten koleś już sobie poszedł? - Laura spytała z nadzieją.
-Wyszedł dziesięć minut temu - oznajmiła Van wchodząc do salonu.
-Cudnie! To my idziemy się przebrać - powiedziała brunetka i wraz z przyjaciółką pobiegły do swoich pokoi.
Każda z dziewczyn przebierała się w suche i luźne ciuchy myśląc o propozycji blondyna. Obydwie z chęcią odwiedziłyby ponownie rodzeństwo blondynki, ponieważ poczuły się tam bardzo swobodnie i przekonały się o tym, że chłopcy mogą je jeszcze zaskoczyć.
-----------------
Siemka :D
Jak wam się podoba rozdział? Dla mnie jest taki... o wszystkim i o niczym. Taki nijaki... eh... :/ no, ale to moje zdanie, które może nie być obiektywne...
Jak tam dzień? :)
Wiecie, że dzisiaj mija MIESIĄC od założenia bloga?!
Dziękuję za ponad 10 000 wyświetleń i 23 obserwatorów! Jesteście kochani! <3
Miłego dnia i mam nadzieję, że nadal będziecie mnie odwiedzać i KOMENTOWAĆ moje rozdziały :P
Całuję! :*