środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 14 'I wanna be free, I wanna just live'

*Laura*
Podczas naszego marszu dużo rozmawialiśmy i mogłam już stwierdzić, że brunet jest naprawdę miłym chłopakiem. Po dziesięciu minutach spaceru doszliśmy pod dom Rydel.
-Uprzedzam, że może być tam lekki bałagan - powiedziała blondynka otwierając nam drzwi kluczem. Dziewczyna zaprosiła nas ruchem ręki do środka. Po sekundzie przekroczyłyśmy próg domu i naszym oczom ukazało się coś niezwykłego.
-Rydel, bałagan to chyba za mało powiedziane - zauważyła Maia. Taka prawda. Miałam wrażenie, że dom przeszło tornado, a żaden z domowników nic sobie z tego nie robił. Uniosłam wysoko brwi ze zdziwienia. Co jak co, ale w takim bałaganie ja nie mogłabym żyć. Spojrzałam na blondynkę, która powoli zaczęła robić się czerwona ze złości. Zerknęłam na Ella, który niezauważalnie zatkał uszy, tylko po co?
-Riker! Rocky! Ryland! DO MNIE! - nagle wrzasnęła wściekła dziewczyna. Jej wysokość głosu spowodowała u mnie ból głowy. Taaa już wiem po co brunet zatkał uszy.
Po chwili usłyszeliśmy odgłos tupotania stóp po schodach. Nie minęło pięć sekund, a jakiś trzech chłopaków zeszło do salonu.
-No co tam? - spytał spokojnie jakiś blondyn, a Rydel zaczęła się trząść ze złości.
-A jak myślisz geniuszu? - spytała zdenerwowana. Chłopak spojrzał na braci, którzy od razu spuścili swój wzrok. Żaden z nich nic nie mówił, po prostu zamilkli - NO?! - ponaglała ich zirytowana.
-Chodzi ci o ten brak porządku? - zaryzykował chyba najmłodszy.
-Brak porządku? Tu jest chlew! Albo nawet gorzej!
-Siostra, uspokój się - zaczął mówić spokojnie blondyn.
-Riker, nie uspokoje się! Tak to jest jak zostawia się was na połowę dnia!
-Co tu się stało? - spytała Spencer. Trzej chłopcy spojrzeli na nią uważnie.
-A ty to kto? - spytał zimno blondyn. Przyjaciółka spojrzała na mnie zdezorientowana.
-To są moje koleżanki, moi goście, którzy teraz oglądają to pobojowisko - blondynka powiedziała bezradnie.
-Delly, nie martw się. Zaraz tu posprzątamy, prawda? - Ell spojrzał znacząco na chłopaków, którzy kiwnęli twierdząco głowami.
-Dobrze. Dziewczyny chodźcie ze mną do kuchni - powiedziała i ruszyła do wspomnianego pomieszczenia. Podążyłyśmy za nią. Po drodze Maia uśmiechnęła się do chłopaków na przywitanie, a oni to odwzajemnili.
Po chwili już stałyśmy w kuchni, a chłopcy ogarniali salon.
-To na co macie ochote? - blondynka spytała nas normalnym już głosem.
-Na coś zminego - powiedziałam. Na dworze jak i tutaj było bardzo gorąco.
-Jestem za - poparła mnie Spencer siadając na wysokim krześle przy wyspie.
-To może lody i ta herbata mrożona? - zaproponowała nam Delly, a my kiwnęłyśmy ochoczo głową.
-Pomożemy ci - powiedziałam.
-Dzięki - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
-To ja pójdę do chłopaków i pomogę im posprzątać, bo bez nadzoru zajmie im to wieki - poinformowała nas Maia i wróciła do kolegów.
-No dobra to zaczynamy - zadecydowała Spence i wzięłyśmy się do roboty.

*Narrator*
Po niecałych trzydziestu minutach Rydel, Laura i Spencer przygotowały mrożoną herbatę dla wszystkich. W tym samym czasie Riker, Rocky, Ryland, Ell i Maia ogarnęli ogromny salon.
-Co tu się w ogóle stało? - spytała brunetka chłopców. Oni spojrzeli się po sobie.
-Bitwa na pianki, żelki, ciuchy oraz 'wszystko co jest pod ręką' - powiedział Ryland z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna zmrużyła oczy.
-A nie przyszło wam kiedyś do głowy, żeby zrobić bitwę na inteligencję? - zproponowała.
-Co? - spytał zdezorientowany Rocky. Maia walnęła się dłonią w czoło.
-Nic. Nieważne...
-Ktoś chce herbatę? - spytała Rydel wchodząc do salonu i niosąc dzbanek z napojem, szklanki oraz lody.
-Ja! - krzyknęli jednocześnie wszyscy chłopcy i podeszli do siostry.
-Widzę, że udało się doprowadzić pokój do porządku - powiedziała z uśmiechem.
-To dzięki Mai - poinformował Ryland, a brunetka uśmiechnęła się lekko.
-Dzięki RyRy.
-Chłopcy, nie poznaliście jeszcze moich dwóch koleżanek. To jest Spencer i Laura - Rydel przedstawiła dziewczyny. Trzech braci uśmiechnęło się do nich lekko i przedstawiło.
-Riker - powiedział ponuro blondyn.
-Rocky - brunet mrugnął do dziewczyn.
-Ryland - przedstawił się najmłodszy. Wszyscy podali sobie ręcę i wpatrywali się na siebie wyczekująco.
-Czy nie uważacie, że do tych lodów przydałoby się jakieś ciasto? - spytał Ell nakładając do miseczki jedną gałkę.
-To nie byłby głupi pomysł - przyznał mu rację najmłodszy.
-Może niech Spencer zrobi. Ona robi najlepszą szarlotkę w Miami - zapewniła Laura, a rudowłosa spiorunowała ją od razu wzrokiem.
-W Miami? - spytał Rocky.
-Tak, tam skąd jesteśmy - poinformowała kolegów brunetka.
-Najlepszą szarlotke to może robi w Miami, ale nie w Los Angeles - powiedział Riker. Nie wiadomo dlaczego, ale od samego początku, gdy przyszli goście, blondyn jest jakiś nie w sosie.
-Tak? - spytała Spence zakładając dłonie na biodra.
-Tak - powiedział, a Laura uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała bowiem, że chłopak podjudził jej przyjaciółkę, która teraz nie da za wygraną.
-Dobrze, to zaraz się przekonasz, że racji nie masz - zapewniła go rudowłosa i zwróciła się do Rydel - Czy macie wszystkie składniki w kuchni na ciasto?
-Na pewno. Tam znajdziesz wszystko - poinformowała ją blondynka. Spence kiwnęła głową i ruszyła w kierunku kuchni.
-No to za jakieś 30 minut zjemy przepyszne ciasto - Laura zapewniła towarzystwo. Po chwili usłyszeli jakiś odgłos spadającego garnka na podłogę. Po prostu ogromny huk.
-Riker, idź tam do niej i jej pomóż - powiedział Rocky patrząc na brata.
-Niby czemu ja? - spytał zirytowany.
-Bo ja i twój brat cię o to prosimy - powiedziała Rydel, a blondyn przewrócił oczami zdenerwowany.
-Dobra - mruknął i poszedł do kuchni.
Spencer i Riker powoli zaczęli robić ciasto, a reszta już poczęła zajadać się lodami rozmawiając przy tym. Natomiast w kuchni trwała grobowa cisza, gołym okiem dało się dostrzec tam pewnego rodzaju napięcie między tą dwójką. Odzywali się do siebie tylko wtedy, gdy było to potrzebne. Po piętnastu minutach dziewczyna włożyła gotową masę do piekarnika i wraz z chłopakiem wrócili w milczeniu do pozostałych, którzy w tym momencie nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Zapewne chłopcy coś głupiego zrobili albo opowiadali o tym co ostatnio głupiego zrobili. W sumie nieważne, bo zawsze można się z nich pośmiać.
-No co tam? - spytała z uśmiechem Spencer podchodząc do reszty kolegów siedzących na kanapie.
-Ciężko to opisać. Przed chwilą obejrzałyśmy występ z Rockym, Rylandem oraz Ellem w roli głównej - powiedziała przez śmiech Maia.
-Nigdy mi więcej tutaj nie twerkujcie! - zaśmiała się szczerze Rydel.
-No co? Ale byliśmy ponętni, co nie? - spytal Ell robiąc tzw. brewki.
-Czyli lepiej nie pytać co tu się działo... - stwierdził Riker i usiadł zrezygnowany na kanapie.
-A tobie co jest? - spytała Maia patrząc na blondyna, który milczał. Raczej nie miał ochoty odpowiadać na to pytanie.
-Jakaś dziewczyna go olała - poinformował bez wzruszenia Ryland.
-Młody, weź bądź cicho - powiedział zirytowany najstarszy brat.
-Ta Katie? - spytała Rydel, a wszyscy chłopcy, oprócz Rikera, wybuchnęli ogromnym śmiechem.
-Katie była tydzień temu - przypomniał Ellington.
-Teraz chodziło mu o jakąś Marie - poinformował resztę Rocky.
-Ubiegał się za nią od czterech dni - wyznał Ryland.
-Jednak ona stwierdziła, że mogliby być tylko i wyłącznie przyjaciółmi -powiedział Ratliff i zrobił minę smutnego psiaka. Wszyscy popatrzyli na blondyna. Dziewczyny wpatrywały się w niego zdezorientowane. Czy to oznacza, że chłopak ubiega się za każdą dziewczyną? Najpierw Katie, teraz Marie, a kto będzie jutro?
-No co się tak gapicie? - spytał najstarszy, jednak nikt nic nie mówił - Wole jak się ze mnie śmiejecie niż tak zjeżdzacie wzrokiem.
-Dobra, nieważne... Może obejrzymy po prostu jakiś film? Od razu się rozweselisz - powiedziała Delly kierując ostatnie słowa do brata, który lekko się do niej uśmiechnął.
-Jeszcze jakaś cię zechce - pocieszyła go Maia i cicho się zaśmiała.
-Może kiedyś... - Ell parsknął śmiechem, a blondyn walnął go w ramię.
-Dzięki na was zawsze mogę liczyć - powiedział uśmiechając się sztucznie.
-Idę sprawdzić to ciasto i oglądamy, tak? - spytała Spencer, a Rydel kiwnęła głową.
-Jeszcze przynieś lody z zamrażrki! Bo się już skończyły - zawołała za nią blondynka.
Po chwili rudowłosa wróciła z talerzykami, blachą ciasta oraz lodami. Praktycznie od razu wszyscy rzucili się na jedzenie i zaczęli oglądać film.
* * * * *
Nastolatkowie obejrzeli film "Wilk z Wall Street", który bardzo się spodobał towarzystwu.
-Ale tu parno! Przydałoby się jakoś schłodzić... - zaczeła narzekać Maia, gdy film się już skończył. W tym momencie Rik postanowił objąć koleżankę ramieniem.
-Ja cię ochłodzę - powiedział i mrugnął do chłopaków, którzy od razu zrozumieli co on ma na myśli. Dziewczyny siedziały nadal niewzruszone i niczego nieświadome.
-Riker, jak mnie tak obejmujesz to jest mi jeszcze bardziej gorąco.
-To dlatego, że to ja jestem taki gorący - powiedział i zrobił tzw. 'brewki'. Co jak co, ale humor już mu się poprawił.
-No jasne, to dlatego... - powiedziała ironicznie Spencer, a blondyn spojrzał na nią uniosząc do góry brwi.
-Kwestionujesz to czy jestem gorący? - spytał rzucając przy tym jej wyzwanie.
-Tak - powiedziała wzruszając ramionami i w ogóle nie zwracając uwagi na chłopaka. Blondyn wstał z kanapy i podszedł do siedzącej na fotelu rudowłosej.
-To źle, że tak myślisz - powiedział i natychmiast podniósł Spence zarzucając ją sobie na ramię.
-Rik! Weź mnie zostaw! - krzyczała, a reszta dziewczyn zaczęła się z niej śmiać, jednak nie potrwało to długo, ponieważ po chwili pozostali chłopcy je chwycili.
-Ryland postaw mnie! - krzyknęła Laura.
-Ell, pożałujesz! - zagroziła Rydel.
-Rocky, wolałabym oglądać inne widoki... - poinformowała Maia. Jej twarz była na wysokości tyłka jej przyjaciela.
-No to teraz spełnimy waszą prośbę - powiedział uradowany Ratliff.
-Co? Niby jaką?! - zapytała wystraszona Laura. Przez to, że każda z dziewczyn wisiała do góry nogami na ramieniu innego chłopaka to krew do głowy zaczęła napływać.
-Troszeczkę was schłodzimy - powiedział szyderczo Riker i ruszył w stronę ogrodu. Dziewczyny zaczęły domyślać się co chłopcy zamierzają zrobić, dlatego zaczęły krzyczeć w niebo głosy. Po chwili wszyscy byli już w ogrodzie.
-Miłej kąpieli - powiedział Rocky
-Ani mi się waż! - zagroziła mu Maia i w tym samym momencie chłopcy wrzucili dziewczyny do ogromnego basenu. Gdy wynurzyły się spod tafli wody, od razu spojrzały groźnie na stojących nad nimi śmiejących się idiotów.
-Widzę, że ci humor wrócił - zauważyła rudowłosa patrząc się na niego wrogo.
-No jakoś tak wyszło - powiedział Riker z zadowoleniem wymalowanym na twarzy.
-Zadowoleni? - spytała satkastycznie Laura.
-Bardzo - odpowiedział Ell szczerząc te swoje białe ząbki.
-Pożałujecie - zagroziła Rydel. Powiedziała to takim mrocznym głosem, że każdy się na nią spojrzał. Nie minęła sekunda jak blondynka opuściła zwinnie basen i zaczęła gonić uciekających chłopaków. Reszta dziewczyn poszła w ślady Delly. Po chwili cała ósemka ganiała się po pięknie zaprojektowanym i zadbanym ogrodzie. Nie obyło się bez głośnych wrzasków i śmiechów. Jednak w końcu, po paru próbach, udało się dziewczynom wrzucić chłopaków do basenu. Niestety każy pociągnął za sobą osobę, która wpychała go do tego zbiornika, więc wyszło tak, że cała gromadka pływała w ciuchach w basenie.
-Oberwiesz za to, że musiałam dotykać twarzą twojego tyłka! - krzyknęła przez śmiech Maia w stronę Rocky'ego.
-Ciesz się, że nie puściłem bąka! - odkrzyknął, a dziewczyna rzuciła się na chłopaka. Wszyscy oblewali się wodą, podtapiali i po prostu świetnie się bawili. Nikt wcześniej nie powiedziałby, że tak szybko można znaleźć wspólny język i miło spędzić czas. Laura i Spencer były najbardziej zachwycone tym, że nowo poznani chłopcy mogą być tak otwarci na nowe znajomości. Nastolatkowie bawili się nie zwracając uwagi na to, co się wokoło nich dzieje.
-To jakaś nowa moda, że w basenie kąpie się w ubraniach? - usłyszeli czyjś głos nad sobą. Wszyscy jak oparzeni spojrzeli do góry. Ujrzeli tam dwójkę dorosłych.
-Mama? Tata? - spytała zaskoczona Rydel - A co wy robicie tutaj tak wcześnie?
-Też cię miło widzieć kochanie - powiedział Mark trzymając w dłoniach ogromną liczbę toreb z zakupami.
-Spotkanie skończyło się wcześniej - wyjaśniła kobieta i spojrzała na dwie nieznane jej dziewczyny - Widzę, że mamy gości - powiedziała i uśmiechnęła się do nich lekko. W tym czasie wszyscy wygramolili się z basenu, a brunetka i rudowłosa podeszły do rodziców rodzeństwa.
-Dzień dobry. Nazywam się Laura.
-A ja Spencer - przedstawiły się podając przy tym dłonie kobiecie oraz mężczyźnie.
-Stormie - powiedziała matka rodzeństwa.
-Mark - przywitał się ich ojciec.
-Może macie ochotę coś zjeść? Zaraz zrobię obiad - poinformowała je kobieta z uśmiechem.
-My chyba będziemy musiały już iść - oznajmiła Laura z lekkim uśmiechem. Dziewczyna starała się wyglądać na najmilszą osobę na świecie, ponieważ chciała poprawić swój wizerunek. Pamiętajmy, że stoi teraz cała mokra przed dojrzałą kobietą.
-Tak, to prawda - przytaknęła jej grzecznie Spencer.
-A ty Maia? - Mark zapytał brunetkę.
-Ja także powinnam się już zbierać - powiedziała, a Stormie kiwnęła głową.
-No trudno, jednak pamiętajcie, że zawsze możecie wpaść do nas kiedy tylko chcecie - zapewniła je Stomie z szerokim uśmiechem - Riker odwiezie was do domu. To, mam nadzieję, do zobaczenia - powiedziała.
-Do zobaczenia - odpowiedziały chórem trzy dziewczyny, a kobieta wraz ze swoim mężem poszli do domu szykować obiad. Nastolatkowie zostali sami.
-No to co? Jedziemy? - spytał blondyn wyciskając wodę ze swojej koszulki.
-Na to wygląda - powiedziała Maia.
Po pięciu minutach wszyscy się ze sobą pożegnali i obiecali sobie, że jeszcze kiedyś się zobaczą. Laura, Spencer oraz Maia wsiadły razem z Rikerem do samochodu jego rodziców.
-Najpierw odwieziemy ciebie, Maia. Dobra? Mieszkasz trochę bliżej niż dziewczyny - oznajmił blondyn.
-Jasne - powiedziała z uśmiechem.
-Miło, że nas odwozisz - zauważyła Spence.
-Nie wiem czy zauważyłaś, ale mi kazano - przypomniał jej chłopak. Jednak nie było to zgryźliwe, raczej delikatne droczenie się.
-No taaak, bo z własnej woli byś tego nie zrobił - oznajmiła rudowłosa.
-Nie chciałoby mu się tyłka ruszyć - zauważyła Maia i uśmiechnęła się do niego.
-Nie pozwalaj sobie, może moi bracia pozwalają się tak traktować, ale ja się nie dam! - zapewnił ją blondyn.
-To nie dostaniesz musu czekoladowego,  którego przyniosę do was następnym razem - powiedziała udawając smutną.
-Dobra, dobra. Żartowałem - powiedział i uśmiechnął się szeroko do brunetki.
-Ciesz się, że mam dobre serce to cię poczęstuje - oznajmiła.
-Dzięki - powiedział.
-Zawsze jesteście tak otwarci na nowych ludzi? - spytała nagle Laura, a blondyn spojrzał się na nią, lecz nadal ostrożnie i uważnie prowadził auto.
-W sumie to chyba tak. Może nie od razu wrzucamy ich do basenu, ale na pewno staramy się z nimi jakoś zakolegować.
-A dzisiaj dlaczego nas wrzuciliście? - spytała zaintrygowana Spencer.
-Impuls - odpowiedział - No i fakt, że jesteście dziewczynami - dopowiedział i puścił do nich oczko.
-Jak ja pierwszy raz ich odwiedziłam to urządzili bitwę na poduszki, więc u nich to razczej normalne - stwierdziła Maia, a chłopak się zaśmiał.
-No chyba tak, ale my jesteśmy z tego dumni.
-Z waszej głupoty? - spytała Laura z uśmiechem.
-Ma to swoje plusy i minusy - Riker odwzajemnił gest koleżanki.
-Doprawdy? - spytała sarkastycznie rudowłosa, jednak na jej twarzy także zagościł delikatny uśmiech.
Rezsztę czasu nastolatkowie spędzili na rozmowach, żartach oraz śmiechach. Po drodze Riker wysadził Maię pod samym domem, a później skierował się w stronę domu siostry Laury.
-No i jesteśmy - powiedział zatrzymując samochód pod domem, w którym mieszkały dziewczyny.
-Dzięki za podwózkę - powiedziała brunetka.
-Nie ma sprawy. Wpadajcie do nas częściej. A jak nie do nas to chociaż do Rydel -zaproponował blondyn.
-Na to samo wyjdzie - zauważyła rudowłosa mrużąc oczy.
-No właśnie - powiedział z uśmiechem, a dziewczyny odwzajemniły gest.
-Dobrze, będziemy wpadać - zapewniła go Laura. Pożegnały się i wysiadły z auta ich nowego kolegi. Chłopak odjechał, a dziewczyny weszły do swojego domu.
-Dobrze, że już jesteście, bo obiad zaraz wystygnieee... Jeju! Co wam się stało? - spytał zszokowany Tom na widok mokrych od stóp do głów nastolatek. One uśmiechnęły się do niego uroczo.
-Długo by opowiadać - odpowiedziała Spencer.
-A ten koleś już sobie poszedł? - Laura spytała z nadzieją.
-Wyszedł dziesięć minut temu - oznajmiła Van wchodząc do salonu.
-Cudnie! To my idziemy się przebrać - powiedziała brunetka i wraz z przyjaciółką pobiegły do swoich pokoi.
Każda z dziewczyn przebierała się w suche i luźne ciuchy myśląc o propozycji blondyna. Obydwie z chęcią odwiedziłyby ponownie rodzeństwo blondynki, ponieważ poczuły się tam bardzo swobodnie i przekonały się o tym, że chłopcy mogą je jeszcze zaskoczyć.

-----------------
Siemka :D
Jak wam się podoba rozdział? Dla mnie jest taki... o wszystkim i o niczym. Taki nijaki... eh... :/ no, ale to moje zdanie, które może nie być obiektywne...
Jak tam dzień? :)
Wiecie, że dzisiaj mija MIESIĄC od założenia bloga?!
Dziękuję za ponad 10 000 wyświetleń i 23 obserwatorów! Jesteście kochani! <3
Miłego dnia i mam nadzieję, że nadal będziecie mnie odwiedzać i KOMENTOWAĆ moje rozdziały :P
Całuję! :*

http://youtube.com/watch?v=8PLifPUIuic

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 13 'My mind's a total blank, but I just can't, forget About You'

*Następny dzień - środa*
*Laura*
Moje powieki powoli uniosły się do góry i oczami ujrzałam swój pokój. Leniwie rozciągnęłam się na łóżku i lekko uniosłam głowę, aby spojrzeć na zegarek. Była 9:47. Opuściłam twarz na poduszkę. Na szczęście dziś nie musimy iść do pracy, bo ze względu na przebudowę skrzydła w studiu wyłączają dziś w całym budynku dostęp do wody. A w takich warunkach nie da się pracować, bhp tego zabrania.
Podniosłam się na łóżku siadając na nim. Przetarłam oczy, odgarnęłam potargane włosy z twarzy i wstałam z mojego miejsca spoczynku. Na stopy włożyłam ciepłe skarpety, wyszłam z pokoju i poszłam na dół do kuchni. Powolnym krokiem zeszłam po schodach i dotarłam do lodówki, z której wyjęłam sobie butelkę soku pomarańczowego.
-Hej śliczna - usłyszałam za sobą głos Vanessy.
-Siemka - przywitałam się z siostrą.
-Jak się spało?
-Dobrze - powiedziałam i wzięłam łyka soku.
-To się cieszę. Słuchaj... Muszę ci coś powiedzieć...
-Oh. To później Van, teraz idę się wykąpać - powiedziałam wymijając ją.
-Ale to ważne - powiedziała za mną.
-Może poczekać dwadzieścia minut - stwierdziłam będąc już przy schodach.
-No niekoniecznie. Laura, słuchaj... Mamy goś...
-Potem! - krzyknęłam zupełnie jej nie słuchając. Wbiegłam po schodach na górę do mojego pokoju.
Chwyciłam z szafy bieliznę i poszłam do mojej prywatnej łazienki. Weszłam pod prysznic i umyłam głowę. Okryłam swoje ciało ręcznikiem, rozczesałam swoje mokre włosy przed lustrem, chwyciłam suszarke i je wysuszyłam. Następnie ponownie je rozczesałam i nałożyłam na nie trochę jedwabiu. Założyłam przyszykowaną wcześniej bieliznę i ponownie okryłam się ręcznikiem, aby było mi cieplej. Na twarz nałożyłam trochę podkładu oraz pudru, a swoje rzęsy pomalowałam tuszem. Po chwili także postanowiłam namalować czarne kreski. Poprawiłam swoje loki przed lustrem i poszłam do swojego pokoju.
Otworzyłam szafę i zaczęłam się zastanawiać co by tu na siebie dziś założyć. Po dwóch minutach namysłu postanowiłam wybrać dziewczęcy i delikatny zestaw. Z tego co widzę jest ciepło na dworze, więc przydadzą się lekkie ubrania.
Nucąc pod nosem jakąś piosenkę sięgnęłam z półki bluzkę i już miałam ją na siebie włożyć, gdy drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Van mówiłam ci, że później pogada...AAAAA! - krzyknęłam, gdy odwróciłam się i zrozumiałam, że nie stoi tam moja siostra.
-AAAAA! - usłyszałam głos osoby, której nie powinno tu być.
-Co ty tu robisz?! - wrzasnęłam, a blondyn, na mój widok, cofnął się do tyłu wpadając na ścianę.
-Ubierz się kobieto! - krzyknął zakrywając oczy ramieniem.
-Weź stąd wyjdź! - krzyknęłam trzymając kurczowo ręcznik. Ross spojrzał na mnie i na pokój.
-To chyba nie jest łazienka - powiedział mrużąc oczy.
-No raczej!
-Co ty tu robisz? - spytał i otarł pot z czoła. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że jego ubrania oraz ciało było brudne od ziemi.
-Co ja robie? Co ty tutaj robisz! - krzyknęłam i zmarszczyłam groźnie brwi.
-Pierwszy spytałem.
-Striptiz, idioto! - krzyknęłam, a on otworzył szerzej oczy i zakrył rękoma twarz.
-Boże zmiłuj, tylko nie to... - powiedział z przerażeniem w głosie. Zacisnęłam mocno usta i rzuciłam w niego pierwszą lepszą rzeczą, którą znalazłam pod ręką. Blondyn uniknął tego zderzenia.
-Serio? Atakujesz mnie stanikiem? - spytał i ledwo nie parsknął śmiechem.
-WYNOCHA! - pokazałam mu palcem drzwi, a mój ręcznik trochę opadł, jednak nadal go trzymałam tam gdzie było potrzeba.
-Ty tu mieszkasz? - spytał marszcząc brwi. Spojrzałam na niego z gniewem wt oczach.
-Nie będę odpowiadać na głupie pytania!
-O nieee... - powiedział i złapał się dłonią za głowę.
-A ty czego tu chcesz? Domy ci się pomyliły?
-To ty nie wiesz? - spytał zdezorientowany, a ja zmarszczyłam brwi dając mu do zrozumienia, że nic mi o niczym niewiadomo - Ja tu pracuję.
-Co?! - wyrwało mi się i puściłam lekko mój ręcznik. Zsunął się delikatnie po moim ciele, jednak w porę go złapałam i podciągnęłam tak, że nic nie zostało obnażone. Kątem oka zauważyłam, że blondyn wpatryje się we mnie. A dokładniej w moją sylwetkę - Nie licz na to, Lynch. Pod spodem mam bieliznę - powiedziałam, a chłopak spojrzał w moje oczy lekko zdezorientowany.
-Zabawne - zaśmiał się ironicznie, a ja uśmiechnęłam się sztucznie.
-Wynocha - powiedziałam i zacisnęłam zęby.
-Z przyjemnością - wycedził i pewnym siebie krokiem wyszedł z mojego pokoju.
Zostałam sama, zdezorientowana i zdenerwowana. Czekaj, czekaj... Czy on powiedział, że tu pracuje? Tylko czyja to mogłabyć sprawka? Nagle zdałam sobie sprawę. Z zaciśniętymi zębami zdjęłam z siebie ręcznik, chwyciłam z szafy spódnicę oraz bluzkę i zwinnie je włożyłam. Ubrana wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach do salonu.
-Van?! - zawołałam groźnym głosem. Zobaczyłam siostrę stojącą obok kominka. Spojrzała na mnie ostrożnie.
-Tak? - spytała niepewnie.
-Co on tu robi?! - spytałam prosto z mostu, a siostra westchnęła ciężko.
-Widać, że już się z nim widziałaś...
-Nie było trudno, skoro wpakował mi się do pokoju - zauważyłam, a Vanessa spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co? Dobra... Nieważne. Nie chce wiedzieć - powiedziała i machnęła ręką.
-Czemu mnie nie uprzedziłaś?
-Bo stwierdziłaś, że nasza rozmowa może poczekać - powiedziała wzruszając ramionami.
-Trzeba było na mnie naciskać.
-Taaa, jakby to coś dało.
-Ale jak to on tu pracuje? - spytałam nie zwracając uwagi na jej komentarz.
-Pracuje w ogrodzie. Pomaga Lucasowi - powiedziała jak gdyby nigdy nic.
-Co? Ale dlaczego? - spytałam będąc już lekko zirytowana.
-Bo odpracowuje zniszczenia mojego samochodu - powiedział Tom wyłaniając się zza moich pleców. Spojrzałam na niego z oburzeniem, a on spokojnie podszedł do swojej żony.
-Nie łatwiej było mu kazać zapłacić?
-Bardziej potrzebowaliśmy kogoś do pomocy przy przebudowie ogrodu niż otrzymanie gotówki - poinformował mnie mężczyzna.
-A młody i silny chłopak zawsze się przyda - powiedziała Van i lekko się uśmiechnęła. Tom to zobaczył i zrobił minę typu: 'Czy mam być zazdrosny?'
-No to świetnie... Nie dość, że będę widywać tego idiotę w pracy to jeszcze w domu? - spojrzałam się na małżeństwo, które kiwnęło twierdząco głową - Ja się chyba wykończe... - powiedziałam.
-Jestem za - usłyszałam głos blondyna. Odwróciłam się w jego stronę - Dziękuję za wodę - powiedział do mojej siostry podnosząc lekko do góry butelkę z napojem.
-Nie ma sprawy. Jak będziesz czegoś potrzebował to daj znać - powiedziała i uśmiechnęła się szczerze. Chłopak odwzajemnił gest w podzięce i wyszedł na taras kierując się do ogrodu. Odprowadziłam go wzrokiem.
-Nie będzie źle - powiedział Tom, a ja spiorunowałam go wzrokiem. Zmrużyłam oczy i zacisnęłam usta.
-Hej, co tam? - usłyszałam głos Spencer, która właśnie zeszła po schodach. Odwróciłam się w jej stronę, podeszłam do niej i schwyciłam ją za dłoń.
-Wychodzimy - powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę drzwi wyjściowych.
-Co? Laura, ale ja jestem w piżamie - poinformowała mnie, a ja się zatrzymałam. Spojrzałam na przyjaciółkę i puściłam ją.
-Masz pięć minut - zadecydowałam poważnie. Rudowłosa spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Ale o się dzieje?
-Nie spędzę tego dnia siedząc tutaj. Idź się ubierz. Czas ucieka - powiedziałam Spence spojrzała na mnie niepewnie, ale po chwili szybkim krokiem skierowała się do swojego pokoju.
-Jakby co będę na dworze - poinformowałam Van oraz Toma, schwyciłam swoją torebkę, założyłam swoje buty na obcasie i wyszłam z domu. Zamknęłam za sobą drzwi, przeszłam na podjazd i wyciągnęłam telefon wybierając numer do koleżanki.
-Maia? - spytałam, gdy dziewczyna odebrała - Masz ochotę się dzisiaj spotkać?
* * * * *
Po trzech godzinach chodzenia z Spencer, Maią oraz Rydel po centrum handlowym postanowiłyśmy odpocząć na świerzym powietrzu. Wybrałyśmy się na spacer do tutejszego parku i zajadałyśmy się naszymi ulubionymi lodami.
-Wczoraj świetnie dałaś sobie radę - zauważyła Maia mając na myśli wczorajszą pracę na planie.
-To prawda. Patrick powiedział, że ujęcia wyszły doskonale i, że uda się z tego skleić połowę pierwszego odcinka - poinformowała nas Spencer.
-Patrick? - spytałam nie wiedząc o kim mówi moja przyjaciółka.
-Ten koleś z jury. Jest głównym filmowcem - wyjaśniła rudowłosa, a ja kiwnęłam głową.
-Jak tu gorąco! - zawyła nagle Rydel.
-To dlatego, że ja tu jestem - usłyszałyśmy za sobą jakiś męski głos. Odruchowo wszystskie się odwróciłyśmy - Siemka laski - powiedział, mrugnął do nas i uśmiechnął się szeroko. Twarze blondynki oraz brunetki od razu się rozpromieniły.
-Siema przystojniaku - powiedziała Maia, podeszła do niego i pocałowała go w policzek na przywitanie. To samo zrobiła Rydel.
-Ell, co ty tu robisz? - spytała blondynka wpatrując się w chłopaka, który wzruszył ramionami.
-Właśnie szedłem do twoich braci. Ty też idziesz? Ze swoimi koleankami? - spytał spoglądając na nas z lekkim uśmiechem, który nieśmiało odwzajemniłyśmy.
-W sumie czemu nie? Dziewczyny co powiecie na mrożoną herbatę i jakieś ciasto? - spytała nas, a my spojrzałyśmy po sobie.
-Z miłą chęcią - powiedziała Spence i uśmiechnęła się do bruneta.
-Jestem Ellington - powiedział podając jej i mi dłoń.
-Spencer.
-Laura.
-To co? Idziemy? - spytała nas Maia z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Jasne - odpowiedziała rudowłosa i wszyscy w piątke ruszyliśmy do domu Rydel.

--------------
Sieeemka :D
No i jak tam weekend? Mój w miare dobrze, czuje się już lepiej, więc jutro idę do szkoły :( No, ale kiedyś musiało to nastąpić... ah...
Jak rozdział? :D Podoba się? Trochę mało u mnie ostatnio R5, więc postawnowiłam ich w końcu jakoś pobudzić do życia xd Także w następnym rozdziale będzie trochę o Lynch'ach ;)
KOMENTUJCIE!
Całuję! :*
P.S. Uwielbiam ich teledysk oraz ich miny <3 *.*

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 12 'You better watch out, my friend, You're on the run, but it never comes easy'

*Laura*
Wyszłam z planu będąc bardzo podenerwowana. Szłam szybkim krokiem gdzieś przed siebie. Jak on tak mógł? "Dopiero teraz dajesz mi ku temu powód. Jak już coś zaczęłaś to dończ to. Inaczej wszyscy będziemy pewni, że boisz się podjąć ryzyka i jesteś nieodpowiedzialna" Ughh... A nikt nie może zrozumieć, że ja po prostu nie chce grać w tym serialu? Że ja naprawdę nie chce mieć nic wspólnego z muzyką? Może gdyby ten serial nie był powiązany z muzyką, to może bym w nim nawet zagrała?
Mijałam nieznanych mi ludzi  nie zważając gdzie mnie nogi prowadzą. Skręciłam w jakiś korytarz, gdzie było mniej ludzi. Praktycznie w ogóle.
-Laura! - usłyszałam za sobą czyjś głos, ale nie zatrzymałam się - Laura! - to był bardzo dobrze mi znany głos, jednak postanowiłam nie zwalniać kroku - Laura do cholery! - krzyknęła Vanessa łapiąc mnie za rękę, zatrzymując przy tym i obracając mnie w swoją stronę.
-Czego?!
-Co ty wyprawiasz?! - spytała mnie łapiąc oddech.
-O co ci chodzi?
-O to, że marnujesz swoją szansę! - powiedziała donośle.
-Szansę? Jaką szansę? To tylko serial.
-No to jak to jest tylko serial to może mi powiesz, dlaczego nie chcesz w nim zagrać, co?
-Ty dobrze wiesz! - krzyknęłam. Jak dobrze, że nie ma tu ludzi. Uznaliby mnie za wariatkę.
-Muzyka, wiem... Ale Laura, minęły dwa lata - przypomniała mi, a jej twarz nagle posmutniała. Popatrzyłam na nią i trochę się uspokoiłam.
-Tak. I co z tego? - spytałam obojętnym głosem.
-To, że od dziecka uczyłaś się gry na pianinie i śpiewać. Od małego byłaś związana z muzyką, ona jest częścią ciebie...
-Już nie, Vanessa - przerwałam jej - Nie widzisz tego, że już nie mam z nią nic wspólnego? - spytałam z determinacją. Uniosłam wyżej brwi.
-Laura, ty cały czas jesteś z nią związana - usłyszałam czyjś głos. I nie wydobywał się on z ust mojej siostry. Zza pleców Van wyłoniła się Spencer - Ty i muzyka to jedno.
-Nie prawda! - krzyknęłam zezłoszczona tym, że obydwie próbują wmówić mi coś co nie jest prawdą.
-Lau, dobrze wiesz, że sama siebie okłamujesz - powiedziała moja siostra, a ja otworzyłam szerzej oczy.
-Wiecie co? Skoczyłam z wami rozmawiać! - krzyknęłam i zdenerwowana je wyminęłam.
-Laura, a pamiętasz po co tu przyjechałaś? - spytała za mną Spence. Zatrzymałam się, ale się nie odwróciłam.
-Chciałaś udowodnić sobie, że potrafisz zrobić coś na własną rękę - zauważyła Van.
-Tak, moim planem było znalezienie pracy i zarobienie możliwie jak najwięcej na studia - powiedziałam odwracając się w ich stronę - Nie wiem czy zauważyłyście, ale wszystko idzie zgodnie z planem.
-A wiesz, że serial przyspieszyłby ci uzbieranie oczekiwanej sumy? - zapytała Spence. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
-Poza tym chciałaś tu przyjechać, aby udowodnić sobie, że potrafisz zebrać pieniądze na swoje potrzeby. A czy w twoich postanowieniach nie powinno się znaleźć miejsce na powrót do śpiewu i gry na pianinie? - zadała mi pytanie Van. Spojrzałam na nią. Naprawdę doceniam to co dla robi, od długiego czasu pragnie mnie przekonać do tego, jednak nie ma mowy.
-Nie. Zdecydowanie nie - powiedziałam, odwróciłam się i ruszyłam przed siebie zostawiając dziewczyny z tyłu.
Szłam przed siebie ciągle skręcając w jakieś nieznane mi korytarze. Jak można mnie tak męczyć namawianiem do czegoś czego naprawdę nie chce robić? No jak? Zastanawiałam się tak i nagle na kogoś wpadłam.
-Oj, przepraszam... Rydel? - spytałam głupio blondynkę.
-Hej! - przywitała się ze mną z wielkim uśmiechem na twarzy - Co tam?
-Masakra jakaś. Mam ciężki dzień... - przyznałam, a dziewczyna rozpieła swoje ramioma. Uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam się do niej.
-Opowiadaj. Co się stało? - spytała mnie, a ja odsunęłam się od niej lekko.
-Nic strasznego. Po prostu dostała rolę w serialu Austin&Ally - usłyszałam głos Mai obok siebie. Czekaj...Ale skąd ona się tu wzięła? - Witaj, Rydel - powiedziała przytulając się do blondynki.
-Heeej - powiedziała trochę spięta. Wydawało mi się, że spojrzała na mnie nerwowym wzrokiem. Oderwały się od siebie, a na ich twarzach widać było szeroki uśmiech.
-To wy się znacie? - spytałam zdezorientowana patrząc na nie.
-No oczywiście, że tak! Rydel jest przecież sios..
-Stażystką - przerwała jej szybko blondynka - Jestem stażystką i przez to czasami odwiedzam plan Austina&Ally - powiedziała i spojrzała na brunetkę unosząc brwi do góry - Prawda?
Dziewczyny patrzyły się chwilę na siebie, ale po dwóch sekundach Maia spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
-To prawda. Często przesiadujemy sobie gdzieś potrafiąc spędzić cały nasz czas na pogaduchach - powiedziała i cicho się zaśmiała.
-No to świetnie - powiedziałam szczerze.
-Ale powiedz o co chodzi - zagaiła Rydel. Wzruszyłam ramionami.
-Zaproponowali mi rolę w serialu.
-No i dlatego masz taką skwaszoną minę? - spytała blondynka.
-Nie. To dlatego, że każdy naciska, abym w nim zagrała, a ja tego nie chce.
-No to dlaczego się zgłosiłaś? - spytała mnie zdezorientowana Rydel.
-Bo ten cały Ross mnie sprowokował... - powiedziałam z lekkim zawstydzeniem.
-Przez Rossa? - spytała cicho blondynka, zupełnie jakby mówiła do siebie.
-Tak, przez Rossa. Taki wysoki blondyn co gra Austina. Znasz go, co nie? - spytała ją Maia, a Rydel spojrzała na nią.
-No taaak... Ale wiesz... Tylko z widzenia - powiedziała blondynka.
-No tak. Zapomniałam, że nie mieliście okazji się poznać - brunetka kiwnęła głową i walnęła się dłonią w czoło.
-No w każdym razie ja muszę już wracać do pracy - powiedziałam i zrobiłam krok do przodu.
-Laura poczekaj, a co z twoją rolą? - spytała mnie Maia, a ja spojrzałam na nią groźnym wzrokiem.
-Ty też zaczniesz upewniać mnie w tym, że powinnam grać w tym serialu? - spytałam krzyżując ręcę.
-No to chyba oczywiste.
-Czy wy nie rozumiecie, że ja nie chcę tego? Czemu tak wam na tym tak zależy? - spytałam podnosząc głos.
-Bo uważamy, że świetnie dasz sobie radę.
-No to wybacz, ale was zawiodę, bo ja nie zamierzam w tym uczestniczyć! - powiedziałam stanowczo i donośle. Maia uniosła wysoko brwi.
-Dlaczego tak bardzo się przed tym bronisz? - spytała mnie Rydel zupełnie mnie nie rozumiejąc.
-Mam swoje powody... - powiedziałam wymijająco.
-To znaczy jakie? - spytała brunetka lekko ściągając brwi.
-Nie będę się wam tłumaczyć! - nawet nie wiem dlaczego tak wybuchłam. Dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione. Rydel spojrzała na koleżankę.
-Czy tu chodzi o jakąś osobę? Ktoś cię zranił? - spytała spokojnie blondynka, a ja momentalnie spuściłam z nich wzrok. Tym ruchem dałam im odpowiedź. Maia westchnęła cicho i spojrzała na mnie. Czułam na sobie jej wzrok.
-Nie wiem o co chodzi i co się stało, ale nigdy nie powinnaś rezygnować z czegoś przez drugą osobę - powiedziała.
-Nawet nie wiesz o czym mówisz, nigdy cię to nie spotkało! - krzyknęłam pod wpływem emocji. Moje ciało zaczęło się delikatnie trząść.
-Możliwe... - zaczęła spokojnym i współczującym głosem - Cokolwiek się wydarzyło to czy chcesz tak żyć? - spytała mnie, a ja spojrzałam na nią ostrożnie - Zrób tak jak w tej piosence, którą śpiewałaś na castingu. Wynieś z tego cierpienia i bólu to co najlepsze. Nie daj się zniszczyć. Bądź silniejsza, mocniejsza i sprytniejsza. Stań się wojownikiem, nie poddawaj się i udowodnij tej osobie, że to ona przegrała, a ty zwyciężyłaś - powiedziała, a ja wpatrywałam się w nią chwilę. Jednak po chwili pokręciłam lekko przecząco głową.
-Muszę wracać do pracy - powiedziałam i ruszyłam przed siebie zostawiając dwie koleżanki. Nie zniosłabym dłuższej rozmowy, dlatego musiałam odejść. Nie wiem gdzie szłam, na pewno szukałam miejsca, w którym mogłabym skupić swoje myśli.

*Narrator*
-Chyba mi coś nie wyszło - powiedziała zrezygnowana Maia.
-Dobrze jej powiedziałaś - blondynka położyła dłoń na ramieniu dobrej koleżanki i uśmiechnęła się do niej krzepiąco.
-A co to miało być Rydel? 'Znam Rossa...yyy... tylko z widzenia'? - spytała ją brunetka powtarzając jej słowa. Spojrzała na dziewczynę, a ona wzruszyła tylko ramionami.
-Po prostu nie przyznaje się do mojego nazwiska.
Maia uniosła wysoko brwi.
-Ty? Dziewczyna, która kocha swoich braci i gra z nimi w zespole? Cudowna Rydel Lynch nie chce przyznać się do swoich osiągnięć i rodzeństwa? - pytała blondynkę takin tonem, że dawała jej do zrozumienia, że ma jak najszybciej jej wszystko wytłumaczyć. Dziewczyna ciężko westchnęła.
-Laura i Ross czasem opowiadają mi jak to siebie nawzajem nie lubią i irytują, jednak robią to głównie, dlatego że są przekonani, iż ja nie wiem o kim oni opowiadają. Myślą, że ja nie znam osoby, na którą się skarżą. A ja po prostu chce ich jakoś do siebie przekonać, jednak na razie słabo mi to idzie jak widze... - powiedziała, a brunetka wpatrywała się w nią z ogromną uwagą.
-Rydel i intrygi... Co ci twoi bracia z tobą robią? - spytała Maia i uśmiechnęła się do niej. Blondynka odwzajemniła gest.
-Nie wiem, czasem mam wrażenie, że niszczą moją psychikę.
-Nie zaprzeczę, na każdego tak działają - powiedziałam i obydwie się zaśmiały.
-Wpadasz dzisiaj do nas na kolację?
-W sumie czemu nie - przyjęła zaproszenie z lekkim uśmiechem.
-To dobrze. Obgadamy sobie przy tym strategię.
-Co? Jaką strategię? - spytała zdziwiona i zdezorientowana. Rydel uśmiechnęła się pod nosem.
-Skoro już wiesz, że chce ich jakoś pogodzić to musisz mi pomóc - wyznała patrząc na koleżankę. Brunetka wpatrywała się w nią przez chwilę, jednak prawie natychmiast uśmiechnęła się szeroko.
-Lubię to jak twoi bracia działają na ciebie - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko - Umowa stoi - zgodziła się i dziewczyny przybiły sobie piątke.

*Laura*
Usiadłam w jakimś cichym kącie za pudłami i rekwizytami w nieznanym mi dotąd sektorze A. Nie zastanawiałam się nad tym czy Jim będzie zły na mnie z powodu tak długiej nieobecności (choć powinnam się tym trochę przejąć), jednak rozmyślałam nad słowami Van, Spencer, Rydel i Mai. Wszystkie stanęły przeciwko mnie próbując mnie przekonać do gry w tym serialu. Ich zdanie mnie nie obchodziło, jednak słowa Mai w jakiś dziwny sposób mnie dotknęły. A jeżeli ona ma rację?
Objęłam kolana swoimi rękoma i skuliłam się w kłębek. Możliwe, żeby to ja sama siebie powstrzymuje i zniechęcam do muzyki. Tak, tak jest. Jednak mam swój powód... Ale z drugiej strony, gdybym zagrała w tym serialu to zdobyłabym więcej pieniędzy na studia...
Co robić?

*Narrator*
Na planie serialu Austina&Ally panował niemały harmider. Tom i Van wraz z Jenny i mężczyzną do jury kłócili się z powodu Laury. Nie wiedzieli co teraz mają zrobić, bo nie byli pewni czy dziewczyna zmieni zdanie.
Raini, Calum, Maia, Spencer, Rydel i Ross rozmawiali ze sobą dyskretnie ignorując dyskutujących dorosłych.
-Myślicie, że zmieni zdanie? - spytał rudzielec, a wszyscy spojrzeli na niego.
-Nie wiem - powiedziały cicho oraz równocześnie Maia i Spencer.
-Oby - dodała Raini.
-Ja tam bym nie płakał, gdyby nie zmieniła zdania - powiedział blondyn wzruszając obojętnie ramionami.
-Ross... - zaczęła blondynka.
-Rydel, ty jej nie znasz, więc nie wiesz jaka potrafi być irytująca, agresywna i arogancka - przerwał siostrze.
-Wydaje mi się, że ty też jej nie znasz - zauważyła Delly.
-Co? Niby dlaczego? - brat skrzyżował ramiona.
-Bo tutaj wszyscy ją lubią z wyjątkiem ciebie. Może czas się do niej przekonać?
-Taki szalony nie jestem, żeby się z nią spoufalać - powiedział lekko zdenerwowany.
-Ross?
Blondyn odwrócił się i uśmiechnął szczerze.
-Josh, dzięki, że przyszedłeś.
-Nie ma sprawy. Cześć wszystkim - brunet przywitał się z kolegami i koleżankami, jednak jego wzrok zatrzymał się na nieznajomej mu rudowłosej - Hej, jesteś tu nowa? - spytał patrząc w jej zielone oczy.
-Tak, zaczęłam dzisiaj - powiedziała z uśmiechem.
-Josh - podał jej dłoń, którą dziewczyna uścisnęła.
-Spencer.
-Idziemy pogadać? - spytał Ross swojego przyjaciela.
-No jasne - powiedział i oboje oddalili się od przyjaciół - No co jest? Jak dzwoniłeś to wydawało mi się, że zaraz kogoś rozwalisz - wyznał i się zaśmiał, jednak szybko przestał, gdy zobaczył groźny wzrok blondyna - No dobra, dobra. Tylko nie bij - powiedział i uniósł ręce w geście obrony.
-To przez tą dziewczynę, o której ci mówiłem.
-Mówisz o tej Laurze? - blondyn kiwnął głową, a brunet skrzyżował ręce - Stary, co ci ona zrobiła?
-Zirytowała!
-Znowu?
-No tak.
-Chyba ją polubię - stwierdził z lekkim uśmiechem, a blondyn lekko walnął go w ramię - No spokojnie, spokojnie.
-Chociaż ty mnie nie denerwuj.
-Dobra to mów o co chodzi - poprosił Josh, a Ross opowiedział mu wszystko. Przy wspominaniu całego zdarzenia wszystkie negatywne emocje w blondynie ożyły. Gdy blondyn skończył swoją opowieść, brunet uśmiechnął się lekko - Ma charakterek.
-Josh... jeśli ja ją znowu dziś zobaczę to nie ręczę za siebie - powiedział blondyn, jednak trochę za wcześnie wypowiedział te słowa, bo w tym czasie do ogromnego pomieszczenia weszła Laura - Serio? - spytał sam siebie, gdy ją zobaczył. Brunetka zjechała go wzrokiem, podeszła do Vanessy, która stała obok Toma i Jenny.
-Dziękuję - wyszeptała i wtuliła się w ramiona starszej siostry.
-Ale za co? - spytała zdziwiona.
-Masz rację, jeżeli przyjmę tę rolę to zdobędę więcej pieniędzy na studia. Jakoś przeżyje styczność z muzyką, ewentualnie zacisne zęby.
-Czekaj... To znaczy, że... - Van nie dokończyła, bo zobaczyła delikatny uśmiech swojej siostry.
-Zagram w tym serialu - powiedziała pewnie kierując te słowa do stojących obok niej dorosłych osób. Wypowiedziała te słowa na tyle głośno, że każdy w sali ją usłyszał. Ross spojrzał na brunetkę i jego oczy się rozszerzyły.
-No to będzie ciekawie - powiedział Josh i cicho się zaśmiał, a blondyn momentalnie spiorunował go wzrokiem.
-To świetnie, możemy już dzisiaj zacząć? - spytał beznamiętnie mężczyzna z jury.
-Chyba tak, ale co z Jimem? - spytała brunetka.
-Ja się tym zajmę, a wy się przygotujcie - powiedział Tom i ruszył w kierunku wyjścia.
-No nareszcie! - krzyknęli wszyscy znajomi Lau, oczywiście prócz Rossa. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich szczerze.
-Makijaż i garderoba! Już! - powiedziała głośno Jenny i popchnęła brunetkę w stronę fachowców od upiększania.

*Josh*
-Pamiętasz jak mówiłem ci o tej dziewczynie, którą spotkałem w samolocie? - spytałem przyjaciela, który nadal stał z zaciśniętymi ustami.
-No chyba... Jakaś urocza brunetka, tak? - spytał obojętnie.
-Dokładnie. Z tego co widzę ty też ją znasz - powiedziałem, a Ross spojrzał na mnie z zmarszczonymi brwiami.
-Jak to? - spytał, a w jego głosie słyszałem lekką obawę. Skinieniem głowy wskazałem na brunetkę siedzącą przy lustrze. Makijażystka właśnie ją malowała. Blondyn otworzył szeroko usta ze zdziwienia, a ja ruszyłem w stronę tej dziewczyny. Po minucie stanąłem obok niej.
-Cześć - przywitałem się z lekkim uśmiechem. Dziewczyna oderwała wzrok od scenariusza i spojrzała na mnie zdziwiona.
-Cześć - powiedziała podejrzliwie.
-I jak ci się spało? - spytałem mając nadzieję, że dziewczyna mnie skojarzy.
-Słucham? - spytała zdziwiona.
Ja tylko wzruszyłem ramionami.
-Ostatnim razem jak się widzieliśmy zdążyłem cię tylko obudzić - powiedziałem jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna zmarszczyła czoło, ale po chwili uśmiechnęła się do mnie lekko.
-To ty jesteś tym kolesiem z samolotu - zdała sobie sprawę, a ja uśmiechnąłem się szeroko.
-Witamy w Los Angeles - powiedziałem i mrugnąłem do niej. Dziewczyna uśmiechnęła się szczerze - Josh Collins - powiedziałem i wyciągnąłem ku niej dłoń.
-Laura Marano - przywitała się i uścisnęła moją dłoń.
-Teraz idź do garderoby, czeka tam na ciebie strój - powiedziała jakaś kobieta do dziewczyny i lekko ją pchnęła w tamtą stronę.
-Spotkamy się jakoś jeszcze? - spytałem, gdy brunetka była oddalona ode mnie o kilka kroków. Odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła lekko.
-Łatwo mnie znaleźć - powiedziała i ruszyła do garderoby. Uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem na Rossa. Wpatrywał się we mnie ze złością. Jego widok mnie rozbawił. Przecież to, że on jej nie lubi to nie znaczy, że ja też muszę. Prawda?

---------------
Siemka :D
No i napisałam! Było ciężko, ale jest xd Nie poprawiałam go, bo nie miałam siły, więc za jakiekolwiek błędy przepraszam z góry.
Dziękuję wam wszystkim za życzenia do powrotu do zdrowia! Bardzo miło mi się zrobiło :3
Mam nadzieję, że rozdział jest choć trochę ciekawy, bo moim zdaniem wyszedł taki dziwny. Jakby był o wszystkim i o niczym... Jednak choroba nie pomaga mi w pisaniu :(
Miłego wieczoru i weekendu!
Całuję! :*

http://www.youtube.com/watch?v=TbsK-3skp4Q

środa, 22 stycznia 2014

Yyyy... Kiedy będzie next?

No zapewne zastanawiacie się kiedy będzie next... Ehh...
Nie wiem. Dlaczego?
Bo od dwóch dni leże w domu z gorączką, mam katar i chore gardło. Jestem po prostu wykończona i to nie pomaga mi przy pisaniu rozdziału :( Postram się coś naskrobać, ale najwcześniej rozdział pojawi się jutro, a jak nie to w piątek.
Życzcie mi zdrowia! xd

A tu jest link do teledysku piosenki Miley Cyrus "Ordinary Girl". Wstawiam to, bo z pewnego źródła dowiedziałam się, że tam grają Ross i Riker xd Serio o tym nie wiedziałam! Tak się śmiałam, gdy to oglądałam! Oczywiście, pozytywnie :D

Całuję! :*

http://youtube.com/watch?v=-vHKfwuCrQM

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 11 'So wake me up when it's all over, when I'm wiser and I'm older'

*Następny dzień - wtorek*
*Laura*
-No, a tutaj masz swój plan, na którym będziesz pomagać wszystkim filmowcom w kręceniu scen - powiedziała Maia do Spencer z szerokim uśmiechem. Brunetka pomagała mi w oprowadzaniu rudowłosej po studiu.
-Austin&Ally? - spytała przyjaciółka patrząc na napis na drzwiach.
-Tak, tutaj ja pracuję. Przynajmniej narazie. Jak nie będą mnie potrzebować jako doradcy i organizatora różnych rzeczy to pewnie dadzą mi coś innego do roboty - poinformowała nas Maia, a my kiwnęliśmy głowami.
-Dziewczyny, ja muszę już iść, bo nie chce się spóźnić. Przyjdę po was na przerwie obiadowej i wyskoczymy na lunch, dobra? - spytałam, a one kiwnęły głowami.
-Dobra - powiedziała z uśmiechem Spence.
-Poradzicie sobie?
-No pewnie, Maia mi tu wszystko opowie i zapozna ze wszystkim - powiedziała lekko obejmując koleżankę ramieniem. Brunetka uśmiechnęła się szeroko.
-Dokładnie. Damy sobie radę - zapewniła mnie, a ja byłam pewna, że sobie poradzą. Maia i Spencer są bardzo do siebie podobne z charakteru. Obydwie są otwarte na ludzi i nowe znajomości. Szybko znajdują z drugą osobą wspólny język, dlatego wszyscy czują się przy nich tak swobodnie. Mam wrażenie, że one mogą się jeszcze zaprzyjaźnić. I dobrze, w takim razie będę mieć dwie bliskie mi osoby, które będą się dobrze dogadywać. Taka myśl spowodowała na mojej twarzy lekki uśmiech.
-To lecę - powiedziałam, pomachałam im i odeszłam. Przeszłam przez główne drzwi od serialu A&A i momentalnie na kogoś wpadłam.
-Oh, przepraszam - powiedziała osoba i spojrzała na mnie - To znowu ty?
-Też cię miło widzieć, Lynch - powiedziałam sarkastycznie.
-Bez wzajemności, Marano - powiedział blondyn, a ja zmrużyłam oczy - Czego tu chcesz, co?
Oparłam ręcę na biodrach.
-Znajdź sobie lepszy tekst, bo ten jest już trochę nudny - zauważyłam nawiązując do naszej wczorajszej krótkiej rozmowy.
Chłopak skrzyżował ręcę i spojrzał na mnie obojętnie.
-Tak mnie zastanawia czego ty tutaj codziennie szukasz. Nie masz znajomych na swoim planie, że musisz ciągle do nas dreptać? - spytał, a ja uśmiechnęłam się sztucznie.
-Nie przychodzę do ciebie tylko do reszty. Nie zauważyłeś, że twoją osobę traktuję jak powietrze?
-A jednak wciąż ze mną rozmawiasz.
-To ty zawsze zaczynasz.
-Bo ty ciągle na mnie wpadasz - zauważył - Dobrze, że nie miałem kawy w ręku, bo znowu bym miał plamę na ubraniach.
-Zrobiłambym ci przysługę.
-Niby czemu? - spytał zirytowany i podniósł brwi do góry.
-Bo wtedy nikt nie miałby wątpliwości, że z ciebie jest taki błazen - wzruszyłam obojętnie ramionami, a on zacisnął zęby.
-Lepiej się tu nie zjawiaj, Marano. Działasz wszystkim na nerwy.
-Chyba tylko tobie. A jeśli ciebie denerwuję to z wielką chęcią jeszcze dzisiaj wpadnę, aby zobaczyć jak dostajesz szału - powiedziałam, uśmiechnęłam się sztucznie i wyminęłam go idąc przed siebie kierując się do mojego planu.
* * * * *
-Laura, Laura! - zawołał mnie Jim. Odłożyłam szybko szkice wyglądu kuchni i szybkim krokiem podeszłam do mężczyzny.
-Tak? - spytałam go. Stał zamyślony i patrzył na praktycznie skończony salon. Jego twarz wyglądała na zmartwioną.
-Coś mi tu nie pasuje, a zarazem czegoś brakuje... - wyznał i spojrzał na mnie - Co o tym myślisz? Jest idealnie? - spytał mnie poważnym głosem. Stanęłam obok niego i spojrzałam na pomieszczenie, które było oddalone ode mnie o pięć metrów co pozwalało ogarnąć wzrokiem całe wnętrze salonu. Patrzyłam na to chwilę i w końcu westchnęłam.
-Może należałoby dodać trochę zdjęć na tym stoliku, który znajduje się po prawej stronie? - podałam pomysł, a Jim stał tak chwilę zamyślony, ale po chwili poprawił na nosie okulary i uśmiehnął się do mnie lekko.
-Tak, to dobry pomysł - powiedział, a ja odwzajemniłam jego gest.
-Laura! - krzyknęła jakaś dziewczyna. Odwróciłam się i spojrzałam za siebie. Moje brwi uniosły się pytająco do góry.
-Maia? - spytałam zdziwiona jej obecnością tutaj - Co ty tu robisz? Przecież przerwe mamy dopiero za godzinę - przypomniałam jej, a ona do mnie podbiegła.
-Wiem wiem, ale Spence pokłóciła się z jakimś filmowcem i ciągle pozwalają sobie na wymianę nieprzyjemnych zdań. Nie wiem jak ją uspokoić i ją odciągnąć, pomożesz? - spytała mnie zdyszana. Popatrzyłam pytająco na Jima, który kiwnął twierdząco głową.
-Jasne - powiedziałam szybko i pobiegłam wraz z dziewczyną na plan serialu A&A - O co poszło? - spytałam, gdy biegłyśmy.
-O poprawne ujęcie. Spencer nie pasowało światło - wytłumaczyła.
-Cała ona - zauważyłam i po chwili dobiegłyśmy do głównego wejścia serialu.
-Nie tutaj, szybciej będzie jak wejdziemy tamtymi - wskazała na inne drzwi oddalone o pięć metrów od tych głównych. Kiwnęłam głową i podeszłyśmy tam. Weszłyśmy przez nie i ujrzałam małe pomieszczenie, gdzie było ciemno i znajdowały się schody prowadzące gdzieś gdzie świeciło światło. Spojrzałam pytająco na Maię.
-Chodź - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Weszłyśmy szybkim krokiem po schodach i nagle oślepiło mnie ogromne światło. Zmrużyłam oczy, aby coś zobaczyć, ale na nic. Maia ciągle mnie prowadziła i nagle puściła zostawiająć gdzieś. Wyostrzyłam wzrok i zobaczyłam obok siebie jakieś nieznajome mi dziewczyny, a kątem oka zauważyłam, że Maia schodzi po małych schodkach na dół. Zmarszczyłam brwi rozglądając się wokoło. Gdzie ja jestem?
-Dziękuję, że wszystkie się tu stawiłyście - usłyszałam głos Toma. Moje oczy powoli zaczęły przyzwyczajać się do światła. Przyjrzałam się osobom na dole. Był tam mój szwagier, Jenny, Maia, ten mężczyzna z castingu, Raini, Calum, Ross i Van. Czekaj...Van? Otworzyłam szerzej oczy, gdy zrozumiałam, że nie wiem co się dzieję i co ja tu robię - Ze wszystkich kandydatek wybraliśmy pięć najlepszych, z których musieliśmy wybrać tylko jedną - powiedział, a ja nagle zrozumiałam, że stoję na scenie i jestem brana pod uwagę do roli w serialu, w którym nie miałam ochoty grać. Spojrzałam na dziewczyny stojące obok mnie. Po mojej lewej zobaczyłam tę samą laskę, którą wyprzedziłam na castingu. O dziwo dziś wyglądała na ubraną, chyba wzięła sobie moją radę do serca.
-To był trudny wybór, jednak udało nam się podjąć jednomyślną decyzję - powiedziała Jenny.
-Jednak pamiętajcie, że każda z was jest świetna. Każda ma talent, więc go rozwijajcie i nigdy się nie poddawajcie - powiedziała Maia z uśmiechem. Zaczęłam rozglądać się po wszystkich twarzach.
-Rolę Allyson Dawson z serialu Austin&Ally dostała... - zaczął mężczyzna z jury.
-Laura Marano - powiedziała z uśmiechem Maia. Moje oczy się otworzyły szerzej.
-Gratulujemy - powiedział Tom spokojnym i ostrożnym głosem.
Otworzyłam szerzej oczy zdziwiona. Spojrzałam po twarzach moich znajomych. Raini, Calum i Maia się do mnie szeroko uśmiechali, a Ross wpatrywał z wielkimi oczami. Nie było widać w jego twarzy zadowolenia, ani trochę. Nagle zaczął rozglądać się wokoło. Próbował zrozumieć to, co do niego nie dochodziło, zupełnie jak do mnie.
-Co? - wyrwało mi się.
-Dostałaś się. Jesteś głucha? - spytała wkurzona dziunia zakładając ręcę na biodra. Spojrzałam na nią zdziwiona.
-Nazwałaś mnie głuchą?
-Tak i miałam rację nazywająć cię tak - powiedziała posyłając mi groźny wzrok. Spojrzałam na nią morderczym oczami. Nie dość, że ta dziewczyna mnie obraża, bo jest zazdrosna, że wygrałam, to jeszcze dostałam tę rolę, mimo że tego wcale nie chciałam!
-Ale ja niczego nie wypełniałam, żadnych formularzy - powiedziałam do jury.
-Mamy tu twoje zgłoszenie z wszystkimi twoimi danymi. Także jest nagranie z castingu. Mamy wszystko co potrzebujemy, aby ciebie zatrudnić - powiedział mężczyzna, którego imienia do dziś nie znam.
-Ale ona? Na pewno? - usłyszałam głos Rossa. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Połączył nas wzrok pełen niesmaku i wyraźnej niechęci do siebie.
-Tak. Na pewno. Dziękujemy reszcie za udział w castingu. Możecie odejść - powiedziała beznamiętnie Jenny. Dziewczyny powoli zaczęły się rozchodzić, ale jedna nadal obok mnie stała.
-Gdybyś się nie wepchnęła przede mną to bym dostała tę rolę - wycedziła przez zęby dziunia. Spojrzałam na nią zdezorientowana.
-Co ty gadasz?
-To, że wepchałaś się przede mnie mówiąc, że tu pracujesz! Kłamałaś i wykorzystałaś sytuacje! - krzyknęła i popchnęła mnie czym spowodowała, że cofnęłam się o dwa kroki. Utrzymałam równowagę i spojrzałam na nią zdziwiona.
-Co ty wyrabiasz? Opanuj się dziewczyno! - krzyknęłam, a ona znowu podeszła do mnie i mnie pchnęła. Zrobiłam to samo. To trwało sekundy.
-Nie będziesz mnie popychać! - wrzasnęła.
-To ty zaczęłaś!
-Chyba ci się przewidziało, wariatko! - powiedziała i znowu mnie pchnęła. Spojrzałam na nią wrogo.
-Serio?! - krzyknęłam i już miałam się na nią rzucić i wydrapać oczy, jednak poczułam, że ktoś mnie łapie od tyłu -Puść mnie! - krzyknęłam niewiedząc kim jest osoba, która mnie trzyma - Zaraz jej oczy wydłubie! - wrzasnęłam rozwścieczona machając rękoma w nadziei, że chociaż zadrapię jej tę twarz.
-Jesteście pewni, że chcecie zatrudnić taką nadpobudliwą i niezrównażoną wariatkę? - dziunia spytała jury.
-WYNOCHA! - wrzasnęła Jenny wstając z krzesła i pokazując tej dziewczynie palcem drzwi. Ona tylko otworzyła szerzej oczy zupełnie niespodziewając się takiej reakcji. Uniosła dumnie głowę i z nieukrywaną złością ruszyła w stronę drzwi.
Ja przestałam się wyrywać i machać rękoma. Gdy dziewczyna opuściła plan, ktoś mnie puścił. Odwróciłam się i spojrzałam tej osobie w oczy z ogromną wściekłością.
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj, Lynch! - zagroziłam mu rozwścieczona.
-Nie chciałem, ale mi kazano - wytłumaczył się.
-Jasne...
-Widzę, że jednak wpadłaś, aby mnie zirytować - powiedział niezważając na moje słowa.
-Zrobiłam to z wielką przyjemnością - zadrwiłam, a on teatralnie przewrócił oczami.
-Laura? - usłyszałam głos Jenny. Spojrzałam na nią pytająco - Kiedy możemy zacząć współpracę? - spytała mnie, a ja zmarszczyłam brwi.
-Co? - spytałam cicho. Czekaj czekaj... To oni tak na poważnie?
-Oferujemy ci rolę. Możemy dzisiaj zacząć nagrywać? - spytał mnie ostrożnie Tom, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. On naprawdę się mnie o to pyta? Przecież on zna moją odpowiedź.
-Nie... Nie! Nie będziemy niczego nagrywać, bo ja nie zamierzam grać w żadnym serialu! - powiedziałam głośno i wyraźnie.
-Serio? - spytał mnie Ross jak jakiś głupek.
-Tak, serio! Zadowolony? Nie będziesz musiał ze mną grać. Ulga, co nie? - pytałam sarkastycznie.
-Masz rację, trochę mi ulżyło - przyznał, a ja, pod wpływem ogromnych emocji, pchnęłam go z całej siły - Ej! Bez rękoczynów! - zawołał blondyn, gdy lekko zatoczył się do tyłu.
-To bez takich tekstów!
-Po prostu przyznałem ci rację!
Spojrzałam na niego i zacisnęłam zęby oraz pięści ze złości. Ross to zuważył.
-Ty rzeczywiście jesteś agresywna - zauważył, a ja już nie wytrzymałam.
-Pożałujesz tego - powiedziałam ostrzegawczo, a on tylko parsknął śmiechem. O nie, nikt nie będzie się ze mnie naśmiewał! Rozluźniłam pięści i... rzuciłam się na niego. On otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, ale złapał mnie za nadgarstki.
-Teraz mi zamierzasz wydrapać oczy?! - spytał donośle. Spojrzałam w jego oczy.
-Jeśli będzie trzeba! - powiedziałam wściekle i zaczęłam się z nim szarpać.
*Narrator*
-Uspokójcie się! - krzyknął Tom. Na dźwięk jego rozgniewanego głosu, aż znieruchomieli. Spojrzeli na niego zdziwieni, bo mężczyzna praktycznie nigdy się nie podnosi swojego głosu - Podejdzcie tu - powiedział pokazując miejsce przed nim. Laura wyrwała dłonie z uścisku blondyna i posłusznie zeszła na dół. Za nią ruszył chłopak - Możecie mi powiedzieć o co wam chodzi? - spytał marszcząc brwi. Dziewczyna kątem oka spojrzała na blondyna, jednak obydwoje milczeli. - Słuchajcie... jeżeli będziecie pracować razem to przydałoby się, abyście się w jakiś sposób dogadywali - zauważył.
-A kto powiedział, że chcę grać w tym serialu? - Lau spytała unosząc brwi do góry.
-A nie chcesz? - spytała zdziwiona Raini.
-Nie - odpowiedziała krótko.
-To po co się zgłaszałaś? - spytał zdezorientowany i lekko podenerwowany mężczyzna z jury.
-No właśnie, po co to zrobiłaś? - spytał mnie Ross, a brunetka spojrzała na niego zmrużąc oczy.
-Aby ci pokazać, że nie masz prawa ze mnie drwić! - krzyknęła, a on uniósł brwi do góry.
-Dopiero teraz dajesz mi temu powody. Jak już coś zaczęłaś to dończ to. Inaczej wszyscy będziemy pewni, że boisz się podjąć ryzyka i jesteś nieodpowiedzialna - podsumował i wzruszył obojętnie ramionami. Gdy wypowiedział te słowa, ciało dziewczyny zaczęło się nerwowo trząść ze złości.
-I dobrze! - wykrzyknęła mu w twarz.
-Dobrze! - odkrzyknął.
-Świetnie!
-Świetnie!
-Ughh...! - wyrwało jej się i z wielką wściekłością ruszyła w stronę wyjścia. Blondyn tak samo się odwrócił i poszedł w innym kierunku. Po chwili opuścili plan i zostawili wszystkich samych oraz zdziwionych. Między osobami, które zostały w pomieszczeniu zapanowała ogromna cisza.
-Oni się uwielbiają - podsumowała Maia z lekkim uśmiechem.
-----------------
Sieeeemka! :*
No i jak? Trochę kłótni między Rossem a Laurą jest, więc mam nadzieję, że was trochę zadowoliłam. Może ta kłótnia nie jest taka mocna, ale zła chyba też nie jest :3
Rozdział obiecany to dodaję ;) Miałam w tym rozdziale opisać jeszcze jedną rzecz, ale to będzie później, bo tak się z resztą rozpisałam, że i tak długi wyszedł xd
KOMENTUJCIE, bo to motywuje!
Miłego dnia!
Całuję! :*
Kocham tą piosenkę <3
http://youtube.com/watch?v=IcrbM1l_BoI
A tu macie zdjęcie wyglądu salonu, wyobraźcie sobie, że tam na końcu korytarza jest duża kanapa xd hehe


niedziela, 19 stycznia 2014

Dziękuję :)

Minęły trzy tygodnie, a jest ponad 6500 wyświetleń! Bardzo wam dziękuję! Wychodzi na to, że codziennie odwiedzacie mnie lekko ponad 300 razy. Straaasznie mi miło :3
Namawiam was do odwiedzania, komentowania i obserwowania mojego bloga, bo te czynności sprawiają uśmiech na mojej twarzy :D
A co do rozdziału to możliwe, że pojawi się dziś, ale jeśl tak to późnym wieczorem. A jak nie to dopiero jutro.
Całuję! :*

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 10 'People help the people, nothing will drag you down'

*Laura*
Weszłam po cichu do domu późnym wieczorem. Było koło 22, więc nie zdziwiłabym się, gdyby moja siostra zaczęłaby pytać się mnie czemu tak późno wracam. Zdjęłam buty i po cichu wysunęłam głowę zza ściany patrząc na salon i mając nadzieję, że nikogo tam nie ma. Jednak się myliłam. Siedział tam Tom wraz Van i grali w karty.
-Aaa! Znowu wygrałam! - krzyknęła triumfalnie brunetka. Spojrzałam na nią lekko zdziwiona jej reakcją. Van wstała i zaczęła tańczyć swój 'Happy Dance'. Kręciła tyłkiem i szczerzyła się głupio do swojego męża. Żadne z nich mnie nie zauważyło.
-No uważaj, bo następną partie ze mną przegrasz - zepewnił mężczyzna z uśmiechem na twarzy wciąż siedząc na kanapie. Van spojrzała na niego i ponętnie zaczęła się do niego zbliżać. Swoją dłonią poczęła muskać twarz Toma.
-Naprawdę? Jesteś tego pewien? - spytała słodkim głosem i zarzuciła swoje długie włosy na ramię. Brunet uśmiechnął się zawiadacko.
-Jestem, jestem - powiedział drocząc się z nią i złapał ją za biodra przyciągając ją do siebie.
-Mogę ci udowodnić, że się mylisz  - zapewniła moja siostra siadając na kolanach mężczyzny.
-Naprawdę? - spytał ponętnym głosem. Van kiwnęła twierdząco głową i złożyła na jego ustach czuły pocałunek, który od razu został odwzajemniony.
Małżeństwo powoli zaczęło się zatracać w swoich pocałunkach i uczuciach. Patrzyłam na to z ukrycia. Ten widok spowodował na mojej twarzy delikatny uśmiech, a zarazem ukłucie zazdrości w sercu. Nie dlatego, że zazdrościłam Van, iż jest z Tomem, ale tego, że tak dobrze trafiła. Ich związek jest prawie idealny. Obydwoje starają się, aby wszystko się układało, dbają o siebie oraz swoje uczucia, słuchają się siebie nawzajem i starają zrozumieć. Ich obupulne starania powodują, że ich życie jest trochę łatwiejsze - nie ma częstych kłótni i zażaleń -, a przy okzaji ich uczucie wzrasta i staje się mocniejsze.
Tylko pozazdrościć.
Gdy zdałam sobie sprawę, że ciągle na nich patrzę jak oni się obściskują, postanowiłam się ogarnąć i bez żadnych skrupułów weszłam do salonu.
-Siemka - powiedziałam głośno i ruszyłam do kuchni. Wiedziałam, że zaskoczę całującą się parę, ale nie na tyle, żeby spadli z kanapy! - Spokojnie... Nie przeszkadzam wam, zaraz idę na górę - zapewniłam ich, a Van nagle wstała. Poprawiła odrobinę włosy i bluzkę.
-Gdzie byłaś? - spytała patrząc na mnie uważnie.
-Na mieście z Rydel, poszłyśmy na kawę, a później na spacer. Pisałam ci, że wrócę późno - odpowiedziałam biorąc z lodówki sok.
-Tak? - spojrzała zdziwiona i rozejrzała się po salonie - Hmm... Telefon chyba musiałam zostawić na górze... - powiedziała myśląc na głos.
-No rozumiem, że miałaś inne rzeczy na głowie - zauważyłam, a Van spaliła buraka. Wyglądała tak uroczo.
-A powiesz mi co to dzisiaj miało być? - spytał mnie Tom wstając z kanapy i podchodząc do mnie. Spojrzałam na niego, ale po chwili spuściłam wzrok.
-Nie wiem o czym mówisz - powiedziałam wymijająco.
-Nie udawaj. Przecież mówiłaś, że nie chcesz iść na casting - przypomniał mi Tom, a ja spojrzałam na niego niechętnie.
-Musimy rozmawiać o tym, że śpiewałam?
-Ty... co zrobiłaś? - spytała zdziwiona Van i podeszła do mnie bliżej.
-Poszła na casting, zagrała rolę i zaśpiewała piosenkę - wytłumaczył jej. Najwidoczniej jej wcześniej o tym nie powiadomił.
-Oj weźcie przestańcie - prosiłam.
-Lau, ale jak to się stało? - spytała naprawdę zdziwiona. Moja siostra i Tom jako jedni z niewielu znali konkretną przyczynę mojej niechęci do muzyki. Wiedzą jak potrafię upierać się w tej kwesti, a tu co? Dobrowolnie się jej oddałam. W sumie nie dziwi mnie reakcja mojej siostry.
-Chciałam mu pokazać, że nie boję się wejść na scenę i podjąć ryzyka - powiedzałam i wzięłam łyka soku.
-Czekaj czekaj, komu? - spytała zdezorientowana.
-Rossowi! Ten koleś tak bardzo działa mi na nerwy, że mam wrażenie, że zaraz eksploduje! - wyznałam i odłożyłam napój na blat. Czułam na sobie ich wzrok.
-Ale wyszłaś i zaśpiewałaś? - spytała ponownie Van. Kiwnęłam głową.
-Była świetna, każdy się nią zachwycał - powiedział z delikatnym uśmiechem.
-Przesadzasz.
-Chciałabym to zobaczyć... - powiedziała cicho Van i nagle posmutniała.
-Mamy to nagrane, mogę jutro ci to przynieść i zobaczysz - zaproponował Tom.
-Dziękuję, jednak to nie to samo co na żywo... - zauważyła, a ja zrozumiałam, dlaczego tak się zasmuciła.
Odkąd pamiętam Van namawiała mnie, abym nie przestawała grać na pianinie ani śpiewać. Jednak nic nie wskurała i ja zrobiłam po swojemu. Mimo to ona ciągle mnie namawiała, abym wróciła do rzeczy, które uwielbiałam robić. Bez żadnych efektów. A dziś? Dziś zrobiłam coś czego dawno nie robiłam - podeszłam do pianina - a co więcej, zaśpiewałam piosenkę przed publicznością, a nie, jak to zwykle bywa, pod prysznicem.
Nie dziwię się, że Van żałuje, że tego nie widziała, bo to właśnie jej najbardziej zależało na moim pokonaniu gniewu wobec muzyki.
-Ale zastanawia mnie to, że jemu to dałaś się jakoś przekonać, a mnie nie... - powiedziała powoli Van patrząc na mnie uważnie. Już otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, jednak ktoś mnie wyprzedził.
-Pewnie jej się podoba i nie chciała dać mu za wygraną - usłyszałam czyjś głos za mną.
-O nie! Wypraszam sobie! On mi się nie pod... - odwróciłam się w stronę schodów i nagle przerwałam. Moje oczy się rozszerzyły, a usta otworzyły z zaskoczenia. Czy ona naprawdę tu jest? - Spencer? - spytałam upewniając się czy, aby nie mam jakiś zwidów.
-Siema laska - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Odwzajemniłam jej gest i szybko podeszłam do niej mocno ją przytulając.
-Co ty tu robisz? - spytałam odrywając się od niej lekko.
-Przyjechałam do pracy - powiedziała i spojrzała przy tym na Toma. Odwróciłam się w stronę mężczyny i uniosłam pytająco brwi.
-W wakacje zawsze brakuje dodatkowej pary rąk - powiedział wzruszając ramionami.
-Poza tym pokój gościnny nie mógł przez cały czas świecić pustkami - powiedziała Van.
-Czyja to sprawka? - spytałam patrząc po wszystkich twarzach. Tom i Spence kiwnęli głową na moją siostrę. Spojrzałam na brunetkę, która się do mnie lekko uśmiechnęła. Odwzjemniłam gest, podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
-Dziękuję.
-Chciałam, abyś czuła się jak w domu i, abyś nie czuła się tu samotna - szepnęła mi do ucha. Mocniej ją ścisnęłam.
-Z tobą nigdy nie czuję się samotna - wyszeptałam szczerze. Trwałyśmy chwilę w tym uścisku, jednak po chwili oderwałyśmy się od siebie.
-Udała się niespodzianka? - spytał mnie Tom ze szczerym uśmiechem na twarzy.
-Tak, i to bardzo - przyznałam i uścisnęłam dłoń mojej najlepszej przyjaciółki ze szczęścia. Bardzo się cieszyłam, że ona jest tu ze mną - To my idziemy na górę obgadać pare ważnych spraw - powiedziałam, a Spence kiwnęła głową.
-Ważne spawy... czytaj: Ross - dziewczyna mrugnęła porozumiewawczo do małżeństwa, na co oni zaśmiali się cicho. Posłałam im wszystkim wściekłe spojrzenia
-Mogę cię zapewnić, że ten temat ominiemy szerokim łukiem - powiedziałam, chwyciłam sok i paczkę ciastek w dłonie - Idziemy? - spytałam przyjaciółkę, na co ona kiwnęła głową i obydwie ruszyłyśmy po schodach na górę.
Po chwili byłyśmy już w moim pokoju i rozmawiałyśmy o wszystkim. Oczywiście o wszystkim prócz Rossa Lyncha.

*Vanessa*
-Udała ci się niespodzianka. Jesteś wspaniałą siostrą - powiedział mój mąż i uścisnął mnie mocno. Nadal staliśmy w kuchni i po prostu rozmawialiśmy. Odwzajemniłam jego gest.
-Bardzo się cieszę, że Lau jest szczęśliwa. Ona potrzebuje tutaj Spencer. Są jak siostry. Zresztą ja podobnie traktuję Spence - wyznałam i odsunęłam się lekko od Toma spoglądając mu w oczy - Była z nią, gdy wyjechaliśmy. Dzięki niej nie czuła się samotna ani opuszczona. Pomogła Lau przejść jej jedne z najtrudniejszych chwil w życiu za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Więc, gdy dowiedziałam się, że Spence szuka pracy to nie mogłam tego tak zostawić - powiedziałam rzeczowo, a Tom uśmiechnął się do mnie.
-Jesteś wspaniałą kobietą, nie musisz mi tego tłumaczyć. Ja to już wszystko wiem - wyszeptał i pocałował w policzek, czym spowodował na mojej twarzy lekki uśmiech, który szybko zniknął.
-Ale trochę mi przykro, że nie widziałam tego jak śpiewa - wyznałam smutno.
-Pokaże ci ten występ. A tak poza tym chyba będę potrzebował twojej pomocy... - powiedział zagadkowo.
-W czym?
-W przekonaniu Lau... Wydaje mi się, że możemy mieć z tym problem.
-Ale czekaj... do czego chcesz ją przekonać? - spytałam lekko zdezorientowana. Patrzyłam na niego, a on po prostu wzruszył ramionami.
-Wygląda na to, że Laura dostanie rolę w serialu Austin&Ally.

*Narrator*
-Kto dziś robi kolacje? - spytał Rocky, gdy poraz kolejny poczuł w swoim brzuchu ogromne burczenie.
-A może ty w końcu byś się ruszył? - spytał Riker unosząc brwi do góry. Brat nie skomentował tej uwagi i tylko spojrzał na niego z miną 'Bitch, please'.
-Ja zrobię - powiedział ponurym głosem Ross schodząc po schodach do salonu. Ich zdziwienie było niedoopisania.
-TY? - spytał Rocky mocno podkreślając słowo.
-Chcesz to jedzenie czy nie? - spytał najmłodszy będąc już lekko rozdrażniony.
-Tak, ale nie bij - brunet podniósł ręcę w geście obrony.
-I nie przeszkadzajcie mi w kuchni, bo inaczej was uduszę - widocznie zdenerwowany blondyn ostrzegł braci i poszedł do kuchni.
Rocky i Riker spojrzeli na siebie.
-Wiesz co go ugryzło? - spytał brunet marszcząc lekko brwi. Najstarszy pokiwał przecząco głową.
-Nie, ale jeżeli z własnej woli poszedł zrobić nam wszystkim posiłek to musi być naprawdę źle - stwierdził, a brat mu przyznał rację przytakując.
-Widocznie coś go wkurzyło - zauważył.
-Co macie takie skupione miny? - spytała zdziwiona Rydel wchodząc do pomieszczenia, gdzie chłopcy przebywali - Ktoś umarł?
-Ha ha bardzo śmieszne - zaśmiał się sztucznie Rocky.
-Co ciebie ugryzło? - spytała bruneta.
-Mnie nic, lepiej spytaj tamtego blondaska - powiedział pokazując na drzwi od kuchni. Blondynka spojrzała na nie i uniosła brwi pytająco.
-Ross jest jakiś rozdrażniony - powiadomił siostre Rik.
-Dziś był ten casting, na którym wybierali jakąś dziewczynę na miejsce Mai... - przypomniała sobie dziewczyna.
-Poszedł nam zrobić kolację. Z WŁASNEJ NIEPRZYMUSZONEJ WOLI - powiedział Rocky mocno podkreślając ostatnie zdanie.
-Uuu... to musi być źle - zuważyła blondynka. Poprawiła włosy i zakasała rękawy - Pójdę do niego i pogadam z nim.
-Tylko uważaj, miał minę jakby chciał zabić nas wzrokiem - poinformował ją Rik z lekkim uśmiechem.
Rydel i Riker jako najstarszy brat i siotra byli bardzo opiekuńczy oraz odpowiedzialni. Każdy na swój pokręcony i indywidualny sposób, jednak dla reszty rodzeństwa byli  podporą i oni zawsze mogli na nich liczyć.
Blondynka odwzajemniła gest brata i poszła o kuchni, gdzie znajdował się Ross. Gdy przekroczyła próg pomieszczenia, od razu poczuła na sobie wzrok blondyna. Nie był on agresywny ani radosny, raczej ostrzegawczy.
-Jak tam? - spytała i chwyciła jabłko w obie dłonie.
-Dobrze - odparł lekko zirytowany. Jak gdyby nic zaczęła obracać owoc i przyglądać się mu.
-A jak było na castingu? - spytała niby z nudów. Ross, który kroił zielone ogórki, położył nagle nóż na desce i spojrzał na siostre.
-O co ci chodzi? - spytał widocznie zdenerwowany. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona.
-Co?
-Co się tak pytasz o wszystko? - pytał lekko podnosząc już głos. Rydel spojrzała na niego zdziwiona.
-To już nie mogę się spytać jak się miewa mój młodszy brat?! - spytała oburzona także delikatnie podnosząc głos. Blondyn patrzył w oczy siostry przez pare sekund, później spuścił głowę i westchnął.
-Przepraszam, mam zły dzień... - powiedział, a dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko.
-Nic nie szkodzi, ale opowiedz mi co się stało - zachęcała go, a on spojrzał na nią niepewnie - Ross, GADAJ - powiedziała pewniej i troche groźniej. Blondyn zmarszczył brwi i westchnął.
-Po prostu jest taka jedna osoba, która działa mi na nerwy...
-Kto? - spytała prosto z mostu.
-Taka dziewczyna...
-Podoba ci się? - przerwała mu, a on spojrzał na nią z obrzydzeniem.
-Zwariowałaś? To wariatka. WARIATKA. Inaczej nie da się jej opisać - powiedział stanowczo.
-Czemu tak o niej mówisz? Może nie jest taka zła jak myślisz...
-Jest! - przerwał jej brat - Gdzie ją nie spotkam to są jakieś kłopoty. Oblanie ciuchów kawą, stłuczka auta Rikera, a teraz? Nawet nie daje mi w spokoju przetrwać castingu! - żalił się chłopak. Rydel zmarszczyła brwi.
-Czekaj czekaj... O kim ty mówisz? - spytała.
-O Laurze Marano. Pracuje w studiu, może ją znasz? - spytał, a siostra udawała, że myśli i szuka nazwiska w pamięci.
-Nieee, chyba w życiu nie słyszałam o niej... - powiedziała. Ross kiwnął głową, a blondynka zaśmiała się w duchu.
-To się ciesz.
-Co ona ci takiego zrobiła, co? - spytała siadając na blacie tuż obok jej brata.
-Wywołuje u mnie najgorsze emocje. Gdy tylko ją widzę to ogarnia mną złość. Poza tym jak ja powiem jedno to ona usłyszy i zrobi drugie! To tak jakbym powiedział: "Ładnie wyglądasz w tej czerwonej sukience, ale wolę cię w niebieskiej, bo podkreśla twój kolor oczu". A ona wtedy reaguje typu: "Mówisz, że źle w niej wyglądam? Myślisz, że wyglądam paskudnie?". I od razu widać ten szał w oczach. Delly... to jest nienormalne. Ona jest niezrównoważona. Wybucha tak nagle jak wulkan i nie wiesz jakie zniszczenia ze sobą przyniesie - powiedział patrząc w ogórki.
Rydel siedziała chwilę w ciszy i rozmyślała. Próbowała dokonać pewnej analizy. Obydwoje mówią podobne rzeczy i identycznie na nie reagują. Blondynka uśmiechnęła się lekko pod nosem, gdy zrozumiała, że ma nad tą dwójką nie lada przewagę.
-Może lepiej nie zwracaj na nią większej uwagi. Pamiętaj, widujecie się rzadko, bo przecież studio jest wielkie. Ciesz się, że nie musisz z nią pracować - zauważyła blondynka i spojrzała na brata - Nie przejmuj się - powiedziała i lekko go przytuliła.
-Dzięki.
-No, a teraz dokończ robić nam kolację - powiedziała rozbawiona, ucałowała brata w policzek i wróciła do salonu, gdzie jej bracia leżeli na kanapie.
Rydel usiadła na fotelu i zaczęła oglądać telewizję. Jednak nie mogła skupić się na programie, bo zaczęła rozmyślać na temat jej brata i Laury. Obydwoje nie wiedzą, że blondynkę łączy coś z tą drugą osobą i, że ta osoba coś jej mówi. Delly uśmiechnęła się szerzej.
O tak, będzie zabawnie.

---------------
Siemanko! :D
No i jak tam mija wasz dzień? Ja mam dziś trochę luzu, pomimo dwóch jutrzejszych kartkówek ;)
Jak się podoba rozdział? Praktycznie nic się nie dzieje, wiem WIEM. Ale niedługo będzie więcej akcji. Obiecuję :3
Co do Laury. Hmm... Nie będę wam mówić, że chiałam was zaskoczyć tym, że dziewczyna może wygrać casting. No bo co jak co, ale ja próbuję pisać chociaż troche zgodnie z prawdą. A kto gra w A&A? No właśnie... ;)
Miłego dnia wam życzę!
Całuję! :*

http://youtube.com/watch?v=OmLNs6zQIHo

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział 9 'Makes me that much smarter, so thanks for making me a fighter'

*Laura*
Jechaliśmy w milczeniu. Tom prowadził auto, a ja siedziałam na miejscu obok. Wiedziałam, że mężczyzna był zamyślony, dlatego nie przeszkadzałam mu w jego rozmyślaniach.
Po wspólnej rozmowie Toma z Jenny i Maią, nie miałam okazji, aby spędzić dużo czasu z brunetką. Pogadałyśmy trochę, lecz później musiałam wyjść z sali, bo musiała odpocząć - zalecenia lekarza. Na szczęście dzisiaj ją wypisują, ale to dopiero po południu.
Dojechaliśmy na podjazd przed domem i wysiedliśmy z auta kierując się w jego stronę. Gdy przekroczyliśmy drzwi wejściowe, ujrzeliśmy Van ćwiczącą na jakiejś macie. Brzuszki, wymachy i rozciąganie to tylko pare ćwiczeń, które moja siostra postanowiła zrobić. Spojrzałam na nią zdziwiona. Na początku brunetka nas nie zauważyła, lecz po chwili zwróciła głowę w naszą stronę i przestała robić dotychczasowe czynności.
-I jak? Co się stało? - spytała lekko przejęta. Wstała i podeszła do nas. Staliśmy wszyscy w salonie.
-Złamała rękę, a tak poza tym to wszystko dobrze - poinformowałam ją, a ona uśmiechnęła się lekko.
-No to co? Jedziemy na tę przejażdżke? - spytała radosna. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jej entuzjazm.
-Przykro mi Van, ale najpierw muszę wykonać pare telefonów - powiedział Tom.
-Co? Dlaczego? - spytała zawiedziona.
-Bo muszę zorganizować casting na jutro, aby znaleźć kogoś na miejsce Mai - przyznał.
-Co? Ale jak to? - spytałam zdziwiona. Jak to na jej miejsce?
-Maia się zwolniła - powiedział, a mnie zamurowało - Stwierdziła, że lepiej będzie jak odejdzie, a my zatrudnimy kogoś innego i zdążymy nagrać oraz wypromować serial na czas.
-I tak po prostu pozwoliłeś jej odejść? - spytałam z niedowierzaniem.
-Ona była tego pewna, nie chciała ze mną na ten temat dyskutować. Jej postawa bardzo mnie zdziwiła, a zarazem zachwyciła. Takiej odpowiedzialnej osoby ze świecą szukać. Gdy już wyzdrowieje na pewno dostanie u mnie role, może nawet w tym serialu, co budujesz plan? - powiedział nagle wpadając na pomysł. Patrzyłam na niego i nie mogłam nic powiedzieć. Jego słowa w jakiś sposób mnie zdziwiły i oburzyły, jednak z drugiej stony uradowały, bo przecież Maia nic na tym nie straci. Ona wiele zyskała w oczach mojego szwagra, a to nielada sztuka - Wybacz mi kochanie, ale dziś chyba nigdzie nie pojedziemy - powiedział naprawdę smutny.
-Jak musisz to musisz - powiedziała lekko zawiedziona i uśmiechnęła się smutno.
-Następnym razem - obiecał, ucałował brunetkę w czoło i ruszył schodami na górę, aby udać się do gabinetu. Van westchnęła ciężko i spojrzała na mnie.
-Najwidoczniej dzisiaj ci nie dokopie - powiedziała uśmiechając się cwaniacko. Odwzajemniłam jej gest lekko rozbawiona jej miną.
-Chciałabyś. Nie wygrałabyś ze mną - zapewniłam i szerzej się uśmiechnęłyśmy. Nastała chwila ciszy, którą zakłucił pewnien dziwny odgłos. A mianowicie burczenie mojego brzucha.
-Hmm... Chyba zgłodniałaś - zauważyła Van.
-Na to wygląda. Co jest na obiad? - spytałam, a siostra zmarszczyła brwi.
-Chyba nic... - słysząc jej odpowiedź jęknęłam - No to co? - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko - Zamawiamy pizze?

*Następny dzień - poniedziałek*
-Przyjdziesz na casting? - spytał mnie Tom zanim wysiadłam z auta. Staliśmy na parkingu przed studiem gotowi, aby zacząć kolejny dzień pracy.
-Nie. Na pewno nie - powiedziałam stanowczo, a mężczyzna uniósł pytająco brwi.
-Ale dlaczego? Patrząc na Van, jestem pewien, że masz aktorstwo we krwi - zapewnił mnie i próbował mnie podejść.
-A czy muzyka jest zamieszana w tę rolę? - spytałam i spojrzałam w jego oczy.
-No tak, ale przeci...
-No to dziękuję za propozycję, ale nie - przerwałam mu i rozdrażniona wyszłam z auta kierując się do budynku, w którym pracuję.
Weszłam przez główne wejście, przywitałam się z Georgem i szybkim krokiem skierowałam się do sektoru B. Gdy znalazłam się już na swoim planie, przywitałam się ze wszystkimi znanymi mi pracownikami i rozpoczęłam swoją pracę. Dziś ustawialiśmy zamówione meble do salonu. Patrząc na nasze szkice projektu tego pomieszczenia, byliśmy prawie pewni, że o to nam chodziło.
Przywitałam Jima szerokim uśmiechem, który on z zadowoleniem odwzajemnił. W tym momencie z kimś rozmawiał, więc nie chciałam mu przeszkadzać. Stanęłam przy biurku, gdzie leżały wszystkie nasze projekty, które zaczęłam przeglądać. Za chwilę zaczniemy wszystko ustawiać, więc chce dobrze się do tego przygotować.
Półgodziny później wszyscy lataliśmy jak szaleni ustawiając wszystkie meble i rozpakowując inne, już mniejesze, elementy dekoracji z zamkniętych kartonów. Prace trwały dobre dwie godziny, mimo że było to męczące to i nawet przyjemne. Robiłam to co bardzo lubiłam.
Końca pracy nie było widać, ciągle było coś do roboty. Gdy układałam na stoliku wcześniej wybrany przeze mnie kwiat, nagle podszedł do mnie Jim.
-Laura, mogłabyś pójść po jeden karton do sektoru D do sali Burtona? Ktoś pomylił się i zaniósł go tam zamiast do nas - wytłumaczył szybko, a ja kiwnęłam twierdząco głową.
-Dobrze, zaraz pójdę - powiedziałam, a mężczyzna uśmiechnął się lekko, poprawił okulary na nosie i wrócił do pracy. Ustawiłam roślinkę, w taki sposób jaki uważałam za poprawny, i ruszyłam w stronę sktora D.
Idąc nuciłam sobie coś pod nosem, aby moja droga się nie dłużyła ani nie była nudna. Przeszłam przez duże drzwi prowadzące do owego sektora. Szłam nie zwalniając kroku. Jednak, im bliżej zbliżałam się na plan A&A, tym większą kolejkę dziewczyn tam widziałam. Zmarszczyłam brwi i nagle zaczęłam iść coraz mniej pewnym krokiem. Już chciałam pójść do pokoju znajdującego się w inną stronę niż ta kolejka, jednak nagle ujrzałam znajomy mi uśmiech.
-Rydel! - przywitałam się i podeszłam do koleżanki tuląc ją przy tym.
-Hej Laura, co ty tu robisz? - spytała mile zaskoczona moją obecnością.
-Muszę iść po jakiś karton do sali jakiegoś Burtona - wyjaśniłam.
-Aaa widziałam jak ktoś ten karton przeniósł tutaj - wskazała na drzwi, do której stała cała kolejka dziewczyn - Idź tam, jeśli chcesz go odebrać - poinformowała mnie. Popatrzyłam na te drzwi i westchnęłam ciężko. Wiedziałam, że właśnie tam odbywał się właśnie casting.
-Idziesz ze mną? - spytałam z nadzieją, bo wiedziałam, że tam z pewnością jest blondyn, a wcale nie chce go widzieć.
-Yyyy... Mnie nie wolno tam wejść - powiedziała szybko i trochę nerwowo. Z mojej twarzy zniknął uśmiech. Ponownie westchnęłam.
-No to idę - powiedziałam i pomachałam na pożegnanie blondyncie. Odwróciłam się i skierowałam się do drzwi na plan serialu Austin&Ally.
-Ej! Nie widzisz, że jest kolejka? - spytała mnie jakaś dziunia, gdy podeszłam do drzwi. Spojrzałam na nią pogardliwie. Miała krótką spódniczkę, za krótką oraz bluzkę na ramiączka, która nie zasłaniała kolczyka w pępku. Patrzyłam na nią z niesmakiem - No co się gapisz? Na koniec kolejki! - powiedziała donośle, a ja zmrużyłam oczy zirytowana. Co jak co, ale ta laska nie będzie się tak do mnie odzywać.
-Po pierwsze, lepiej się przebierz, bo jak tam wejdziesz to cię wyśmieją. Po drugie, pracuję tu, więc nie do mnie z takimi tekstami - powiedziałam zdenerwowana pokazując jej jednym ruchem przepustkę - I po trzecie, radzę ci się uspokoić, bo zawołam ochronę i twoje marzenia o tej roli prysną jak bańka mydlana! - ostrzegłam ją stanowczo, a ona się zamknęła. Zgasiłam ją, co bardzo mnie zadowoliło. Uniosłam dumnie głowę i ostrożnie nacisnęłam klamkę.
Weszłam po cichu do środka, gdzie było ciemno. Jedynie scena i "jury" było w jakiś sposób oświetlone. Na planie panowała cisza. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na scenę, na której znajdował się blondyn i jakaś dziewczyna. Odgrywali w tym momencie jakąś scenę.
-Psst! - usłyszałam taki odgłos na lewą stronę ode mnie. Odwróciłam się tam i zobaczyłam Raini i Caluma machających do mnie. Uśmiechnęłam się do nich i podeszłam.
-Hej - wyszeptałam i przywitaliśmy się po cichu - I jak? - wskazałam głową na scenę.
-Masakra - zaczął chłopak i załamał ręce - Już jakieś dwadzieścia dziewczyn sprawdziliśmy i każda sztucznie gra, a jeśli jest już nawet dobra to nie potrafią śpiewać - oznajmił.
-Szkoda mi Rossa, bo każda musi się do niego tulić.
-No to świetnie! - zapiszczała jakaś blondynka i rzuciła się na Rossa tak go ściskając, że biedny nie mógł oddychać. Biedny? Chyba przesadziłam z tym współczuciem.
-Nie mo...mogę... odd..dychać... - wyskrzeczał ledwo słyszalnyn głosem.
-Dobrze, dziękujemy ci... Margaret. Poczekaj na nasz kontakt - powiedział jakiś mężczyzna. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i z dziwnym piszczącym śmiechem zeszła ze sceny.
-Przerwa, robimy przerwę. 5 minut - zadecydował Tom, który wraz z tamtym mężczyzną, Maią i jakąś kobietą, siedział przy stole dla jury. Po wypowiedzianych przez szwagra słowach, Ross momentalnie zszedł ze sceny idąc w naszym kierunku, ale szedł w taki sposób, że szerokim łukiem omijał tą piskliwą blondynkę.
-Ahhh... - westchnęła głośno Maia podchodząc do nas - Zaraz się zanudzę na śmierć, odpadną mi uszy albo załamie się psychicznie - wyznała i przytuliła się do mnie. Czułam, że jest zmęczona, a jej ręka w gipsie delikatnie dotykała mojego brzucha.
-Natomiast mi zaraz odpadnie szyja, jeśli te laski bedą się na niej tak wieszać - powiedział Ross stając obok nas i rozmasowując dłonią swoją szyję - Czego chcesz, Marano? - spytał rozdrażniony moim widokiem. I vice versa.
-Nie martw się nie jestem tu dla ciebie,  Lynch - powiedziałam w miarę spokojnie, lecz w moim głosie dało się wyczuć irytację.
-Kamień spadł mi z serca... - powiedział, a mnie ciśnienie zaczęło się powoli podnosić. Maia odsunęła się ode mnie spoglądając na mnie uważnie, jakby sprawdzała czy zaraz nie wybuchnę. Dobrze wiedziała, że ten chłopak sprawia, że ogarnia mnie szewska pasja. Z resztą blondyn podobno odwzajemnia moje uczucia.
-Żadna się nie nadaje - zauważyła rzeczowo Raini.
-Następna dziewczyna na pewno czymś was zaskoczy. Czuję to - poinformowałam ich mając na myśli tą dziunie z kolejki.
-Oby jakaś się znalazła, bo inaczej leżymy... - powiedział Calum.
-Laura, a dlaczego ty nie spróbujesz? - spytała mnie Raini. Spojrzałam na nią zdziwiona.
-No właśnie, słyszałam jak śpiewałaś coś pod nosem i to było naprawdę dobre! - zauważyła Maia, a ja pokiwałam przecząco głową.
-Nie ma mowy, ja z muzyką nie mam nic wspólnego - powiedziałam stanowczo, lecz nie zamierzałam się im tłumaczyć dlaczego.
-Pewnie się boisz.
Usłyszałam głos blondyna. Zacisnęłam zęby i spojrzałam na niego gniewnie.
-Słucham? - spytałam go dając mu możliwość cofnięcia swoich słów, jednak nie skorzystał z mojej dobroci.
-Po prostu boisz się porażki albo wyjścia na scenę. Jesteś słaba i tyle - wzruszył ramionami obojętnie, a mnie, aż się zagotowało.
-Uważaj co mówisz - ostrzegłam go zdenerwowana.
-Bo co? I tak nie wyjdziesz tam na scenę. Jestem tego pewien. Od razu było widać, że jesteś miękka - powiedział zupełnie poważnie, a mną zaczęło telepać od środka.
-Koniec przerwy! - krzyknął Tom i usiadł na swoim miejscu. Mój szwagier albo mnie nie zauważył albo nie dał tego po sobie poznać, bo był tak bardzo zajęty innymi rzeczami.
-Ross, ty już lepiej chodź ze mną - powiedziała Maia i szybko go pociągnęła w stronę sceny. Nie tylko, dlatego że musieli wracać, ale także dlatego, że miałam ochotę go rozszarpać za wypowiedziane przez niego słowa, a to było widać po moich oczach. Stałam nic nue mówiąc, po prostu starałam się uspokoić, gdy Ross i Maia wrócali na swoje miejsca.
-Poprosimy następną kandydatkę! - zawołał mężczyzna z jury i skinął go jakiegoś chłopaka, aby ten zaprosił następną dziewczynę.
Nawet nie wiem, kiedy moje nogi ruszyły szybkim i pewnym krokiem w kierunku sceny. Byłam tak ogarnięta złością, że nie byłam świadoma tego, do czego zmierzałam. A zamierzałam pokazać temu idiocie, że nie boję się podjąć ryzyka i pokazać mu, że potrafię śpiewać. Szłam prosto na scenę i w tym  czasie na plan weszła ta sama laska, której było widać kolczyk w pępku. Dziewczyna spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, gdy zrozumiała, że mam zamiar wejść na scenę przed  nią.
-To następną kandydatką jest... - kobieta z jury pojrzała w jakieś papiery szukając imienia i nazwiska skąpo ubranej dziewczyny. Ja w tym czasie szybko weszłam na scenę.
-Laura? - spytał Tom patrząc na mnie zdziwiony.
-Nie, Maria Hoock - powiedziała dziunia wdrapując się za mną na scenę.
-Laura Marano - powiedziałam głośniej i pewniej od tamtej dziewczyny. Widziałam na sobie pytający wzrok szwagra.
-Nie widzę tu pani zgłoszenia - zauważyła kobieta.
-Czy to ważne Jenny? - spytała ją Maia, a mnie nagle oświeciło. To ta sama kobieta, którą poznałam w szpitalu - Ewentualnie przyniesie później. Niech spróbuje - mówiła moja koleżanka. Kobieta spojrzała na mnie i westchnęła.
-Laura, w takim razie możesz zacząć - powiedziała, a dziewczyna stojąca obok mnie bardzo się oburzyła.
-Przepraszam? Ale ja tu byłam pierwsza! Ta dziewczyna się przede mną wepchała! - zaczęła się burzyć i skarżyć.
-Słuchaj, jak widzisz teraz nie jest twoja kolej...
-Jak nie? Przecież byłam tu pierwsza! -  bezczelnie jej przerwała.
-Jeżeli nie zejdziesz z tej sceny w twj chwili to obiecuję, że wyjdziesz przez tamte drzwi i już nigdy tu nie wrócisz! - Maia podniosła głos mocno zirytowana osobą tamtej dziewczyny. Ona spojrzała na nią zdziwiona, jednak zeszła z sceny, stanęła obok niej i posłała mi morderczy wzrok.
-Może wy zagrajcie scenę piątą - zaproponowała Maia na co reszta jej przytaknęła. Zdałam sobie sprawę, że nie mam scenariusza i nie znam nawet fabuły serialu. Nagle zobaczyłam jak ktoś podaje mi plik kartek. Odwróciłam się i ze zdziwieniem zobaczyłam, że to Ross zdobył się na taki miły gest.
-Masz - powiedział do mnie, jednak bez żadej wrogości w głosie, co mnie bardzo zaskoczyło - Możemy mieć chwilę? - spytał jury, a oni przytaknęli mu. Blondyn chwycił mnie delikatnie za ramię i pociągnął w stronę pianina i zaczął szeptać stanowczo - Masz lęk przed sceną, boisz się występować i nie jesteś w ogóle wyluzowana...
-Ej! Możesz mi nie ubliżać chociaż tutaj na scenie? - przerwałam mu szepcząc. Ross walnął się dłonią w czoło.
-Opowiadam ci o Ally, dziewczynie, którą masz grać - zauważył, a gdy ułyszałam jego słowa to także miałam ochotę walnąć się w czoło. Serio? Laura, ogarnij się... - Teraz będę próbował cię odprężyć. Nienawidzisz jak dotyka się twój zeszyt i uwielbiasz ogórki. A teraz jazda - wyszeptał i lekko popchnął mnie w stronę pianina.
-Zaczynacie od wejścia przez drzwi i kończycie na słowach Austina "No dobra!". Potem Laura zaśpiewasz nam piosenkę i to tyle - zapowiedział mężczyzna. Tom siedział cicho, nie mógł nic powiedzieć, aby nie został oskarżony o faworyzację. W końcu jesteśmy rodziną.
-Pamiętaj, aby całą złość przełożyć na ostrzeżeniach typu: "Nie dotykaj mojego zeszytu" - podpowiedziała mi Maia, a ja uśmiechnęłam się lekko. Jestem tu po to, aby pokazać temu blondynowi, że się myli.
-Jaką piosenkę zaśpiewasz? - spytała Jenny, a ja jej od razu odpowiedziałam.
-Christina Aguilera "Fighter" - powiedziałam z pewnością siebie.
-No to zaczynamy - powiedział Tom, a ja spojrzałam na niego. Na jego twarzy malował się delikatny uśmiech, który niezauważalnie odwzajemniłam. Poszłam z blondynem za drzwi, gdzie szybko przeczytałam tekst i wszystko się zaczęło:
http://youtube.com/watch?v=pB5OFW97zcQ
(Oczywiście chodzili ze scenariuszem w dłoniach i co jakiś czas w niego zaglądali xd - od aut.)
~¤~¤~ -No dobra! - usłyszałam słowa blondyna, które oznajmiały koniec sceny i w tym samym momencie w całej sali rozbrzmiała się głośno muzyka. Wstałam z krzesła lekko zdziwiona i spojrzałam na blondyna.
-No bierz ten mikrofon - powiedział już swoim normalnym irytującyn tonem. Wzięłam mikrofon, który leżał na pianinie, przyłożyłam go do ust i zaczęłam śpiewać:

(After all you put me through,
you think I'd despise you,
but in the end, I wanna thank you because you make that much stronger!)
Well I though I knew you, thinkin' that you were true
Guess I, I couldn't trust called your bluff time is up
Cause I've had enough
You were there by my side, always down for the ride
But your joy ride just came down in flames cause your greed sold me out in shame

After all of the stealing and cheating you probably think that I hold resentment for you
But uh uh, oh no, you're wrong
Cause if it wasn't for all that you tried to do, I wouldn't know
Just how capable I am to pull through
So I just wanna say thank you
Cause it

Zaczęłam się zatracać w muzyce i podchodzić bliżej do jury, które. tym momencie dla mnie nie istniało, nic dla mnie nie istniało. Byłam tylko ja i muzyka...

Makes me that much stronger
Makes me work a little bit harder It makes me that much wiser
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster
Made my skin a little bit thicker
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter
( oh oh, oh oh, oh oh, oh oh oohhhhh aye aye yeah)

Never saw it coming, all of your backstabbing
Just so you could cash in on a good thing before I'd realize your game I heard you're goin round playin, the victim now
But don't even begin feeling I'm the one to blame
Cause you dug your own grave
After all of the fights and the lies cause you're wanting to harm me
But that won't work anymore, no more, (oh oh )
It's over
Cause if it wasn't for all of your torture
I wouldn't know how to be this way now and never back down
So I wanna say thank you
Cause it

Makes me that much stronger
Makes me work a little bit harder
It makes me that much wiser
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster
Made my skin a little bit thicker
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter
How could this man I thought I knew
Turn out to be unjust so cruel
Could only see the good in you
Pretended to not to see the truth You tried to hide your lies, disguise yourself

Through living in denial
But in the end you'll see YOU-WONT-STOP-ME I am a fighter and I (I'm a fighter)
I ain't goin' stop (ain't gonna stop)
There is no turning back I've had enough (aaahhhhhh)

Makes me that much stronger
Makes me work a little bit harder (oh oh oh yeah)
It makes me that much wiser
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster (ooh)
Made my skin a little bit thicker (yeah yeah yeah yeah )
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter
Thought i would forget but I (ooohhh)
I remember (oooohhh)
'Cus i remember (ooooohhhh) (x2)
I remember
Makes me that much stronger (oh oh)
Makes me work a little bit harder (oh oh)
It makes me that much wiser(oh)
So thanks for making me a fighter
Made me learn a little bit faster
Made my skin a little bit thicker
Makes me that much smarter
So thanks for making me a fighter

Gdy skończyłam śpiewać ostatnie słowa, na sali nadal było cicho. Stałam z mikrofonem w ręku i nie wiedziałam co zrobić. Spojrzałam na Raini i Caluma, którzy uśmiechnęli się do mnie szeroko.
-Dziękujemy - powiedziała Jenny i kiwnęłam głową. Rozejrzałam się zastanawiając się, gdzie odłożyć mikrofon. Nagle zobaczyłam obok siebie Rossa. Oddałam mu urządzenie waląc nim go w pierś. Jego mina mówiła wszystko - zaskoczenie, niedowierzanie i... uznanie? Nie wiem... Jedno jest pewne - wygrałam, pokazałam mu, że się milił, a ja przy tym osiągnęłam to co chciałam. Zmierzyłam go pogardliwym wzrokiem i pewnym krokiem zeszłam ze sceny.
-Połamania nóg - pwiedziałam do tej dziuni, gdy przechodziłam obok niej. Przeszłam obok jury, podeszłam do miejsca, gdzie znajdował się karton, chwyciłam go i uśmiechnęłam się.
-Dziękuję - powiedziałam do wszystkich, spojrzałam na uśmiechającą się do mnie Maię i na Rossa, który wpatrywał się we mnie z zagadkową miną. Posłałam mu pełny wygranej uśmiech, aby wiedział, że przegrał i zadowolona z siebie wyszłam.

-----------------
Siemka :D
Wybaczcie, że nic nie pisałam, ale będą to dla mnie meeega trudne tygodnie, więc proszę was o wyrozumiałość :)
Jak się podoba rozdział? Pisałam go dziś i, szczerze, nie mam siły go sprawdzać, więc przepraszam za ewentualne błędy xd
PISZCIE KOCHANI
I COUNT ON YOU! <3
Całuję! :*

http://youtube.com/watch?v=PstrAfoMKlc&desktop_uri=%2Fwatch%3Fv%3DPstrAfoMKlc