TEN ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ NIEWI, ELCI TYC, JULCE, ŻELKO JADKOWI, ŻELKOWEEEJ, NIEPOZORNEJ ROMANTYCZCE, ALLY ROSE, PAULINIE BOROWIEC, KAŻDEMU ANONIMKOWI, KTÓRY KOMENTUJE REGULARNIE i każdemu kto komentuje tak często i tak, że uśmiech mi z twarzy nie schodzi. Dziękuje :* (przepraszam jeśli o kimś zapomniałam wspomnieć, ale dużo was tu jest xd)
----------------------------
*Tego samego dnia*
*Laura*
Siedziałam na swoim łóżku obejmując swoje nogi rękoma. Gryzłam swoją wargę ze stresu. Martwiłam się. Martwiłam się słowami Toma. Wiedziałam, że szwagier ma rację i to było najgorsze. Zdawałam sobie sprawę z tego, że przesadzam wraz z Rossem, ale nie chciałam nikogo tym zdenerwować. Mężczyzna ma rację, jestem samolubna i myślę tylko i wyłącznie o sobie.
Westchnęłam ciężko i opadłam bezsilnie na łóżko. Miałam ochotę z kimś pogadać tylko z kim? Van jeszcze nie wróciła z pracy, Spencer pracowała nad naszymi zdjęciami z serialu, a Tom nie wrócił do domu. Nie dziwie mu się, zapewne nie chce mnie na razie widzieć. Pogadałabym z rudowłosą, ale miałam wrażenie, że ona może mnie dobić prawdą, bo ona ma takie samo zdanie jak Tom. Tak samo Maia. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. Może się po prostu przejdę? Tak, to nie głupi pomysł.
Podniosłam się z łóżka i przebrałam się w delikatny zestaw. Spakowałam do torebki to co najważniejsze, czyli telefon, portfel, klucze i słuchawki. Rozczesałam włosy, zostawiłam je rozpuszczone i poszłam do pokoju Spence.
-Wychodzę - oznajmiłam otwierając drzwi do jej pokoju. Rudowłosa podniosła swój wzrok znad laptopa.
-Gdzie idziesz?
-Na spacer - powiedziałam, a przyjaciółka kiwnęła głową i uśmiechnęła się do mnie krzepiąco. Odwzajemniłam jej gest i zamknęłam drzwi do jej pokoju. Zeszłam po schodach na dół, założyłam balerinki i wyszłam z domu zakładając okulary przeciwsłoneczne na twarz.
Postanowiłam przejść się uliczkami, które już znałam, bo nie chciałam się zgubić. Jeszcze dokładnie nie znam tego miasta, więc jak idę sama to wolę trzymać się znanej trasy.
Szłam tak kilkanaście minut pragnąc oczyścić swój umysł od tych wszystkich negatywnych wspomnień sprzed trzech godzin. W sumie nie wiem czemu zaczęłam kłócić się z Rossem, po prostu jakoś tak wyszło. Ughh... To musiało się tak skończyć? Musiałam rozwścieczyć swojego szwagra? Co się ze mną ostatnio dzieje? Może Van ma rację? Może rzeczywiście się zmieniłam, ale nie na lepsze... Muszę z kimś pogadać. Muszę. Spencer, Maia i Van odpadają, więc pozostaje mi tylko...
-Rydel - wyszeptałam, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Tak, porozmawiam z blondynką. Ze swojej torebki wyciągnęłam telefon i wybrałam numer rudowłosej.
*Spencer*
Siedziałam po turecku na łóżku i poprawiałam zdjęcia z planu, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Chwyciłam komórkę i odebrałam połączenie.
*~*~*~*~*
-Spencer?
-No co tam? - spytałam słysząc głos Laury.
-Jakby co idę do Rydel. Zrobie jej małą niespodziankę wbijając do niej - powiedziała brunetka cicho śmiejąc się do telefonu.
-No dobra, to kiedy wrócisz? - spytałam spoglądając na zegarek.
-Nie wiem, muszę z nią pogadać. Może godzina lub dwie? Dam ci znać jak dojde do niej do domu.
-Czyli?
-Za jakieś pięć/dziesięć minut.
-Dobra, to czekam.
-Papa.
-No papa - powiedziałam i rozłączyłam się.
*~*~*~*~*
Dobrze, że Laura pogada sobie z kimś. Po dzisiejszej akcji nic nie mówiła, zamknęła się w sobie. Wiem, że zmartwiła ją reakcja Toma i rozumiem, że musiała to przemyśleć. Cieszę się też, że Lau idzie pogadać właśnie z Rydel. Ona jest miła i na pewno jej dobrze poradzi i poprawi humor, a jak nie ona to zrobią to jej bracia. No właśnie... jej bracia...
-O cholera... - wymsknęło mi się, gdy zrozumiałam co to oznacza. Moje oczy szerzej się otworzyły. Chwyciłam szybko telefon i wybrałam numer do blondynki.
-Tu Rydel, nie mogę w tej chwili odebrać. Zostaw wiad...
-No jasne... - wyszeptałam i szybko się rozłączyłam. Gdy potrzebuję, aby ona odebrała, to ma wyłączony telefon. W takim razie pozostaje mi zatrzymać Laure. Chwyciłam swoją torebkę i pędem wypadłam z pokoju, a potem z domu, by szybko dobiec do swojej przyjaciółki i powstrzymać ją przed wejściem do domu Lynch'ów.
*Narrator*
Laura szła powolnym krokiem ciesząc się każdą sekundą tego świeżego powietrza. Znajdowała się zaledwie kilkanaście metrów od domu blondynki. Na samą myśl o tym, że porozmawia ze swoją koleżanką od razu humor jej się poprawił.
Dochodziła właśnie do domu, gdzie mieszkała Rydel, będąc zupełnie nie świadoma, że jej rudowłosa przyjaciółka biegnie co sił w nogach i jest pięć minut za nią. Laura stanęła przed drzwiami domu blondynki oraz jej trzech braci i nacisnęła dzwonek do drzwi. Czekała tylko chwilę, by ktoś jej otworzył.
-O hej - powiedział zdziwiony, ale zadowolony Rocky - Co tu robisz?
-Hej, przyszłam do Rydel. Jest może w domu? - spytała brunetka, a chłopak otworzył szerzej drzwi zapraszając koleżankę do środka.
-A już myślałem, że zatęskniłaś za mną i resztą chłopaków - powiedział i zrobił smutną minę. Laura uśmiechnęła się szczerze i weszła do holu.
-Oczywiście, że stęskniłam się za wami, jednak mam ważną sprawę do Rydel - wyjaśniła dziewczyna, a chłopak odwzajemnił uśmiech koleżanki zadowolony.
-Delly jest wraz z Maią u siebie w pokoju.
-Maia też tu jest? - spytała zaskoczona, a brunet kiwnął głową - No to będzie weselej - powiedziała ożywiona.
-Rocky! - ktoś z kuchni zawołał bruneta.
-Do góry po schodach, drugie drzwi po prawej - chłopak poinformował dziewczynę, gdzie znajduje się pokój jego siostry i poszedł do osoby, która go wołała. Brunetka chciała ściągnąć buty, ale w końcu z tego zrezygnowała. Przechodząc do salonu zobaczyła, że ktoś wychodzi z kuchni i staje przed nią.
-A co ty tu robisz? - spytał Ross zdezorientowany jej obecnością w domu.
-Ja? Raczej co ty tu robisz? - Laura odpowiedziała pytaniem na pytanie. Blondyn popatrzył na brunetkę z niedowierzaniem.
-Ty serio się pytasz? - spytał, a dziewczyna skrzyżowała ręce.
-No raczej.
-O hej Laura, co tam? - spytał nagle Riker wchodząc do salonu z tarasu.
-Cześć Rik - brunetka przywitała się z blondynem.
-To wy się znacie? - spytał zdezorientowany Ross. Starszy blondyn spojrzał na młodszego.
-No jasne, że tak. A wy nie?
-Pracujemy razem - odpowiedział.
-To znaczy, że to ty jesteś tą wariatką, która wylała na niego kawę? - Riker spytał Laure.
-We własnej osobie - przyznała dumnie dziewczyna.
-Czy to możliwe, abym jeszcze bardziej ciebie polubił? - Rik spytał się i uśmiechnął do dziewczyny, która odwzajemniła gest.
-A wy od kiedy się znacie? - Marano chciała wiedzieć pytając dwóch blondynów. Chłopcy spojrzeli na nią zdziwieni.
-Trudno byłoby, żebyśmy się nie znali skoro...
-O czym tak gadacie? - spytał Josh wchodząc z kuchni do salonu wraz Rockym i przerywając Rossowi w połowie zdania. Gdy zobaczył brunetkę, jego oczy się rozszerzyły ze zdziwienia - Laura? A co ty tu robisz?
-Też chciałbym wiedzieć - dołączył się Ross.
Młoda Marano już otworzyła usta, by odpowiedzieć, ale w tej samej chwili po schodach zeszły roześmiane Rydel i Maia. Jednak gdy wzrok blondynki spotkał się ze wzrokiem Laury, ta przestała się śmiać, a na jej twarzy wymalowało się ogromne zakłopotanie.
-Przyszłam do Rydel - powiedziała brunetka.
-Cholera... - wyszeptała cicho wspomniana dziewczyna.
-Do Delly? - spytał zdezorientowany Ross. W jego głowie panował ogromny mętlik. Jak to się stało, że całe jego rodzeństwo zna Laure, a on nic o tym nie wie?
-Kolegujemy się, a ty co się tak ciągle wypytujesz czy kogoś znam, co?! Co ty tu właściwie robisz? - spytała zdenerwowana brunetka.
-Laura pogadamy może na górze? - Rydel próbowała ratować swoją i tak beznadziejną sytuację.
-Słyszałem krzyki. Co tu się dzieje? - do salonu wszedł Ryland - O hej Laura.
-Cześć.
-Co tu się dzieje?! - krzyknął Ross i wszyscy spojrzeli się na niego - Po pierwsze: Co ty tutaj robisz? - wskazał na Laurę - Po drugie: Skąd wy ją wszyscy znacie? I po trzecie: Rydel, ty się kolegujesz z tą wariatką?!
-Wypraszam sobie! - krzyknęła Lau.
-A jak mam się do ciebie inaczej zwracać?!
-Po imieniu!
-Chciałabyś!
-A ty skąd ich znasz?!
-To jest moje rodzeństwo! - krzyknął zdenerwowany. Marano otworzyła szeroko usta ze zdziwienia. W jej głowie powstał ogromny mętlik. Wszystko zaczęło jej się mieszać.
-Ale jak to? - spytała cicho.
-Mama z tatą bardzo się kochają - powiedział.
-Rydel, to prawda? - Laura spytała blondynkę kompletnie olewając uwagę Rossa. Delly milczała i unikała wzroku brunetki. Laura patrzyła na nią wyczekująco, gdy nagle drzwi wejściowe się otworzyły i wpadła przez nie Spencer.
-Powiedzcie mi, że Rydel jest w domu, bo muszę ją ostrzec przed Laur... - przerwała swoją wypowiedź, gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę w salonie. Marano odwróciła się do rudowłosej.
-Ostrzec Rydel przede mną? - spytała z niedowierzaniem i każdy spojrzał na Spencer. Dziewczyna milczała zupełnie jak blondynka. Laura nagle wszystko zrozumiała. Ross naprawdę jest bratem Rydel i reszty chłopaków, ale blondynka to przed nią ukrywała - Wiedziałaś o tym? Wiedziałaś, że Rydel jest siostrą Rossa? - spytała skołowana, a jej przyjaciółka spuściła z niej wzrok. Brunetka otworzyła usta ze zdziwienia. Poczuła się zdradzona. Spojrzała się na Rossa, który miał tak samo zmieszaną minę jak ona. On nie mógł wiedzieć, pomyślała.
Nagle do domu wszedł Elligton.
-Wooow, imprezujecie sobie beze mnie? - spytał widząc wszystkich swoich znajomych stojących w jednym pomieszczeniu. Laura nie zwróciła uwagi na kolegę i spojrzała na blondynkę.
-Czemu mnie okłamałaś? - spytała, a w jej głosie dało się słyszeć ból. Ratliff uniósł zdziwiony brwi do góry. Rozejrzał się po twarzach przyjaciół, na których zobaczył zdziwienie, zmieszanie i dezorientację.
-To chyba nie jest jednak impreza... - powiedział cicho zdziwiony całą sytuacją.
Delly westchnęła ciężko i spojrzała na brunetkę.
-Chciałam tylko się z tobą zakolegować. Gdy się poznałyśmy, skarżyłaś się na Rossa. A gdybym powiedziała ci, że jestem jego siostrą to byś mi nic takiego nie powiedziała. Wycofałabyś się i możliwe, że więcej byś się do mnie nie odzywała - wyjaśniła.
-Ale później, gdy pytałam się ciebie wprost czy go znasz, to mówiłaś, że nie! - przypomniała jej Laura.
-Tak to prawda, ale...
-Dlaczego mnie okłamałaś? Czemu pozwoliłaś mi wierzyć, że go nie znasz?! - pytała zdziwiona i zdenerwowana dziewczyna. Jej całe ciało się napięło. Natomiast Ross wpatrywał się w milczeniu w swoją siostrę.
-Bo wtedy wpadłam na pomysł, żeby ciebie i Rossa jakoś do siebie przekonać! Tylko dlatego! Potem bym ci powiedziała... - oznajmiła speszona blondynka.
-Co? - spytali równocześnie Laura i Ross.
-To po to mnie ciągle namawiałyście do niego? Żebym mu dała szansę?! - pytała przejęta brunetka.
-Lau, chciałyśmy tylko byście się pogodzili... - Maia próbowała jakoś załagodzić sytuację.
-To ty też?! - spytała zdziwiona Marano. Spojrzała na brunetkę i Spencer - Wiedziałyście o tym i jej pomagałyście?!
-Laura, my tylko... - rudowłosa zaczęła się tłumaczyć podchodząc do przyjaciółki i łapiąc ją za dłoń.
-Nie dotykaj mnie! - krzyknęła rozwścieczona.
-Wiedziałyście o tym i pozwoliłyście jej to ciągnąć? - spytał zszokowany Ross patrząc na Spence i Maię. Pokiwał głową z rozczarowaniem i spojrzał na swoją siostrę - Zwierzałem ci się, a ty tak ze mną pogrywałaś? Naprawdę? - spytał zawiedziony jej postępowaniem.
-Ross, ja tylko...
-Czy ktoś z was jeszcze o tym wiedział? - przerwał blondynce i zwrócił się do reszty towarzystwa.
-Rikuś co tak długo? - spytała jakaś czarnowłosa wchodząc nagle do salonu przez taras. Podeszła do wspomnianego blondyna i przytuliła go.
-A ty to kto? - spytał zdezorientowany Ross.
-Chelsea. Spotykamy się - wyjaśnił najstarszy, a słysząc jego słowa Spencer spojrzała na niego z politowaniem.
-Niby od jak dawna?
-Od czterech dni - powiedziała dumnie czarnowłosa.
-Pfff. Rik, widzę, że to twój nowy rekord - rudowłosa przewróciła oczami.
-O czym ona mówi? - spytała niewinnie Chelsea.
-O niczym złotko.
-Kolejne trofeum, co nie? - rudowłosa spytała mrużąc groźnie oczy.
-O co ci chodzi, co?! - spytał zirytowany już Riker.
-Cisza! - krzyknął wkurzony Ross - Odpowiedzcie mi na pytanie!
Między wszystkimi jedenastoma osobami nastała grobowa cisza. Nikt nic nie mówił. Niektórzy ze skruchy, inni z zawstydzenia, jedni z obawy, a drudzy z tego powodu, że ich ta sprawa nie dotyczyła.
-Czyli tylko wy? - spytała cicho Laura patrząc na swoje trzy przyjaciółki. Jej oczy się zaszkliły. Brunetka przygryzła wargę, by się nie rozpłakać. Woliła przegryść sobie wargę niż uronić przy nich łzę. A przede wszystkim przy znienawidzonym przez nią Lynchu.
-Czekaj, czekaj... - zaczął Ross patrząc na Josha. Nagle coś go oświeciło - TY. Ty też byłeś w to zamieszany. Dzisiaj namawiałeś mnie, abym dał Marano szansę. Abym ją zaakceptował! - ostatnie słowa powiedział głośnio - Mój najlepszy kumpel przeciwko mnie? - spytał z niedowierzaniem.
-Ross, ja...
-On wiedział o tym od dwóch dni - zaczęła go bronić Rydel, ale blondyn spojrzał na nią wściekły.
-Nic mnie nie obchodzi jak długo wiedział! Ważne, że wiedział i pomagał ci w kłamstwie! - krzyknął i walnął pięścią w ścianę - Jesteście gówno warci! - wycedził przez zaciśnięte zęby, wziął w dłoń swoją skórzaną kurtkę kluczyki do motoru i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Wszyscy patrzyli na młodą Marano zastanawiając się co powie, jednak ona tylko stała i wpatrywała się w swoje buty zaciskając mocno pięści.
-Laura, my naprawdę chcieliśmy dobrze... - zaczęła Rydel podchodząc do brunetki.
-Nie! - krzyknęła patrząc na nią - Nie chce z żadną z was rozmawiać. Z żadnym z was - poprawiła się i spojrzała na Josha. Patrzył na nią ze smutkiem, a ona ze wściekłością - Nie chce was widzieć - powiedziała, odwróciła się i wyszła z domu tak samo jak to zrobił jej rówieśnik.
Każdego przeszedł dreszcz. To nie była przyjemna rozmowa. Ani dla jej uczestników ani dla obserwatorów.
-Scena normalnie jak w jakiejś operze mydlanej - podsumował Ellington, a każdy spojrzał na niego zdezorientowany - Nie żebym oglądał czy coś - wytłumaczył się i podszedł do lodówki szukając czegoś do jedzenia.
* * * * *
*Laura*
Co za beznadziejny dzień. Najpierw Tom na mnie krzyczy i dobija mnie prawdą, a później dowiaduje się, że moje przyjaciółki wraz z Joshem mnie oszukali. A myślałam, że mogę im ufać.
Po godzinnym spacerze po plaży i wylewaniu gorzkich łez wróciłam do domu. Gdy od razu przekroczyłam próg budynku, pobiegłam do swojego pokoju marząc, by wskoczyć do łóżka i nigdy nie wstawać. Jednak nie mogłam spełnić swojego pragnienia, ponieważ zobaczyłam, że na moim łóżku leżała jakaś paczka. Wytarłam łzy z policzka i wzięłam pudełko w swoje dłonie. Zobaczyłam, że nadawcą jest moja mama. Odłożyłam torebkę na łóżko i zaczęłam otwerać paczkę. Gdy zdarłam papier i otworzyłam paczkę, moim oczom ukazały się listy. Jednak mama postanowiła mi je wysłać, mimo że tego nie chciałam. Zauważyłam, że moja mama przysłała mi wszystkie listy od ojca, te nowe i te, które chowałam w szafce, by móc o nich zapomnieć. Wysłała mi wszystkie jakie kiedykolwiek ojciec do mnie napisał. Nagle poczułam złość. Nie chciałam tego czytać, nawet nie chciałam, by mama mi to wysyłała. Zacisnęłam mocno zęby, wrzuciłam listy z powrotem do paczki, którą wzięłam pod pachę i poszłam na dół do salonu.
W domu było ciemno i cicho, miałam wrażenie, że byłam sama. Rozpaliłam komimek zamierzając zrobić jedną rzecz. Spalić te listy. Po minucie rozpalania drewna pojawił się mały płomień, który z każdą sekundą stawał się coraz większy. Usiadłam na miękkim dywanie przed kominkiem i wpatrywałam się w ogień, który powoli pochłaniał nowe kawałki drewna. Patrzyłam na ten widok jak zahipnotyzowana, więc nawet nie zauważyłam jak ktoś usiadł obok mnie.
-Tak będzie łatwiej, co? - spytała mnie moja siostra, a ja spojrzałam na nią zdziwona. Vanessa spojrzała na paczkę wypełnioną listami - Prościej byłoby ich się po prostu pozbyć niż stawić im czoło, no nie? - spytała mnie, a ja po prostu milczałam. Van westchnęła ciężko i objęła swoje kolana rękoma - Wiesz, że gdy je spalisz to one i tak nie znikną? Nie będzie ich fizycznie, ale one i tak będą istnieć w twojej głowie.
-Nie prawda - zaprzeczyłam wpatrując się w ogień.
-Prawda. I dobrze o tym wiesz.
-Nie, Van. Gdy je zniszczę, one znikną. Nigdy ich nie ujrzę i zapomnę o nich.
-Laura... Nie zapomnisz. Tak jak i nie zapomnisz o tacie - powiedziała, a ja zacisnęłam zęby. Nie lubię o nim mówić, wolę o nim nie pamiętać - Wiesz... Jakieś dwa lata temu siedziałam tak samo jak ty, dokładnie tutaj przed rozpalonym kominkiem trzymając listy od ojca w zaciśniętej dłoni. Byłam gotowa wrzucić te koperty do ognia i patrzeć jak płomienie je pożerają - powiedziała, a ja spojrzałam na nią. Patrzyła w ogień - Byłam taka wściekła, że marzyłam tylko, by zniszczyć i obrócić te listy w proch tak jak zrobił to ojciec z naszą rodziną. Chciałam porzucić przeczytanie jego słów tak jak on to zrobił z nami - wyznała, a z jej oczu popłynęła łza - Naprawdę byłam gotowa wrzucić te listy do ognia i o tym zapomnieć. Zapomnieć o nim... - wytarła łzę z policzka i zamilkła na chwilę. Płomienie odbijały się na jej twarzy - Jednak wtedy przyszedł Tom i wyrwał mi te listy z dłoni. Po prostu je wyrwał. Pamiętam jak popatrzyłam na niego rozwścieczona i jak rzuciłam się na niego okładając go rękoma. A on tylko milczał i patrzył na mnie ze smutkiem. Dał mi się szarpać dopóki nie wybuchnęłam histerycznym płaczem i się w niego nie wtuliłam. Nie musiał nic mówić, wystarczyło, że ze mną był i mnie obejmował. Tom nie dał mi spalić tych listów, mimo że próbowałam go przekonać, że to mi pomoże. Mówiłam, że zapomnę i ból minie, jednak on zapewniał mnie, że tak nie będzie. Powiedział, że w ten sposób o nim nie zapomnę i mi to nie pomoże. Uświadomił mi, że muszę mu wybaczyć, a nie zapominać o jego istnieniu, bo on nadal istnieje w moim życiu, mimo że tego w tym momencie nie chcę, aby tak było. I miał rację - wyznała, a ja poczułam ogromny smutek słysząc jej słowa - Pragnęłam, aby ojciec zniknął z mojego życia. Byłam wściekła na niego, że nas zostawił i, że przez jakiś się do nas nie odzywał. Miałam ochotę go rozszarpać. Ale co, by mi to dało? Nic. Ciągle żyłabym ogarnięta złością w stosunku do niego. Dlatego nie spaliłam tych listów. Postanowiłam zostawić je, by móc je kiedyś przeczytać. Wtedy, gdy będę gotowa je przeczytać. Wtedy, gdy mu wybaczę - powiedziała cicho i spojrzała na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały - Mówię ci o tym, bo nie chcę byś spaliła tych listów. Chcę, żebyś je zachowała i przeczytała w dniu, w którym będziesz gotowa to zrobić. Jesteś na razie na etapie, gdzie jesteś na niego wściekła i nie chcesz go znać. Rozumiem cię, ale zaufaj mi i nie niszcz tych listów, bo może kiedyś będziesz chciała zobaczyć co pisał i pisze do ciebie ojciec - powiedziała, uśmiechnęła się do mnie lekko i pocałowała w głowę. Ja nadal milczałam, nie wiedziałam co powiedzieć. Vanessa wstała z podłogi i skierowała się do wyjścia.
-Van? - spytałam zatrzymując ją tuż przed wyjściem z domu.
-Tak?
-Trudno było to zrobić?
-Ale co? - spytała troskliwie.
-Wybaczyć.
Patrzyłam na nią, a na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech.
-Nie wiem. Nadal nad tym pracuję - wyznała cicho i wyszła z domu zostawiając mnie w nim samą.
Spojrzałam na paczkę z listami i na ogień. Miałam ochotę wrzucić teraz te koperty do kominka, ale nie mogłam. Nie po tym co mi powiedziała siostra. Poczułam, że ona ma rację. Może kiedyś będę w stanie mu wybaczyć. A nawet jeśli nie zrobię tego, to spalenie listów nie pomoże mi wyrzucić go z pamięci.
Objęłam kolana rękoma. Czemu to musi być takie trudne? Czemu życie nie mogłoby być łatwiejsze i oszczędzić ludziom takich sytuacji? Nie wiem. I nie wiem czy kiedykolwiek dostanę na to odpowiedź.
Zastanawiając się tak i wpatrując w ogień, usłyszałam jak ktoś dzwoni do drzwi. W pierwszej chwili nie miałam ochoty wstawać z dywanu, ale w końcu to zrobiłam. Podniosłam swój tyłek i podeszłam do drzwi otwierając je szeroko.
-Witaj Marano - usłyszałam beznamiętny męski głos. Zmarszczyłam brwi zaskoczona.
-Ross?
---------------
Siemka :D
Jak widzicie napisałam dedykację. Czemu teraz? Czemu do tego rozdziału? Nie wiem. Poczułam, że musiałam wam jakoś podziękować. Za co? Za te miłe komntarze, które dają mi kopa do dalszego pisania i wprawiają w samozachwyt xd Po prostu chce wam wszystkim podziękować za to, że jesteście i motywujecie! A szczególnie tym co nie oszczędzają słów i piszą długie komentarze! Uwielbiam was :3
No, a jak rozdział? Trochę taki smutny, nie? Nawet nie wiecie jak trudno było napisać scenę, gdzie było 11 bohaterów. Serio. To była katorga. Ale chciałam, by ta scena nie była jakaś smutna czy przytłaczająca, dlatego dodawałam co chwile nową osobę, która wpadała do domu i miała rozładować atmosferę. Udało mi się?
No i ostatnia scena... Mam nadzięję, że w jakiś sposób porusza, bo temat nie jest błahy i starałam się go pokazać w odpowiednim świetle.
Oceńcie ten rozdział. Proszę każdego, by się wypowiedział co o nim myśli. Naprawdę mi na tym zależy.
Całuję :*
To jest najleprzy ze wszystkich rozdziałów :'( pobeczałam sie <3 jak ja kocham takie klimaty takie rozmowy ;
OdpowiedzUsuń:) to piękne i nie mogę sie doczekać co wymyslisz dalej ;* pośpiesz sie
NARESZCIE XD gwałciłam przycisk odśwież żeby w końcu to przeczytać, jak mnie zakskarży to będiz tylko i wyłącznie Twoja wina :D
OdpowiedzUsuńnie chce mi się wierzyć że ta scena z wieloma osobami ci tak ciężko szła bo czyta się ją szybko i dobrze, ale obie z doświadczenia wiemy że czytanie w porównaniu do pisania jest 2379802740174892372 raza łatwiejsze :D
a więc to tatuś jest wszytskiemu winien?? zawsze dziwnie mi jest czytać lub wyobrażac sobie takie rzeczy bo nigdy nie doświadczyłąm czegoś takiegio i nie chce doświadczać.
A myśl że ktoś może mieć tak w życiu sprawia że jestem smutna i współczuje takim osobom bo zdaję sobie sprawe że to nie jest takie łatwe
a wracajac do rozdziału super jak zawsze, emocje cudne jak zawsze i chciałąbym miec taką sistrę jak Laura tutaj choc przyjaciółka moja jets tak samo genialna :D czekam z niecieprliwością na kolejny rozdizął i na sytuację rozwijającą się międzi Rossem i Laurą no i czy oni wszytscy się pogodzą.
A może Ross poprosi o przenocowanie bo nie chce spotkac się z siostrą i sobie pogadają i założą tymczasowy rozjem?? :D mam jeszcze duużo pomysłów teraz ale nie chce mi się pisać najdłuższego komentarza ever xd
DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ <33
Nooo serio ciężko było pisać tą scenę, ale cieszę się, że dobrze się ją czyta i ze zrozumieniem xd
Usuńto się cieszę, że się podoba :D chyba to jest jeden z tych rozdziałów, z których jestem najbardziej dumna i, na których najbardziej mi zależy. Może dlatego, że tyle nerwów i czasu mnie kosztował? Nie wiem xd
a co do Rossa... ja sama jeszcze myślę nad tym co on u Laury zrobi hahah xd
A bardzo prosze <3
O matko *.* kochammmmm
OdpowiedzUsuńKiedy nexy bo urodze z tych emocji :)
O mój Boze !! popłakałam się jak głupia . ta scena kiedy Laura dowiedziała się całej prawdy ? opisałaś to tak prawdziwie, że normalnie czyłąm się jakbym byłą Laurą . czułąm taka wściekłość ze ją okłamali, czułam się jakaś taka smutna ze ufałą im a oni jej cos takiego zrobili . może i chcieli dobrze ale to nie było byle jakie kłamstwo . Laura zwierzała się Rydel tak samo jak Ross . Tak bardzo było mi szkoda Laury i Rossa ze szok . Ale o dziwo nie było i szkoda dziewczyn i Josha . sami na to zasłużyli . Jako przyjaciele powinni powiedzieć prawde i ich nie okłamywać .
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o scene z listami to tutaj już normalnie ledwo co widziałam na oczy , tak mi łzy ciekły . To co Van powiedziała Laurze było przepełnione tak emocjami ze to jest szok . to musiało być i pewnie nada musi być ciężkie dla Van jak i dla Laury . Nawet nie wyobrażam sobie co one muszą czuć po tym jak zostawił ich ojciec ale to musi być naprawdę straszne . Dobrze ze Laura ma taka siostrę jak Van .
ie mogę się doczkeć jak rozwinie się sytuacja miedzy Laura a Rossem teraz . ciekawe po co on przyszedł ? Aaaaa normalnie nie mogę wytrzymać z ciekawości . :D Może się w końcu pogodzą . jejku to by było świetne , nawet jeśli ich sojusz ma trwać tylko kilka rozdziałów to i tak się ciesze :D heheheh :)
teraz może wkońcu normalnie porozmawiają bo zostali oboje oszukani i to ich łączy .
czekam z niecierpliwością na nastepny rrozdział :D
Anetka :*
Rozdział jak zawsze superowy!!!! Wszystko tak pięknie opisane naprawdę mogłam się poczuć jak Laura. Dziękuję za dedykacje jest mi bardzo miło... Ten rozdział jest dla mnie miłym zakończeniem moich urodzin :) A skonczylas w takim momencie że czekam na kolejny z niecierpliwością!!! Jeszcze raz dziękuję za DEDYKACJE :)
OdpowiedzUsuńnever-say-never-r5-and-laura.blogspot.com tak na marginesie chcialam zaprosic do mnie :)
UsuńRozdział ..... brak słów- cudny, genialny, ciekawy.
OdpowiedzUsuńZawsze czytałam Twoje bloga, ale nie komentowałam, ale teraz to zmieniam.
Czekam Niecierpliwie Na Next.
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
Dziękuję za dedyk :D Gratuluję tą scenę z 11 bohaterami, bo to naprawdę trudne, a ty zrobiłaś to tak pięknie :D udało ci się rozładowywać atmosferę, wkładając co to nowe postacie :D Rozwalasz mnie swoimi rozdziałami emocjonalnie, bo przeżywam to co bohaterzy, a to jest piękne :D wiedziałam, że w najbliższym czasie gdzieś będzie jakieś potknięcie i ten plan Rydel nie wypali :D Normanie jestem strasznie ciekawa, czy ta cała sytuacja, że nie mogą się dogadać, że to w sumie przez ich głupotę zmusili bliskich do kłamstwa czy przez to zawrą rozejm? to jest pytanie które mnie będzie prześladowało ponownie do następnego rozdziału. Znając ciebie i to jak pięknie i zdolnie piszesz (masz talent jak mało kto) czeka nas coś czego się nie spodziewamy i pewnie przedłużysz ten ich konflikt, albo zakończysz piękną rozmową gdy teraz Ross przeszedł do niej, Może usiądą przy kominku i zaczną rozmyślać w ciszy, a potem Ross zauważy te listy. Laura opowie mu sytuację z życia o ojcu. I niby będzie już wszystko ok, ale na planie Ross w złości powiedziałby o wszystkim dosłownie wszystkim, że Laura i ojciec to to i tamto. (nie słuchaj mnie, bo to tylko napisałam tak sobie, bo wiem, że ty masz już o niebo lepszy pomysł) więc czekam na next z wielką niecierpliwością ;** ;** ;** <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPs Piękne słowa w wypowiedziach, bardzo pouczają i dają do zrozumienia bardzo wiele. Trafiają we mnie jak strzała. Są piękne, prawdziwe, czułe. Piszesz tak realnie, że czytając twojego bloga nie dość, że odczuwam bardzo wiele emocji to czuję się jakbym czytała piękną książkę pisaną na doświadczeniach życiowych osoby której już nie mało przeżyła w swoim życiu. Umiesz się po prostu bardzo pięknie w to co piszesz. Czekam z niecierpliwością na next
UsuńZgadzam sie w stu procentach,a podpisuje sie bo stwierdzilam ze bez sensu pisac jak ona juz wyrazila to,co chcialam przekazac
UsuńZoZoL
Bardzo Ci dziękuję za dedykację
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudodny.Ślicznie te sceny opisałaś. Te uczucia, te emocje towarzyszące czytaniu tej sceny. Jestem pod wrażeniem. Cudownie potrafisz opisać uczucia drugiej osoby. Ja to bym tak nigdy nie umiała. P R Z E P I Ę K N Y rozdział. Czekam na następny.
Błagam, dodaj go szybko, bo ja nie wytrzymam.
I te emocje podczas czytania ^^ Jak zwykle boski. Cudownie się go czyta. Na pewno wiesz ,że wszyscy z niecierpliwością czekamy na nexta. Poczekam :) Dla Ciebie poczekam <3
OdpowiedzUsuńCałuje :*
Cudo
OdpowiedzUsuńBoszzzzz piszesz jak by to się stało naprawdęęęęę !! <3.
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEGO BLOGA I CIESZE SIĘ ŻE GO ZNALAZŁAM <3. W SPOSÓB JAKI PISZESZ I WGL. MASZ WIELKI TALENT I NIGDY GO NIE MARNUJ ! NAJLEPSZY BLOG ŚWIATA ? TO TEN ! <3. CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NEXTA X333 <3
BOSKI!!!!!!! Błagam Cb jak nigdy wcześniej napisz szybko nexta.... i chyba wiem co powie Ross ale chybaaa.... KOcham tego bloga! NO to czekam na nexta
OdpowiedzUsuńSuper,super,suuupeeeerrrr! Jeden z najlepszych rozdzialow. W sumie to troche sie ciesze ze Ross i Lau poznali prawde,bo dzieki temu moze sie troche zakoleguja. No bo teraz Ross do niej przyszedl i moze poprosic o tymczasowe schronienie... No i jakos tak wyjdzie ze troche pogadaja i sie polubia :) a potem juz tylko lepiej... I moze na tym wywiadzie czy cos poprosza ichh zeby sie pocalowali... Nie raczej glupi pomysl...no ale zeby teraz juz Ross po tym wszystkim nie zarywal do Spence i Josh bedzie probowal przekonac do siebie Laure i jak sprobuje ja pocalowac a ona nie bedzie chciala,i on ja uderzy... I wtedy przyjdzie Rossy i ja uratuje.. i sie pocaluja... Dobra,niewazne,to twoj blog,nie wcinam sie ;) ale moze wezmiesz pod uwage ktorys z pomyslow? Dobra,juz przestaje. Sory,ale bardzo chcialabym miec bloga,poniewaz mam bujna wyobraznie i chyba dobrze pisze,ale nie moge-dlaczego,niewazne. I teraz najwazniejsze pytanie: kiedy next?
OdpowiedzUsuńZoZoL
no nareszcie! Ross i Laura znają prawdę! To może pomóc im się przynajmniej pogodzić i nie ziać tą złością. No i przyszedł do niej.. ciekawe po co ^^
OdpowiedzUsuńNo i ojciec Lau.. smutna historia ;/ Dobrze, że ich nie spaliła.
A Ratliff i opera mydlana - to było boskie XD hahaha XD
Dziękuję za dedykację i czekam na kolejny rozdział ;3
super , boski :) proszę niech ross będzie nocował u laury i niech dojdzie do pocałunku ppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppprrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrroooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooossssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssszzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę plis
OdpowiedzUsuń:) Super. Kocham twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next. Mam nadzieje, że pojawi się szybko.
Cudo !!!!! Czekam na nextaaa :)
OdpowiedzUsuńCudowny i zajebisty Kocham ten blog <3 Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńno weź w takim momencie ?czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJest po prostu niesamowity... prawie się poryczałam :') to jak piszesz jest niewyobrażalnie cudowne... brak mi słów : ) i to nie dlatego że czytam mało książek i mam ubogie słownictwo, ale dlatego że słowami nie da się określić Twojego talentu... : ) czekam na next i mam nadzieję że szybko będę mogła go przeczytać :*
OdpowiedzUsuń-Natalia :3
JEJU!!! Rycze! Naprawdę rycze! Nw, jak można TAK pisać. Masz w sobie "to coś", dzięki czemu twoje opowiadania dają wiele do myślenia i powodują płacz, radość.
OdpowiedzUsuńA teraz do rzeczy!
W takim momencie? Ja się pytam, czemu e takim momencie?
-Witaj Marano
-ROSS?!
JEJU! NIE mogę się doczekać nexta. Twój wcześniejszy blog, jak i twój aktualny są moimi number 1.
Przeczytałam ogrom blogów, jednak twój jest o wiele, wiele, wiele, wiele LEPSZY!!
Co do rozdziału to jest śliczny, naprawdę śliczny. Jestem wściekła na całą rodzinę Lynch, Maie i Spencer. Nie można ich nazwać dobrymi przyjaciółmi. Mimo, że chcieli dobrze
WIEM ZANUDZAM. Ale trzeba! :D
Reasumując, do końca chcę widzieć przynajmniej 3 rozdziały! :D bo jeśli nie... To... No wiesz. XD
Pozdrawiam i weny życzę
~zauroczona talentem fanka
Do końca tygodnia* XD
UsuńRozdział jest zajebisty ♥ Tak mi się smutno zrobiło, gdy to czytałam, ale to oznacza, że naprawdę lubię twoje opowiadanie i na mnie działa. W pozytywnym czy negatywnym tego słowa znaczeniu xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i ja kiedyś dostanę dedyka :D Strasznie kocham twoje blogi, masz ogromny talent. Oddaj mi trochę xd
Do następnego! ♥
Weny :>
Muszem! Muszem wiedzieć co bendzie potełłę więc szybciuteńko nexta pisz :D (Jakby co te błędy są specjal a nie tak se o! xD) <333
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zarąbisty!!! Naprawdę ta ostatnia scena jest bardzo dojrzała i pełna realizmu. Piszesz w tak wspaniały sposób. Poruszasz wiele reakcji od tych smutnych do wesołych. I dodatkowo ta swoboda w twojej wypowiedzi. Łał, masz ogromny talent! Dziś ten blog trafił na listę najlepszych blogów jakie czytam, czytałam<3<3<3
OdpowiedzUsuńPo prostu cudo! <3
Czekam na next:)
Kiedy next?? Juz sie doczekac nie moge
OdpowiedzUsuńBiedna Laura... Tyle ja spotkało tego dnia... I jeszcze ta scena z listami... Taka smutna... Ostania scena taka wzruszająca... Ta śliczna... Taka piękna <3
OdpowiedzUsuńCzyżby Ross chciał współpracować z Laurą i uknuć jakąś zamstę???
( tak wiem, odwala mi, żle na mnie wpłynęła ,,Zemsta,, Fredrego)
Kocham, kocham, kocham <3
Boski rozdział<3 <3 <3
Czekam na NEXT :)
Weny życzę=)
Wooow... Świetny ten rozdział!!! Z resztą jak każde :) tylko mam jedno.... DLACZEGO UCIEŁAŚ W TAKIM MOMENCIE?!!!!!!!! Mam nadzieje że dasz szybko nexta bo ja jestem osobą naprawdę niecierpliwą, a ten blog zalicza się do moich ulubionych <3 Dlatego czekam na nexta i mam nadzieję że długo mi nie będziesz kazała czekać na niego :)
OdpowiedzUsuńJA DOSTAŁAM DEDYK OD CIEBIE?!
OdpowiedzUsuńJestem w niebie ;***
Kocham cię dziewczyno! Ten twój blog (tak samo jak poprzedni) jest strasznie uzależniający. Pięknie i co najważniejsze BOGATO opisujesz sytuacje. Czasami dziwię się, jak ci się to udaje, ale potem po prostu dochodzę do wniosku, że masz talent *.* Inaczej tego wytłumaczyć nie można. Styl pisania jest niebanalny, z bogatym słownictwem.
Tak..
Kocham <3
,,-Witaj Marano - usłyszałam beznamiętny męski głos. Zmarszczyłam brwi zaskoczona.
OdpowiedzUsuń-Ross?"
Padłam xd haha jezu , jak ci się udaje ze zwykłych słów stworzyć uśmiech na twarzach czytelniczek bloga ? haha:* Lece na następny rozdział , znowu zaległości , ale spokoo nadrobie je zaraz haha:)
Wiktoria:)