*Następny dzień - wtorek*
*Laura*
Przebudziłam się z szerokim uśmiechem na ustach. Wiecie co tak na mnie działa? No no, zgadujcie. Wiecie? To sen. Śniło mi się coś cudownego, jednak gdy otworzyłam z trudem oczy, obraz mojego snu nagle zniknął. Rozmył się. Zniknął tak szybko jak się pojawił. Przetarłam oczy trochę zawiedziona, że nie pamiętam tego cudownego snu, ale nie zdarzyło mi się to po raz pierwszy. I zapewne nie po raz ostatni.
Przejechałam sobie dłonią po twarzy i będąc jeszcze w sennym transie, wstałam z łóżka. Przetarłam oczy i zrobiłam dwa kroki w kierunku drzwi. Przy następnym kroku moje nogi się zaplątały i potknęłam się upadając z hukiem na podłogę.
-Auu... - powiedziałam cicho i podniosłam lekko swój wzrok. Zauważyłam, że leże obok blondyna, a nasze twarze są bardzo blisko siebie. Nagle zobaczyłam jak Ross otwiera oczy i patrzy na mnie zdziwiony.
-Nie licz, że dostaniesz ode mnie buziaka na dzień dobry - powiedział, a ja zmrużyłam groźnie oczy i walnęłam go w ramię.
-Zabawne - powiedziałam sarkastycznie i wstałam na równe nogi.
-No co? Wstaje i nagle mam przed sobą twoją zdziwioną twarz. No i niby co ja mam myśleć?
-Że upadłam, idioto.
-Pff. Jasne. Tylko winny się tłumaczy - powiedział, a ja wściekła rzuciłam w niego poduszką.
-Weź już zamilcz, bo zaraz rzucę w ciebie czymś twardym.
-Już się boje.
-Chcesz się przekonać? - spytałam go patrząc mu groźnie w oczy. Chłopak nadal leżał na swoich kocach. W końcu pokiwał przecząco głową.
-Wolę nie ryzykować starcia z taką wariatką - oznajmił, a ja zaczęłam ścielić łóżko.
-Dobry wybór - podsumowałam i związałam swoje włosy w kucyk.
Blondyn również wstał i zaczął ścielić swoje legowisko.
-Co mam zrobić z tymi kocami? - spytał.
-Złóż je, a ja później je odłoże na miejsce - powiedziałam, a chłopak kiwnął głową i zabrał się do pracy.
Trwaliśmy w milczeniu przez te kilka minut doprowadzając pokój do ładu. Spojrzałam na zegarek. Była 9:52. Podeszłam do szafy i chwyciłam z niej jakieś krótkie spodenki w kolorze łososiowym oraz białą bluzkę na ramiączka.
-Idę się przebrać - powiedziałam i weszłam do swojej łazienki. Tam przebrałam się z piżamy w przyszykowany strój, nałożyłam podkład na twarz i pomalowałam rzęsy tuszem. Wyszłam z łazienki po pięciu minutach. Zobaczyłam, że Ross stoi nad moim biurkiem i patrzy na moje projekty - Co ty robisz? - spytałam zdziwiona, a on podskoczył jak oparzony słysząc mój głos.
-Oglądam twoje rysunki - odpowiedział.
-A ktoś ci pozwolił? - spytałam trochę głośniej podchodząc do biurka. Szybko zaczęłam zbierać swoje projekty i wkładać je do szuflady.
-Musisz to lubić skoro poświęcasz temu tyle wolnego czasu - zauważył.
-Dlatego pracuję, by zarobić na te studia, które nie są takie tanie - powiedziałam zamykając szufladę.
-A nie myślałaś o jakiś muzycznych? Przecież umiesz grać na pianinie i śpie...
-Jakoś mnie to nie interesuje - przerwałam mu ostro, a on uniósł brwi do góry zdziwiony.
-Tylko się pytam.
-To nie pytaj! - powiedziałam stanowczo podnosząc swój głos. Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony moją reakcją. Już miałam powiedzieć coś spokojniejszym głosem, gdy ktoś nagle nacisnął klamkę drzwi od mojego pokoju.
-Laura? Jesteś tam? - usłyszałam stłumiony głos mojej siostry za ścianą. Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na Rossa.
-Do łazienki. Już - powiedziałam szeptem pchając go w stronę wspomnianego pomieszczenia. Blondyn bez dwóch zdań zaczął iść w tamtym kierunku.
-Laura? - moja siostra pytała i pukała w drzwi zarazem.
-Już, chwila. Ubieram się! - krzyknęłam.
-Czekaj, jeszcze moje ciuchy - powiedział szeptem Ross stając w progu łazienki. Obejrzałam się za siebie, chwyciłam jego ubrania i rzuciłam w niego.
-Siedź tam i nie wychodź - nakazałam mu szeptem, a ten się uśmiechnął.
-Ty pomyśl jak to musisz zabawnie wyglądać. Zachowujesz się jakbyś ukrywała swojego kochanka. Hahah - zaśmiał się, a ja podeszłam do niego i wepchnęłam go do łazienki.
-Jak zaraz się nie zamkniesz to ci przywale w tą twoją buźke - ostrzegłam.
-Znowu odzywa się w tobie ta groźna część, wariatko? - spytał i uniósł brwi wysoko.
-Laura? - głos mojej siostry wskazywał na to, że już się niecierpliwi.
-Masz być cicho - powiedziałam olewając jego pytanie i zamkęłam drzwi.
-No już! Już! - krzyknęłam i podeszłam szybko do drzwi od pokoju. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi - Hej, co tam? - spytałam z szerokim uśmiechem na ustach. Van zmarszczyła brwi i spojrzała się na mnie uważnie.
-Czemu zamknęłaś drzwi? - spytała poważnym tonem.
-Bo nie chciałam by ktokolwiek mi tutaj wchodził - wzruszyłam ramionami.
-Czy ktoś jest u ciebie? - spytała i zaczęła zaglądać do pokoju.
-Co? Nie! No co ty! - powiedziałam lekko zestresowana, więc nie zabrzmiało to zbytnio przekonująco.
-Słyszałam jakieś głosy - powiedziała poważnie, a ja spojrzałam się na nią z miną 'Serio?'.
-Mówisz jakbyś grała w jakimś kiepskim horrorze.
-Oj weź! Wiesz o co mi chodzi. Wydawało mi się, że ktoś jest tam z tobą.
-Dobrze to ujęłaś. Wydawało ci się.
-Jesteś tego pewna? Czyli mogę wejść do pokoju i sprawdzić czy kogoś tam nie ma? - spytała unosząc brwi do góry, a ja otworzyłam jej szerzej drzwi.
-No jeśli musisz - powiedziałam obojętnie w nadzieji, że siostra da sobie spokój z przeszukiwaniem mojego pokoju widząc, że nie mam nic do ukrycia. Vanessa wpatrywała się we mnie szukając jakiegoś podstępu. Podniosłam ręce do góry zrezygnowana - No co? Ćwiczyłam rolę. Musiałam stać przed lustrem i jak głupia gadać do siebie, a niekiedy udawać jakąś inną postać. Sama wiesz jak to jest - dodałam, a siostra westchnęła ciężko.
-Wybacz, Lau. Po prostu się o ciebie martwie, stąd te moje pytania - wytłumaczyła, a ja spojrzałam się na nią uważnie - Widziałam pudło z listami w salonie... - dodała i uśmiechnęła się lekko - Schowałam je do szafy, aby nikt ich nie przeglądał.
-Dzięki. O której wróciliście?
-Około pierwszej. Tom miał wczoraj zły humor, więc wybraliśmy się z naszymi przyjaciółmi na miasto - powiedziała, a ja kiwnęłam głową.
-A Spencer?
-Śpi u siebie, a co? Nie spędziłyście razem wieczoru?
-Nie. A co ty tak rano wstałaś, hmm? - spytałam. To było podejrzane, bo Van lubi sobie czasem pospać do południa.
-Tom trochę chrapał, więc mnie zbudził - odpowiedziała i zaśmiała się cicho.
-Co? To on chrapie? - spytałam zdziwiona i także się zaśmiałam.
-Tak, ale tylko jak wypije coś poprzedniego wieczoru. Dobra, ja idę się umyć, a później zrobie nam śniadanie, co ty na to? Pewnie te śpiochy jeszcze długo będą spać, więc będziemy mieć czas dla siebie - zaproponowała z uśmiechem, a ja kiwnęłam głową twierdząco.
-Chętnie.
-To widzimy się za dziesięć minut na dole - powiedziała i poszła do swojej sypialni.
Ja zamknęłam drzwi i oparłam się o nie wypuszczając powietrze. Ufff. Udało się. Jednak po sekundzie zdałam sobie sprawę, że nie jest jeszcze po sprawie. Mianowicie mam mniej niż dziesięć minut, by niezauważalnie wywalić Rossa z domu. Szybkim krokiem podeszłam do łazienki i otworzyłam jej drzwi. Ujrzałam tam chłopaka siedzącego na podłodze z telefonem w ręku.
-Ubieraj się szybko, musisz wyjść stąd zanim ktoś się skapnie, że tu nocowałeś - powiedziałam, a blondyn leniwie podniósł na mnie swój wzrok - Masz dwie minuty! - powiedziałam stanowczo i zamknęłam drzwi. Ja sama podeszłam do szafy i wyjęłam z niej skarpetki, które szybko założyłam na stopy. Chwyciłam z szafki nocnej szczotkę do włosów i rozczesałam je, a później ponownie zawiązałam je w wysoki kucyk. W tym samym momencie z łazienki wyszedł ubrany Ross.
-No i jak mam wyjść? Przez okno? - spytał sarkastycznie.
-Prędzej byś się zabił niż wyszedł...Ale czekaj, czekaj... W sumie możesz wyjść przez okno. Mi tam to odpowiada - oznajmiłam, a on spojrzał na mnie groźnie.
-Uważaj, bo zaraz powiem coś głośno czym przywołam twoją siostrę, która przekona się, że tej nocy spałaś z chłopakiem - zagroził mi.
-A wtedy Van powie o tym Tomowi i stacisz pracę - dodałam, a chłopak zamilkł - Chodź - powiedziałam i podeszliśmy do drzwi. Otworzyłam je i wychyliłam się badając teren. Jest czysto. Pokazałam blondynowi, że możemy wyjść i na palcach przeszliśmy na dół po schodach. Zanim jeszcze przeszliśmy do salonu pokazałam chłopakowi, by poszedł ze mną do kuchni. Weszliśmy tam, a ja stanęłam przed lodówką i ją otworzyłam.
-No jeść ci się teraz zachciało? Serio akurat teraz? - spytał mnie z politowaniem. Udawałam, że nie usłyszałam jego uwagi, wyjęłam z lodówki parówki, a z chlebaka wyjęłam kajzerkę i podałam mu jedzenie.
-Masz na drogę - powiedziałam obojętnie. Ross spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-A co ty taka miła z rana jesteś?
-Dobre wychowanie nie pozwala mi wypuścić ciebie z domu bez śniadania - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Śniadanie pierwsza klasa - oznajmił sarkastycznie patrząc na zimną parówkę i kajzerkę.
-Parówki są lepsze na ciepło - usłyszeliśmy głos Toma. Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na szwagra - I najlepiej z opiekanym chlebem posmarowanym masłem - dodał i podszedł do nas - Co tutaj robisz, Ross? - spytał go, a na twarzy bruneta malowało się zdziwienie wymieszane z zaskoczeniem i zmęczeniem. Po jego oczach było widać, że dopiero co wstał z łóżka.
Spojrzałam na Rossa, który tylko się uśmiechnął i zwrócił się do Toma:
-Przyszedłem do pracy - powiedział spokojnym głosem, a mężczyzna spojrzał na niego uważnie.
-Ale ja nie prosiłem cię byś dzisiaj przychodził do pracy - zauważył i spojrzał na mnie. Ja tylko uśmiechnęłam się lekko modląc się w duchu, by szwagier nie zorientował się, że coś jest nie tak. Stałam przed dwoma mężczyznami i po prostu się w nich wpatrywałam. Moje ciało się spieło. No nie, zaraz się wszystko wyda.
-Ross? - nagle do kuchni weszła Van. Na jej twarzy malowało się zdziwienie - A co ty tutaj robisz? - spytała zdziwiona, ale zadowolona przy tym brunetka.
Spojrzałam się na Rossa z pewną obawą, lecz on wyglądał na opanowanego i spokojnego.
-Witaj Van. Przyszedłem, aby coś powiedzieć - oznajmił blondyn, spojrzał się na Toma i zaczął mówić - Tak naprawdę nie przyszedłem, by pracować tylko, żeby przeprosić. Nie powinienem się tak zachowywać jak wczoraj na planie. Powinienem wykonywać swoją pracę jak najlepiej potrafię, a tak nie robiłem. Poza tym swoim głupim zachowaniem nie chciałem niszczyć pracy innych osób ani nikogo denerwować. Przepraszam - powiedział szczerze blondyn, a Tom chwilę się w niego wpatrywał.
-Ja także chciałam przeprosić - dołączyłam się - Nie potrafię powstrzymać czasem swoich na planie i to nie jest profesjonalne, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak obiecuję, że już więcej nie zachowam się tak jak wczoraj.
-Nie zachowamy się tak już nigdy więcej - dodał Ross obejmując mnie ramieniem. Nie wyszło mu to zbyt naturalnie, bo oboje byliśmy skrępowani tym gestem. Na naszych twarzach pojawiły się szerokie, a zarazem skrępowane objęciem uśmiechy. Tom zmarszczył podejrzanie brwi patrząc na nas.
-Van, kochanie, wiesz co im się stało? - spytał zdezorientowany, a moja siostra pokręciła przecząco głową.
-Nie mam zielonego pojęcia - powiedziała mając tak samo zmieszaną minę jak jej mąż. Brunet jeszcze przez chwilę nam się uważnie przyglądał. Im dłużej ręka blondyna leżała na moim ramieniu tym nasze twarze i uśmiechy wyglądały na coraz bardziej sztuczne. W końcu Tom wzruszył ramionami i spojrzał na nas.
-Przyjmuję przeprosiny i mam nadzieję, że naprawdę będziecie się normalnie zachowywać na planie.
-Na planie tak - powiedział Ross, a ja miałam ochotę go walnąć. Dlaczego? Bo przecież na planie nie jesteśmy, nie?
-Dobrze. To teraz zjedzmy coś, bo umieram z głodu - powiedział Tom podchodząc do lodówki. W tym samym momencie blondyn cofnął swoją dłoń i odkleliliśmy nasze uśmiechy z twarzy.
-To ja już się będę zbierał. Nie chce wam przeszkadzać - oznajmił Ross i już zaczął się wycofywać, gdy Tom go zatrzymał.
-Zostań na śniadaniu, przecież dopiero co przyszedłeś - powiedział mężczyzna.
-Właśnie. Dopiero co przyszedłeś - podkreśliłam swoje ostatnie słowa. Blondyn spojrzał na bruneta i uśmiechnął się lekko.
-No dobrze, z przyjemnością zostanę - powiedział i zaczęły się przygotowania do śniadania.
* * * * *
Śniadanie jedliśmy we czwórkę. Vanessa bardzo zaangażowała się w rozmowę z Rossem. Nie wjem jak moja siostra może lubić tego idiotę, ale nie wnikam. Tom co chwilą dołączał się do nich, więc tak naprawdę prowadzili rozmowę we trójkę. A ja? A ja jadłam w milczeniu mając nadzieję, że nie spotkam dzisiaj Spencer, Rydel, Mai ani Josha. Gdy już kończyliśmy jeść śniadanie, do jadalni weszła rudowłosa.
-Ooo wstał nasz śpioch - zaśmiała się Van na widok dziewczyny. A chciałam jej dzisiaj nie widzieć, ale mówią 'nadzieja matką głupich'. Prawda. Czasem prawda. W tym wypadku się sprawdziło. Spencer uśmiechnęła się szeroko do mojej siostry, jednak gdy ujrzała blondyna, na jej twarzy pokawiło się zdziwienie.
-Ross? - spytała. Blondyn spojrzał na nią i obojętnie się do niej uśmiechnął. Nie chciał z nią gadać. I dobrze.
-Siadaj zjesz śniadanie - powiedział Tom i wskazał na krzesło obok mnie.
-Skończyłam jeść. Dziękuje za śniadanie - podziękowałam i wstałam od stołu ignorując obecność mojej przyjaciółki.
-Ja również skończyłem - powiedział Ross i wstał od stołu - Dziękuje bardzo za śniadanie, jednak muszę już iść i powoli przygotowywać się do wywiadu.
-Dobrze. To do zobaczenia na miejscu - powiedział Tom uśmiechając się do niego. Blondyn jeszcze raz podziękował, pożegnał się i poszedł do holu się ubrać. Poszłam za nim.
-No i się udało - oznajmił cicho.
-No wiadomo, mi miałoby się nie udać?
-Chciałaś chyba powiedzieć, że mnie - wskazał na siebie - miałby się nie udać?
-Pff. Cbyba żartujesz.
-Nie. To objęcie ich przekonało.
-Może. A tak na marginesie więcej mnie nie dotykaj - powiedziałam stanowaczo.
-Z największą przyjemnością - oznajmił i wyszedł z domu. Zamknęłam za nim drzwi na klucz i odwróciłam się z zamiarem pójścia do swojego pokoju, jednak ktoś zagrodził mi drogę.
-Laura, możemy porozmawiać? - spytała mnie Spencer. Na jej twarzy było widać skruchę i prośbę. Taaak, chyba trochę późno na wyjaśnienia.
-Nie - odpowiedziałam ostro i przeszłam obok niej trącając ją przy tym ramieniem. Pobiegłam szybko do pokoju, gdzie powoli rozpoczęłam przygotowania do wywiadu.
----------------
Siemka :D
No i jak tam u was??? U mnie świetnie, mimo że czytałam ciągle Lalke i prasowałam to i tak mam dobry humor :P Swoją drogą Lalka jest nawet ciekawa, więc gdy będziecie mieli to jako lekturę, polecam przeczytać. Ale nie na ostatnią chwilę jak ja to robię xd
No koniec tego gadania, przejdzmy do sedna sprawy xd Jak wam się podoba rozdział? Wywiad będzie już w następnym rozdziale, obiecuje. Miał być już w tym, ale rozpisałam się trochę z tym porankiem xd
Także komentujcie i polecajcie! Jeżeli wam sie podoba to powiedzcie też komuś znajomemu o tym blogu. Byłoby mi miło :3 Piszcie co wam leży na sercu xd
Całuję :*