piątek, 21 marca 2014

Rozdział 28 'Come on, skinny love what happened here, Suckle on the hope in lite brassiere'

UWAGA! MEGA DŁUGI ROZDZIAŁ xd
----------------------------

*Narrator*
Laura stwierdziła, że pomysł Toma i Van nie był zły. A wszystko byłoby idealne, gdyby nie osobnik siedzący za nią. Jest świetnie, słońce świeci, czuć bryzę. Są tu jej przyjaciele i... on. Brunetka wzdrugnęła się na jego myśl. Reszta ekipy płynęła przed Rossem i Laurą, gdyż mieli dość tego, że ciągle stali w miejscu. Marano i Lynch, z niewiadomych przyczyn, zamiast płynąć do przodu płynęli albo do tyłu albo robili kółka w miejscu.
-Czy to tak trudno normalnie wiosłować?! - syknęła brunetka.
-Tak, tak Marano ciężko jest normalnie wiosłować! Może sama spróbuj!-warknął zaciskając zęby.
-Weź bądź cicho! - krzyknęła do niego.
-Laura, Ross! Czy wy macie tu zamiar zostać, czy płyniecie dalej!? - krzyknęła Spencer.
-Ale to on!
-Ale to ona!
Zawołali równocześnie.
Laura spojrzała się na Lyncha z obrzydzeniem. On również tak się na nią spojrzał. Brunetka poczuła obrzydzenie i... zadowolenie? Czuła niechęć, bo ona i on nie mogli się zsynchronizować. Jednak poczuła też radość z tego, że z nim wylądowała w jednym kajaku. Mogła gorzej trafić. Na przykład na Rocky'ego, a wtedy byłaby możliwość, że nie przeżyłaby do następnego dnia.
Nic nie mówiąc dziewcyna zaczęła wiosłować. Lynch obudził się dopiero po chwili i dołączył do wiosłowania. Płynęli tak w ciszy, bo każde ich słowo to świetny powód do następnej kłótni. Jedyne co było słychać to szum wody i uderzanie wioseł o wodę, które były przyjemne dla ucha. Płynęli powoli, słysząc radosne śmiechy reszty ich przyjaciół. Nagle w oddali Laura zobaczyła pole namiotowe, więc zaczęła wiosłować szybciej.
-Ty Marano, Callum dał ci kawy, że tyle siły nagle masz? -zapytał.
-Nie - powiedziała krótko i zaczęła wolniej zanurzać wiosła w wodzie. Niestety Ross jak na złość zaczął szybciej wiosłować.
Kajak zaczął się przechylać i mieli wrażenie, że zaraz się przewróci. I co? Jak na złość kajak przewrócił się i nienawidząca siebie dwójka wpadła do wody, która była lodowata. Laurze udało się wynurzyć spod tafli wody. Zauważyła blondyna, który próbował ustawić kajak normalnie. Postanowiła, że mu pomoże, więc podpłynęła do niego. Po chwili udało im się ustawić kajak, lecz z wejściem na niego był już mały problem. Nie dość, że wpadli do wody to ich przyjaciele odpłynęli zostawiając ich na pastwę losu. Cudownie. Brunetka wdrapała się na kajak.
-Podaj mi rękę - zawołał Lynch.
-Ugh... No dobra - powiedziała niechętnie i już po chwili oboje siedzieli na miejscu. Razem z blondynem zaczęli szybko wiosłować. Ale jak to w zwyczaju bywa zamiast normalnie płynąć to zaczęli robić kółeczka w miejscu. A oni zaśmiali się cicho.
-No co w nas takiego jest, że nie umiemy wiosłować? - Laura zapytała przez śmiech.
-Nie wiem. Może mamy krzywe wiosła? - zapytał uśmiechając się lekko.
-No jasne. Może jeszcze powiesz, że woda jest krzywa?
-Nie no to by było już głupie -zaśmiał się cicho.
-Dobra. Sam weź wiosłuj, bo razem nam nie wychodzi -rozkazała.
-Dlaczego mam się ciebie słuchać?-zapytał z kpiną.
-A chcesz ponownie spać z kajaku? - zapytała spokojnie, a chłopak nie odpowiedział tylko zaczął wiosłować. Oboje znali odpowiedź, więc nie było po co dyskutować. Blondyn zaczął powoli wiosłować dopływając do przyjaciół.
-Ale się zmęczyłam! - wysapała Spencer wychodząc z kajaku. Wszyscy już prawie dopłynęli do brzegu pola namiotowego, gdzie mieli spędzić noc.
-Nie przesadzaj, to ja odwaliłem za ciebie prawie całą robotę - zauważył Riker wychodząc z kajaku. Po chwili chłopak zaczął pchać go na piasek, aby go "zaparkować", by nie odpłynął.
-Nie prawda - prychnęła i zaczęła wyciągać swoje rzeczy z bagażnika.
-Tutaj muszę przyznać rację mojemu bratu - zaczęła Rydel - Może byś się zmęczyła gdybyś rzeczywiście wiosłowała cały czas, ale przez większość robiłaś zdjęcia.
-To prawda - dodał Ryland. Rudowłosa otworzyła usta ze zdziwienia.
-A chcecie mieć zdjęcia z tej wyprawy? - spytała patrząc na wszystkich.
-No tak - powiedziała Raini.
-To nie będę mogła przez cały czas wiosłować - stwierdziła.
-A dlaczego to wszystko jest moim kosztem? - spytał zdziwiony Riker.
-A od czego są mężczyźni?
-Ktoś chce się ze mną zamienić? - spytał wszystkich blondyn i dostał za to kuksańca w bok od Spencer.
-Ja! Ja się z chęcią zamienię! - krzyknął Ross dopływając z Laurą do brzegu.
-Nie ma zamian - powiedziała stanowczo rudowłosa i wraz z Vanessą, Tomem, Peterem i Jenny poszli zacząć rozkładać namioty. Gdy Lynch z Marano dobili do brzegu, blondyn błyskawicznie wyszedł z kajaku i położył się na trawie.
-Ziemia, moja kochana ziemia. Jeszcze żyje. Myślałem, że już cię nie zobacze - powiedział całując podłoże.
-Oj weź nie przesadzaj, tak źle nie było - oznajmiła Laura patrząc na niego z obrzydzeniem.
-Serio? Prawie mnie nie zabiłaś!
-Pff... Przesadzasz - powtórzyła.
-Lau, dwa razy prawie wywróciłaś kajak do góry nogami, a za trzecim dopięłaś swego. Prawie się nie potopiliście - zauważył Rocky.
-Dokładnie. Wcale się nie dziwie, że Ross tak teraz reaguje - dodał Josh.
-Dziękuje - powiedział wspomniany blondyn do swoich obrońców. Laura wzruszyła tylko ramionami.
-Oj tam potopili, tylko się zmoczyliśmy - stwierdziła.
-Ross, skoro nie ma zamian par to radzę ci napisać testament, bo nie wiem czy przeżyjesz jutrzejszy dzień - powiedziała Maia. Marano spojrzała na nią groźnie.
-Weźcie swoje bagaże i przyjdźcie nam tutaj pomóc! - zawołał Tom i wszyscy zaczęli wykonywać to o co poprosił mężczyzna.
* * * * *
Wieczór. Wszyscy rozstawili namioty i zjedli kolację, którą wspólnie przygotowali. Fasolka po bretońsku z kromkami chleba. Żadne rarytasy, jednak tym wygłoniałym i wykończonym osobom wszystko smakowało jak najsmaczniejsze jedzenie na świecie. Każdy powoli szykował się do spania. Pole namiotowe było zaopatrzone w dwie latryny i jeden prowizoryczny prysznic z zimną wodą. Także kolejka do 'łazienki' była ogromna! Ale oczywiste było to, że dziewczyny miały pierwszeństwo, co niezbyt podobało się chłopcom, ale co zrobić? Nikt ich o zdanie nie pytał.
Po ponad dwóch godzinach wszyscy byli umyci i gotowi do spania. Z tego względu, że każdy był wykończony pierwszym dniem, nie organizowali żadnego ogniska tylko od razu położyli się spać ze świadomością, że następnego dnia przepłyną około 18 km. Nic dziwnego, że niektórzy mieli koszmary tej nocy.
* * * * *
-Jak myślicie ile już przepłynęliśmy? - spytała Raini patrząc na swoich towarzyszy płynących tuż obok niej.
-Nie wiem, ale mam nadzieję, że ponad połowę, bo umieram - wyznała Maia i przestała na chwilę wiosłować.
-Uśmiech! - powiedziała głośno Spencer i w tym samym momencie zrobiła wszystkim zdjęcie. Dziewczyna spojrzała na fotogranię i lekko się skrzywiła - Nie jestem pewna czy wiecie co to znaczy 'uśmiech' - oznajmiła i spojrzała na przyjaciół - Macie miny jakbyście mieli zatwardzenie.
-Dzięki - uśmiechnął się sztucznie Ross.
-Nie żartuje, wyszliście niesamowicie okropnie - uznała rudowłosa robiąc kolejne zdjęcia.
-A ty kiedyś będziesz wiosłować? Bo jak patrze na mojego brata to mam wrażenie, że ducha zaraz wyzionie - stwierdził Ryland i wszyscy spojrzeli na Rikera, który naprawdę wyglądał tak jak to opisał najmłodszy.
-Poradzisz sobie, prawda? - Spence spytała się i odwróciła w stronę blondyna oraz poklepała go po udzie.
-A mam wybór? - spytał i otarł pot z czoła. Rudowłosa uśmiechnęła się szeroko i pokiwała przecząco głową.
-Nie.
-Tak myślałem.
-Ej, co powiecie by włączyć jakąś muzykę? - spytał Ell.
-To nie jest głupi pomysł - stwierdziła Laura.
-A co jeśli telefon wpadnie ci do wody? - spytała przyjaciela Rydel, a chłopak zamilkł. Wtedy będzie mu smutno.
-To możemy sami coś zaśpiewać - powiedział Calum.
-Nie widzę przeszkód - powiedział Rocky.
-To jedziemy z tym koksem! - zawołał Ratliff i zaczął wystukiwać palcami rytm o kajak. Wszyscy wsłuchiwali się w początek, który grał brunet i po chwili Riker zaczął śpiewać:
-I see this life
Like a swinging vine
Swing my heart across the line
In my face is flashing signs
Seek it out and ya shall find
Old but I'm not that old
Young but I'm not that bold
And I don't think the world is sold
I'm just doing what we're told

Potem zaczął Ross:
-I feel something so right
Doing the wrong thing
I feel something so wrong
Doing the right thing
I couldn't lie, couldn't lie, couldn't lie
Everything that kills me makes me feel alive

I potem już wszyscy się dołączyli śpiewając refrem znanej im z radia piosenki:
-Lately I've been, I've been losing sleep
Dreaming about the things that we could be
But baby I've been, I've been prayin' hard
Said no more counting dollars
We'll be counting stars

Wszyscy z uśmiechem na ustach śpiewali dalej piosenkę, jednak jedna osoba nie wydobyła z siebie ani jednego słowa. Była to Laura, która powoli wiosłowała. Milczenie przyjaciółki nie zauważyło wiele osób, bo byli za bardzo zajęci śpiewaniem i cieszeniem się wyprawą. Jednak Ross wpatrywał się w brunetkę przez chwilę zastanawiając się dlaczego ona nie udzielała się jak inni. Zastanawiał się czy przypadkiem nie powiedział czegoś co ją uraziło. Jednak po chwili stwierdził, że dziewczyna po prostu chce mieć trochę spokoju i czasu do przemyślenia paru rzeczy.
W rytmie muzyki nastolatkowie i oddaleni od nich kilkanaście metrów Van, Tom, Jenny i Peter, płynęli dalej kierując się do kolejnego miejsca namiotowego, gdzie mieli spędzić resztę dnia.
* * * * *
-To teraz rozkładamy namioty? - spytała Maia, a Jenny kiwnęła głową. Cała ekipa właśnie dotarła do swojego celu. Znajdowali się w lesie, gdzie królowały komary.
-Tak, bo zanim je rozłożymy to i tak się ściemni - zauważyła kobieta.
-To namiotujemy!!! - krzyknął Ell wraz z Rockym i pobiegli do kajaków, aby wyciągnąć wszystkie namioty. Pomińmy fakt, że takie słowo jak 'namiotować' nie istnieje...
-To może niech chłopcy rozłożą namioty, a my przygotujemy wszystko na ognisko? - zaproponowała Rydel,  wszyscy kiwnęli głowami.
-Dobra. To za jakieś 15-20 minut do was dołączymy - powiedział Josh będąc pewien, że tyle czasu zajmie im przygotowywanie miejsc do spania.
Chłopcy wraz z Peterem i Tomem zaczęli rozkładać namioty, a dziewczyny przygotowywać jedzenie i zbierać drewno na ognisko. Wszystko szło w miarę szybko. Po ponad 20 minutach płeć piękna przygotowała wszystko to co miała zaplanowane. Natomiast 'mężczyźni' nadal zmagali się ze swoim zadaniem. Peter wraz z Tomem dobrze sobie radzili, ale Riker, Josh, Ross, Ryland i Calum wręcz plątali się z materiałem i patykami od namiotów. Dziewczyny podeszły do nich z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy.
-20 minut, co? - spytała zaczepnie Spencer.
-Nie dasz nam pokoju, co? - spytał Ross patrząc na nią. Blondyn wiedział, że rudowłosa musi się nacieszyć ich wstydem i dobić ich męskość.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała ucieszona:
-Nie.
-To będziecie się tak na nas patrzeć i śmiać, zamiast nam pomóc? - spytał Calum, a dziewczyny spojrzały się po sobie.
-Tak - odpowiedziały równocześnie.
-My już skończyłyśmy swoją robotę - przypomniała Van.
-A tak w ogóle, gdzie są Ell i Rocky? - spytała Laura rozglądając się w około.
-Nie wiem - Riker wzruszył ramionami.
-W sumie dobrze, że ich tu nie ma, bo tylko nam przeszkadzali w rozkładaniu - poinformował Peter.
-Wiecie, że te namioty są łatwopalne? - krzyknął nagle Ellington biegnąc z Rockym w stronę reszty zgromadzonych. Wszyscy spojrzeli się na nich.
-Że co? - spytał zdziwiony Josh. Każdy modlił się w duchu, by ich obawy się nie spełniły...
-Chcieliśmy sprawdzić jak szybko płoną namioty - Rocky wyszczerzył zęby.
-I powiem wam, że jakoś trudne to nie było - dodał Ratliff, a inni wytrzeszczyli swoje oczy.
-CO?! - krzyknęli.
-Mieliście tylko pójść po reszte namiotów! - zaczął oszołomiony ich głupotą Ryland - Powtórzę, mieliście PÓJŚĆ, a nie SPALIĆ!
-Co wy macie w tych głowach? - spytała zdziwiona Jenny. Jeszcze chwila, a znowu będzie musiała wziąć tabletki na uspokojenie.
-Wątpie, aby coś tam mieli w środku - stwierdziła Raini.
-Czekaj, czekaj. Jakie namioty spaliliście? - spytała trzeźwo Vanessa.
-Tylko dwa - powiedział Ell 'na chillu' i machnął ręką.
-JAKIE? - spytała groźnie Rydel, a brunet lekko się wystraszył jej wrogości.
-Nie wiem dokładnie, ale chyba Laury i Spencer oraz Rossa i Josha - wyznał Ratliff, a wspomniana czwórka spojrzała na niego i jego przyjaciela z mordem w oczach.
-CO?! -  wrzasnęli. Rocky i Ellington od razu unieśli ręce w geście samoobrony.
-Zanim cokolwiek zrobicie ustalmy zasady. Bez gryzienia, bez bicia, bez rzucania się na siebie i bez wydrapywania oczu - powiedział Rocky, a ostatnie słowa skierował bezpośrednio do Laury.
-Jak mogliście je spalić? - wycedziła przez zęby Spencer. Miała przerażający wzrok. Oni powinni zacząć uciekać.
-Powinniście nam podziękować - poinformował ich pewnie Ell.
-Niby za co kretynie? - Ross zacisnął dłonie w pięści.
-Za uratowanie życia! Dzięki nam nie spalicie się żywcem, jeśli namiot stanie w płomieniach.
-A zanim cokolwiek podpaliliście nie mogliście pomyśleć? Dlaczego nie spaliliście swoich namiotów? - spytał zdenerwowany Josh.
-Głupi jesteś? Wtedy nie mielibyśmy gdzie spać - oznajmił Rocky, a wszyscy spojrzeli się na niego wymownie. Brunet na początku uniósł pytająco brwi, ale po chwili zaczął łapać o co chodzi - Aaa... To w sumie teraz wy nie macie gdzie spać.
-No brawo - zakpiła z niego Laura.
-Dobra, dobra. To w takim razie będziecie musieli się do kogoś dołączyć - podsumowała Van.
-No, ale jak? Ledwo co sami mieścimy się w tych namiotach - zauważył Calum.
-Damy radę - zapewnił Peter.
-Mogę się do was wcisnąć? - Spencer spytała Raini, Maię i Rydel, które spały w jednym namiocie.
-Jasne - odpowiedziały.
-To ja wbijam do was - powiedział Josh patrząc na Rikera, Rylanda i Caluma.
-Śmiało - odpowiedział najstarszy.
-A ja to niby gdzie będę spać? - spytał oburzony Ross.
-A ja? - dodała Laura. Wszyscy spojrzeli się na nich nie wiedząc co powiedzieć.
-Znalazłem jeden namiot dwuosobowy - powiadomił nagle Peter.
-Świetnie. Wezme go - powiedziała Laura ucieszona, że będzie miała gdzie spać.
-No chyba nie. Ja go biore - oznajmił Ross. Jego spojrzenie i brunetki się spotkało. To było groźne spojrzenie.
-Ty chyba żartujesz.
-Nie, mówię całkowicie poważnie - odpowiedział blondyn.
-Poczekajcie, a nie łatwiej będzie jak te dwie noce przenocujecie w jednym namiocie? - spytała Rydel, a oni spojrzeli na nią z politowaniem.
-Słaby żart - stwierdził Ross.
-Serio mówię. I tak nie ma dla was gdzie indziej miejsca, więc to chyba oczywiste, że razem będziecie spać.
-Ja z nim spać nie będę!
-Ani ja z nią!
-Ross, a wolisz spać wraz z Ellem i Rockym? - spytał Riker unosząc wysoko brwi. Blondyn zastanowił się chwilę zjeżdżając wspomnianą dwójkę wzrokiem.
-Tych głupków to nawet na oczy nie chce dziś widzieć - stwierdził po chwili.
-No to ustalone. Już się ściemnia, chodźcie zrobić ognisko i kolację - zarządził Tom i wszyscy ruszyli za nim. Laura i Ross stali przez chwilę i patrzyli się na siebie. Po chwili westchnęli zrezygnowani i poszli za resztą.
* * * * * *
Wszyscy siedzieli przy ognisku ocieplając ich ręce i ciała. Mimo że wszyscy byli ubrani w grube bluzy, to i tak zimne powietrze i wiatr dawało im w kość. Zjedli przed chwilą kiełbaski i chleb opiekane w ognisku. Wszyscy siedzieli w okręgu na jakiś pniach, z których zrobili prowizoryczne ławeczki. Teraz robili s'mores i zajadali się nimi. To najlepsze co można zjeść na takim biwaku. Ciepła pianka roztapiająca kostkę czekolady obłożona dwoma herbatnikiami. PYCHA (Polecam, to jest przepyszne! - od aut. :D). Rozmawiali, śmiali się i żartowali przez cały czas, a w tle było słychać ciche śmiechy dzieci, które przypłynęły trzy godziny po nich. Tak się złożyło, że dwie ekipy spotkały się na jednym polu namiotowym znajdującym się w przerzedzonym lesie. Może to i dobrze. Może będzie weselej z tymi dziećmi.
-Opowiadamy jakieś straszne historie? - spytał podekscytowany Rocky.
-Na to jeszcze jest za wcześnie - stwierdziła Rydel.
-A co? Boisz się zsikać ze strachu? - podpyszczał ją brat.
-Nie, to nie ja jestem od tego specjalnistą, prawda Rocky? - spytała uśmiechając się chytrze. Wspomniany brunet zamilkł i zarumienił się. To prawda, czasem zdarzało mu się popuścić, gdy był mały i bardzo się bał.
-To co? Gramy w skojarzenia? - zaproponowała Raini.
-Za proste! - stwierdził Ryland.
-Wiem - powiedziała Spencer i uśmiechnęła się szeroko - Co powiecie na kalambury?
Cisza. Każdy rozmyślał nad propozycją, ale niedługo, bo wszystkim się to spodobało.
-No jasne! - powiedział Calum.
-To jak się dzielimy na drużyny? - spytał się Josh, a Spencer przejęła dowodzenie.
-Podzielimy się na cztery drużyny czteroosobowe. Vanessa, Tom, Jenny i Peter będą razem. Rydel, Calum, Raini i Ellington. Ryland, Riker, Maia i Rocky. No i ja z Joshem, Rossem i Laurą - postanowiła.
-Nie! Ja chcę być z Rockym! - Ratliff zapiszczał jak mały chłopczyk.
-Żebyście znowu coś podpalili? Nie ma mowy! - powiedział stanowczo Ross i potem nie było już dalszych zażaleń.
Przygotowania trwały pare minut. Potem wszyscy zaczęli grać w tą nieprzewidywalną grę. Krzyczeli, pokazywali i zapisywali punkty. Jedna runda. Druga runda. Kolej na Laurę.
-Masz minutę, musimy zgadnąć pięć haseł. Skup się i pokazuj, dasz radę - mówiła Spencer jako kapitan drużyny. Co jak co, ale ona zawsze bardzo angażuje się w takie gry zespołowe. Dziewczyna lubi wygrywać. Brunetka kiwnęła głową i uśmiechnęła się lekko.
-No jasne - powiedziała i stanęła na środku czekając na znak, który miał jej pokaże, że już odliczają jej czas.
-Start! - krzyknął Riker, kapitan drugiej drużyny.
Pierwsza kartka. Pierwsze hasło. Michael Jackson. Laura spojrzała się na swoją grupę, złapała się jedną ręką udając,że trzyma kapelusz, i zrobiła słynny Moon Walk.
-Michael Jackson! - krzyknął Rocky.
-Tak! - odkrzyknęła i chwyciła kolejną kartkę.
Newton. Serio? To są chyba jakieś żarty. Podbiegła szybko do jakiegoś drzewa i udała, że jakieś jabłko z niego spada.
-Niedaleko pada jabłko od jabłoni? - spytała zdezorientowana Spencer. Marano pokiwała przecząco głową i powtórzyła ruch.
-Newton? - spytała Ross.
-Tak!
Kolejne hasło. Kapitan Nemo. Pokazała książke i zrobiła z ust rybę.
-Yyy... Jakiś romans? Francuski pocałunek? - spytał nagle Rocky. Laur obdarzyła go pobłażliwym spojrzeniem.
-Książka i ryba? - myślała na głos Spencer.
-Kapitan Nemo? - zgadywał Ross. Kiwnęła szybko glową i chwciła kolejną kartkę.
-Pół minuty - powiedział Tom, który pilnował czasu.
Kopciuszek. Easy! Przeszła dwa kroki i zgubila po drodze buta. Udała, że chce po niego wrócić, ale nie może, bo musi uciekać.
-Kopciuszek! - krzyknęła Spencer.
-Tak tak! - Lau odkrzyknęła ucieszona.  Cóż za emocje... Normalnie taki stres i podekscytowanie. Najlepsza gra świata.
Zespół Abba. No i teraz zagięło brunetkę. Jak to pokazać?
-Dawaj Laura! - zachęcał ją Josh. Pokazała jeden palec u ręki.
-Jedno słowo - zgadywał Ross.
4 palce.
-Cztery litery... - domyślił się Rocky.
Udaje, że śpiewa i tańczy w taki sposób jak ten zespół to robił.
-Bee Gees? - spytała Spence.
-Nie - odpowiedziała.
-Beatles? - próbował Josh. Kiwnęła przecząco głową.
-10 sekund - poinformował Tom.
-No dalej! Pokaż coś jeszcze! - krzyknął Ross.
Brunetka starała się pokazać jeszcze coś, ale jej nie wychodziło.
-The Rolling Stones?
-Coldplay?
-Czas stop! - krzyknął Tom, a Laura westchnęła zrezygnowana.
-Co to było? - spytał Josh.
-Abba.
-Serio? - Spence wypuściła powietrze z płuc.
-To nie mogłaś zaśpiewać? Przecież jest dozwolone wydobycie z siebie dźwięku  przy jednym haśle - przypomniał brunetce Ross.
-Wiem, ale nie mogłam - powiedziała wzruszając ramionami.
-Nie mogłaś czy nie chciałaś? - spytał, a ona stanęła przed nim.
-To i to. Zadowolony? - spytała lekko zirytowana.
-Czemu ty w ogóle nie śpiewasz? Jak masz podejść do pianina to się musisz przygotować do tego psychicznie. O co ci chodzi?
-Nie powinno cię to obchodzić...
-Dzisiaj też nie śpiewałaś z nami. Nigdy nie śpiewasz. Boisz się czegoś? Boisz się, że jak zaczniesz śpiewać to kogoś wystraszysz? Że ktoś od ciebie ucieknie? - spytał, a ją zatkało. Poczuła jak jej serce zaczyna powoli pękać - A może już ktoś od ciebie uciekł, co? Nie mógł przy tobie wytrzymać i przy twoim głosie - powiedział, a Lau zacisnęła mocno usta. Poczuła jak łzy napływają jej do oczu. Blondyn to zauważył.
-Nigdy więcej tak do mnie nie mów - wycedziła i pchnęła go mocno odchodząc od ogniska.
Szła szybko, aby jak najszybciej oddalić się od ludzi. Nawet nie zauważyła kiedy Vanessa do niej podbiegła.
-Lau posłuchaj...
-Van przestań! - przerwała jej i spojrzała w jej oczy - Nie chce rozmawiać.
-Ale Lau, on nie wiedział co mówi...
-Nie obchodzi mnie to. Nie chce z tobą rozmawiać. Nie chce z nikim rozmawiać - powiedziała stanowczo i odeszła.
Po chwili usłyszała jak Van rozmawia z Rossem. Usłyszała jakieś ciche ich głosy.
-Ona nie chce rozmawiać.
-To ja pójdę.
-Ty już i tak już wystarczająco nabroiłeś - wyznała Vanessa.
-To daj mi okazję to naprawić - powiedział blondyn. Kobieta wpatrywała się w niego przez chwilę, ale kiwnęła twierdząco głową i chłopak poszedł szukać Laure.
Dziewczyna podeszła do wody i weszła na pomost. Usiadła na jego skraju, a łzy powoli zaczęły spływać po jej policzkach. Blondyn nie wiedział jak jego słowa ją zraniły. Nie wiedział jaką miały moc. Patrzyła na ciemną taflę wody i zastanawiała się nad ucieczką. Nie miała ochoty z nikim teraz przebywać. Chciałam pobyć sama. Objęła rękoma kolana i wtuliła się w nie. Siedziała tak chwilę w ciszy wpatrując się w wode.
Po chwili usłyszała, że ktoś idzie po pomoście w jej stronę. Nagle ta osoba usiadła obok niej. Dziewczyna ani drgnęła.
-Laura przepraszam cię... - zaczął Ross szczerze - Moje słowa były bez znaczenia, nie chciałem cię zranić.
-Może nie chciałeś, ale to zrobiłeś - brunetka powiedziała wciągając nos.
-Ja wiem...
-Nie, nie wiesz! Nic o mnie nie wiesz! - podniosła głos i spojrzała na niego. Patrzyła się na niego i westchnęła zrezygnowana - Nieważne...
-Właśnie ważne. Laura powiedz mi o co chodzi. Co się dzieje? - spytał troskliwie. Chłopak miał dobre zamiary, nie chciał się z niej śmiać czy obrażać. Chciał jej pomóc i dać jej możliwość wygadania się. Brunetka wpatrywała się w niego przez chwilę uważnie analizując jego zamiary. Po chwili odwróciła z niego wzrok i zaczęła wpatrywać się w punkt na wodzie daleko przed nią.
-To się wydarzyło ponad dwa lata temu albo już trzy - zaczęła cicho - Moja mama i tata przez długi czas nie mogli znaleźć wspólnego języka. Próbowali nawet chodzić na terapię małżeńską, ale i to nie dawało żadnych efektów. Pewnego dnia rodzice oświadczyli nam, że się rozwodzą. Na początku pomyślałam, że żartują, ale oni mówili poważnie - mówiła coraz głośniej i pewniej. W jej sercu powoli odżywało to wspomnienie - Ojciec się wyprowadził do swojego przyjaciela, a my mieszkaliśmy z mamą. Nie mogłam  uwierzyć w to co się działo, ale wraz z Vanessą starałyśmy być silne i tego tak nie okazywać, bo wiedziałyśmy, że musimy być silne dla Jonah. Poza tym wiedzieliśmy, że to, iż oni się rozwodzą nie oznacza, że ojciec się od nas oddali i, że na nasze relacje bardzo źle nie wpłynie... Rodzice byli w trakcie rozwodu, a w tym czasie Van wzięła ślub z Tomem - dziewczyna uśmiechnęła się lekko na tamto wspomnienie, jednak ono zniknęło tak szybko jak się pojawiło - Jednak, gdy oni wrócili ze swojego miesiąca miodowego, ojciec postanowił nam coś wyjawić. Powiedział nam, że się wyprowadza do innego stanu. Ze swoją narzeczoną - podkreśliła i spojrzała się na Rossa ze łzami w oczach - Rozumiesz to? Nawet się do końca nie rozwiódł, a już się wyprowadza z jakąś kobietą chcąc zacząć dzielić z nią swoje życie! Nie mogłam tego zrozumieć, bo przecież dopiero od ponad dwóch miesięcy się rozwodzili. I potem wszystko zrozumiałam. On musiał ją wcześniej poznać. Musiał zdradzić moją mamę - powiedziała przez łzy - Rozmawiałam z nią o tym i powiedziała mi, że poznał ją już jakiś czas temu i się w niej zakochał. Powiedziała, że jej nie zdradził. Wierzę mojej mamie, jednak zakochanie się w innej kobiecie, gdy jest się żonatym, dla mnie i tak jest zdradą. To, że nie układało im się w małżeństwie to nie był żaden powód. On powinien walczyć o ich związek, ale łatwiej mu było zacząć nowy... - wyznała i wciągnęła głęboko powietrze - I wyjechał. Do innego stanu, tuż po finalizacji rozwodu. Byłam tak wściekła, że miałam ochotę wszystko rozwalić, połamać, podrzeć. Po prostu zniszczyć. Jednak nie mogłam. Musiałam być silna dla Jonah i wspierać go w tym czasie, bo on miał niecałe dziewięć lat... - powiedziała i otarła swoje łzy z policzków - A najgorsze, że jakieś trzy miesiące po wyjeździe ojca, Vanessa powiedziała, że wraz z Tomem muszą wyprowadzić się do Los Angeles. Wtedy poczułam, że mój świat się zawala. Najpierw ojciec, a potem moja siostra i najlepsza przyjaciółka w jednym. Byłam na nią taka zła, że wyjeżdża i nas zostawia, że nie rozmawiałam z nią do wyjazdu i długo po nim. Wiedziałam, że wyprowadzali się, bo tata Toma chorował na raka i już praktycznie opuszczał ten świat. Byłam świadoma, że Tom musiał przejąć rodzinną firmę i zająć się studiem, ale byłam okropnie zła, że wyjeżdżają akurat teraz. Po tym wszystkim co się wydarzyło. Nie mogłam uwierzyć, że trace ich powoli, że trace wszystkich, których kocham - mówiła przez płacz. Laura ledwo łapała oddech przy napadach płaczu - Gdy wyjechali, poczułam się samotna i wybrakowana. Zawsze w takich momentach pomagała mi muzyka, bo ona była ze mną od zawsze. Śpiewać i grać na pianinie nauczył mnie ojciec. I przez moją złość i gniew na niego nie mogłam już spojrzeć na pianino. Miałam ochotę je rozwalić, wiesz? Po prostu wziąć kij i go zniszczyć! - podniosła głos i zaczęła się trząść z płaczu - Dlatego nie śpiewam! Nie chce mieć z nim nic związanego! NIC! Dlatego wyrzuciłam swoje pianino na śmietnik i przestałam chodzić na lekcje śpiewu. I dlatego nie chciałam startować do tej roli w serialu, ale mnie podpuściłeś i nie miałam wyboru. Jednak to nie zmienia faktu, że tego nie chciałam! To przypomina mi ojca, a ja nie chcę o nim pamiętać, ani go znać! Chcę, żeby zniknął! Chcę, żeby to wszystko inaczej się potoczyło... - wyszeptała i zaczęła przeraźliwie płakać. Wszystkie bóle i żale, które trzymała w sobie od tak długiego czasu, w końcu je z siebie wyrzuciła. Dlatego popadła w chisteryczny płacz. Ross widząc ją przysunął się do niej bliżej i objął ją lekko ramieniem. Obawiał się, że dziewczyna go odrzuci, ale ona za to wtuliła się w niego nadal płacząc. Blondyn zaczął głaskać ją po głowie, by powoli się uspokoiła. Siedzieli tak przez jakiś czas, ale Laura w końcu wstała i otarła łzy z policzka.
-Przepraszam, nie chciałam tak wybuchnął płacze...
-Nie masz za co przepraszać - przerwał jej, a ona uśmiechnęła się do niego lekko.
-Dziękuje.
-Nie ma za co - blondyn odwzajemnił jej gest. Diewczyna westchnęła cicho.
-Ale wiesz... Wolałabym, gdyby...
-Ta rozmowa pozostała między nami? - dokończył za nią, a ona kiwnęła głową - Oczywiście.
-Dziękuję i jeszcze raz przepraszam.
-To ja przepraszam. Przepraszam za moje słowa i za to, że jestem takim idiotą w stosunku do ciebie - zaczął i spojrzał się na nią - Nie chce mieć z tobą sojuszu. Chce mieć z tobą po prostu normalne relacje. Nie chce ci dogryzać i dokuczać. Nie chce ciebie ranić moimi słowami... Chciałbym zacząć od początku - powiedział szczerze wpatrując się w oczy brunetki. Ona przez chwilę milczała, ale po chwili kiwnęła głową.
-Też chce zacząć od początku - powiedziała. Blondyn uśmiechnął się szeroko i podał jej dłoń.
-Ross Lynch.
Brunetka spojrzała się na jego dłoń i zaśmiała.
-Laura Marano - uścisnęła jego dłoń i uśmiechnęła się do niego. Chłopak puścił jej dłoń i jednym ruchem wepchnął ją do wody. Brunetka krzyknęła i zanurzyła się w rzece. Po chwili wynurzyła się i spotkała oszołomiona na blondyna.
-Co ty robisz?!
-Pamiętasz jak poznałaś moich braci? - spytał Ross wstając i oddalając się pare kroków od krawędzi pomostu.
-Taaak - powiedziała zdezorientowana szczękając zębami. Woda była lodowata.
-No i co oni zrobili?
-Wrzucili mnie do basenu.
-A widzisz - powiedział tłumacząc jej czemu wepchnął ją do rzeki - Ja nadrabiam zaległości - oznajmił, podbiegł szybko i wskoczył na bombę do wody. Po paru sekundach się wynurzył, a Laura zaczęła go chlapać wodą - Co ty robisz? - spytał zdziwiony.
-Nadrabiam zaległości! - krzyknęła rozbawiona.
No i obydwoje zaczęli ze sobą walczyć, jednak to już nie była walka na noże. To było coś innego. Mieli inne intencje i nastawienie. Ich walki będą wyglądać inaczej. O ile w ogóle będą ze sobą walczyć.

----------------
Siemka! :D
Po pierwsze chciałam wam baaardzo podziękować, że wzięliście udział w konkursie dotyczącego tego rozdziału! Napisało do mnie w sumie siedem osób. Bardo dziękuję :3 Ale pomysły urzyłam tylko od trzech:
-Weronika Fila
-Lusia
-Misia Pysia
Nie są one dokładnie przedstawione jak dziewczyny mi wysłały, bo musiałam to wszystko jakoś zgrabnie połączyć. Mam nadzieję, że się nie gniewacie :P
Co do reszty dziewczyn - wasze pomysły były równie dobre! Tylko musiałam wybrać te, które będą pasować i się jakoś komponować. Julka R. normalnie się uśmiałam jak czytałam to twoje :P Austy Lynch - masz talent! Vici - dzięki za propozycję, jak będę potrzebować pomocy to się zgłoszę xd No i Wiktoria Olczak - ciekawe, ale po terminie :(
WSZYSTKIM DZIĘKUJE <3
Nagrody - jakoś się dogadamy, hmm? :D

Jeżeli chodzi o ostatnią scenę to jest ona w 100% MOJA :D Więc mam nadzieję, że wam się spodobała.
Piszcie swoje opinie! Może jakoś obdarzycie mnie dużą ilością komentarzy skoro ja was obdarzyłam MEGA długim rozdziałem? :3
Całuję! :*

http://youtube.com/watch?v=aNzCDt2eidg

44 komentarze:

  1. PIERWSZA!
    Nie no, zajebisty! :')
    kuwa, poryczałam się pod koniec :')
    Jak ty to robisz, że wychodzą ci takie zajebiste rozdziały?
    zdradź przepis na sukces xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww <3 Jejuu, nareszcie się pogodzili! Już mnie normalnie nudzili tymi kłótniami, chociaż lubię jak się sprzeczają ♥ Ja pierdole, dziękuję, że ich pogodziłaś ♥ I ta ostatnia scena ;3333
    Czekam na kolejnyy! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Finally! FINALLY! Raura się pogodziła, uwielbiam jak się kłócą, ale kocham jak się przyjaźnią:3 po prostu nie potrafię wyobrazić sobie jak oni tak ze sobą walczą kiedy pod każdym rozdziałem wstawiasz jakąś fotkę R5 z uśmiechniętym Rossym... ten czar wtedy pryska! :D
    Rozdział genialny! Sama wysłałabym Ci jakąś scenkę, ale dałaś mi za mało czasu! Dziewczyno weena ;-; ona sobie sama wyznacza termin :D
    Czekam z niecierpliwością na nexta!
    PS. DRUGA! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. NARESZCIE ROZDZIAŁ. NARESZCIE DŁUGI. NARESZCIE NARESZCIE NAREEEEEESZCIE...
    ZNALAZŁAM PARĘ LITERÓWEK - JAK MOGŁAŚ??? XD
    POGODZILI SIĘ - W KOŃCU
    COŚ CZUŁAM ZE TEN OJCIEC POSZEDŁ W CHOLERE Z INNA ;//
    ALE TO ZE SIE POGODZILI NIE ZNACZY KONIEC DOGRYZANIA?? XD
    będzie coś takiego że Ross przeczyta listy od ojca Laury i powie jej żeby też to zrobiłą bo tam jest wiele rzeczy które są ważne a ona się na niego wścieknie, a potem sie przęłamnie przeczyta i będzie się głowiła jak pogodzić się z Rossem i odpisac ojcu??
    ps. Rocky i Ell to idioci do entej potęgi ale i tak ich lovciam xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Musisz przyznać,że nie umiem pisać!!!vzekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wyszedł ci wspaniale. Do tego bardzo długi. Bardzo fajnie się go czyta. Powalił mnie moment kiedy Rocky i Ratliff podpalili namioty.
    Czekam na nexta.
    P.s Zapraszam do mnie milosczwyciezywszystkoraura.blogspot.com
    Christine

    OdpowiedzUsuń
  7. B O S K I <3
    Nareszcie będą przyjaciółmi.... mam nadzieje ^^ Ostatnia scena genialna *.*
    Czekam z niecierpliwością na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział chyba najlepszy ze wszystkich. Po prostu MEGA !!!
    -Wiecie, że te namioty są łatwopalne? - krzyknął nagle Ellington biegnąc z Rockym w stronę reszty zgromadzonych. Wszyscy spojrzeli się na nich.
    -Że co? - spytał zdziwiony Josh. Każdy modlił się w duchu, by ich obawy się nie spełniły...
    -Chcieliśmy sprawdzić jak szybko płoną namioty - Rocky wyszczerzył zęby.
    -I powiem wam, że jakoś trudne to nie było - dodał Ratliff, a inni wytrzeszczyli swoje oczy.
    -CO?! - krzyknęli.
    -Mieliście tylko pójść po reszte namiotów! - zaczął oszołomiony ich głupotą Ryland - Powtórzę, mieliście PÓJŚĆ, a nie SPALIĆ!
    Ten kawałek mnie rozwalił. Z całego rozdziału najlepsza ostatnia scena. Z niecierpliwością czekam na następny mam nadzieje, że tak samo wspaniały i długi a może jeszcze lepszy.
    Kocham twojego bloga. Jest jednym z najlepszych jakie czytam , a czytam około 100 blogów.
    Masz talent.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz ty co? Zajebisty *______* mnie rozwalił tag samo fragment z latwopalnymi namiotami xD Iiiiiiiii...Jest pogodzona Raura<33333 Koffam ;3 Uwielbiam i czekam na next. Przy okazji życzę wenki na dalsze rozdziały ^^ I jeszcze jedno... Mam nadzieję że Raura bedzie szybko :P

    OdpowiedzUsuń
  10. jak sie ciesze ze wreszcie sie pogodzili. :D chciałam ostatnio napisac w komie zebys w tytule umiesciła ta piosenke ale nie miałam jak napisac a tu patrze jest i to jeszcze przy takim wspaniałym rozdziale. chyba czytasz w myslach. xd rozdział wspaniały ryczałam w niektorych momentach. to było takie piekne i takie prawdziwe. Piszesz cudownie. Po prostu brak słow. ;) jest to najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam. Co by tu jeszcze? Nie wiem co jeszcze moge napisac. Zycze Ci ogromnej weny i siły do pisania kolejnych. Czekam z niecierpliwoscia na next. :** You are The Best. :) ~ Karolina K.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny jak zawsze
    Zapraszam do mnie
    http://my-awesome-storyy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial jest AWESOME!!!!!!! Najlepszy fragment z Ell'em i Rocky. "Wiecie, ze namioty sa latwopalne?" albo "Aaa... To w sumie wy nie macie gdzie spac." smialam sie az mnie brzuch zaczal bolec XD.
    Nie myslalam, ze sprawa Laury moze sie rozchodzic o rodzicow... Zaskoczylas mnie i to pozytywnie :).
    Jeszcze bardzo podobala mi sie ta scenka z Ross'em i Laura. Widac, ze ja dopracowalas wiec wyszla perfekcyjnie!!!! Ogolnie caly blog mnie sie podoba, poniewaz rozdzialy sa czesto i zawsze dziej sie w nich cos ciekawego... Ten wyszedl ci zarabiscie (Gratki dla tych osob ktore napisaly kilka fragmentow) chyba nikt (albo przynajmniej ja) nie spodziewal sie takiego przebiegu akcji.
    Mam jedno pytanie JAK MOZNA MIEC TAKI TALENT DO PIASANIA?!
    (Chcesz sie podzielic? XD) . Talentu zazdroszcze, zycze abys nadal pisala tak swietne i czesto przezabawne rozdzialy, aby wena cie nie opuszczala, aby pisanie sprawialo ci radosc.

    POZDERKI
    HAPPY ALLY♥♥♥

    P.S: W koncy Raura!!!!!! Pogodzili sie ♥♥♥ Szczerze to mi sie podoba, ze pogodzili sie dopiero teraz... Czekam na kolejny z wieeeelka niecierpliwoscia, poniewaz jestem cholernie ciekawska, wiec nie moge sie doczekac dalszych wydarzen... Kofffam i gratuluje Ally!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaaaaa!!!! Świetny ale będe tęsknićvza tymi kłótniami

    OdpowiedzUsuń
  14. Ajajaj!♥ Pogodzili się! Fuck yeah! :3 lolo uśmiech mi z buzi nie schodzi lolo :D i w ogóle jest taki długi wow :** ^ ^ kocham Tego bloga! i Ciebie za ten niebanalny pomysł :3 ♡ czekam na next! :3
    -Natalia :3

    OdpowiedzUsuń
  15. BOSKI !!!! W KOŃCU RAURA SIĘ PRZYJAŹNI !!!!! JPRDL ( skrót mojej kumeli żeby nie przeklinać ) ZARAZ PĘKNE ZE SZCZĘŚCIA KOCHAM! CZEKAM NA NEXTA!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. CUDOWNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na nextaaa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział przeczytałam wczoraj wieczór, ale dopiero dzisiaj dodaję komentarz.
    Jest wspaniały, piękny, cudowny, niesamowity, super, genialny... A końcówka no... no... meeeega! Oczywiście cały rozdział jest ekstra, ale końcówka.... cud!
    Czekam niecierpliwie na następny, piękny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  18. mega super rozdział! Już nie mogę doczekać się następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. śliczny i zabawny rozdział, czekam na next i zapraszam do siebie:
    http://naszahistoriazycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Super rozdział naprawdę kiedy będzie pocałunek rossa i laury a tak to kiedy będzie next z niecierpliwością czekam na nowy rozdział :)Vici

    OdpowiedzUsuń
  21. Jupiii!!!:)
    Pogoodzili się w końcu <3
    Rozdział cudowny

    OdpowiedzUsuń
  22. "Wiecie, ze namioty sa latwopalne?"
    Ja po prostu nie wierzę!!!!!!!!!!
    Co za oćmony, ale nasze oćmony.
    aura się pogodziła super czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialne!!!!!!!!!!
    A te momenty z Ellem i Rockym to były fenomenalne.
    Płakałam ze śmiechu:)
    Dawaj szybko next!
    A rozdział był zarąbisty:P

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdzaił.. super, zajefajny, świetny, genialny, cudny, pełen uczuć, zabawny.
    Ten moment z Ellem i Rockim, kiedy spalili namioty- hahah.
    Najsłodszy kiedy Ross, gadał z Van, a potem z Laurą <3333
    CZEKAM NIECIERPLIWIE NA NEXT.
    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  25. AAAAAAA Bardzo się cieszę, że użyłaś mojego fragmentu :3 Nie woedziałam czy te kalambury się epasują, a tu takie zaskoczenie!!! :D
    Rozdział cudowny! Moment spalenia namiotów - genialny! xd
    Ostatnia scena Laury i Rossa - vudowna! I wszystko wiadomo już. Wiemy czemu Lau tak bardzo nie chce śpiewć itp. Piszesz cudownie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Nareszcie Ross pogodził się z Laura
    Ale ten moment z namotami to był zajefajny :d

    OdpowiedzUsuń
  27. Nareszcie Ross pogodził się z Laura
    Ale ten moment z namotami to był zajefajny :d

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozdział najlepszy ze wszystkich! Suuuper piszesz!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Zajebisty rozdział Najlepszy moment Rocky i Ell z namiotami :D heh Czekam na next :* <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Suuuuuuuuuuuuuuuper
    Najlepszy rozdział
    A Naj to kiedy lau płacze

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja się poryczała i ze śmiechy i z tego cierpienia Lau. Normalnie tyle emocji takich pięknych i prostych, ale takich skomplikowanych. Super, że zaczynają od początku i będzie normalnie, ale.....będzie mi brakować ich kłótni. Mam nadzieję (ja to wiem), że ich przyjaźń będzie jeszcze lepsza, od nienawiści.
    Tak pięknie wszystko rozegrałaś, tak pięknie piszesz. WOW!!!! Kocha twoja psycho-fanka.
    Czekam z wniebowzięciem na next

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie wiem czemu, ale twój blog kojarzy mi sie z książką ,,Ostatnia piosenka". Może chodzi o to, że Laura podobnie jak Ronnie przestała grać na pianinie z powodu swego ojca. I jeszcze ten jej brat. Też Jonah. Ale masz super bloga i dobrze, że przypomina mi tę książkę. I jeszcze jedno z wielu które łączy książkę z tym opowiadaniem- i to, i to jest świetne.

    OdpowiedzUsuń
  33. WiW,naprawde genialne!!! Juhu... Raura... Raura.. pogodzila sie.. oł je...( odwala glupi taniec na podlodze podspiewujac pod nosem) a tak ogilnie to naprawde super rozdzial i zajebiscie ze taaaaaki dluuugi. Zeby kazdy taki byl...xD ale wiem ze to inpossible,wiec.. Boze,jak ja kocham twojego bloga ro nie do pojecia. I to jak wchodze tu kilka razy dziennie wyczekujac nexta.. jestes niesamowita i niesamowwicie pisszesz. Jestem pelna podziwu. Kocham,serio uwielbiam bloga i historie.
    ZoZoL :* <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Okejo, Anabell ma czas na komentowanie więc szykuje się lektura na miarę Lalki :D Nie no, może bez przesady... :P Ale zacznijmy od początku, bo mam trochę do powiedzenia :D
    Nawiąże może trochę do twojego koma pod moim ostatnim rozdziałem... No jasne ku*rwa, że tu zaglądam! :D Codziennie nabijam ci wyświetlenia, kiedy z nadzieją otwieram stronę z twoim blogiem :D A kiedy widzę, że jest nowy rozdział to wybucham niczym Manua Loa po akcji chłopców! Każdy rozdział czytam z zapartym tchem, albo śmiejąc się do łez. Czytam dość dużą ilość blogów, ale mam taką swoją prywatną i bardzo Top Secret listę tych, które kocham całym sercem ♥ Twój na niej jest :D Nie wiem czy Ci coś to da, ale chcę, żebyś o tym wiedziała. Wracając do rozdziału/ów... Wszystkie są zajebiste i zasługujesz normalnie na jakąś nagrodę! Piszesz niesamowicie, nieziemsko! Ta świetność tego bloga po prostu nie mieści się w słowniku języka polskiego, więc nie mogę znaleźć odpowiedniego słowa :c W każdym razie ciesze się, że Ross i Laura zaczęli wszystko od początku :3 Rocky i Ellington - ale z nich głąby! Ale to sprawdzanie łatwopalności namiotów mnie rozwaliło xD Normalnie leżałam i płakałam xD B.O.S.K.I.E.!
    Tak w ogóle, to rozdział przeczytałam w piątek, zaraz po dodaniu :D Miałam nawet dodać od razu komentarz i jarać się, że zrobiłam to jako pierwsza ale lenistwo wzięło nade mną górę. No a poza tym, ja zawsze czytam blogi na telefonie. I to jest powód, dlaczego tak rzadko daje komy :c Mój transfer internetu w tel pozostawia wiele do życzenia... Ale ogólnie : za popełniony nietakt przepraszam i obiecuję poprawę! :D Więc teraz będę komentować kaaażdy rozdział :D No to powtórzę : Rozdział ten ci oto, jak i wszyyystkie poprzednie ogromnie mi się podobają! Są zajebiaszcze :3 Mam nadzieję, że nie będę czekać długo na nexta, bo mnie chyba rozerwie od środka :D To chyba tyle... Pozdrowionka i do napisania!
    ~ Anabell ♥

    OdpowiedzUsuń
  35. No w końcu! Nie mogłam się już doczekać, aż ich pogodzisz!
    Rozdział boski! Czekam z niecierpliwością na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  36. No w końcu! Nie mogłam się już doczekać, aż ich pogodzisz!
    Rozdział boski! Czekam z niecierpliwością na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  37. Cudowny rozdział ! Uzależniłam się od tego *,* Czekam na kolejne.

    OdpowiedzUsuń
  38. Widzę mój fragmencik!!! *.* I'm sooooo happy! Bardzo się cieszę, że go użyłaś :D mega mega mega się ciesze!
    Rozdział świetny, jak zawsze z resztą xd
    A z nagrodą to się zgadamy :D
    Misia Pysia xd

    OdpowiedzUsuń
  39. super naprawdę

    OdpowiedzUsuń
  40. fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  41. fajny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  42. Cudny rozdzialik . Dziękować że sie pogodzili XD
    Jak chcesz to możesz wejść na mojego bloga. Właśnie dodałam nowy rozdział
    Mam nadzieje że dasz komcia ♥
    _ Unpredictable _

    OdpowiedzUsuń
  43. Jest lepszy od jakiego kolwiek innego jednym tchem przeczytałam <3 kochammm twojego bloga ale za tą spiną będę tenskniła ;***

    OdpowiedzUsuń
  44. jejku prawie się popłakałam , serio:c to byłoo taaakie urocze , na prawdę świetnie to wymyśliłaś , warto było czekać na tą zgode między nimi:) mam nadzieje , że niedługo dojdziemy do Raury <3:)
    Wiktoria:)

    OdpowiedzUsuń