*Trzy dni później - piątek*
*Laura*
Praca, praca, praca. Praca. Praca. Praca. PRACA. PRACA. PRACA. P R A C A.
Tak wygląda moje życie.
Praca. Ciągła praca.
Dosłownie od rana siedzę na planie i gram. Gram Ally Dawson. Nieśmiałą, miłą, uroczą i słabo ogarniającą taniec dziewczynę. Dziewczynę, która przyjaźni się z blondynem. Wyluzowanym, zabawnym, czarującym i wygadanym chłopakiem o imieniu Austin. Wszystko fajnie tylko podczas grania jedna część mnie ma ochotę go przytulić (Ally), a druga na niego zwymiotować (Laura). Nic na to nie poradzę. Ross Lynch gra Austina Moona, więc muszę jakoś przeżyć. I vive versa.
Przez te trzy dni pracowaliśmy naprawdę intensywnie. Teraz nam się lepiej pracowało, ponieważ nie kłóciłam się na planie z blondynem. Zamiast tego obdarzaliśmy się wrogimi spojrzeniami. To nam musiało wystarczyć, ale to i tak lepsze niż nic.
Wszyscy zachwycali się naszym wywiadem. Serio. Wszyscy. Dziwne, bo jak ja go oglądam w internecie, to wydaje mi się, że wyszliśmy okropnie. Podobno do studia dzwoniło dużo ludzi zainteresowanych naszym serialem i nami. Nami. Aż śmiać mi się chce. Bo niby co w nas jest takiego ciekawego? Raczej nic.
Mimo wścibskich dziennikarzy, wszystko się jakoś układa. Jenny już nie łyka tabletek uspakających, a na twarzy Petera pojawia się uśmiech, gdy wie, że może produktywnie nakręcić konkretne sceny. Widać, że sojusz pomiędzy mną a Rossem skutkuje. Nie niszczymy pracy innych i sami dajemy sobie możliwość, aby w końcu coś zrobić.
Przez te trzy dni nakręciliśmy jedenaście odcinków. Szok. Jednak praca robi swoje. Wydaje się być to niemożliwe, jednak tak jest. Niedługo będziemy kończyć sezon pierwszy. Albo w ogóle serial. Zależy czy ludzie będą chcieli więcej. Jeżeli będą chcieć więcej to trochę pokrzyżują mi plany, bo więcej niż trzy miesiące tu nie będę, a już pierwszy miesiąc pobytu tutaj prawie minął. Ten czas tak leci...
Praca. Na tym powinnam się skupić. Zrobię to co do mnie należy, a później pojadę do domu, do Miami i pójdę na studia, na które, od ponad roku, wiedziałam, że chce pójść. I tyle. Nic więcej. Muszę skupić się na tym, co jest dla mnie najważniejsze. Przyszłość i spełnienie marzeń.
Nadal nie pogodziłam się z Rydel, Maia, Spencer i Joshem. Tak naprawdę się do siebie nie odzywamy, dlatego Van i Tom trochę się dziwią i zastanawiają skąd u nas te ciche dni. Nie powiedziałam im o co nam poszło, bo nie chciałam ich zamartwiać ani nic. Zapewne kiedyś się dowiedzą.
Przez to, że nie gadam z moimi jedynymi przyjaciółkami to zaczęłam więcej rozmawiać, spędzać czasu i bardziej kolegować się z Calumem, Raini, Ellingtonem oraz resztą rodzeństwa Rossa. Ci ostatni coraz częściej wpadają na plan, by kibicować swojemu bratu w grze. Zazdroszczę blondynowi tego. Ja sama chciałabym zobaczyć w końcu Jonah i mamę. Telefony i skype to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz. Ciekawe czy mój młodszy braciszek urósł chociaż trochę...
-Laura coś się stało? - usłyszałam nagle ciepły głos Petera. Odwróciłam się w jego stronę zdezorientowana.
-Nie, dlaczego pytasz?
-Bo teraz jest twoja kwestia i stoisz w milczeniu wpatrzona w jakiś punkt na ścianie - powiedział troskliwie. Rozejrzałam się dookoła. Byłam na planie i właśnie kręciliśmy piętnasty odcinek. Potrząsnęłam lekko głową, by otrzeźwieć.
-Nie, nie. Zamyśliłam się, przepraszam - powiedziałam lekko speszona.
-Nic nie szkodzi. Zacznijmy jeszcze raz - poinformował spokojnie i zaczęliśmy nagrywać scenę od początku:
http://youtube.com/?hl=pl&gl=PL#/watch?v=5fFiRUrtobU
(wybaczcie, że po angielsku, ale po polsku nie mogłam znaleźć. Poza tym ten tekst nie jest skomplikowany ani na wysokim poziomie, więc z łatwością można ogarnąć co mówią xd - od aut.)
-Cięcie! - zadecydował Peter patrząc w kamerę - Możecie zrobić sobie przerwę na lunch - powiedział i odetchnął z ulgą. Udało nam się nagrać scenę za czwartym podejściem. Coraz lepiej nam idzie.
Wraz z Raini, Calumem oraz Rossem zesliśmy z planu i podeszliśmy do idącego w naszą stronę Rikera oraz Rocky'ego.
-Dobra, idziemy coś zjeśc, no nie? - spytał podekscytowany brunet, gdy stanęliśmy obok siebie.
-Jasne, ale do stołówki daleko nie mamy - zauważył Calum, a Riker wyszczerzył zęby.
-Rozmawiałem wcześniej z Peter'em i powiedział, że jak szybko nagracie tą scenę to macie ponad godzinę wolnego na lunch - poinformował nas najstarszy. Spojrzeliśmy się na siebie z uśmiechem i nagle wszyscy krzyknęliśmy:
-PIZZA!
-Obok studia jest dobra knajpka, idziemy? - zapytał Rocky szczerząc zadowolony zęby.
-Jasne - powiedzieliśmy równocześnie i poszliśmy szybkim krokiem do restauracji.
Dojście do miejsca zajęło nam nie więcej niż dziesięć minut. Gdy weszliśmy do restauracji, mnie i Rossa coś lekko zdziwiło. A mianowicie obecność Spencer, Rydel, Josha oraz Mai w tym samym pomieszczeniu. Siedzieli wraz z Ellingtonem i Ryland'em. Riker od razu do nich podszedł.
-Co tak długo? - spytał Ratliff pytając najstarszego.
-Musieli powtórzyć scenę - odpowiedział i usiadł do ogromnych dwóch stolików, które były już wcześniej złączone - Siadajcie - powiedział do naszej piątki. Ja wraz z Rossem staliśmy chwilę zastanawiając się czy mamy ochotę z nimi siedzieć, jednak postanowiliśmy nie zachowywać się jak dzieci i usiedliśmy naprzeciwko czwórki, która od dłuższego czasu działa im na nerwach.
*Narrator*
-Dzień dobry, mogę prosić już o zamówienie? - spytała kelnerka podchodząc do nas.
-Poprosimy dużą margarite - powiedziała Raini dzieląca sie posiłkiem z Rydel.
-Ja pepperoni! - krzyknęli jednocześnie Rocky i Ratliff.
-Dwie duże pepperoni - oznajmił Riker mając na myśli siebie, Josha oraz te ruchliwe drzejące małpy, czytaj Rocky i Ell.
-Duża hawajska - powiedziała Spencer dzieląca się pizzą z Maią
-Duża capriciossa - oznajmił Calum dzielący się z Rylandem.
-A ja poproszę... - Laura ucięła zastanawiając się nad zamówieniem.
-Lubisz hawajską? - spytał ją Ross, a dziewczyna kiwnęła głową - To jeszcze jedną dużą hawajską prosimy - zamówił, a kelnerka zanotowała.
-Czyli tak: dwie duże hawajskie, dwie duże pepprroni i jedna duża capriciossa oraz margarita, tak? - upewniła się, a wszyscy jej przytaknęli - Coś do picia?
-Wszyscy chcecie cole? - spytał zgromadzonych Rik.
-Ja sprite'a wezmę - powiedział Josh.
-A ja białą kawę - dodał Calum, a reszta kiwnęła, że chce cole.
-Ty jesteś rzeczywiście uzależniony od tej kawy - zauważył Ross i się zaśmiał.
-To prosimy dziesięć szklanek coli, jedną sprite'a oraz białą kawę - powiedział Riker. Kelnerka zapisała całe zamówienie i odeszła od stolika.
Zostali sami i, czekając na jedzenie, zaczęli rozmawiać ze sobą. Zawiązała się żywa i ciekawa rozmowa. Jednak było widać małe spięcie między Laurą i Rossem wraz z Rydel, Spencer, Joshem oraz Maią. Calum i Raini nawet nie wiedzieli o tym, że między nimi miała miejsce duża sprzeczka. Riker patrzył na swoich przyjaciół, brata i siostrę. Blondyn nie miał już siły przyglądać się jak oni sobie dogryzają lub olewają. Nie mógł, bo to go drażniło, a zarazem martwiło.
-Lau, Ross. Pogadamy? - Riker spytał nagle nastolatków. Ci spojrzeli po sobie i przytaknęli - Na osobności - powiedział stanowczo i wstał od stolika - Pójdziemy po jakąś sałatkę - oznajmił i poszedł do baru sałatkowego, oddalonego o kilka metrów od ich stolika, dając im do zrozumienia, żeby poszli za nim. Blondyn i brunetka załapali o co chodzi i dołączyli do przyjaciela.
-Co jest? - spytał Ross.
-Długo tak będziecie? - spytał Riker, a młodsi zmarszczyli brwi zdezorientowani.
-Ale co? - spytała Laura.
-Tak się na nich długo złościć - powiedział krótko najstarszy nakładając trochę surówki colesław do miseczki.
-A to dziwne? - spytał zdziwiony jego brat.
-Nie, nie dziwie się wam, ale ile można? Niedługo minie tydzień od tamtego zdarzenia.
-No i co z tego, że tydzień?! Powinni najpierw pomyśleć jakie konsekwencje wiążą się z takim zachowaniem! - powiedział stanowczo blondyn.
-Wiem, ale oni wiedzą, że źle zrobili - tłumaczył najstarszy.
-Nie przeprosili - zauważyła Laura.
-A daliście im okazję? - Rik spojrzał na dziewczynę uważnie, a ona spuściła z niego wzrok. Nie, nie dali.
-Sami sobie zasłużyli - powiedział Ross krótko.
-Ross, przecież znasz Rydel. Ona chciała dobrze, miała dobre intencje, a to, że źle to rozegrała to już inna sprawa. Dostała nauczkę. Wszyscy dostali. Dajcie im się teraz wykazać i przeprosić.
-Teraz to ich bronisz - prychnął blondyn.
-Nie, po prostu mam dość tej napiętej atmosfery w domu, na planie, na mieście, wszędzie! To wasi przyjaciele! Znasz Rydel od zawsze, Josha od dziecka, Maię od pół roku, ale można z ręką na sercu stwierdzić, że jest uczciwa. A ty znasz Spencer od... - ostatnie słowa skierował do Laury.
-Od pięciu lat - powiedziała.
-Widzisz. Znacie ich tyle czasu i dla byle powodu się z nimi nie przyjaźnicie i im ufacie. Weźcie się ogarnijcie. Wiem, że oni was zranili, jednak trzeba nauczyć się przebaczać. A ja nie potrafię patrzeć jak ludzie, których kocham dogryzają sobie i nawzajem się niszczą! - podniósł głos zdesperowany. Naprawdę chciał, by wszystko wróciło do normy. Jego brat i dziewczyna spojrzeli po sobie w milczeniu. Oboje wiedzieli, że starszy chłopak ma rację, jednak woleli się do tego nie przyznawać - Pomyślcie chociaż o tym - Riker powiedział i odszedł wracając do przyjaciół zostawiając Laure i Rossa samych. Dobrze, że nikt nie słyszał ich rozmowy.
-Co ty na to? - spytała brunetka krzyżując ręce. Blondyn pokiwał głową.
-Nie wiem.
-Ale myślisz, że Riker...
-Ma rację? - spytał ją chłopak. Laura kiwnęła głową - Tak, uważam, że ma rację.
-Ale...? - spytała brunetka patrząc mu w oczy.
-Ale nadal czuję to jak mnie zranili. To jedyne 'ale'.
* * * * *
Nastolatkowie zjedli swój posiłek, a później wrócili na plan, gdzie Laura, Ross, Calum oraz Raini dalej pracowali. Reszta toważystwa poszła do domu po jakimś czasie zostawiając tamtą czwórkę w pracy, ponieważ mieli oni zostać na planie do wieczora.
Po kilku godzinach pracy, w końcu skończyli to, co mieli zrobić na dzień dzisiejszy i mogli wrócić do domu.
Raini wraz z Calumem wyszli bardzo szybko, bo spieszyli się w jakieś miejsce. Zatem Ross i Laura zostali skazani na wspólne opuszczenie budynku.
Szli w milczeniu patrząc się przed siebie. Oboje byli wykończeni ciężkim dniem pracy. Wyszli ze studia żegnając się przy tym ze strażnikiem Georgem. Blondyn podszedł do swojego motoru, a dziewczyna przeszła obok niego kierując się do komunikacji miejskiej.
-Podwieść cię? - chłopak spytał nagle, brunetka spojrzała na niego zdziwiona.
-Co?
-Podwieść cię do domu czy nie? - powtórzył pytanie.
-Dlaczego to robisz? - spytała stojąc dwa metry od niego, skrzyżowała swoje dłonie i zmrużyła groźnie oczy.
-Bo mam po drodze? - powiedział jakby to było oczywiste.
-Nie o to mi chodzi. Czemu mi to proponujesz? Przecież nie jesteśmy już na planie - zauważyła.
-No wiem - odpowiedział wzruszając ramionami i przełożył jedną nogę przez maszynę - To jedziesz? - spytał, a dziewczyna w milczeniu wpatrywała się w motocykl - Aaa... Rozumiem. Boisz się.
-Pfff... Wcale się nie boję - powiedziała stanowczo.
-No to wskakuj - powiedział, a brunetka nadal stała w miejscu - No jedziesz czy wolisz tułać się po mieście autobusem? - spytał lekko zirytowany. Laura przewróciła oczami i usiadła za blondynem.
-Nie masz kasku? - spytała zdziwiona.
-Ja nigdy nie używam, a często gości nie mam także nie. Nie mam kasku - powiedział, a brunetka kiwnęła głową.
-Bosko... - powiedziała sarkastycznie.
-Złap się mnie.
-Że co?
-No chyba, że wolisz spaść z motocyklu podczas jazdy to trzymać się mnie nie musisz - oznajmił obojętnie i włączył silnik. Brunetka z wyraźną niechęcią złapała blondyna za ramiona. Ten odwrócił w jej stronę głowę.
-Ty serio? Jak ruszymy to zaraz spadniesz - oznajmił.
-No jak? Przecież się trzymam! - powiedziała oburzona, a Ross westchnął ciężko. Chwycił jej dłonie w swoje i oplótł nimi swoje ciało.
-Spleć dłonie i nie puszczaj - nakazał.
-Co ty sobie myślisz? Że będę trzymać tutaj swoje dłonie? - spytała zdziwiona, a zarazem oburzona.
-A chcesz spaść? - spytał poważnie odwracając się przy tym do niej. Spojrzał na Laurę, której twarz mówiła, że spaść nie chce - Tak myślałem - oznajmił i chwycił kierownicę - Trzymaj się mocno - nakazał, a brunetka od razu mocniej splotła swoje dłonie i trochę zbliżyła się do jego ciała z obawy, że spadnie z maszyny, która właśnie ruszyła.
Prawda była taka, że Laura bała się jak nikt tej jazdy motocyklem. Gdy chłopak ruszył, o mało go nie udusiła mocno ściskając jego tors. Praktycznie przykleiła się do niego całym swoim ciałem. Gdy Ross skręcał lub przyspieszał, brunetka cicho piszczała, zamykała oczy i chowała głowę przykładając ją do pleców blondyna. Chłopak czuł się nieco skrępowany czując, że Laura go tak mocno przytula, ale wiedział, że ona się boi jazdy, więc szybko to uczucie minęło. Jechali dosyć szybko. W pewnym momencie brunetka postanowiła otworzyć oczy i odkleić głowę od ciała chłopaka. Czuła na swoich policzkach wiatr, który rozwiewał jej włosy. Gdy zatrzymali się na światłach, dziewczyna puściła blondyna i zaczęła wiązać włosy w kucyk.
-Co ty robisz? - spytał zdziwiony.
-Muszę spiąć włosy.
-Tylko szybko, bo zaraz mamy zielone - powiedział. Laura związała swoje włosy, złapała szybko Rossa z powrotem i w tym samym moncie chłopak znowu ruszył.
Z każdą sekundą brunetka czuła się coraz pewniej. W pewnym momencie nawet zaczęła się śmiać i krzyczeć podniecona, gdy blondyn przyspieszał. Zadowolenie dziewczyny powodowało uśmiech na twarzy chłopaka. Lubił jak ludzie dobrze się bawią, gdy on dostarcza im takiej rozrywki. Po kilkunastominutowej przejażdżce, nastolatkowie dotarli pod dom Marano.
-No i jesteśmy - powiedział Ross odwracając twarz w stronę brunetki. Ta tylko machinalnie puściła się chłopaka i odkleiła od jego ciała.
-Dzięki - powiedziała i zsiadła z motocyklu.
-Nie ma za co - rzekł Ross wzruszając ramionami.
-Może w takim razie chcesz wejść na herbatę? - spytała niepewnie.
-Dlaczego to robisz?
-Bo chce ci się jakoś odwzięczyć za podwózkę - powiedziała jakby to było oczywiste.
-Nie o to mi chodzi. Czemu mi to proponujesz? Przecież nie jesteśmy już na planie - zauważył, a Laura uśmiechnęła się lekko.
-No wiem - powiedziała wzruszając ramionami na co Ross odwzajemnił jej gest.
-Chętnie, ale obiecałem Rocky'emu, że spędzę z nim wieczór po pracy, więc muszę lecieć.
-No dobra. To widzimy się jutro.
-Wtedy będziesz mogła mi zrobić herbatę, ale wolałbym mrożoną. Zapowiadają upał.
-Nie, nie - powiedziała kiwając głową przecząco - Wtedy będziesz pracował, a ja będę odpoczywać - powiedziała i poszła do siebie do domu. Ross patrzył jak dziewczyna odchodzi, a po chwili ponownie włączyć swój silnik i ruszył swojego domu, gdzie czekał na niego jego brat z Ellem gotowi do grania na konsoli przez najbliższe pare godzin.
-----------------
No siemka kochani :D
Napisałam hehehehe, wreszcie. Pisałam na geografii i trochę naskrobałam xd Jak się podoba? Dodałam niezobowiązujący przytulas między Lau a Rossem. Także mam nadzieję, że was to jakoś trochę zadowala xd
AAAAAAAA! Oglądacie The Fosters??? Ja oglądam od. ponad tygodnia xd I dziś wychodzi nowy odcinek, więc na internetach będzie już w nocy :3 może sobie ściągne i obejrze w szkole xd Who knows? xd A zostały tylko dwa odcinki do końca sezonu (wliczając dzisiejszy) :'( ! No, ale trudno. Przeżyje do drugiego sezonu xd Btw, jeśli nie wiecie to w The Fosters gra Maia Mitchell :D Także polecam serial :D
Piszcie kochani co myślicie o roździale!!!
Całuję :*
http://youtube.com/?gl=PL&hl=pl#/watch?v=WL9ENssmhZQ
Obejrzyjcie ten filmik, której tekst piosenki jest w tytule :3
świetny :D
OdpowiedzUsuńBąbka :3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńJak ja zaraz nie przeczytam kolejnego to chyba oszaleję.
Kocham Twojego bloga.
Czekam na nexta z niecierpliwością.
ROZDZIAŁ PRZECUDOWNY! WARTO CZEKAĆ NA ROZDZIAŁY U CIEBIE ! BO SĄ PRZECUDOWNE! <3. JESTEM CIEKAWA NA DALSZE LOSY TEJ DWÓJKI ;333 CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NASTEPNY ROZDZIAŁ <3.
OdpowiedzUsuńPRZYTULAS! ROSS I LAU PRZEKONUJĄ SIĘ DO SIEBIE! YEEE ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział! ;3
A co do The Fosters, nie oglądam :3 Ale oglądam Switched at Birth z Nessą *---* <3
Uwielbiam To !!! Nie wiem co napisać ;--; Powiem że Boski i czeka
OdpowiedzUsuńna next <33
Suuuuper!!!!!! Bomba!!!! Zajebioza!!! czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńJeeej scena jak w 'trzy metry nad niebem' *.* bosko i słodkoo
OdpowiedzUsuń~W
Rosskręca się !!! Jupi
OdpowiedzUsuńAle mnie to cieszy, że nie ma już tak często pomiędzy nimi tej spiny, ale i ona była boska, Wiem, wiem....jestem strasznie niezdecydowana, ale cokolwiek z nimi zrobisz będzie mnie zadowalało i to bardzo. Niech Rossy częściej ją tak odwozi :D czekam na next z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńCudo !!! Czekam na nextaa :)
OdpowiedzUsuńCUDOO !!! DZIĘKUJĘ CI ŻE ZROBIŁAŚ TROSZKĘ RAURY :*
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIE SKARBIE :*
Supcio rozdział:D
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga!!!!! <3<3<3
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next:)
o boże trzymaj mnie bo nie wytrzymam <3 Przytulas.PRZYTULAS<3<3 jejku tak się ciesze , matko:) i jeszcze na motorze , tak romantycznie:3 haha , ej ja oszalałam przez twój blog , seryjnie . . . .;)))
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Wiktoria:)
rozdział... świetny, genialny, cudny...
OdpowiedzUsuńCzekam Niecierpliwie na next !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
Nominuję cie do LBA! Odwiedź mojego bloga, a tam znajdziesz pytania http://raurabestfriendsandloveforever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper niech będzie pocałunek rossa i laury
OdpowiedzUsuńPsytulasek! No przekonują się do siebie. Super rozdział oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńmry mry*____* czekam na next. kiedy bedzie? :3
OdpowiedzUsuńKIEDY NEXT?
OdpowiedzUsuńSuper kiedy next
OdpowiedzUsuńmoże to ja nie ogarnęłam, ale co w końcu wymyślił Tom ?
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAA niesamowity rozdział Wspaniały zajebisty cudny czekam na next <3
OdpowiedzUsuńHah ja dzisiaj weszłem na tg bloga i powiem Ci, że teraz godzinami siedzę przed monitorem xD TULIMY ^O^
OdpowiedzUsuńKuba ;D