-Myślisz, że to dobry pomysł? - Maia spytała Rocky'ego, który ochoczo pokiwał głową.
-Tak.
-A jak sobie coś złamie? Uwierz mi, nie chce, by łamanie kończyn stało się moją specjalnością - wyznała spoglądając w dół.
-Spokojnie, ja z Ellem już to wcześniej robiliśmy i jakoś nic nam się nie stało.
-Bo wy macie kości z gumy! - zauważyła zdesperowana wysokością, na której się znajdowała.
-Maia dawaj! Dasz radę! - krzyknęła z dołu Spencer. Rudowłosa stała z aparatem w rękach gotowa do uchwycenia tego niepowtarzalnego momentu.
Mitchell wraz z Rockym stała na wielkiej skale, która znajdowała się pięć metrów nad rzeką. Brunetka miała skoczyć do wody, a Spencer miała zrobić temu zdjęcia i nagrać film. Wszystko było idealne - światło, pogoda, kolory. Oprócz Mai, która kolejne minuty stała na krańcu skały bojąc się skoczyć.
-Wierzymy w ciebie mała! - krzyknęła ochoczo Rydel.
-Jak ty skoczysz to i ja skocze! - zawołał Riker próbując podtrzymać przyjaciółkę na duchu.
-Nie obiecuj, bo słowa i tak nie dotrzymasz - powiedziała Spencer. Blondyn spojrzał się na nią wysoko unosząc swoje brwi.
-Tak? Założysz się?
-Dobra.
-Jak ja skocze to i ty skoczysz.
-Nie ma sprawy - wzruszyła ramionami pewna, że nie będzie musiała wykonywać tego zadania, gdyż blondyn i tak nie skoczy.
-Nie ciesz się tak, Spence - powiedział do niej Ross - Może i nie wygląda, ale skoczyć to on się nie boi.
-Dokładnie. Riker skoczy, a ty zaraz po nim - oznajmił Ryland. No i tutaj rudowłosa zaczęła się nie pokoić. To chyba był błąd, że przyjęła zakład.
-Teraz się nie wymigasz - wyszeptał do jej ucha najstarszy z Lynchów.
-Nie zamierzam - powiedziała pewnie, mimo że bardzo by chciała cofnąć czas.
-Dobrze, już myślałem, że będę musiał nazwać cię tchórzem.
-Maia DAWAJ! - krzyknęła Laura i wszyscy ponownie skupili się na brunetce.
-No ja nie skocze - Mitchell powiedziała do Rocky'ego i zrobiła dwa kroki do tyłu.
-Nie, nie, nie - chłopak widząc, że przyjaciółka jest gotowa uciec, złapał ją za dłoń - Nic ci się nie stanie. Mówiłem ci już, ja skoczyłem i nic mi nie jest.
-Ty jesteś szczęściarzem, a ja nie za bardzo... - powiedziała ponownie zerkając w dół. Widziała tam swoich przyjaciół, którzy dodawali jej otuchy. Dodawali, ale z dołu. A ona potrzebuje tego tutaj, na górze.
-To chcesz, żebym najpierw skoczył, abyś zobaczyła, że nic ci się nie stanie? - spytał. Ich rozmowę można było uznać za prywatną, bo nikt nie słyszał o czym mówili. Mogli jedynie patrzeć na ich gesty oraz jak ich wargi się poruszały tworząc i wypowiadając nowe słowa.
-Nie, nie - zaczęła wiązać włosy w wysoki kucyk - Skoczę, jeśli ty ze mną skoczysz - powiedziała, a brunet uniósł wysoko brwi.
-Chcesz, żebym z tobą skoczył? - spytał lekko zdziwiony, a dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Będziesz moim talizmanem, taką moją pzepustką do bezpiecznego lądowania - wyszczerzyła uroczo swoją ząbki. Chłopak patrzył na nią przez chwilę w milczeniu, ale po chwili uśmiechnął się do niej.
-Od czego są przyjaciele?
Maia uśmiechnęła się zadowolona, a Rocky ujął jej dłoń w swoją i odeszli dwa kroki od krawędzi skały.
-Na trzy - zarządził brunet, a dziewczyna kiwnęła głową i wzięła głęboki wdech - Raz... dwa... - chłopak spojrzał się na brunetkę, która miała lekko wystraszoną minę - TRZY! - krzyknął i biegiem ruszyli w kierunku krawędzi skały. Przebiegli trzyk kroki i rzucili się w przepaść.
Pisk Mai. Skrywana radość na jej twarzy. Szeroki uśmiech Rocky'ego. Dziwne pozy. Plusk wody. Ich zanurzające się sylwetki w rzece. To wszystko jest uwiecznione na zdjęciach i filmiku robionego przez Spencer.
Maia oraz Rocky po sekundzie wynurzyli się z wody i wciągnęli powietrze.
-Brawo! Udało ci się! - krzyknęła radośnie Rydel.
Mitchell uśmiechnęła się szeroko.
-Było świetnie! - zawołała brunetka.
-Teraz ja, zwolnijcie miejsce - powiedział Riker. Maia wraz z Rockym zaczęli płynąć do brzegu, a w tym czasie najstarszy wdrapywał się na skałę.
Brunet wraz z brunetką dopłynęli do pomostu, gdzie znajdowali się ich przyjaciele, i wdrapali się na niego.
-To było niesamowite. To uczucie przed skokiem, w trakcie, w wodzie i po wynurzeniu... Każde z nich było niesamowite. Cieszę się, że skoczyłam i, że mnie na to namów... Rocky, nic ci nie jest? - spytała nagle Maia widząc, że chłopak lekko utyka.
-Nie, nic - powiedział szybko, ale gdy zrobił krok do przodu, syknął z bólu - No dobra, chyba boli mnie trochę stopa - wyznał i usiadł. Brunetka ukucnęła obok niego.
-Pokaż - zarządziła. Chłopak niechętnie pokazał jej swoją stopę. Szybko okazało się, że brunet miał lekko rozciętą skórę. Z rany powoli ciekła krew. Okaleczenie nie było zagrażające zdrowiu, jednak na pewno bolało i szczypało - Oooj... - wyrwało jej się.
-Daj spokój, to zwykłe rozcięcie - powiedział wzruszając ramionami.
-Chyba zabrałam ci całe twoje szczęście - stwierdziła patrząc na ranę.
-Na to wygląda, złodziejko - zaśmiał się, a brunetka szturchnęła go w ramię.
-To nie jest zabawne, ktoś inny może skończyć jak ty, albo i nawet gorzej - zauważyła Maia, a brunet wyszczerzył zęby.
-Będzie zabawnie. Wtedy poleje się KREEEW - ostatnie słowo powiedział bardzo niskim głosem udając jakąś scenkę z horroru. Chyba zapomniał o bólu, a jego humor od razu wrócił do normy, czyli do 'Levelu Głupoty'.
-Spencer nagraj jak Riker skacze - powiedział Ryland. Rocky i Maia odwrócili się w stronę przyjaciół i podeszli do nich, słysząc słowa najmłodszego.
-Wiem, wiem - powiedziała ponuro rudowłosa, bowiem wiedziała, że ona skacze następna.
-Jesteś gotowa Spencer?! - zawołał z góry gotowy do skoku Rik.
-Tak, aparat jest ustawiony! - krzyknęła.
-Ja nie mówię o aparacie! Jestem ciekaw czy jesteś gotowa skoczyć! - odkrzknął blondyn. Dziewczyna spojrzała się na niego wrogo. Mimo tak dużej odległości między nimi, chłopak zobaczył wzrok przyjaciółki. Ten tylko się zaśmiał, rozpędził się i rzucił do wody. Wielki pokaz akrobacji. Salto do wody. A to wszystko uwieczniome na zdjęciach i filmiku. Blondyn wynurzył się i spojrzał na rudowłosą - No dawaj, teraz twoja kolej - powiedział szczerząc swoje białe zęby. Co jak co, ale drażnienie Spencer dawało mu dużo satysfakcji.
Dziewczyna dumnie podniosła głowę i odwróciła się w stronę Van, Toma, Jenny i Petera, którzy spędzali osobno czas na rozmowie.
-Peter! - krzyknęła do mężczyzny, a ten od razu na nią spojrzał -Nakręcisz mnie i pare innych osób, gdy ja będę w wodzie?
-Jasne - odpowiedział, wstał i podszedł do dziewczyny odbierając od niej aparat. Rudowłosa poszła szybko wejść na skałę i po minucie stała na jej krawędzi.
-No dawaj! - zachęcał ją Ell.
-Dawaj! Nie pożałujesz tego! - krzyknęła podekscytowana Maia. Ironia losu, teraz sama zachęca innych do skoku, mimo że przed chwilą mdlała na samo spojrzenie w dół.
Spencer cofnęła się od krawędzi parę kroków i zamknęła oczy. Jeden oddech, drugi oddech.
-Tchórzysz?! - zawołał Riker z wody. Mimo że odpłynął od 'strefy zrzutu', to nie miał zamiaru na razie wychodzić na powierzchnię.
Gdy rudowłosa usłyszała słowa chłopaka, coś ją jakby tknęło. Co jak co, ale nikt nie będzie nazywał ją tchórzem. Przeżyje wiele, ale nie czegoś takiego. Nikt nie zarzuci jej, że ona czegoś się boi. Strach dla niej nie istnieje, jest zbyt pewna siebie, żeby nim się przejmowała. Dlatego Spencer otworzyła oczy i zacisnęła pięści.
-Żegnaj świecie - wyszeptała sama do siebie i w tym momencie pędęm ruszyła i rzuciła się w przepaść - AAAAAA! - krzyknęła i zanurzyła się w wodzie. Gdy wypłynęła na powierzchnię, uśmiech nie schodził z jej twarzy - Ja chce jeszcze raz! - powiedziała do przyjaciół stojących na pomoście.
-Jest kolejka! - powiedział Ross i pobiegł na skałę chcąc z niej zeskoczyć.
I tak się stało. Najpierw skoczył wspomniany blondyn, po nim był Ryland, następnie Calum, Raini, Laura, Josh, Ell, Rydel, a nawet Tom i Van. Wszyscy wskakiwali do wody krzycząc i śmiejąc się w niebogłosy. Ich radość była niedoopisania, a najpiękniejsze było to, że te wszystkie momenty mieli uwiecznione w postaci zdjęć i filmów.
* * * * *
Po godzinnym wygłupianiu się, wszyscy byli mokrzy i mieli pamiątki w postaci zdjęć ze skoków, z wody i z chodzenia po tutejszych innych skałach. Uśmiechy nie schodziły im z twarzy, dlatego postanowili robić tyle fotografii ile na to pamięć graficzna im pozwalała. Tym wszystkim wygłupom towarzyszyły odgłosy krzyczących dzieci, które znajdowały się zaledwie parę metrów od ich obozu. Wszystko było idealne. Przestało padać, a miejsce ciemnych chmur zastąpiło słońce, które teraz obdarzało każdego swoimi gorącymi promieniami słonecznymi. Lekki wiatr delikatnie muskał ich twarze, a w powietrzu dało się wyczuć zapach deszczu i mokrej trawy, która teraz była już sucha od słońca. Dzień był cudowny, a oni wszyscy mogli spędzić go razem.
Było już późne popołudnie i cała ekipa wylegiwała się na trawie traktując swoją skórę resztkami promieni słonecznych.
-Ale błogość... - wyszeptała Van.
-Cisza i spokój... - dodała Rydel.
-Jest wprost idealnie... - dołączył się Josh.
-ZŁAPIĘ CIĘ!
-NIE DASZ RADY!
-ŚCIGAMY SIĘ?
-BEREK!
-JA CHCĘ W CHOWANEGO!
-I TAK PRZEGRASZ! JESTEM SZYBSZY!
-NIE PRAWDA! TO JA PIERWSZA ZOBACZYŁAM TĘ BIEDRONKĘ! ONA JEST MOJA!
-NIE! MOJA!
-NIE!
-TAK!
-NIE!
-WYGRAŁAM! PRZEGRAŁEŚ!
-CHYBA ZA DUŻO ZJADŁEM...
-AAA! MARK ZARAZ ZWRÓCI OBIAD!
-AAAAAAAAAAAAAAAA!
Krzyki i pisk dzieci zaatakowały ekipę leżącą na trawie. Małe potwory zaczęły biegać jak szalone między nimi i wrzeszczeć na całe gardło. Laura usiadła i zakryła twarz w dłoniach.
-Zaraz im główki pourywam - wymamrotała.
-Co ty powiedziałaś? - spytał rozbawiony Riker.
-Co się śmiejesz? - spojrzała na niego groźnie, a blondyn także usiadł i podniósł ręce w geście obrony.
-Spokojnie, po prostu myślałem, że lubisz dzieci.
-Bo lubię.
-No właśnie widać - powiedział Ross uśmiechając się lekko. Brunetka spojrzała się na niego.
-Serio lubię. Tylko jak nie wrzeszczą i nie przeszkadzają mi w odpoczynku - wytłumaczyła, a Rydel wsparła się na dłoniach.
-Ale ze swoim bratem wytrzymujesz?
-No jasne - powiedziała szczerze.
-To czemu one cię denerwują? - spytał zdziwiony Ryland. Laura wzruszyła ramionami.
-To proste. Bo nie są moim rodzeństwem. Johah może mi dokuczać tak samo jak ja robiłam to Van - wyznała.
-No dzięki - odezwała się jej siostra z miną 'Taaa, też cię kocham', a Laura uśmiechnęła się do niej szeroko.
-No od czego jest rodzeństwo? - spytała młodsza Marano.
-Zgodzę się z tobą. Moi bracia żyją chyba tylko po to, by zatruwać mi życie - zaśmiała się Rydel.
-Dzięki - powiedzieli równocześnie jej bracia.
-Fajnie macie - powiedział Ell smutno - Też chciałbym mieć rodzeństwo.
-Przecież masz nas - powiedział Rocky chcąc przytulić przyjaciela, ale ten odsunął się od niego. Chłopak nadal jest na niego zły, że zostawił go sam na sam ze Spencer. Ach... te ciche dni...
-No ja też bym oddał wszystko za rodzeństwo - dodał Calum.
-Mogę ci oddać moich młodszych braci. Nie ma sprawy - powiedziała Raini, a wszyscy się zaśmiali.
-Oj, Raini. Na nic innego byś ich nie zamieniła, wiemy o tym - oznajmił z uśmiechem Ross.
-Racja, racja.
-Ja też nie oddałabym nikomu Charlie'go - dodała Maia.
-To ty masz brata? - spytała Spencer.
-Tak. Ma 11 lat, tyle samo co Jonah - brunetka poinformowała towarzystwo i znacząco uśmiechnęła się do Laury. Kolejna rzecz, która je łączy.
-Ja tam całe życie nie miałem rodzeństwa, ale teraz mam młodszą siostrę i brata - wyznał Tom mając na myśli rodzeństwo Vanessy. Młodsza Marano uśmiechnęła się do niego szeroko.
-Ja nie mam ani siostry ani brata i bardzo tego żałuje - wyznała smutno Spencer.
-Wiem coś o tym - powiedział cicho Josh.
-Co ty gadasz? - spytał zdziwiony Ross - Przecież masz siostrę.
-Tak jakby...
-Jakie 'tak jakby'? - spytała Rydel nie rozumiejąc czemu brunet mówi w taki sposób o swojej młodszej siostrzycce, która swoją drogą jest bardzo słodka.
-No technicznie jest tylko w połowie moją siostrą - przypomniał Josh.
-Ale o co chodzi? - spytała zdezorientowana Laura.
-Moja mama ma córkę z drugim mężem - odpowiedział w skrócie brunet.
-Słodką małą dziewczynkę - dopowiedziała Rydel z uśmiechem.
-To ile ona ma lat? - spytała zainteresowana rudowłosa.
-Prawie rok, dokładnie nie wiem - powiedział obojętnie. Ton chłopaka trochę zdziwił przyjaciół, ale nic nie mówili.
-A jak jej na imię? - spytała Laura.
-Sophie - powiedział Josh.
-Piękne imię - zauważyła Vanessa.
-Tak, nawet nazwałam tak kiedyś moją lalkę. Bawiłam się, że była moją małą siostrzyczką - zaśmiała się Laura, a inni jej zawtórowali.
-Pamiętam! To była twoja ulubiona lalka - przypomniała sobie starsza Marano.
-To były czasy... - westchnęła Lau i ponownie położyła się na trawie.
Ponownie było cicho. Dzieci gdzieś zniknęły, a ich spokój powrócił. Leżeli tak kilka minut rozkoszując się tą krótką chwilą. Właśnie, krótką.
-NIE ZŁAPIESZ MNIE!
-A WŁAŚNIE, ŻE ZŁAPIE!
Rozległy się wrzaski dwójki małych dzieci. Nagle jakaś dziewczynka i chłopczyk zaczęli biegać w okół Lynchów, Marano i innych prawie śpiących ludzi. Dzieciaki skałały przez nich i wrzeszczały nad ich głowami.
-Ja zaraz je uduszę - powiedział Riker, gdy chłopczyk niechcący kopnął go w kostkę.
-Ogarnijcie się! - krzyknął do nich Ell, gdy oberwał w brzuch.
-Uspokójcie się! - syknął Ross, gdy któreś z tej dwójki sypnęło na niego piaskiem.
-Brandon! Sonia! Mieliście się nie oddalać! - nagle podbiegła do nich jakaś dziewczyna. Dzieci spojrzały na nią lekko wystraszone. Ten wzrok zawsze towarzyszy maluchom, gdy coś przeskrobią i zostaną na tym przyłapane.
-Ale on mnie gonił! - powiedziała oburzona dziewczynka.
-Nie prawda! - zaprzeczył chłopczyk.
-Kochani porozawiamy o tym u nas. Mieliście nie wchodzić na teren innego obozu. Szybko do swoich namiotów - zarządziła nastolatka, a skarceni Brandon i Sonia poczłapali do swoich rówieśników. Dziewczyna westchnęła ciężko i spojrzała na zgromadzonych - Bardzo wam przeszkodzili? - spytała zaniepokojona. Wszyscy chłopcy spojrzeli na nią jak na obrazek.
-Nie - odpowiedzieli chórkiem.
-Tak - powiedziały stanowczo dziewczyny widząc, że piękno nastolatki stojącej przed nimi źle na nich działa. Nieznajoma spojrzała na nich zdezorientowana. Nie wiedziała co powiedzieć. Biedna.
-Były grzeczne - powiedział Rocky uśmiechając się do niej szeroko.
-Jak aniołki - dodał najstarszy Lynch.
-Riker, a przypomnisz nam co mówiłeś, że zrobisz tym dzieciom? - spytała zaczepnie Spencer za co została skarcona groźnym wzrokiem wspomnianego blondyna.
-Bardzo przepraszam, one są nieprzewidywalne - zaczęła się tłumaczyć - To już się więcej nie powtórzy.
-Nie ma sprawy - Ross machnął lekceważąco ręką.
-Opiekujesz się nimi? - spytał zaczepnie Ellington.
-Nie, bawi się z nimi w chowanego. Ell, błagam, nie kompromituj się... - Rydel walnęła się w czoło.
-Ja tam bym chciał pobawić się w chowanego - oznajmił Ratliff i wytknął język przyjaciółce. Nieznajoma uśmiechnęła się rozbawiona.
-Tak się składa, że będziemy w to grać tej nocy - oznajmiła ledwo co poznana blondynka. Dziewczyna miała długie i lekko falowane przy końcach włosy. Duże brązowe oczy, pełne czerwone usta i bladą cerę. Normalnie cud, miód, malina.
-Tak? - spytali wszyscy chłopcy. Patrzyli na nią jak na jedzenie. Prawie im ślinka ciekła.
-Tak, jeśli chcecie możecie dołączyć - wzruszyła ramionami.
-Chętnie - powiedzieli chórkiem chłopcy, a dziewczyny przewróciły oczami.
-Przyjdziemy wszyscy - zapewnił Tom, a płeć piękna spojrzała na niego zdziwiona.
-Co? - spytały.
-Z wielką chęcią wpadniemy - Josh powiedział szczerząc ząbki.
-Z wielką - podkreślił Ryland.
-To cudownie - powiedziała z uśmiechem - To zapraszamy o 20 do nas - poinformowała i zrobiła krok do tyłu, aby odejść, ale jeszcze jeden blondyn ją zatrzymał.
-Jak masz na imię? - spytał Ross. Blondynka spojrzała się na niego.
-Savannah.
-Pięknie - powiedział, a dziewczyna uśmiechnęła się lekko, pomachała wszystkim na pożegnanie i odeszła od nich.
-No ładne teksty na podryw chłopcy - zaśmiała się Raini.
-Kto mówił ten mówił. Calum to, aż zaniemówił - zauważył Josh i wszyscy spojrzeli się na rudowłosego. Leżał na trawie z otwartą buzią wpatrując się w miejsce, gdzie przed chwilą stała tamta blondynka. Przyjaciółki mimowolnie zaśmiały się z reakcji chłopaka.
-Tom wytłumaczysz mi, dlaczego zgodziłeś się na tę grę? - spytała Van patrząc na swojego męża.
-Bo spędzimy razem czas.
-Przecież to właśnie robimy - zauważyła Laura.
-Ale przyda nam się trochę spontaniczności. Poza tym nie często macie okazję chodzenia w nocy po lesie tylko po to, aby pobawić się w chowanego czy podchody - zauważył mężczyzna.
-No tak, wyrośliśmy z tego - przypomniała Spencer, natomiast Tom pokręcił przecąco głową.
-Patrząc na wasze dzisiejsze wygłupy, nie wyrośliście. Mam na myśli to, że tam w środku drzemie w was dziecko, które czasem chce się uwolnić, choć na jedną chwilę. Czemu mamy mu nie pomóc? - zadał pytanie, ale nie czekał na odpowiedź. Panowała cisza. Dziewczyny wpatrywały się w niego w milczeniu, bo wiedziały, że decyzja Toma nie ulega dyskusji. Idą bawić się w chowanego - Poza tym, chłopcom bardzo podoba się możliwość spędzenia paru godzin z tymi dziećmi. Prawda? - spytał znacząco patrząc na nich. Oni uśmiechnęli się szeroko i ochoczo pokiwali głowami.
-Tak!
---------------
Siemka! :D
Jak wam się podoba rozdział? Jest długi (ja mam takie wrażenie i z tego co widzę do krótkich nie należy xd) i mam nadzieję, że w żaden sposób nie jest nudny. Opisane są dwie sceny, ale mam nadzieję, że wam się spodobały :3
W następnym powinno się dziać więcej, chociaż nawet sama nie wiem co w nim napisze xd (wyjdzie w praniu xd). No, ale przekonamy się jak to będzie :P
Pisałam ten rozdział w nocy, aby już go dzisiaj wstawić. Dlaczego? Bo dzisiaj mijają 3 MIESIĄCE od założenia tego bloga!!! Taka radość! :D
Liczby rosną, a o to dowód:
·33 770 wyświetleń!
·47 obserwatorów :3
·41 postów w tym 30 rozdziałów xd
·762 komentarze
Także mam nadzieję, że te liczby nadal będą rosnąć :D
Kochani... Dziękuję, że ze mną jesteście <3 Bez Was to nie byłoby to samo, a może i nawet w ogóle by nie było?
Komentujcie. Piszcie. Czytajcie. Odwiedzajcie. I bądźcie ze mną nadal <3
Całuję! :*
P.S. Wbijajcie na te dwa blogi!!!
http://rossilauraraura.blogspot.com/?m=1
http://friends-love-hate. blogspot.com/?m=1
http://youtube.com/?gl=PL&hl=pl#/watch?v=GIQn8pab8Vc