wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 40 'I need another story, Something to get off my chest'

PROSZĘ PRZECZYTAĆ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)
Aaa i oczywiście wielkie podziękowania dla Niewi, która dała mi kopa, abym to w końcu napisała :P Dziękuję za pomoc przy rozdziale złomie xd 

*Ten sam dzień*
*Laura*
-Co wy tutaj robicie? - spytałam odsuwając się lekko od brata - Nie mieliście jutro przyjechać?
-Tak, ale przełożyli mi lot, więc jesteśmy dzisiaj - powiedziała moja mama i uśmiechnęła się szeroko.
-To dlaczego mi nikt o tym nie poinformował?
-Bo miała to być niespodzianka! - powiedział radosny Jonah, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Która się udała - oznajmiłam i usiadłam na kanapie obok wszystkich. Natomiast mój brat postanowił usadowić się na moich kolanach, co mi wcale nie przeszkadzało - A nie zastanawialiście się, gdzie byłam przez ten cały czas? - spytałam zdziwiona, a Vanessa pokiwała przecząco głową.
-Wiedzieliśmy z kim byłaś, dlatego nie chcieliśmy ci przeszkadzać - odpowiedziała moja siostra, a ja podniosłam wysoko brwi.
-Jak to? Skąd?
-Od Rossa - oznajmił Jonah.
-Rossa? - spytałam naprawdę zaskoczona spoglądając na rozpromienionego brata.
-Tak. Był tutaj, bo dziś miał zajmować się ogrodem i przy okazji powiedział nam, że umówiłaś się z Joshem - wytłumaczył Tom, a ja kiwnęłam głową.
-Co to za chłopak? - spytała mnie mama.
-Przyjaciel - odparłam automatycznie. Nie lubię, gdy ludzie pytają mnie w taki sposób o moich kolegów. Równie dobrze mogliby zapytać 'Podoba ci się?' albo 'Chodzicie ze sobą?'. Po co te podchody?
-No dobrze... Laura, jesteś głodna? My już jedliśmy kolacje, ale wszystko jest w lodówce, więc jak chcesz to mogę ci odgrzać - zaproponowała Van z uśmiechem. Ja pokiwałam przecząco głową.
-Nie trzeba, zaraz sama to zrobię - powiedziałam mocno obejmując swojego brata, który głośno ziewnął.
-Ooo widzę, że ktoś tu jest śpiący, co? - Tom spytał wysoko unosząc swoje kąciki ust.
-Trochę się zmęczyłeś dzisiejszego popołudnia, co nie? - Spencer mrugnęła do chłopca, a on kiwnął tylko głową i oparł ją o moje ramie.
-To jakie mamy plany na jutro? - spytała Vanessa.
-Ja niestety do wieczora jestem na konferencji - powiedziała mama, a mi zniknął uśmiech z twarzy. Miałam nadzieję, że spędzimy czas razem, dużo czasu. Jednak jak na razie zapowiadają się dni spędzane bez mamy. Szkoda, stęskniłam się za naszymi rodzinnymi wypadami na pizze, lody, rolki czy rower. Po prostu za naszą wspólną obecnością...
-To... Jonah może pójść ze mną, Spencer i Laurą do studia i zobaczy jak jego siostra gra w serialu. Co wy na to? - spytał podekscytowany Tom. Wszyscy uśmiechnęli się na tą myśl.
-Jak dla mnie super - powiedziała rudowłosa.
-Ja do was dołączę jak skończę papierkową robotę w kancelarii - poinformowała nas Van.
-Świetnie! - zaszczebiotał zachwycony Jonah.
-No dobrze, ale teraz powinieneś już iść spać - powiedziała mama, a brunet tylko pokiwał przecząco głową.
-Ale ja nie jestem jeszcze śpiący - zapewnił, a jego powieki zaczęły ociężale opadać domagając się odrobiny snu.
-Kochanie, jutro też jest dzień, w którym czeka cię mnóstwo atrakcji, więc jeśli teraz pójdziesz spać to będziesz wypoczęty i wcześniej zaczniesz jutrzejszy poranek - powiedziała mama próbując uatrakcyjnić opcję spania. Jonah westchnął ciężko i spojrzał na zgromadzonych.
-Muszę was opuścić. Dobranoc - oznajmił i wstał z moich kolan i podreptał razem z mamą do pokoju.
-Dobranoc - powiedzieliśmy wszyscy równocześnie odprowadzając ich wzrokiem. Jednak zanim poszli na górę, mój brat odwrócił się w naszą stronę.
-A jutro dołączy do nas Ross? - spytał, a ja uniosłam wysoko brwi zaskoczona.
-Ross?
-Tak, fajnego masz przyjaciela. Pozwolił mi dzisiaj nawet wieźć taczkę - powiedział zadowolony i wbiegł po schodach na górę.
Spojrzałam na przyjaciółkę, siostrę i szwagra z pytaniem wymalowanym na twarzy. Czuję, że o czymś nie wiem... O co chodzi z moim bratem i Rossem?!
-Jak Lynch przyjechał dziś, aby pracować w ogrodzie, rozmawiał trochę z Jonah - wytłumaczyła mi Van.
-Spędzili ze sobą jakieś dwie godziny. Młody nalegał, że chce mu pomóc, a Ross, po kilku minutach błagań, zgodził się i pozwolił sobie pomóc - dodał Tom.
-Żebyś widziała jak się dogadywali! I jak razem bawili! Serio. Powinnaś się martwić, że Jonah może zabrać ci przyjaciela - zaśmiała się Spencer. Ja skrzyżowałam ramiona i zmarszczyłam brwi.
-Nie przejmowałabym się tym - powiedziałam, a rudowłosa uniosła znacząco brwi.
-Tak? A dlaczego?
-Bo jestem niezastąpiona - oznajmiłam i wytknęłam jej język. Moi bliscy zaśmiali się cicho, a ja wstałam z kanapy z lekkim uśmiechem i wdzięcznym krokiem skierowałam się do kuchni, aby przygotować sobie kolację, na którą mój brzuch od dawna czekał.

*Następny dzień - środa*
Ranek wyglądał trochę inaczej niż dotychczas. Więcej ludzi łączyło się z większymi kolejkami do łazienek (do mojej wpakowywała się Spencer, a do głównej znajdującej się w korytarzu, próbowała wejść mama, ale Jonah ciągle chciał także tam wparować przy czym przeszkadzał mamie. Normalka). A śniadanie odbyło się w chaosie. 'Kto chce tosta?' czy 'Ktoś sobie życzy soku do śniadania?'. Wszystko fajnie, tylko szkoda, że wśród krzyków typu 'Ja chcę!' czy 'Ja poproszę!' nie dało się rozpoznać kto to mówił. Chodziliśmy w popłochu szykując się do pracy. Każdy biegał w jedną i drugą stronę. Tu ktoś leciał po torebkę, tam po portfel, gdzie indziej po papiery, a nawet i znalazła się osoba, która biegała szukając zabawek. Taaak. Dom wariatów.
I wreszcie poczułam się w końcu jak w domu. Tak... zwyczajnie i normalnie.
Po ciężkim grupowym przygotowaniu, odwieźliśmy mamę na konferencję, a Van pod kancelarię i wraz z Tomem, Jonah oraz Spencer ruszyliśmy w stronę studia. Kilkanaście minut później znaleźliśmy się pod budynkiem naszej pracy, wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę siedziby Disney Channel.
* * * * *
Stałam na planie wraz z Rossem, Raini i Calumem przygotowując się do nagrywania kolejnej sceny do nowego odcinka. Przeglądałam scenariusz i cicho, wręcz pod nosem, powtarzałam sobie tekst. Kątem oka zobaczyłam jak Jonah siedzi na krześle obok filmowców i je jakiegoś dużego pączka. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-No to jak? Jesteście gotowi? - spytał nas Peter, a my zgodnie kiwnęliśmy głowami - To zapraszam na miejsca i zaczynamy - odparł z uśmiechem. Uuu ktoś tu ma chyba dobry humor, trzeba się tym nacieszyć, bo długo taki wesoły pobyć nie może.
Zrobiliśmy to, o co nas poproszono i po chwili zaczęliśmy grać. Przechodziliśmy z miejsca na miejsce, powtarzaliśmy parę linijek kilkanaście razy. Tu źle ktoś wyszedł, tam ktoś za wcześnie zaczął swoją kwestie, a innym razem któreś z nas się pomyliło. I zaczynamy od nowa. W kółko i w kółko to samo. Minęły prawie dwie godziny, a ja była już zmęczona i zirytowana tym, że taka prosta rzecz nie chciała nam wyjść.
-Dobra, jeszcze raz - powiedział Peter, a westchnęłam ciężko.
Spojrzałam na Jonah, który niespokojnie machał nogami. Siedział na krześle i znudzony szukał wzrokiem czegoś bardziej interesującego. Widać, że on też się męczy, jednak bardziej z nudów.
-Zróbcie to porządnie to puszczę was na długą przerwę - obiecał Peter. Zerknęłam na Spencer, która także miała wykończoną minę. Nic tylko stoi i próbuje nagrywać. Próbuje, bo to, co odgrywamy nie da się filmować. Masakra.
-Weźmy to zróbmy dobrze, bo więcej powtórzeń nie wytrzymam - wyznał Ross, a ja Cal i Raini kiwnęliśmy głowami. Żadne z nas nie wytrzyma.
-Na miejsca, kochani! - zawołała Jenny i ustawiliśmy się.
-Iii... Akcja! - rozbrzmiał głos Petera.
Dobrze... Siedzę sobie spokojnie na krześle, wchodzi Raini. Rozmawiamy chwilę, ale po minucie wpada rozbawiony i szalony Calum. Podziwiam go za to jak gra Deza. A następnie do pokoju wpada Ross tanecznym krokiem. Przewróciłam oczami rozbawiona. Kilka tekstów, które mają rozśmieszyć człowieka. Powiedziałam jakiś suchar w stylu Ally. Raini drażniła się z Dezem, a ja próbowałam ich uspokoić. Krótka rozmowa, wpadnięcie na jakiś szalony plan i grupowe wyjście z pokoju. Koniec. I jak?
-Bosko! Mamy to - powiedział Peter, a w jego głosie dało się usłyszeć ulgę.
Westchnęłam głośno. WRESZCIE. Ile można?
Zeszłam z planu i rzuciłam się na kanapę, przy której znajdowało się jedzenie. Ale jestem głodna! Chwyciłam jakąś drożdżówkę w dłoń i zaczęłam ją jeść.
-Laura... - zagaił mnie Jonah podchodząc do mnie - Wy tak zawsze nie umiecie nagrać dwuminutowej sceny? - spytał, a ja już otworzyłam usta, aby odpowiedzieć, ale mnie uprzedzono.
-Nie, ale twoja siostra wyjątkowo się dzisiaj leniła - powiedział Ross siadając obok mnie.
-Słucham? - uniosłam wysoko brwi - wypraszam sobie.
-Oj no dobra... Tak naprawdę zestresowała się widząc ciebie na widowni - oznajmił zwracając się do mojego brata.
-Coś tak przeczuwałem - uśmiechnął się szeroko i obaj zaśmiali. Poczułam się z lekka obgadywana.
-Ej ej ej. To nie prawda - zaprzeczyłam szybko.
-Nie tłumacz się, my i tak wiemy swoje - powiedział Jonah, a ja wysłałam mu groźne spojrzenie - Ooo widzę, że ktoś tu się zaraz zdenerwuje - zaśmiał się młody, a ja zmarszczyłam brwi.
-Ooo widzę, że ktoś tu zostanie wyrzucony ze studia - powiedziałam, a Jonah zrobił tak samo groźną minę, co ja.
-Nie odważysz się.
-Chcesz się przekonać? - spytałam i zaczęliśmy bić się na spojrzenia. Zdezorientowany blondyn siedział obok nas i nie wiedział co zrobić.
-Może coś porobimy? Co? Mamy godzinę przerwy - poinformował nas Ross, a my spojrzeliśmy na niego.
-Obiad! - krzyknęłam równocześnie z Jonah i zaśmialiśmy się szczerze. Blondyn zmarszczył brwi i spojrzał na nas uważnie.
-Bez dwóch zdań jesteście rodzeństwem.
* * * * *
*Narrator*
-Wasza stołówka podaje o wiele lepsze jedzenie niż moja - stwierdził Jonah zajadając się spaghetti. Laura uśmiechnęła się lekko - U nas zawsze podają jakieś paćki. Nigdy nie wiesz co jesz - oznajmił i aż się wzdrygnął na samo wspomnienie. Jego reakcja rozbawiła brunetkę.
-Przeżyjesz. Ja też żywiłam się tym jedzeniem i jeszcze żyję. Chodziłam do tej samej podstawówki co Jonah - dziewczyna poinformowała Rossa, który kiwnął głową ze zrozumieniem.
-Łatwo ci mówić, teraz masz pyszne to jedzenie - mruknął młody Marano.
-Racja, ale teraz możesz się nim delektować - brunetka mrugnęła do brata, który uśmiechnął się szczerze i zwrócił się do blondyna.
-A u ciebie jak było? Ciebie też kucharki chciały otruć? - spytał, a Ross pokręcił przecząco głową.
-Nie - odpowiedział krótko.
-Czyli dobrze w twojej szkole gotowały? - dopytywał, a blondyn zaczął niechętnie grzebać w talerzu.
-Nie do końca. Nie chodziłem do szkoły - odparł pochmurny. Laura widząc jego dziwne zachowanie zmarszczyła lekko brwi.
-Nie chodziłeś? Ale ci dobrze! To prawie wieczne wakacje! - zauważył zachwycony Jonah, a blondyn spojrzał się na niego.
-Żadna frajda, uwierz mi.
-No, ale jak? Brak nauki, brak prac domowych i do tego możesz spać do południa. To musiało być su...
-Jonah - siostra przerwała mu - Daj spokój z tą szkołą, co? Masz teraz wolne i skup się na tym, dobra? - zaproponowała, a chłopiec kiwnął głową i wrócił do dokańczania swojego posiłku. Brunetka spojrzała na blondyna, który wyglądał jakby stracił apetyt. Nie był zadowolony jak pięć minut temu - Może chcesz deser? - zapytała.
-Ja poproszę babeczkę - powiedział młody Marano.
-A ty coś chcesz?
-Nie, dzięki - odpowiedział chłopak nawet nie patrząc na przyjaciółkę. Ciągle niemrawo wpatrywał się w swój talerz.
-Dobra, zaraz przyjdę. Miej Jonah na oku - zwróciła się do Lyncha, a ten kiwnął głową.
-Mnie nie trzeba pilnować. Nie jestem już dzieckiem - zaprotestował jej brat. Laura tylko uniosła brwi do góry.
-Serio? Nie wiedziałam, że dorośli ledwo sięgają mi do pasa - powiedziała i odeszła.
Poszła po jakieś słodkości i stanęła w krótkiej kolejce, aby zapłacić za deser. Po paru minutach wróciła do stolika, jednak zanim do niego doszła zaczęła rozglądać się dookoła.
-Ross?! - podeszła szybko do przyjaciela i położyła na stole jedzenie - Gdzie jest Jonah? - spytała, a blondyn spojrzał na dziewczynę.
-Poszedł po serwetkę. Jest przy... - uciął, gdy zobaczył, że chłopca nie ma przy kasie. Zaczął się rozglądać zdenerwowany.
-Zgubiłeś mi brata? - spytała załamana - Zostawiłam go z tobą na trzy minuty! Jak to w ogóle możliwe?!
-No nie wiem! Był tam jeszcze przed chwilą, przysięgam - powiedział wstając z krzesła.
-No świetnie, teraz muszę go poszukać.
-Pomogę ci.
-No to chyba oczywiste - warknęła i wyszła szybko ze stołówki.
Obydwoje zaczęli szukać niewysokiego chłopca o ciemnych włosach i szerokim uśmiechu. Krążyli po korytarzach i zaglądali do jakiś pomieszczeń starając się znaleźć jedenastolatka.
-Nigdy go nie znajdziemy! To studio jest przecież ogromne! - Laura załamała ręce.
-Przynajmniej wiemy, że nie byłbym dobrą nianią do dzieci - oznajmił Ross, a brunetka spojrzała na niego groźnie. Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko.
-On sobie ze mną żartuje, pewnie siedzi gdzieś i śmieje się ze mnie, że nie mogę go znaleźć.
-To jakaś nowa wersja gry w chowanego? - spytał zdziwiony.
-Pewnie coś w tym stylu. Rozdzielmy się - powiedziała i ruszyła w jedną stronę, a chłopak w drugą.
Chodzili po korytarzach i szukali chłopaka. Sprawdzili swój plan, garderoby, swoje pokoje, jakieś inne pomieszczenia i nawet ponownie zajrzeli do stołówki. Przemierzali na ośleo korytarze budynku. I nic. Po chłopcu ani śladu.
-I jak? - spytał Ross podbiegając do brunetki, gdy zobaczył ją na końcu korytarza.
-I nic. Sprawdzam jeszcze te pomieszczenia - powiedziała próbując otworzyć jakieś drzwi, jednak spotkała się z lekkim oporem.
-Daj, pomogę ci - powiedział blondyn i wyręczył przyjaciółkę. Pchnął mocno drzwi, które otworzyły się szeroko. Jednak przy tym chłopak wleciał do środka i wpadł na coś, co sprawiło, że rozległ się huk. Laura zaśmiała się z tego.
-Wszystko w porządku? - spytała przez śmiech.
-Nie wiem, byłoby miło gdybyś mi pomogła - powiedział, a dziewczyna weszła do ciemnego pomieszczenia.
-No gdzie jesteś? - spytała i nagle kątem oka zobaczyła, że ktoś zamyka drzwi - Nie! - krzyknęła i podbiegła do nich, lecz za późno, bo ktoś je już zamknął na klucz - Halo?! Proszę otworzyć! Jesteśmy w środku!
-Wiem o tym! - nastolatkowie usłyszeli rozbawiony głos jedenastolatka.
-Jonah otwórz te drzwi!
-Nie!
-Już!
-Nie! Trzeba było mnie nie nazywać dzieckiem! - odkrzyknął, a Laura zdenerwowała się nie na żarty.
-Jonah otwórz te drzwi, ale obiecuję, że będziesz cierpiał!
-Zaryzykuję!
-Jonah! JONAH! - krzyczała, ale nie spotkała się z odpowiedzią.
-Chyba sobie już poszedł - stwierdził Ross.
Laura westchnęła zirytowana i obróciła się.
-Gdzie ty w ogóle jesteś? - spytała w przestrzeń. Było ciemno jak w nocy, nic nie było widać.
-Na podłodze gdzieś przed tobą, ale radzę najpierw włączyć światło - stwierdził, a brunetka zaczęła macać ściany w poszukiwaniu włącznika. Chwilę jej to zajęło, ale w końcu je znalazła i włączyła światło. Odwróciła się i zobaczyła blondyna. Natychmiast parsknęła śmiechem - No bardzo zabawne - mruknął.
Blondyn siedział na podłodze, obok niego leżały porozwalane butelki i szczotki, a jego stopa była wetknięta w jakiś kubeł.
-Jak ty to zrobiłeś? - spytała przez śmiech, a Ross zmarszczył groźnie brwi.
-Pomagając tobie otworzyć drzwi. A teraz pomożesz mi zdjąć to wiadro z nogi? - spytał, a brunetka z uśmiechem na ustach podeszła do niego i zaczęła ściągać kubeł, w którym utknęła stopa blondyna.
Po minucie ciągania, szarpania i jęków Lyncha udało się wyswobodzić jego kończynę z wiadra.
-Dzięki - powiedział chłopak i rozejrzał się po pomieszczeniu - Co to? Schowek na preparaty czystości.
-Na to wygląda - oznajmiła brunetka i odsapnęła. Trochę się zmęczyła.
-Twój brat jest nieobliczalny.
-Czasem potrafi tak rozrabiać, co niekiedy trochę mnie denerwuje.
-To postaw się na miejscu Rydel. Czterech braci z podobnymi upodobaniami do żartów - zaśmiał się.
-Też zamykaliście ją w schowkach? - spytała unosząc jedną brew.
-Nie, mieliśmy znacznie gorsze żarty - powiedział poważnie, a Laura zmrużyła oczy.
-Chyba nie chcę wiedzieć co jej robiliście.
-Dobrze, lepiej dla twojej psychiki - oznajmił i oboje uśmiechnęli się do siebie szczerze.
Siedzieli na przeciwko siebie na zimnej podłodze opierając się o jakieś szafki. Ten schowek nie był zadziwiająco ogromny.
-O co chodziło z tą szkołą? - dziewczyna spytała nagle. Blondyn spojrzał na nią zdziwiony.
-Ale o co ci chodzi?
-Jak rozmawialiśmy z Jonah o szkołach. Powiedziałeś, że do żadnej nie chodziłeś i od razu posmutniałeś. O co chodzi? - spytała łagodnie, a Ross odwrócił od niej wzrok - Tylko nie mów, że żałujesz tego, że nie jadłeś tego stołówkowego jedzenia - powiedziała, a chłopak lekko się uśmiechnął.
-Nie, tego akurat nie żałuję - wyznał.
-To czego? - spytała, ale chłopak nie odpowiadał - Ross... Mi możesz powiedzieć - uśmiechnęła się lekko. On spojrzał na nią i odwzajemnił gest.
-Po prostu czasem żałuję, że nie chodziłem do liceum, że nie wyjeżdżałem z klasą na wycieczki i, że nie śmiałem się z kolegami z nauczycieli - wzruszył ramionami. Starał się wyglądać jakby było mu to obojętne, jednak był trochę smutny tym faktem.
-Ale indywidualne nauczanie na pewno musiało być fajne - brunetka próbowała jakoś go rozchmurzyć.
-Taaa, jakiś stary koleś uczył mnie większości przedmiotów i zawsze było tak ciekawie, że myślałem, że tak usnę - wyznał, a dziewczyna westchnęła cicho - Nawet nie wiem co to jest klasa! Jak to jest przebywać w gronie rówieśników i uczyć się z nimi, powtarzać do egzaminów, śmiać się wraz z nimi albo robić w jakieś głupie rzeczy! - Ross zaczął mówić powoli wszystko to, co leżało mu na sercu - Ratliff mówi mi, że nie mam czego żałować, bo liceum było dla niego porażką. No, ale co z tego! Sam chciałbym się o tym przekonać! Może nie byłoby tak źle? Może należałbym do drużyny szkolnej i należał do sportowej elity? A może poznałbym tam jakiś ludzi, którzy zostaliby moimi przyjaciółmi? Nawet nie wiesz jakie masz szczęście, że chodziłaś do szkoły. Wolałbym jesć jakieś papki na stołówce niż siedzieć tyle lat w domu... - wyznał i walnął w jakaś butelkę, która poleciała na drugi koniec schowka.
Laura widząc jego żal, posmutniała. Podniosła się i usiadła obok blondyna.
-Ale pomyśl... Zamiast chodzenia do liceum przez te wszystkie lata grałeś w zespole z rodzeństwem i przyjacielem, występowałeś, tworzyłeś muzykę, a teraz grasz w serialu. Robiłeś to, co kochasz - powiedziała i ujęła jego dłoń w swoją - Muzyka, to jej poświęciłeś swój czas. Zrobiłeś to, bo to kochasz. A liceum nie da się pokochać, uwierz mi. Fakt, fajnie było spędzać czas z ludźmi ze szkoły i robić żarty z nauczycieli, ale to minęło. To trwało tylko parę lat. Skończyło się. Wszyscy zaczynamy dorosłe życie. A ty? Ty ominąłeś lata szkolne, ale za to zyskałeś to wszystko, co osiągnąłeś. Zdobyłeś doświadczenie i wiedzę. A najważniejsze jest to, że robisz to, co kochasz. Uwierz mi, że dużo ludzi zazdrości tobie. Ale po co zastanawiać się nad tym czego nie mamy? Lepiej skupić się na tym co jest teraz - powiedziała i uśmiechnęła się do niego patrząc mu w oczy. Blondyn odwzajemnił gest i mocniej ścisnął jej dłoń.
-Dziękuję, właśnie tego potrzebowałem - szepnął i pocałował ją w policzek.
Laura uśmiechnęła się lekko i oparła swoją głowę na jego ramieniu.
-Na mnie możesz liczyć - szepnęła, a chłopak uśmiechnął się szczerze.
-Wiem - powiedział i nagle drzwi od schowka się otworzyły.
-A co wy tu wyrabiacie? - spytał zdziwiony Peter patrząc na nich uważnie.
Laura i Ross od razu odsunęli się od siebie puszczając swoje dłonie.
-Nic - odpowiedzieli równocześnie z lekkim zakłopotaniem.

--------------
Siemka :D
No wiem, wiem. Minął tydzień. Mój błąd. Brak weny ma swoje minusy... Długo czekaliście, ale widzę, że jesteście cierpliwi :) Dlatego napisałam trochę dłuższy rozdział, żebyście mi wybaczyli moją nieobecność :P
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;) - Ale od razu uprzedzam, że go nie czytałam i nie wiem jakie są błędy. Nie mam siły sprawdzać :/
Czeka mnie jeszcze lektura i matma... Czyli KATORGA. Życzcie mi powodzenia xd
Chciałam was spytać jak wyobrażacie dalsze losy tych bohaterów? Jestem ciekawa co wymyślicie i kto wie, może coś spełnię co napiszecie? :P
Piszcie moi kochani!!! <3
Całuję :*



27 komentarzy:

  1. Jest rozdział!♥ yay yay yay. Kiedy zobaczyłam że pojawił sie rozdział to byla moja reakcja " oh my god. Jest rozdział jestem happy". Rozdział jest cud miód i orzeszki. Czekam na nastepny. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ajajaj♥ boski! już nie mogę się doczekać następnego =3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodać, nic ując, boooski♥
    Jak w poprzednim rozdziale był Josh, to teraz tylko Ross xD
    A co do pytania. hm... Fajnie, jakby była jakaś dodatkowa tajemnica, która wpłynie na relacje Raury, hehe, wiem, to głupie:D
    Powodzenia z matmą:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Dawaj szybko next! Ja tylko chcę żeby nigdy wiecej Ross nie kłócił się z Laurą (i na odwrót) :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. aaa świetny :D bedzie jakaś niby romantyczna scena "przyjaźni" i tak oczywiście sie rozwinie Raura :* zapraszam na mojego : http://no-ordinary-love-raura-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Przemierzali na ośleo korytarze - to mnie rozwaliło. HahhaahahahahhahaahahhhaahhahahahaahHhhaahaHHHhH
    Chce tak.dużo rzeczy ze.aż ich.nie.śmiem tutaj wypisywać - wstydliwa Niewi xd
    Ciesze się ze.mogłam ci pomoc xd możesz mi pomnik postawić byłoby fajnie xd
    No i z następnym się rusz xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Sweet rozdział...czekam na kolejne!!

    OdpowiedzUsuń
  8. awwww, bardzo lubię takie sceny z Raurą *-* so sweet :3
    Świetny rozdział ^^ Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja się podpisuje pod pomysłem Patki + może będą mieli jakiś wyjazd promujący serial i tam może ktoś się wygadać z tym sekretem i się wtedy do siebie zbliża ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ross i Jonah = awwww *.*
    Wspaniale piszesz! Na każdy twój rozdział czekam z zapartym tchem!
    Teraz też! :D
    Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział taki kochany<3 Awwwww
    kocham to rodzeństwo. Marano pokazuje, że jej zależy i to bardzo fajnie :D A gdyby tak w nexcie była taka słodka sytuacja pomiędzy Joshem i Laurą i oni by się do siebie zaczęli zbliżać, a tu BUM! wchodzi Ross. Działo by się to w tym miejscu, gdzie lubili przesiadywać jako dzieci z tym szumem morza. I zgadzam się z Partką Cher :D jakaś tajemnica byłaby boska :D
    Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Popieram Partkę Cher, a rozdział... Co tu dużo mówić... NIe wymyślili jeszcze takich słów co by opisały jego wspaniałość!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejne promo odcinków serialu i tam jakieś zbliżenie Raury, albo, że coś się stanie Rossowi i on wtedy spakuje swoje rzeczy i pojedzie w to miejsce gdzie Josh i tam pojedzie do niego Lau i coś tam się stanie... Albo po prostu Auslly będzie musiało się pocałować w serialu i... Nie wiem:/ Ty na pewno coś wymyślisz:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Popieram Abi, to z tym, że coś się stanie i on się tam skryje a Laura go tam znajdzie byłoby dobre. :)
    A tak w ogóle, długo jeszcze mamy czekać na Raurę? :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest super!
    A zachowanie Laury naprawdę ładne:)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny <3 Nie wiem jak inni ale ja lubię sceny zazdrości :) Niech Lau zacznie chodzić z Joshem, a Ross będzie zazdrosny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny :)
    Jak zawsze zresztą xD
    Chcę nexta. Potrzebuję gooooo

    OdpowiedzUsuń
  18. rozdział boski, świetny, genialny...
    Jak zwykle...
    Czekam na next.
    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Ross, Lau, i ekipa A&A mogli by wyjechać np. do Paryża, a stało się tak że Raura musiała mieszkać w jednym pokoju razem i tak zaczęło by się coś dziać, ty już wymyślisz co. Albo że Laura zobaczy josha jak całuje się z inną dziewczyną a ross będzie ją pocieszał itd. A rozdzialik super czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  20. Rozdział świetny, pisz szybko next!
    P.S zapraszam do mnie, dopiero zaczynam ;>
    http://fanfiction-r5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ostatnia scena - so sweet. Rozdział cudowny. Niestety dopiero dziś go przeczytałam. Co do tego jak wyobrażam sobie dalsze losy to... sama nie wiem. Najlepsze jest to, że każdy Twój rozdział jest dla mnie nieprzewidywalny i za to bardzo dziękuję.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    P.S. Jak się czujesz, wena wróciła? ( Tak, tak obchodzi mnie to xD )

    OdpowiedzUsuń
  22. Końcówka najlepsza!:):) ale cały rozdział też był świetny:):)
    Wiktoria:)

    OdpowiedzUsuń