*Ten sam dzień*
*Vanessa*
Wraz z Tomem weszłam do domu cały czas się śmiejąc. Dochodziła 20, a my dopiero co wróciliśmy z zakupów. Wnieśliśmy torby z jedzeniem do kuchni i spojrzeliśmy na siebie.
-Wiesz, że jesteś piękna? - powiedział Tom podchodząc do mnie bliżej. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
-Tak? - spytałam niby zdziwiona.
-Tak.
-A jak bardzo?
-Bardzo - szepnął mi do ucha i pocałował mnie w szyję. Ciarki przeszły po całym ciele.
-To szczęściarz z ciebie - odszepnęłam uwodzicielsko.
-Wielki.
Tom zaczął całować mnie namiętnie w usta. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i powoli zatracałam się w tych przyjemnościach. Mój mąż zaczął obdarowywać mnie czułymi pocałunkami w usta, szyję i moje dłonie. W końcu brunet złapał mnie w pasie i podniósł, a ja splątałam nogi wokół jego ciała nie odrywając się od niego ani na chwilę. Tom skierował się w stronę schodów, a później zaczął po nich wchodzić. Nasze chaotyczne i namiętne pocałunki mu w tym nie pomagały. Nasze ciała zaczęły powoli płonąć. Pojawiła się iskra pragnienia naszej miłości, która z każdą sekundą się zwiększała. Odkąd dziewczyny mieszkają u nas, nie mamy dla siebie zbyt dużo czasu, więc nie często możemy pozwolić sobie na taką bliskość. Czekaj. Właśnie... dziewczyny...
-Tom... - powiedziałam i oderwałam się od niego. Znajdowaliśmy się już na piętrze - Lau i Spence - przypomniałam, a on zrobił niezadowoloną minę.
-Myślisz, że są tutaj? Na dole nikogo nie było.
Wzruszyłam ramionami.
-Trzeba pójść sprawdzić - powiedziałam i pociągnęłam męża za dłoń.
Podeszliśmy do drzwi pokoju rudowłosej, zapukaliśmy i otworzyliśmy je. Pusto. Nikogo nie ma. Jeszcze tylko sprawdzimy czy jest moja siostra. Przeszliśmy parę kroków pod jej pokój i tak samo zrobiliśmy jak u Spencer. Natomiast, gdy otworzyliśmy drzwi, zobaczyliśmy coś dziwnego.
-A co oni tu robią? - spytał zdziwiony Tom.
Laura spała wraz z Rossem na jednym łóżku. Blondyn był pogrążony we śnie w pozycji siedzącej oparty o wezgłowie. Natomiast brunetka leżała opierając głowę na kolanach chłopaka, które zastępowały jej poduszkę. Wyglądali uroczo. Smacznie spali i nie przejmowali się resztą świata.
-To nie mamy domu dla siebie - wyszeptałam spoglądając na Toma. Brunet czule ścisnął moją dłoń.
-To w takim razie idziemy obejrzeć u siebie jakiś film? - spytał, a ja kiwnęłam głową - To pójdę na dół coś wybrać i wezmę coś do jedzenia - poinformował mnie, pocałował w policzek i po cichu zszedł do kuchni po schodach.
Ja postanowiłam zamknąć pokój i pójść do swojego pokoju. Gdy chwyciłam klamkę drzwi, nagle zobaczyłam coś kątem oka. Spojrzałam w tamtym kierunku i zauważyłam karton wypełniony listami. Był on na wierzchu, nie chował się nigdzie w szafce czy pod łóżkiem w celu zapomnienia. Uśmiechnęłam się lekko. W tym momencie widzę iskierkę nadziei na to, że Laura w końcu wybaczy ojcu. Może to potrwać, ale może jej się uda.
Ostatni raz spojrzałam na moją śpiącą siostrę oraz Rossa, i wyszłam z pokoju zamykając przy tym drzwi.
*Vanessa*
Wraz z Tomem weszłam do domu cały czas się śmiejąc. Dochodziła 20, a my dopiero co wróciliśmy z zakupów. Wnieśliśmy torby z jedzeniem do kuchni i spojrzeliśmy na siebie.
-Wiesz, że jesteś piękna? - powiedział Tom podchodząc do mnie bliżej. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
-Tak? - spytałam niby zdziwiona.
-Tak.
-A jak bardzo?
-Bardzo - szepnął mi do ucha i pocałował mnie w szyję. Ciarki przeszły po całym ciele.
-To szczęściarz z ciebie - odszepnęłam uwodzicielsko.
-Wielki.
Tom zaczął całować mnie namiętnie w usta. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i powoli zatracałam się w tych przyjemnościach. Mój mąż zaczął obdarowywać mnie czułymi pocałunkami w usta, szyję i moje dłonie. W końcu brunet złapał mnie w pasie i podniósł, a ja splątałam nogi wokół jego ciała nie odrywając się od niego ani na chwilę. Tom skierował się w stronę schodów, a później zaczął po nich wchodzić. Nasze chaotyczne i namiętne pocałunki mu w tym nie pomagały. Nasze ciała zaczęły powoli płonąć. Pojawiła się iskra pragnienia naszej miłości, która z każdą sekundą się zwiększała. Odkąd dziewczyny mieszkają u nas, nie mamy dla siebie zbyt dużo czasu, więc nie często możemy pozwolić sobie na taką bliskość. Czekaj. Właśnie... dziewczyny...
-Tom... - powiedziałam i oderwałam się od niego. Znajdowaliśmy się już na piętrze - Lau i Spence - przypomniałam, a on zrobił niezadowoloną minę.
-Myślisz, że są tutaj? Na dole nikogo nie było.
Wzruszyłam ramionami.
-Trzeba pójść sprawdzić - powiedziałam i pociągnęłam męża za dłoń.
Podeszliśmy do drzwi pokoju rudowłosej, zapukaliśmy i otworzyliśmy je. Pusto. Nikogo nie ma. Jeszcze tylko sprawdzimy czy jest moja siostra. Przeszliśmy parę kroków pod jej pokój i tak samo zrobiliśmy jak u Spencer. Natomiast, gdy otworzyliśmy drzwi, zobaczyliśmy coś dziwnego.
-A co oni tu robią? - spytał zdziwiony Tom.
Laura spała wraz z Rossem na jednym łóżku. Blondyn był pogrążony we śnie w pozycji siedzącej oparty o wezgłowie. Natomiast brunetka leżała opierając głowę na kolanach chłopaka, które zastępowały jej poduszkę. Wyglądali uroczo. Smacznie spali i nie przejmowali się resztą świata.
-To nie mamy domu dla siebie - wyszeptałam spoglądając na Toma. Brunet czule ścisnął moją dłoń.
-To w takim razie idziemy obejrzeć u siebie jakiś film? - spytał, a ja kiwnęłam głową - To pójdę na dół coś wybrać i wezmę coś do jedzenia - poinformował mnie, pocałował w policzek i po cichu zszedł do kuchni po schodach.
Ja postanowiłam zamknąć pokój i pójść do swojego pokoju. Gdy chwyciłam klamkę drzwi, nagle zobaczyłam coś kątem oka. Spojrzałam w tamtym kierunku i zauważyłam karton wypełniony listami. Był on na wierzchu, nie chował się nigdzie w szafce czy pod łóżkiem w celu zapomnienia. Uśmiechnęłam się lekko. W tym momencie widzę iskierkę nadziei na to, że Laura w końcu wybaczy ojcu. Może to potrwać, ale może jej się uda.
Ostatni raz spojrzałam na moją śpiącą siostrę oraz Rossa, i wyszłam z pokoju zamykając przy tym drzwi.
* * * * *
*Laura*
Usłyszałam jakieś stłumione śmiechy dochodzące z dołu. Otworzyłam powoli oczy i poczułam, że trochę zdrętwiała mi szyja. Podniosłam się odrobinę i złapałam za obolałe miejsce. Kątem oka zauważyłam śpiącego obok mnie blondyna. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam po cichu z łóżka. Podreptałam do łazienki i zmyłam tam rozmazany od płaczu tusz. Gdy ogarnęłam twarz, postanowiłam zejść na dół. Przeszłam do mojego pokoju i ponownie spojrzałam na Rossa. Spał jak zabity, oparty był o wezgłowie, więc pewnie nie było mu zbyt wygodnie. Podeszłam do niego i przykryłam go kocem. Po chwili odwróciłam się w stronę wyjścia.
-No i gdzie uciekasz? - usłyszałam nagle męski głos. Odwróciłam się w jego stronę. Chłopak otworzył oczy i spojrzał się na mnie - Muszę ci powiedzieć, że coraz częściej ze mną śpisz - zauważył i uśmiechnął się lekko.
-Obok ciebie, a to różnica.
-I tak zastanawiam się czy nie powinienem poczuć się wykorzystany - powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko, podeszłam do łóżka i usiadłam obok blondyna.
-Dziękuję - szepnęłam i spojrzałam się na niego. On wyprostował się wyciągając swoje plecy.
-Nie dziękuj, nie masz za co.
-Właśnie mam. Niekażdy zachowałby się tak wyrozumiale jak ty. Jakaś dziewczyna nagle się na ciebie rzuca i płacze, to nie było normalne...
-Było, masz prawo tak reagować. Nie dziwię ci się.
-Przeważnie tak się nie zachowuję, najczęściej jestem silna...
-Nie musisz być. Już nie jesteś w tym sama, możesz na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy - szepnął, a ja uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego.
-Dziękuję - szepnęłam, a on delikatnie ucałował mnie w czubek głowy. Gest troski i czułości.
Siedzieliśmy w takiej pozie jakiś czas, gdy nagle usłyszeliśmy jakieś głośne śmiechy z dołu. Spojrzałam na zegarek. Było grubo po 20.
-Idziemy na kolację? - spytałam uśmiechnęłam się szeroko, a blondyn kiwnął ochoczo głową.
-Jasne.
I obydwoje wstaliśmy z łóżka chcąc zejść do reszty domowników. Spokojnym krokiem skierowaliśmy się na dół po schodach i praktycznie od razu nas przywitano.
-Ooo śpiochy się obudziły! - zaśmiał się Tom.
-Stęskniliście się za nami? - Van spytała nas z szerokim uśmiechem.
-Nie myśl sobie... Znając ich to po jedzenie zeszli - prychnęła Spencer.
-Nie prawda... To co jemy? - spytałam z szerokim uśmiechem.
-Mówiłam! - powiedziała triumfalnie rudowłosa.
-Brawo, detektywie. Podasz mi chleb? - spytał Ross siadając do stołu, gdzie wszyscy już siedzieli.
-Jak wam minął dzień? - spytałam nakładając sobie na talerz trochę sałatki.
Vanessa wzruszyła ramionami.
-Normalnie. Cały dzień na stażu w kancelarii adwokackiej, a w przerwie na lunch nauka scenariusza, bo już niedługo zaczynamy nagrywać film.
-Jaki film? - spytał zdezorientowany blondyn.
-Van dostała rolę w filmie - wyjaśniłam szybko, a chłopak uśmiechnął się szeroko.
-To świetnie! Gratuluję! - powiedział entuzjastycznie Ross.
-Dziękuję - odpowiedziała uszczęśliwiona Van.
-A jak tam u ciebie Tom? - spytałam.
-Dobrze, cały dzień spędziłem w pracy. Papierkowa robota, ogarnięcie waszych i nie tylko waszych wywiadów, skargi lub pochwały innych... Normalny ciężki i zalatany dzień - westchnął brunet i wgryzł się w swoją wielką kanapkę.
-A ja miałam cudowny dzień! - poinformował nas Spencer - Peter wziął mnie ze sobą na jakąś sesję zdjęciową dla jakiejś marki ubrań, ale to nieważne... On robił zdjęcia i pokazywał mi co jest najważniejsze w tego typu wydarzeniach. Na przykład na co trzeba zwrócić szczególną uwagę i jak ustawić odpowiednio do pionu kapryśną modelkę - zaśmiała się szczerze. Ja uśmiechnęłam się szeroko.
-To świetnie, naprawdę się cieszę - odpowiedziałam.
Jestem bardzo zadowolona, że Spence ma możliwość rozwijania swojej pasji i zainteresowań. Wiem, że z fotografią wiąże przyszłość, więc każda taka okazja przybliża ją do osiągnięcia swojej wymarzonej pracy. Ja tak miałam kiedyś z muzyką, a dziś z architekturą. Muszę przyznać, że prośby Vanessy, bym tu przyjechała na wakacje po liceum, nie były takie bezsensu jak na początku myślałam. Teraz okazuje się, że dzięki temu pracujemy na swoją przyszłość, której pragniemy z całego serca. Pobyt w L.A. sprawia, że kształcimy się w czymś co sprawia u nas radość. Każdy człowiek powinien czegoś takiego doświadczyć i zasmakować, bo jedno z ważniejszych rzeczy jest to, aby swoją pasję kształcić, rozwijać i rosnąć w niej.
Usłyszałam jakieś stłumione śmiechy dochodzące z dołu. Otworzyłam powoli oczy i poczułam, że trochę zdrętwiała mi szyja. Podniosłam się odrobinę i złapałam za obolałe miejsce. Kątem oka zauważyłam śpiącego obok mnie blondyna. Uśmiechnęłam się lekko i wstałam po cichu z łóżka. Podreptałam do łazienki i zmyłam tam rozmazany od płaczu tusz. Gdy ogarnęłam twarz, postanowiłam zejść na dół. Przeszłam do mojego pokoju i ponownie spojrzałam na Rossa. Spał jak zabity, oparty był o wezgłowie, więc pewnie nie było mu zbyt wygodnie. Podeszłam do niego i przykryłam go kocem. Po chwili odwróciłam się w stronę wyjścia.
-No i gdzie uciekasz? - usłyszałam nagle męski głos. Odwróciłam się w jego stronę. Chłopak otworzył oczy i spojrzał się na mnie - Muszę ci powiedzieć, że coraz częściej ze mną śpisz - zauważył i uśmiechnął się lekko.
-Obok ciebie, a to różnica.
-I tak zastanawiam się czy nie powinienem poczuć się wykorzystany - powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko, podeszłam do łóżka i usiadłam obok blondyna.
-Dziękuję - szepnęłam i spojrzałam się na niego. On wyprostował się wyciągając swoje plecy.
-Nie dziękuj, nie masz za co.
-Właśnie mam. Niekażdy zachowałby się tak wyrozumiale jak ty. Jakaś dziewczyna nagle się na ciebie rzuca i płacze, to nie było normalne...
-Było, masz prawo tak reagować. Nie dziwię ci się.
-Przeważnie tak się nie zachowuję, najczęściej jestem silna...
-Nie musisz być. Już nie jesteś w tym sama, możesz na mnie liczyć o każdej porze dnia i nocy - szepnął, a ja uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego.
-Dziękuję - szepnęłam, a on delikatnie ucałował mnie w czubek głowy. Gest troski i czułości.
Siedzieliśmy w takiej pozie jakiś czas, gdy nagle usłyszeliśmy jakieś głośne śmiechy z dołu. Spojrzałam na zegarek. Było grubo po 20.
-Idziemy na kolację? - spytałam uśmiechnęłam się szeroko, a blondyn kiwnął ochoczo głową.
-Jasne.
I obydwoje wstaliśmy z łóżka chcąc zejść do reszty domowników. Spokojnym krokiem skierowaliśmy się na dół po schodach i praktycznie od razu nas przywitano.
-Ooo śpiochy się obudziły! - zaśmiał się Tom.
-Stęskniliście się za nami? - Van spytała nas z szerokim uśmiechem.
-Nie myśl sobie... Znając ich to po jedzenie zeszli - prychnęła Spencer.
-Nie prawda... To co jemy? - spytałam z szerokim uśmiechem.
-Mówiłam! - powiedziała triumfalnie rudowłosa.
-Brawo, detektywie. Podasz mi chleb? - spytał Ross siadając do stołu, gdzie wszyscy już siedzieli.
-Jak wam minął dzień? - spytałam nakładając sobie na talerz trochę sałatki.
Vanessa wzruszyła ramionami.
-Normalnie. Cały dzień na stażu w kancelarii adwokackiej, a w przerwie na lunch nauka scenariusza, bo już niedługo zaczynamy nagrywać film.
-Jaki film? - spytał zdezorientowany blondyn.
-Van dostała rolę w filmie - wyjaśniłam szybko, a chłopak uśmiechnął się szeroko.
-To świetnie! Gratuluję! - powiedział entuzjastycznie Ross.
-Dziękuję - odpowiedziała uszczęśliwiona Van.
-A jak tam u ciebie Tom? - spytałam.
-Dobrze, cały dzień spędziłem w pracy. Papierkowa robota, ogarnięcie waszych i nie tylko waszych wywiadów, skargi lub pochwały innych... Normalny ciężki i zalatany dzień - westchnął brunet i wgryzł się w swoją wielką kanapkę.
-A ja miałam cudowny dzień! - poinformował nas Spencer - Peter wziął mnie ze sobą na jakąś sesję zdjęciową dla jakiejś marki ubrań, ale to nieważne... On robił zdjęcia i pokazywał mi co jest najważniejsze w tego typu wydarzeniach. Na przykład na co trzeba zwrócić szczególną uwagę i jak ustawić odpowiednio do pionu kapryśną modelkę - zaśmiała się szczerze. Ja uśmiechnęłam się szeroko.
-To świetnie, naprawdę się cieszę - odpowiedziałam.
Jestem bardzo zadowolona, że Spence ma możliwość rozwijania swojej pasji i zainteresowań. Wiem, że z fotografią wiąże przyszłość, więc każda taka okazja przybliża ją do osiągnięcia swojej wymarzonej pracy. Ja tak miałam kiedyś z muzyką, a dziś z architekturą. Muszę przyznać, że prośby Vanessy, bym tu przyjechała na wakacje po liceum, nie były takie bezsensu jak na początku myślałam. Teraz okazuje się, że dzięki temu pracujemy na swoją przyszłość, której pragniemy z całego serca. Pobyt w L.A. sprawia, że kształcimy się w czymś co sprawia u nas radość. Każdy człowiek powinien czegoś takiego doświadczyć i zasmakować, bo jedno z ważniejszych rzeczy jest to, aby swoją pasję kształcić, rozwijać i rosnąć w niej.
* * * * *
*Następny dzień - wtorek*
Cały dzień mieliśmy sesję zdjęciową. Co chwila zmienialiśmy stroje, pozy, miny i scenerie. Dużo zamieszania i wiele godzin spędzonych na pozowaniu do aparatów. Oczywiście za obiektywem stał Peter oraz Spencer. Na ustach rudowłosej ciągle widniał uśmiech radości i wcale mnie to nie dziwi, bo była w swoim żywiole. Po kilku godzinach wzbogaciliśmy się o kilkanaście naprawdę świetnych fotografii. Po sesji mogliśmy wrócić do domu, jednak ja zostałam jeszcze chwilę w studiu, by pomóc trochę Jimowi. A Ross mi w tym towarzyszył. To było bardzo miłe z jego strony. Odważył się to zrobić, mimo że wie jak to się może skończyć. Ryzykuje pojawieniem się kilku nowych siniaków. Szalony.
Popijając kawę patrzyłam na różne szkice, a Ross w tym czasie spawał jakiś kawałek metalu. Nie wiem po co, ja w tym momencie udaję, że go nie znam. Nagle mój telefon zabrzęczał. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że dostałam smsa od Josha:
"Siemka Marano, masz ochotę się dziś spotkać? :)"
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam:
"Jasne Cullen, ale to dopiero po pracy, bo jeszcze w studiu siedzę."
Wysłałam, a na odpowiedź czekać długo nie musiałam:
"To podjadę po ciebie pod studio. O której będziesz wychodzić?"
Zastanowiłam się chwilę i napisałam:
"Za jakąś godzinę."
Po chwili mój telefon ponownie zabrzęczał.
"To oczekuj mnie na parkingu za godzinę ;)"
Uśmiechnęłam się lekko.
"Będę czekać :)"
Odłożyłam telefon i wróciłam do pracy. Musiałam jeszcze zrobić parę rzeczy przed wyjściem - przeanalizować szkice i nanieść jakieś ewentualne poprawki. Pomóc Rossowi w czymkolwiek on tam robi i postarać się, aby ten nowy stażysta Jima nie doprowadził go do szewskiej pasji. Dużo tego, oj dużo. A taka mało czasu...
Prawie godzinę później skończyliśmy wszystko robić i wraz z blondynem skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
-W sumie ciekawą macie pracę, gdy tak wszystko urządzacie - stwierdził Ross idąc obok mnie.
-Nie widziałeś jak to wygląda, gdy trzeba coś nagle zmieniać, bo coś się komuś nie podoba. Albo jak ktoś coś zepsuje czy nagle postanowi, że powinno być zupełnie inaczej. Wtedy jest okropnie. Wszyscy są podenerwowani. Normalnie potrafimy skakać sobie do gardeł.
-No to zazdroszczę - zaśmiał się i dostał ode mnie łokciem w bok.
-Wyobraź sobie, że to też jest fajne.
-W to nie wątpię - uśmiechnął się i wyszliśmy ze studia kierując się na parking - Podwieźć cię? - spytał mnie, gdy doszliśmy do jego motocyklu.
-Nie, dzięki. Josh po mnie przyjechał - powiedziałam i skinieniem głowy wskazałam na auto oddalone o kilkanaście metrów.
Blondyn uniósł wysoko brwi.
-Josh?
-Tak, umówiliśmy się - powiedziałam, podeszłam do blondyna i pocałowałam go w policzek na pożegnanie - Do jutra - powiedziałam z uśmiechem, a chłopak odwzajemnił mój gest.
-Do jutra - odpowiedział i usiadł na swoją maszynę, a ja podeszłam do samochodu przyjaciela. Otworzyłam drzwi i weszłam do auta.
-Hej - przywitałam się z uśmiechem i ucałowałam Josha w policzek.
-Witaj - uśmiechnął się szeroko, a ja usiadłam wygodniej na fotelu.
-To... Gdzie jedziemy?
-A to już jest niespodzianka - odpowiedział, a na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, który, jeśli mam być szczerze, mnie pozytywnie zaintrygował.
Cały dzień mieliśmy sesję zdjęciową. Co chwila zmienialiśmy stroje, pozy, miny i scenerie. Dużo zamieszania i wiele godzin spędzonych na pozowaniu do aparatów. Oczywiście za obiektywem stał Peter oraz Spencer. Na ustach rudowłosej ciągle widniał uśmiech radości i wcale mnie to nie dziwi, bo była w swoim żywiole. Po kilku godzinach wzbogaciliśmy się o kilkanaście naprawdę świetnych fotografii. Po sesji mogliśmy wrócić do domu, jednak ja zostałam jeszcze chwilę w studiu, by pomóc trochę Jimowi. A Ross mi w tym towarzyszył. To było bardzo miłe z jego strony. Odważył się to zrobić, mimo że wie jak to się może skończyć. Ryzykuje pojawieniem się kilku nowych siniaków. Szalony.
Popijając kawę patrzyłam na różne szkice, a Ross w tym czasie spawał jakiś kawałek metalu. Nie wiem po co, ja w tym momencie udaję, że go nie znam. Nagle mój telefon zabrzęczał. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam, że dostałam smsa od Josha:
"Siemka Marano, masz ochotę się dziś spotkać? :)"
Uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam:
"Jasne Cullen, ale to dopiero po pracy, bo jeszcze w studiu siedzę."
Wysłałam, a na odpowiedź czekać długo nie musiałam:
"To podjadę po ciebie pod studio. O której będziesz wychodzić?"
Zastanowiłam się chwilę i napisałam:
"Za jakąś godzinę."
Po chwili mój telefon ponownie zabrzęczał.
"To oczekuj mnie na parkingu za godzinę ;)"
Uśmiechnęłam się lekko.
"Będę czekać :)"
Odłożyłam telefon i wróciłam do pracy. Musiałam jeszcze zrobić parę rzeczy przed wyjściem - przeanalizować szkice i nanieść jakieś ewentualne poprawki. Pomóc Rossowi w czymkolwiek on tam robi i postarać się, aby ten nowy stażysta Jima nie doprowadził go do szewskiej pasji. Dużo tego, oj dużo. A taka mało czasu...
Prawie godzinę później skończyliśmy wszystko robić i wraz z blondynem skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
-W sumie ciekawą macie pracę, gdy tak wszystko urządzacie - stwierdził Ross idąc obok mnie.
-Nie widziałeś jak to wygląda, gdy trzeba coś nagle zmieniać, bo coś się komuś nie podoba. Albo jak ktoś coś zepsuje czy nagle postanowi, że powinno być zupełnie inaczej. Wtedy jest okropnie. Wszyscy są podenerwowani. Normalnie potrafimy skakać sobie do gardeł.
-No to zazdroszczę - zaśmiał się i dostał ode mnie łokciem w bok.
-Wyobraź sobie, że to też jest fajne.
-W to nie wątpię - uśmiechnął się i wyszliśmy ze studia kierując się na parking - Podwieźć cię? - spytał mnie, gdy doszliśmy do jego motocyklu.
-Nie, dzięki. Josh po mnie przyjechał - powiedziałam i skinieniem głowy wskazałam na auto oddalone o kilkanaście metrów.
Blondyn uniósł wysoko brwi.
-Josh?
-Tak, umówiliśmy się - powiedziałam, podeszłam do blondyna i pocałowałam go w policzek na pożegnanie - Do jutra - powiedziałam z uśmiechem, a chłopak odwzajemnił mój gest.
-Do jutra - odpowiedział i usiadł na swoją maszynę, a ja podeszłam do samochodu przyjaciela. Otworzyłam drzwi i weszłam do auta.
-Hej - przywitałam się z uśmiechem i ucałowałam Josha w policzek.
-Witaj - uśmiechnął się szeroko, a ja usiadłam wygodniej na fotelu.
-To... Gdzie jedziemy?
-A to już jest niespodzianka - odpowiedział, a na jego ustach pojawił się chytry uśmieszek, który, jeśli mam być szczerze, mnie pozytywnie zaintrygował.
---------------
Siemka :D
Dzisiaj krótko, bo spieszę się na osiemnastkę koleżanki. No i wiecie... Włosy, makijaż, strój i dojazd swoje robią :P Także dzisiaj wstawiam rozdział, bo jutro bym nie dała rady xd
Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Wiem, że krótki, ale jakoś to przeżyjecie xd Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale w weekend miałam inną osiemnastkę, potem trzy dni klasówek, a i do kina sobie w między czasie poszłam i tak jakoś wyszło xd Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)
No to cieszcie się, że wstawiłam dziś i podziękujcie Niewi, która mnie męczyła wczoraj i dzisiaj o ten rozdział xd
Niewi, złomie ty, do nauki! <3
Komentujcie i dzielcie się swoją opinią!
Całuję! :*
Siemka :D
Dzisiaj krótko, bo spieszę się na osiemnastkę koleżanki. No i wiecie... Włosy, makijaż, strój i dojazd swoje robią :P Także dzisiaj wstawiam rozdział, bo jutro bym nie dała rady xd
Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Wiem, że krótki, ale jakoś to przeżyjecie xd Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale w weekend miałam inną osiemnastkę, potem trzy dni klasówek, a i do kina sobie w między czasie poszłam i tak jakoś wyszło xd Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)
No to cieszcie się, że wstawiłam dziś i podziękujcie Niewi, która mnie męczyła wczoraj i dzisiaj o ten rozdział xd
Niewi, złomie ty, do nauki! <3
Komentujcie i dzielcie się swoją opinią!
Całuję! :*
http://magic-story-raura.blogspot.com/
http://naughtyboyandcutegirl-raura.blogspot.com/
Piękny jak zawsze. Już się nie mogę doczekać nexta. I nie jestem wcale zła. Miłej imprezki <3333
OdpowiedzUsuńMojej zabawy życzę ! Rozdział krótki , ale jak zawsze świetny ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jestt N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-Y! <3. JAK JA KOCHAM TWOJEGO BLOGA!. NIE WAŻNE ŻE ROZDZIAŁ KRÓTKI <3. CZEKAM NA NASTĘPNY ;3. TWOJA WIERNA CZYTELNICZKA <3.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nexta :D
Map pytanie czy zrobisz parę z Laury i Josha?
Mam*
OdpowiedzUsuńW końcu!
OdpowiedzUsuńRozdział superowy.
Czekam na next.
Miłej imprezki.
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
Cudny. Yeah! kolejny twój rozdział wywołuje u mnie uśmiech. Zapraszam na 2 rozdział http://raura-true-one-of-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko raurę zrobisz:) a Ross o Josha będzie zazdrosny;)
OdpowiedzUsuńJaak zwykle zajebisty ^^
OdpowiedzUsuńBoże, nie mogę się już Raury doczekać ;-; Jak to każda świrnięta fanka XD
Czekam na kolejny ^^
Fantastyczny♥ no co tu dużo pisać... czekam na next!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział... czekam na kolejny... życzę miłej zabawy!
OdpowiedzUsuńekstra rozdział !!!!!!!!!!!!!! Kiedy next???????? nie mogę się go doczekać
OdpowiedzUsuńswietny ! ciekawe gdzie jada ;-) czekam na next !!!
OdpowiedzUsuńNie napiszę wspaniały... ponieważ każdy to wie i ty to wiesz. Napiszę tylko, że mnie tak szybko się stąd nie pozbędziesz. Weny na nexta życzę ;D
OdpowiedzUsuńcudo<3 skoro ty tak krótko to ja też xd
OdpowiedzUsuńRozdział BOSKI!!! Jak zawsze!
OdpowiedzUsuńFajnie, jakby Lau była z Joshem, polubiłam go i pasuje do Lau:D
Rozdział jest mega!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next i udanej imprezki!
Zapraszam do mnie:
http://na-zawsze-razem-tak.blogspot.com/
http://opowiadanieraura.blogspot.com/
Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Piszesz bardzo cudownie :) Proszę cię dodaj szybko kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do mnie. Mam prośbę, pokomentujesz w wolnym czasie? Dopiero zaczęłam pisać XD
http://crazy-love-r5.blogspot.com/
Rozdział cudo. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńPs. Będę częściej komentowała.
Zaprasza do mnie. diary-ross.blogsot.com
Hej :D Rozdział jak zwykle świetny i cudowny. Przepraszam, że praktycznie wcale nie komentowałam, ale mam urwanie głowy. Sprawdziany, kartkówki referaty, prace domowe i do tego jeszcze mój blog. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale wiedz, że czytam wszystko. ;) Od dziś mimo zamieszania będę komentowała wszyściutko. Mam ogromną nadzieje, że nie jesteś zła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ściskam tak bardzo, bardzo mocno <3
P.S. W przyszłości osiągniesz wielki sukces w pisaniu ;)
Kiedy next ??
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńDziś :) Za jakieś 30 minut czy coś xd
UsuńNo przyjaźń z Joshem widze kwitnie:3 tylko żeby to się czasem nie przerodziło w coś więcej....:)
OdpowiedzUsuńWiktoria:)