niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 1

*Laura*
Czułam się jakbym siedziała na miękkiej chmurce, która delikatnie wiozła mnie w nieznane. Pewnie dlatego tak dobrze mi się spało. Byłam pogrążona we śnie zupełnie nieświadoma tego co dzieje się wokoło mnie.
-Przepraszam? - usłyszałam cichy głos, ale kompletnie nie zwracałam na niego uwagi  - Przepraszam? - spytała pewna osoba lekko dotykakąc mojego ramienia. Powoli i z wielkim trudem otworzyłam swoje powieki. Zamrugałam pare razy, aby złapać ostrość widzenia. Spojrzałam w stronę, gdzie słyszałam jak ktoś mówi coś do mnie. Po mojej lewej stronie zauważyłam jakiegoś chłopaka, który patrzył na mnie uśmiechając się lekko. Był to przystojny brunet, wyglądał jakby miał dziewiętnaście lub dwadzieścia lat.
-Samolot już wylądował. Trzeba stąd wyjść - powiedział, a ja spojrzałam przez małe okienko w samolocie. Rzeczywiście już wylądowaliśmy. Wygląda na to, że przespałam prawie całą podróż.
-Dziękuję - powiedziałam cicho dochodząc do siebie po długiej drzemce.
-Nie ma sprawy. Witamy w Los Angeles - powiedział i uśmiechnął się do mnie szczerze. Odwzajemniłam jego gest, a on po prostu wstał i skierował się do wyjścia z samolotu. Patrzyłam na niego jak odchodził po czym sama wstałam ziewając. Wzięłam swoją torbę na ramię oraz kurtkę i po chwili poszłam do drzwi prowadzących do wyjścia z tej ogromnej maszyny. Wyszłam z niej schodząc po schodach i skierowałam się do odprawy. Przechodziłam między ludźmi kierując się tam gdzie mi kazano. Sprawdzano mi paszport i inne odpowiednie dokumenty. Mimo, iż wszystko było dobrze zorganizowane to zajęło to trochę czasu. Kroczyłam korytarzami pchana do przodu przez innych. W końcu, po przejściu przez całą procedurę, wszyscy trafiliśmy do terminalu. Zobaczyliśmy ludzi czekających na przybyłych pasażerów. Niektórzy stali z podpisanymi karteczkami typu: senor Pablo albo monsieur Jean. Inni zaś czekali na swoich bliskich z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Ciekawe czy ktoś na mnie czeka, pomyślałam. Szłam ze swoją ogromną walizką szukając wzrokiem znanych mi twarzy, gdy nagle za swoimi plecami usłyszałam stłumiony przez ludzi kobiecy głos:
-Laura!
Na początku nie spojrzałam się za siebie, bo uznałam, że się przesłyszałam, ale gdy ponownie usłyszałam swoje imię odwróciłam się zaciekawiona. W pierwszej sekundzie nikogo znajomego nie ujrzałam, lecz jak dokładniej się przyjrzałam ujrzałam młodą kobietę, która się do mnie uśmiechała. Odzajemniłam jej gest i od razu ruszyłam w jej stronę. Gdy do niej dotarłam mocno ją przytuliłam.
-Tęskniłam - wyszeptałam jej do ucha.
-Ja też - odpowiedziała mi i lekko się ode mnie odsunęła - Jak ci minął lot?
-Dobrze. Praktycznie cały przespałam - zaśmiałam się.
-To teraz będę mieć w domu dwa śpiochy? Ciebie i Van? - spytał wysoki i młody mężczyzna udając przerażoną minę. Na jego widok szeroko się uśmiechnęłam.
-Tom! - przywitałam się z nim i mocno się do niego przytuliłam. Ciemnowłosy odwzajemnił mój gest.
-No dobra dobra. Koniec tych czułości. Musimy jechać do domu, bo inaczej obiad wystygnie - powiedziała Vanessa z rozbawieniem. Kiwnęliśmy głowami ze zrozumieniem, Tom wziął ode mnie walizkę i ruszyliśmy do samochodu. Wsiedliśmy do niego po kolei - ja usiadłam na tylnim siedzeniu, mężczyzna przy kierownicy, a moja siostra obok niego.
Na początku podróży jechaliśmy w milczeniu, jednak była to przyjemna cisza. W tym czasie oglądałam prze okno widoki Los Angeles. Nadal nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. Zawsze zazdrościłam siostrze, że przeprowadziła się tu wraz ze swoim mężem.
Za oknem rozciągał się widok na tętniącą życiem plaże. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech widząc ten piękny ocean.
-Santa Monica.
-Słucham? - spytałam zdezorientowana słysząc głos siostry.
-To Santa Monica. Najczęściej odwiedzana plaża przez turystów - wyznała, a ja tylko kiwnęłam głową.
-A to piękne i zawsze zatłoczone miejsce znajduje się tylko dziesięć minut drogi od naszego domu - powiedział dumny Tom.
-Na prawdę? - ożywiłam się. Vanessa kiwnęła głową z entuzjazmem - To wspaniale - powiedziałam podekscytowana i złapałam się na tym, że na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech zachwytu.
Po dwudziestominutowej jeździe samochodem dojechaliśmy do domu, mojej siostry i jej męża, w którym będę mieszkać przez najbliższe trzy miesiące. Tom wjechał samochodem na podjazd albo raczej mały dziedziniec. Spojrzałam na budynek. Był wielki, a z zewnątrz wyglądał bardzo nowocześnie.
-No no no. Ładnie się urządziliście - powiedziałam wychodząc z auta. Kątem oka zauważyłam, że młode małżeństwo cieszy się z mojej reakcji. Stanęłam na środku podjazdu i rozglądałam się zapoznając się z nowym terenem. Moimi oczami widziałam piękne kwiaty, krzewy oraz drzewa. Ogród był zadbany i dobrze rozplanowany. Stałam i po prostu patrzyłam się na te cudowne połączenia kolorów i kształtów. Widziałam jak Vanessa mija mnie podchodząc do drzwi wejściowych, które otworzyła.
-Wchodzcie - powiedziała i zniknęła we wnętrzu budynku. Posłuchaliśmy się jej i przekroczyliśmy próg drzwi. Gdy weszliśmy do wnętrza domu znalazłam się w ogromnym salonie. Sufit był wysoko osadzony, jakieś 4 metry nad ziemią. Duże szklane okna z widokiem na ogród i taras sprawiały, że do pomieszczenia wlatywało mnóstwo dziennego światła. Pomieszczenie było jasne, przytulne i urządzone w nowoczesny sposób. Wszystko było zaplanowane tak, aby było dużo przestrzeni i, żeby to wszystko było praktyczne. Lecz nie można zaprzeczyć, że jest tu przytulnie i rodzinnie.
-Tom, przypomnij mi gdzie ty pracujesz? - spytałam z lekkim uśmiechem na twarzy patrząc na wyposażenie kuchni, ogromny telwizor i inne drogocenne przedmioty. Mężczyzna cicho zaśmiał się pod nosem i poczochrał moje włosy drocząc się ze mną - Ej, co ty robisz? - spytałam śmiejąc się.
-Zobacz lepiej swój pokój - mrugnął do mnie i wskazał palcem na schody - drugie drzwi po lewej - podpowiedział i dołączył do żony, która krzątała się po kuchni - W czym ci pomóc kochanie? - słyszałam jego stłumiony głos, gdy wchodziłam na piętro po schodach.
Na górze znajdował się korytarz, z którego można było dojść do pięciu pomieszczeń. Po prawej stronie były jedne drzwi, na przeciw i po lewej dwoje. Skierowałam się do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi, a na widok tego pomieszczenia na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Pomieszczenie było jasne, ogromne i miało kształt kwadratu. Na przeciwko drzwi znajdowało się wygodne dwuosobowe łóżko, po lewej stała wielka drewniana szafa, w której zmieści się tysiąc ubrań. Po prawej zobaczyłam duże okno z szerokim parapetem, na którym leżą poduszki i miły w dotyku koc. Na jednej ścianie wisi też ogromne lustro, a w jednym kącie znajdował się stelarz. Na jego widok chyba najbardziej się ucieszyłam, a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Będę mogła w spokoju rysować projekty, pomyślałam podchodząc do niego i muskając go opuszkami palców.
-Van odwiedziła kilkanaście sklepów zanim go znalazła - powiedział Tom stojąc w progu drzwi. Spojrzałam na niego słysząc jego głos. Uśmiechał się ciepło - Bardzo jej zależało, aby ten element pokoju był idealny i wyjątkowy - powiedział chcąc oznajmić mi, że zależało jej, abym czuła się tu dobrze i, że zrobiła to z miłości, ale nie chciała się tym wszystkim chwalić. Kiwnęłam porozumiewawczo głową i usiadłam na łóżku.
-Tu jest ślicznie - powiedziałam z podziwem.
-Zastanawialiśmy się czy te kolory szary, biały i pudrowy różowy ci się spodobają.
-Podobają - uśmiechnęłam się lekko i jeszcze raz rozejrzałam się po moim pokoju.
-Obiad! - usłyszeliśmy głos mojej siostry z dołu. Wstałam z łóżka i wraz z Tomem poszliśmy do kuchni. Gdy schodziliśmy po schodach poczuliśmy cudowny zapach przygotowanej potrawy. Vanessa nakryła już do stołu i dokańczała przygotowywanie posiłku. Wraz z jej mężem usiadłam już do stołu. Van położyła na stole danie i usiadła obok bruneta.
-Mam nadzieję, że będzie wam smakowało - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Zobaczyłam, że siostra zrobiła lassagne, czyli moje ulubione danie. Zawsze uwielbiałam jak je robiła, bo zawsze smakowało wyśmienicie. Więc byłam po prostu pewna, że będzie mi smakowało i, że zjem bardzo dużą porcję.
-Na pewno będzie - wyszeptałam i spotkałam się swoim wzrokiem z Van. Uśmiechnęła się do mnie, a ja, po chwili zastanowienia, odwzajemniłam jej gest. W tym momencie poczułam jakbyśmy się nigdy nie rozstały. Pomyślałam, że mimo naszej rozłąki i ostatnich nieprzyjemnych sytuacji relacja między nami może wróci do normy, może będzie tak jak dawniej. Tak jak dwa lata temu...

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Siemka! :*
To mój pierwszy rozdział tej innej historii o dziewczynie iminiem Laura, chłopcu imieniem Ross oraz jej i jego rodzeństwie. Jestem ciekawa czy przypadnie wam to do gustu czy nie...
Jeśli tak to mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać i komentować moje rozdziały :)
Witam moich 'starych' czytelników oraz nowych :)
Jeśli chcecie i możecie to proszę, abyście polecili mojego bloga na waszych. Byłabym wdzięczna :)
A teraz może powiecie mi co, jak myślicie, że znajdziecie tutaj. Kto wie, może zgadniecie? :p
Pozdrawiam i całuję! :*

14 komentarzy:

  1. Stary czytelnik wstawił się;). Nie chcę zginąć w tłumie komentarzy,więc od razu mówię: Świetny rozdział! Życzę weny:)

    Pozdrowionko,
    Julka;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.
    Czekam, aż pozna Ross'a no i oczywiście na następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też ta "stara" XD
    Wiesz, jak mi się cholernie podoba twój styl pisania?
    Jakbym czytała jakąś książkę normalnie.
    A ci pisarze są już dorośli.
    To jak ty już teraz tak zajebiście piszesz, to aż się boję co będzie potem.
    Chciałabym w przyszłości położyć na swojej półce twoją książkę.
    Mam nadzieję, że się doczekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo dziękuję :* nawet nie wiesz jak mi miło się zrobiło! Gdybym kiedyś coś wydała to was powiadomie pierwsza ;)
      A twój tata jest pisarzem? Bo coś kiedyś tak napisałaś, że tak zrozumiałam...

      Usuń
    2. Wiesz, nie wiem czy go można nazwać takim prawdziwym pisarzem.
      Pracę ma inną, ale pisać lubi.
      Napisał nawet taki kryminał. Cała rodzina go przeczytała i cholernie mi się spodobał. Bardzo lubię takie gatunki literatury ( to tata zaszczepił we mnie takie zamiłowanie do kryminałów, a takie romansidła to lubię po mamie XD)
      No nic, wiele razy cała rodzina mówiła mu żeby książkę wydał, ale on mówi, że pisze dla siebie. A raz powiedział mi coś takiego:
      "Dam ci kiedyś ten kryminał, a kiedyś po mojej śmierci jak będziesz chciała to to wydasz. I będziesz się szczycić, że jesteś córką pisarza :) "
      Dlatego napisałam pod twoim rozdziałem, że jakbym czytała kryminał mojego taty. Bo tam jest taka bardzo podobna scena.
      Nawet się zastanawiałam, czy ty się przypadkiem do naszego domu nie wkradłaś. XD
      Ach, te moje przypuszczenia =D

      Usuń
  4. Cudny rozdzialik!. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu, i oczywiście czekam na nexta! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mozna juz nabywac ksiazki twojego autorstwa???
    Ps. Ja z tych starych<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał szalejesz dziewczyno !!! xD
    Ps. Stara anonimkowa czytelniczka :p
    :* :* :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział pisz szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny... Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. TAAAAAAAAK. Polubiłam Toma, choć nie jets on Rikerem to go polubiłam (jak na razie). Oczywiście ż ejestem stara pod każdym wzgędem xd
    Co się bedzie działo? Mnóswto nieprzewidywalnych, ciekawych i zapierających dechw piersiach akcji po których bd się smiac płakać i walić głową w stół xd Czekam już z niecierpliwością na klan Lynch z Ellem xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jestem ta nowa
    I twój blog bardzo mi się spodobał.
    Rozdział Świetny
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział. ;) Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja już wiem , że ten rozdział będzie nie mniej popularny jak ten poprzedni :)) Świetny , naprawde :*
    Wiktoria :))

    OdpowiedzUsuń