wtorek, 2 września 2014

Rozdział 52 'Turn the lights out now, Now I'll take you by the hand'

Oczywiście z dedykacją dla moich kochanych Ann i Niewi 

*Narrator*
Cisza. Słychać było tylko cichutkie pomruki i odgłosy z nadal włączonego telewizora. Laura, Spencer, Josh, Maia, Ell i całe rodzeństwo Lynch'ów smacznie spało na kanapie, fotelach czy podłodze. W czyjś stopach, na kolanach czy ramionach. Przyjaciele obrali dziwne pozycje do snu, ponieważ zasnęli spontanicznie. Mieli rozłożyć kanapę oraz materace i pójść spać jak to na przyzwoitych ludzi przystało, ale nie. Znużył ich film powodując, że usnęli dużo szybciej niż zamierzali.
Była 2:37.
Nagle drzwi do domu się otworzyły i weszli przez nie Vanessa wraz z Tomem. Czarnowłosa zdjęła buty i skierowała się do salonu, jednak gdy do niego weszła, zamarła.
-Nie wierzę... - szepnęła, gdy zobaczyła całą gromadkę przyjaciół śpiących sobie smacznie. Nie rozumiała jak w takich pozycjach mogli usnąć.
-Czy... Ell ma twarz w pudełku od pizzy? - spytał szeptem Tom nie mogąc wyjść z podziwu.
-Tak - przytaknęła mu żona.
-Niezły jest - mężczyzna patrzył jeszcze chwilę na bruneta, który spał z brodą w kawałku zimnej pizzy. Tom pokiwał głową z niedowierzaniem, podszedł do stolika do kawy, chwycił z niego pilota i wyłączył telewizor.
Mężczyzna spojrzał na swoją żonę, która w ciemności i delikatnym świetle księżyca wpadającym przez okna, wyglądała niezwykle pięknie.
-Myślisz, że powinniśmy ich budzić i zaproponować im jakieś wygodniejsze miejsca do spania? - spytała tak cichutko, że ledwie ją było słychać, a jej pełne czerwone usta były leciutko rozchylone.
Tom pokiwał przecząco głową i wyciągnął do niej swoją dłoń.
-Myślę, że wytrzymają tak do rana - szepnął, a czarnowłosa kiwnęła głową zgadzając się z nim i chwyciła jego dłoń - Chodźmy spać - powiedział i trzymając się za ręce przeszli po cichu salon i skierowali się po schodach na górę.
Gdy pokonali ostatnie schodki, mężczyzna nie wytrzymał, okręcił swoją żonę nadal ją trzymając, przycisnął do ściany i pocałował. Vanessa odwzajemniła gest będąc nim bardzo zaskoczona.
-Tom... - odparła szeptem odrywając się od jego ust, jednak mężczyzna dotknął wargami jej szyi. Kobieta uśmiechnęła się lekko, ale nie pozwoliła sobie odpłynąć - Wszyscy są na dole - przypomniała, a jej mąż odsunął się od niej lekko i spojrzał w jej oczy.
-I? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
-I trzeba się opanować. Mogą się obudzić i...
-Oj nie dramatyzuj - przerwał jej pocałunkiem.
Vanessa naprawdę chciała przestać, bo czuła się skrępowana tym, że na dole jest od groma osób, ale nie potrafiła. Zarzuciła mężczyźnie ręce na szyję i delektowała się smakiem jego ust. Tom objął mocno kobietę, która po chwili oderwała się od niego i stykając się swoimi czołami powiedziała:
-Chodź - szepnęła i pociągnęła swojego męża w kierunku sypialni. Gdy się w niej znaleźli, zamknęli drzwi, a czarnowłosa spojrzała na swojego mężczyznę - Zaraz przyjdę - obiecała i schowała się za drzwiami łazienki.
Rozczesała szybko włosy, sprawdziła makijaż i posmarowała usta błyszczykiem. Zadowolona uśmiechnęła się do siebie w lustrze i wyszła z pomieszczenia do sypialni. Ale zanim przekroczyła próg, oniemiała z wrażenia. Tom stał na środku z butelką szampana i dwoma plastikowymi kubeczkami. Vanessa uniosła brwi zaskoczona.
-Widzę, że to zaplanowałeś - zaśmiała się, gdy mąż nalewał jej musującego napoju.
-Eee tam, to był impuls.
-Trochę zorganizowany - stwierdziła, gdy zobaczyła, że pokój oświetlają tylko zapalone świeczki.
-Może ujmę to tak: Czekałem na odpowiedni moment - powiedział z uśmiechem i podał żonie szampana.
-I uznałeś, że ten jest idealny? Z grupą nastolatków na dole?
-Nie mogłem już wytrzymać - wyznał i podszedł do niej bardzo blisko - Za co pijemy?
-Hmm... Za szczęście?
-I za miłość - dodał stukając się kubeczkami. Obydwoje skosztowali szampana.
-Mmm... Pyszny.
-Dla ciebie najlepszy - powiedział, zabrał żonie napój i, wraz ze swoim, odłożył go na stolik nocny. Spojrzał na kobietę i mimowolnie się uśmiechnął. W świetle świec, nie było jej dokładnie widać, tylko jej kontury. I oczy, które go oczarowywały swoim blaskiem, oraz usta, które go wprost kusiły - Jesteś piękna - szepnął, a czarnowłosa ukazała swoje białe ząbki w szczerym uśmiechu.
-I...?
-Cudowna.
-Dalej... - poprosiła bawiąc się jego kołnierzykiem.
-Pociągająca.
-Tak?
-I niesamowicie seksowna - dodał, a na jego twarz wdarł się zawadiacki uśmieszek.
-Dobra odpowiedź - mruknęła i przyciągnęła do siebie bruneta całując go.
Tom odrazu odwzajemnił pocałunek czując słodki smak szampana na ustach kobiety. Vanessa weszła na łóżko i już po chwili leżeli na nim obdarowując się delikatnymi, ale czułymi pocałunkami. Czarnowłosa rozpięła i zdjęła z męża koszulę, podczas gdy mężczyzna muskał jej szyję ustami. Brunet włożył dłoń pod bluzkę kobiety gładząc jej plecy oraz bok i nagle jego żona zaczęła się cicho śmiać.
-Łaskocze... - szepnęła między pocałunkami.
Tom nie zważał na jej słowa i nadal muskał jej skórę, gdy nagle czarnowłosa wybuchła śmiechem.
-Łaskoczesz mnie, hahaha! - zawołała, a mężczyzna natychmiast zakrył jej usta dłonią.
-Ciii. Jeszcze ich obudzisz - powiedział wystraszony.
Vanessa tylko cichutko się zaśmiała i uśmiechnęła, mimo że jej mąż pilnował, aby nie krzyczała. Tom również się zaśmiał i odwzajemnił jej gest. Zdjął dłoń z jej ust i przyjrzał jej się uważnie. Uśmiechała się do niego promiennie, była widocznie rozbawiona całą sytuacją. A jej oczy błyszczały, ale nie tylko od światła świec, tylko od miłości, którą do niego pałała.
Brunet założył jej opadający na twarz kosmyk włosów i szepnął szczerze:
-Kocham cię. Bardzo.
Marano przygryzła dolną wargę z emocji, które w niej teraz buzowały.
-Ja ciebie też kocham - wyznała i pocałowała go czule tak, jakby miała go więcej nie ujrzeć. Pragnęła przelać swoją miłość w tym jednym geście, mimo że było to nierealne, ale tak właśnie chciała mu pokazać jak bardzo on jest dla niej ważny.
Powoli pozbywali się części garderoby śmiejąc się czasem przy tym i będąc niewiarygodnie szczęśliwi...

*Następny dzień*
Wczesny ranek. Gdyby po podwórkach Los Angeles przechadzałyby się koguty, na pewno by teraz zapiały. Przyjaciele nadal spali w swoich przedziwnych pozycjach.
Jednak telefon Mai nie był na tyle łaskawy i rozdzwonił się po całym salonie. Brunetka, doskonale znając ten dźwięk, przebudziła się i uniosła delikatnie głowę. Włosy miała na całej twarzy, a komórka znajdowała się na stoliku, niecałe dwa metry od niej. Zgarnęła do tyłu swoje niesforne kosmyki i chciała wstać po telefon, jednak poczuła, że nie może się ruszyć. Na jej nogach spał Rocky, a o jej ramię był oparty Ryland. Brunetka westchnęła i strąciła młodszego, który opadł na Rydel. Maia wyciągnęła wolną rękę po telefon, ale brakowało jej kilka centymetrów. Czuła, że coś jej przeszkadza w dosięgnięciu nadal dzwoniącego aparatu, a tym czymś był brunet.
-Rocky - szepnęła szturchając go lekko, by nie obudzić reszty - Rocky... - ponowiła czynność - Rocky... Rocky! - syknęła i walnęła go tak, że chłopak się nagle obudził i podskoczył wystraszony powodując, że spadł z kanapy, a z nim także Maia - O matko!
-Co jest? - spytał rozkojarzony po tym jak jego twarz zaliczyła bliskie spotkanie z podłogą.
Brunetka szybko się podciągnęła i chwyciła telefon.
-Tak? - spytała natychmiast - Tak, to ja... Tak... Rozumiem... Oczywiście... Przyjdę, na pewno będę... Dobrze... Dziękuję, do widzenia - powiedziała i rozłączyła się.
-Coś się stało? - spytał Rocky trąc oczy ze zmęczenia.
Maia odgarnęła włosy z twarzy, usiadła wygodniej na podłodze i spojrzała na przyjaciela. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.
-Dzwonili z ABCFamilly. Chcą ze mną porozmawiać na temat mojego castingu - wyznała i momentalnie szok zmienił się w radość, jakby te słowa do niej w końcu dotarły.
-Czyli...
-Czyli, że robią drugą rundę i jestem w niej. Przeszłam dalej! - krzyknęła uradowana i rzuciła się na chłopaka obejmując go mocno za szyję.
Przyjaciele powoli zaczęli się budzić.
-Co to za piski? - zamruczał Ross.
-Kot umarł czy jak? - dodał Riker.
Laura przebudziła się i zmarszczyła brwi.
-Czy ja dobrze widzę, że Ell...
-Ma twarz w pizzy? Tak - dokończył za nią Josh.
-On jest do wszystkiego zdolny. Ell! Pobudka! - zawołała Spencer, która wyciągnęła się na fotelu.
Brunet jak oparzony podniósł głowę, ale pizza przykleiła mu się do twarzy. Przyjaciele zaśmiali się chórem.
-Co jest? - spytał Ratliff i gdy uświadomił sobie, że ma coś na policzku, od razu to strzepnął - Fuj!
-Josh, spałeś na podłodze? - spytała zdziwiona rudowłosa.
-Na początku nie, ale Rydel mnie chyba zepchnęła - wyznał masując sobie kark.
-Nie moja wina, w domu śpię na podwójnym łóżku. Muszę mieć dużo miejsca - poinformowała unosząc dłonie w geście obrony.
-Ja nie wiem czemu spałem z nogami w górze - powiedział Riker leżąc na plecach. Dopiero teraz Spencer zorientowała się, że jego stopy są tuż przy jej głowie.
-Weź te śmierdzące stopy ode mnie! - rozkazała i jak oparzona zrzuciła kończyny blondyna na podłogę. Wszyscy się roześmiali - Bardzo zabawne...
-Ej, Maia, co ty tak tulisz Rocky'ego? - spytał Ross leżąc na dywanie i patrząc na nich z zaciekawieniem.
Wszyscy, jak jeden mąż, na nich spojrzeli.
Mitchell momentalnie oderwała się od bruneta, wstała na nogi i uśmiechnęła się szeroko.
-Przeszłam do następnego etapu w castingu! - krzyknęła uradowana, a wszyscy otworzyli buzie z wrażenia i radości.
-Aaaaaa! GRATULACJE! - Rydel, Laura oraz Spencer krzyknęły równocześnie i podbiegły do przyjaciółki mocno ją ściskając.
-To świetnie! - dodał Josh i wszyscy chłopcy także podeszli do brunetki, aby ją wyściskać.
-Trzeba to uczcić! - zawołał Riker.
-Ale błagam nie pizzą... - mruknął Ell wycierając serwetką sos z policzka.
* * * * *
Przyjaciele zjedli razem śniadanie, także z Van i Tomem, którzy wkrótce po nich się obudzili, a po posiłku wszyscy rozeszli się po swoich domach, by się umyć, przygotować do pracy czy też zająć się swoimi sprawami. Wieczorem mieli spotkać się w barze i świętować postępy Mai.
Laura wraz ze Spencer zmywały naczynia po śniadaniu.
-No to opowiadaj - powiedziała nagle rudowłosa. Przyjaciółka spojrzała zdziwiona na dziewczynę.
-O czym?
-O was. Jak to się zaczęło i w ogóle.
Marano uśmiechnęła się pod nosem.
-Zaczęło się po koncercie...
-Wiedziałam... - szepnęła.
-Co?
-Nic.
-Okay... Pamiętasz Bena?
-Tego kretyna Bena, który zachował się jak...
-Dokładnie jego - przerwała jej rozbawiona brunetka - Tego dnia byłam z Rossem na zakupach i na ulicy spotkałam Bena ze swoją obecną dziewczyną - wyznała, a Spence otworzyła szerzej oczy - I tak jakoś wyszło, że zaczęłam udawać, że Ross jest moim chłopakiem. Okazało się, że Ben też idzie na The NBHD i Lynch powiedział, że odmówi Savannah i pójdziemy razem, aby dokopać Benowi za to jak mnie kiedyś potraktował... I po koncercie poszliśmy do klubu potańczyć, a potem Ross przywalił temu palantowi, bo mnie obraził. Lynch odwiózł mnie do domu, chwilę postaliśmy chwilę i jakoś tak wyszło, że go pocałowałam...
-Co? Ty jego? Nie znałam cię z tej strony kocico - rudowłosa się zaśmiała, a Laura trąciła ją w ramię.
-Mówię poważnie... No i jakoś od tego momentu było inaczej...
-Jak?
-Wspanialej - odpowiedziała z szerokim uśmiechem i obydwie się zaśmiały.
-Co tu tak wesoło? - spytała Vanessa wchodząc do kuchni wraz z Tomem.
-A nic. Rozmawiamy jak to Ross podbił Lau serce - odpowiedziała zachwycona Spencer, ale gdy zobaczyła groźne spojrzenie brunetki, uśmiech zszedł jej z twarzy.
Tom prawie upuścił talerz ze zdziwienia.
-Co? - spytała zaskoczona Van - Jesteście razem? - to pytanie skierowała do swojej siostry, która uśmiechnęła się do niej uroczo.
-Tak...
-Od kiedy?
-Od tygodnia.
-I zamierzałaś nam o tym w ogóle powiedzieć? - spytał Tom, a brunetka kiwnęła twierdząco głową.
-Chciałam to zrobić dzisiaj, ale Spencer mnie wyprzedziła - ostatnie słowa skierowała do swojej przyjaciółki, która się zarumieniła zawstydzona.
Vanessa z Tomem stali chwilę w milczeniu, gdy nagle czarnowłosa uśmiechnęła się szeroko i podeszła do siostry mocno ją przytulając.
-To świetnie, bardzo się cieszę - wyznała uradowana. Laura odetchnęła z ulgą i odwzajemniła jej gest.
-A Ross nie powinien był do nas przyjść i zapytać o chodzenie? - spytał nagle Tom, a siostry Marano wraz ze Spencer spojrzały na niego zdziwione.
-A to ja mam pięć lat? - brunetka uniosła jedną brew do góry.
-Tak po prostu wypada.
-Bo niby ty tak zrobiłeś...
-Przyszedłem do twoich rodziców i oboje im o tym powiedzieliśmy.
-Czyli postawiliście ich przed faktem dokonanym?
-Oni mnie znali...
-A wy to niby Rossa nie znacie? Tom, jaki masz problem?! - wybuchła Laura z niedowierzaniem.
-Nie mam żadnego problemu - powiedział spokojnie mężczyzna.
-Dobra - powiedziała załamując ręce - Jak chcesz, dziś do pracy pojadę z Rossem. Moim chłopakiem - ostatnie słowa wypowiedziała powoli, aby je brunet zrozumiał i pobiegła na górę do pokoju, by się przyszykować.
Vanessa spojrzała na męża ze zdziwieniem, a Spencer po cichu poszła w ślady przyjaciółki.
-Kochanie... - zaczęła czarnowłosa jak byli już sami w kuchni - Co ci odbiło?
Tom wzruszył ramionami.
-Nic.
-Nic? Wybuch na moją siostrę nazywasz niczym?
-Jaki wybuch?
-A co? Głaskanie po głowie? - spytała sarkastycznie.
Mężczyzna przejechał dłonią po twarzy uspokajając się.
-Naprawdę, aż tak mnie poniosło?
Vanessa westchnęła.
-Odrobinę - odpowiedziała, podeszła do swojego męża i ujęła jego dłoń w swoją - O co chodzi? Przecież lubisz Rossa.
-Racja, lubię, ale jako pracownika, aktora, przyjaciela mojej pasierbicy, a nie jako jej chłopaka! - powiedział rozemocjonowany, a Van uniosła wysoko jedną brew. Tom westchnął i ścisnął dłoń żony - Po prostu się o nią martwię.
Czarnowłosa uśmiechnęła się lekko i przytuliła do jego ramienia.
-Nie musisz, Ross to dobry chłopak.
-Wiem, że dobry.
-To czemu tak bardzo naskoczyłeś na Laurę mówiąc, że on powinien przyjść i poprosić o chodzenie?
-Ach... Van... Tu nie o to chodzi. Ech... Po prostu wiem, że wasz ojciec nie przyjdzie i nie pozna ani nie oceni jej chłopaka. A ja chcę go w tym zastąpić, bo czuję, że muszę to zrobić. Troszczę się o nią jak o własną siostrę i chciałbym, aby była bezpieczna. Nie chodzi tu o Rossa, tylko o sam fakt, że Laura ma chłopaka. Wiąże się z tym więcej problemów i niebezpieczeństw. Po prostu się martwię... - wyznał cicho, a Vanessa przez ten cały czas patrzyła na niego uważnie i po chwili go delikatnie pocałowała. Mężczyzna trochę się zdziwił gestem żony, dlatego gdy kobieta się od niego odsunęła, spytał - A to za co?
Czarnowłosa uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuję. Za to, że się tak troszczysz. Jesteś kochany - powiedziała i wtuliła się w niego.
Brunet objął ją mocno, ale otworzył nagle szerzej oczy, gdy coś sobie uświadomił.
-Czy myślisz, że oni...?
-Tom, co ci chodzi po tej głowie? - spojrzała na niego zdziwiona.
-To ważna kwestia...
-Nie. Na pewno nie, ale nie obiecuję, że...
-Że co? - spytał przestraszony.
-Że... No... Się jakoś obściskiwali.
-Myślisz? Ale oni są młodzi! Za mali! My byliśmy od niej o wiele starsi...
-Kochanie, byłam w wieku Laury - przypomniała mu żona powodując, że mężczyzna się uciszył - Ale mam nadzieję, że są grzeczni.
-Lepiej dla nich, żeby byli.
-A teraz pójdziesz do mojej siostrzyczki i ją przeprosisz - rozkazała i zanim brunet zdążył coś powiedzieć, czarnowłosa wypchnęła go z kuchni.
Mężczyzna poprawił swoją koszulę, wziął głęboki wdech i ruszył po schodach do pokoju brunetki. Zatrzymał się przed nim, a po chwili zapukał w drzwi. Gdy usłyszał ciche 'proszę', wszedł ostrożnie do sypialni.
-Hej, to ja - zaczął niepewnie jakby się bał, że dziewczyna zaraz w go czymś rzuci.
Laura uniosła wzrok i gdy ujrzała szwagra, westchnęła ciężko.
-Tom nie mam czasu i sił na jakiekolwiek dyskusje - wyznała zmęczona i nadal trochę zdenerwowana.
-Chciałem, bo...
-Błagam nie...
-Przepraszam - powiedział przerywając dziewczynie, która spojrzała na niego zdziwiona - Poniosło mnie odrobinę. Nie powinienem był tak na ciebie naskakiwać. Przepraszam.
Brunetka wpatrywała się w niego chwilę, ale po po sekundzie uśmiechnęła się do niego lekko.
-Ale zrozum, po prostu się martwię. Jesteś młoda i chłopcy mogą mieć w tym wieku zły wpływ na ciebie. A chciałbym po prostu móc z nim porozmawiać o tobie, bo zdaję sobie sprawę, że twój tata może tego nie zrobić. Zrozum, moje zdenerwowanie było z obawy i troski o ciebie, Lau - wyznał szczerze, a dziewczyna podeszła do niego i pocałowała lewy w policzek co go to trochę zaskoczyło.
-Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz. Ja też przepraszam za mój wybuch - powiedziała z lekkim uśmiechem.
-Czyli, że jedziesz z nami autem do pracy - odwzajemnił jej gest.
-A co mi tam - zaśmiała się i wtuliła w mocne ramiona mężczyzny, ale po chwili zaczęła go wypychać za drzwi - A teraz do widzenia, muszę się przebrać - oznajmiła i wyrzuciła zdezorientowanego szwagra z pokoju.
Tom stał chwilę w korytarzy i zastanawiał się - dostał dziś dwa całusy w podzięce za troskę. Wychodzi na to, że opłaca się być szczerze opiekuńczym, pomyślał i uśmiechnięty poszedł do swojej sypialni się przygotować do pracy. 
* * * * *
Tom, Spencer, Ross oraz siostry Marano pojechali rano do swoich prac, a prawie cała reszta rodzeństwa wraz z Joshem siedzieli w domach i komponowali czy też rozmyślali o ich muzyce. Natomiast Rocky poszedł towarzyszyć Mai w jej spotkaniu na temat kontynuacji castingu.
Przyjaciele znajdowali się już w głównym budynku ABCFamilly i czekali na to, aż wywołają brunetkę. Mitchell już tak bardzo się nie stresowała, ponieważ była bardziej zachwycona tym, że przeszła dalej.
Nagle z sali wyszła wysoka blondynka i spojrzała na brunetkę.
-Maia Mitchell, prawda? - spytała.
-Tak.
-Zapraszam - powiedziała i spojrzała na Rocky'ego - To pani menager?
Brunetka spojrzała na przyjaciela i zaprzeczyła ruchem głowy.
-Nie, nie mógł się dziś zjawić. Ale... to jest jego asystent - skłamała, aby blondynka wpuściła ich oboje.
-Dobrze. W takim razie zapraszam państwa do środka - powiedziała i oboje weszli do sali.
W pomieszczeniu siedziało trzech mężczyzn oraz dwie kobiety, w tym Jennifer Lopez. A przed nimi stała jakaś czarnowłosa, którą Maia skądś kojarzyła. Gdy nieznana brunetce dziewczyna zobaczyła Rocky'ego uśmiechnęła się do niego szeroko i kiwnęła głową na powitanie. Chłopak odwzajemnił jej gest, ale robiąc to czuł się odrobinę niezręcznie, bo Mitchell, widząc ich uśmiechy, spojrzała na niego spod przymrużonych powiek przypominając sobie nagle skąd zna tą czarnowłosą, ale w końcu stanęła przed dorosłymi z lekkim uśmiechem.
-Dzień dobry - przywitała się.
-Witamy - odpowiedział jeden mężczyzna i spojrzał na dziewczyny - Zaprosiliśmy was tu, ponieważ przeszłyście do drugiego etapu, którego tak naprawdę nie przewidywaliśmy. Będę szczery, nie możemy się zdecydować którą z was zaangażować do serialu. Dlatego jeszcze raz pokażecie na co was stać, ale na planie w piątek. Będziemy chcieli zobaczyć jak komponujecie się z resztą aktorów oraz czy dacie sobie zmianę z całkowitą zmianą waszych akcentów na amerykańskie. Wiem, że ty Anna jesteś Brytyjką, a ty Maia Australijką. Dla każdej z was będzie to duże wyzwanie i naszym zdaniem będzie miały wyrównane szanse... - powiedział i spojrzał w jakieś papiery - No dobrze, to zgadzacie się na to? - spytał.
-Tak.
-Oczywiście.
-Świetnie, także widzimy się na planie w piątek. Prześlemy wam dokładne informacje drogą mailową. To do zobaczenia - poinformował z uśmiechem. Dziewczyny kiwnęły głowami i wraz z Rockym wyszli z sali. Gdy drzwi do pomieszczenia się zamknęły, czarnowłosa oparła ręce na biodrach i zwróciła się do chłopaka:
-Nie sądziłam, że się jeszcze zobaczymy - wyznała z szerokim uśmiechem.
Lynch podrapał się po karku lekko zakłopotany.
-Ani ja - odpowiedział.
-Więc... Maia? - czarnowłosa zwróciła się do dziewczyny - Wygląda na to, że czekają nas dni pełne roboty.
-Na to wygląda... Mhm...
-Anna.
-Anna. Miło cię poznać - powiedziała Mitchell z lekkim uśmiechem.
-Ciebie również.
-Wybaczysz, ale musimy już iść. Jesteśmy umówieni i nie możemy się spóźnić - poinformowała brunetka dotykając Rocky'ego za ramię - Chodźmy.
-Racja, musimy się zbierać. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia - odpowiedziała Anna, a Maia wraz z brunetem ruszyli w kierunku wyjścia.
Gdy przyjaciele opuścili budynek, Mitchell walnęła chłopaka w ramię.
-Auć! To za co?
-Za co? Za kumplowanie się z moją rywalką!
-A skąd mogłem wiedzieć, że akurat ona też przejdzie do następnego etapu? - spytał zdezorientowany.
Dziewczyna zmrużyła oczy patrząc na niego groźnie.
-Mogłeś się domyślić - powiedziała i ruszyła przodem kręcąc głową z niedowierzaniem - Kolegować się z moją rywalką... Bosko...!


~ ♥~ ♥~

¡Hola! :D
Mówiłam, że wstawię w tym tygodniu i słowa dotrzymuję :) Od razu mówię, że nie miałam czasu tego sprawdzać, więc za wszelkie błędy z góry przepraszam.
Jak szkoła? xD U mnie po prostu świetnie... -.- Nie rozpisuję się i wracam do nauki mapy politycznej całego świata! (Super... >.<)
Całuję was kochani! :*
~In



poniedziałek, 1 września 2014

ATTENTION! ♥

Czyli tak...
Powracamy do żywych albo raczej umieramy... No nic. W każdym razie dzisiaj był nasz WIELKI POWRÓT DO SZKOŁY (oczywiście kto jak to, bo studenci żądzą się innymi prawami -.- ~ tak, tak złomie, mówię do ciebie xD).
Ktoś się z tego cieszy? No dobra, nie będziemy się oszukiwać... Wiadomo, że wakacje mogłyby potrwać dłużej, ale cóż życie to życie, a my nie żyjemy w bajce. Ech, szkoda :P
Jednak wraz z rozpoczęciem roku szkolnego zaczynają się moje przygotowania do matury. Mam 8 miesięcy. Niby dużo, ale mało - biorąc pod uwagę, że nie wiem co zdawać i czy nie wezmę rozszerzonego przedmiotu, którego nie znam podstaw. Taaa... To ma sens xD
Także... Mój komunikat sprowadza się do tego, że praca nad rozdziałami nie będzie prowadzona tak regularnie jak w ostatnim roku. Raz będą dodawane często, a drugi raz rzadziej. I nie będzie to zależeć ode mnie, bo zbliżają się najcięższe miesiące mojego nastoletniego życia. Oczywiście będę pisać i wstawiać rozdziały, ale chcę was po prostu uprzedzić, że taka sytuacja może nastąpić.
Nie opuszczam was, tego nie mówię. Za bardzo was sobie cenię, żeby to zrobić. Będę was uprzedzać przed jakimiś większymi przerwami w pisaniu, obiecuję.
A jak na razie czekajcie, bo piszę rozdział i powinien pojawić się w tym tygodniu :D
Całuję was kochani!!! ♥
~In ;)